(Myszków) Kompleks boisk sportowych w Mrzygłodzie, choć tak naprawdę nie ma go jeszcze nawet na papierze, już wzbudza emocje. Pozytywna dla Myszkowa decyzja w sprawie dofinansowania inwestycji już zapadła i można brać się do pracy, pojawiły się jednak wątpliwości czy wyznaczona dla Orlika lokalizacja jest dobra i czy czasem nie można jej zmienić. Sprawa zdominowała ostatnią sesję Rady Miasta Myszkowa, we wtorek 26 kwietnia.
W swoim sprawozdaniu burmistrz Włodzimierz Żak poinformował radnych, że 29 marca br. została podpisana umowa z firmą projektową „Kafawox” na wykonanie dokumentacji projektowo -kosztorysowej dotyczącej Orlika 2012, który miałby powstać przy ulicy Sportowej w Mrzygłodzie. Termin wykonania dokumentacji wyznaczono na 10 czerwca.
- Sęk w tym, że budowę tego kompleksu zaplanowano na istniejącym, pełnowymiarowym boisku trawiastym, które cały czas funkcjonuje, cały czas dzieci i młodzież grają tam w piłkę. Takich boisk nie ma w Myszkowie wiele. Obok niego jest leżąca odłogiem duża działka i może byłoby jeszcze możliwe, by kompleks przesunąć o kilka metrów, właśnie tam ? – zastanawiał się radny Dariusz Muszczak. Propozycją radnego burmistrz Żak był wyraźnie zaskoczony. – Lokalizacja dla tej inwestycji została zgłoszona przez mojego poprzednika w lipcu ubiegłego roku i przegłosowana przez poprzednią radę. Przypomnę, że pojawiały się głosy wtedy, żeby z Orlika w Mrzygłodzie zupełnie zrezygnować, bo budowa kompleksu kosztować będzie ok. 1 mln 600 tys. złotych, a z tego niemal milion złotych wykładamy na nią z naszego budżetu. Były cztery zaproponowane lokalizacje, wybrana została ta, jako spełniająca najwięcej wymogów. Według mojej oceny, jeśli teraz zaczniemy zmieniać lokalizację, możemy zakłócić procedury i stracić Orlika w ogóle – odpowiadał Włodzimierz Żak. Obawy burmistrza wzięły się stąd, że program Orlik, to projekt jednoroczny, i wszelkie inwestycje, które na dany rok otrzymują dofinansowanie muszą w tym samym roku zostać ukończone. Czy jeśli radni zdecydują się na zmianę lokalizacji boisko powstanie do końca roku?
– Jeżeli taka będzie wola radnych, błagam, podkreślam: błagam, zróbmy to szybko, bo stracimy dotację. Przesunięcie boiska zmieni bowiem np. koncepcję przyłączy, opóźni prace i na pewno podroży koszty inwestycji. Nie twierdzę, że przesunięcie nie jest możliwe. To nie mój upór, ale obawa, że zakłócony zostanie harmonogram powstania Orlika – ostrzegał Żak, który dodał, że podczas swojego niedawnego spotkania w Mrzygłodzie żadnych głosów na temat złej lokalizacji kompleksu sportowego nie słyszał. – Szkoda, że kompleks nie powstanie w sąsiedztwie tamtejszej szkoły, bo wtedy byłby największy sens, więcej dzieci mogłoby z niego korzystać. To trochę bez sensu, żeby budować boisko na boisku. To tak jakby parking na parkingu robić – bronił swych racji Muszczak. Nie wiadomo, czy radni Lewicy będą bronić koncepcji podniesionej przez radnego ze swojego klubu, na pewno chcą z całej tej historii wyciągnąć wnioski na przyszłość. – Źle się stało, że temat został wywołany tak późno, bo na zmiany może faktycznie jest już późno, może są już niemożliwe. Wyciągnijmy jednak na przyszłość odpowiednie wnioski i przy okazji miejskich inwestycji sięgajmy po konsultacje społeczne. Stąd mój apel – bo choć inny burmistrz, inna rada, to przecież w dalszym ciągu ten sam Urząd Miasta – by lepiej przygotowywać tego typu inwestycje, by konsultować je z mieszkańcami, którzy najczęściej w przyszłości będą z nich korzystać. Bo inwestycji noszących znamiona „niedźwiedziej przysługi jest w Myszkowie więcej – tonował nastroje radny Adam Zaczkowski. Wspomniani radni lewicy po sesji zabrali do Mrzygłodu Andrzeja Hagno, naczelnika Wydziału Inwestycji, gdzie na miejscu oglądali lokalizację przy Sportowej. Tam naocznie mógł się przekonać, że mieszkańcy dzielnicy nie są z niej zadowoleni. Czas pokaże, czy radni będą „kruszyć kopie” o nowe „gniazdo” dla Orlika.
TEMAT WIEŻ ZAMKNIĘTY NA ROK
Postanowieniem z 30 marca br. zawieszone zostało postępowanie w sprawie lokalizacji stacji bazowej telefonii komórkowej PTK Centertel. Temat „zamknięto” do czasu uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, lecz na nie dłuższy czas niż 12 miesięcy, od dnia złożenia wniosku. O wieży, która miałaby powstać w rejonie ulic Kościuszki i Sikorskiego, w okolicach cmentarza, pisaliśmy już na naszych łamach. Zaniepokojeni mieszkańcy tego rejonu wyrazili swoje obawy na piśmie. Do magistratu wpłynęła ich petycja z podpisami, w której sprzeciwiali się budowie stacji. Problem w tym, że działka którą pod wieżę upatrzył sobie PTK Centertel nie należy do gminy. - Było bardzo dużo tych protestów, ale tak naprawdę nie będąc właścicielem tego terenu, my możemy szukać jedynie podstaw dla braku zgody na inwestycję. Dlatego „zasłaniamy” się, a to koncepcją miasta zawartą w planie zagospodarowania przestrzennego, a to jakimiś innymi kruczkami prawnymi, ale de facto nie będąc właścicielem, nie mogę powiedzieć, że ja nie chcę. I tak naprawdę, jeśli inwestor spełni wszystkie wymogi, to prędzej czy później stacja może powstać. Uważam, że nie jest to dobre dla mieszkańców, niedobre też dla miasta, niedobre dla jego estetyki. Myszków już sam w sobie jest takim miejscem, gdzie jest co porządkować, dlatego nie chciałbym, aby ta wieża powstała. I na razie jedyne co mogłem, to skorzystałem z przysługujących mi uprawnień – skomentował dla nas burmistrz Włodzimierz Żak. Dodaje, że opór mieszkańców (petycję do władz miasta podpisało kilkaset osób) będzie w tej sprawie bardzo duży i niewiele brakuje by w Myszkowie zawiązało się stowarzyszenie, podobne do tych jakie przeciwnicy wież telefonii komórkowych zawiązali w Żarkach czy Poraju. Mieszkańcy – autorzy protestu - mogą być, przynajmniej do końca marca przyszłego roku, spokojni. Do tego czasu wieża na pewno w ich sąsiedztwie nie powstanie.
KANALIZACJA PÓJDZIE…CHODNIKIEM?
Po blisko trzech latach rozmów, pism i starań Zarząd Dróg Wojewódzkich wydał myszkowskiemu magistratowi decyzję …odmowną w sprawie lokalizacji kanalizacji sanitarnej wzdłuż i poprzek ulicy Kościuszki. Sprzeciwia się także przebudowie w tym rejonie oświetlenia ulicznego. To stawia pod dużym znakiem zapytania przyszłość kanalizacji w centrum miasta. Jeśli ZDW podtrzyma swą decyzję (miasto wystosowało natychmiast pismo, w którym przedstawia argumenty na swoją korzyść) utrudnienia napotka skanalizowanie ulicy Kościuszki, ale także Żytniej, części ulicy Prusa, Staszica, Mickiewicza, Reymonta, Sobieskiego, Batorego, Powstańców Śląskich, Konopnickiej, Orzeszkowej, Ofiar Katynia, Broniewskiego i Asnyka. – Wyraziliśmy w naszym piśmie nadzieję, że gdy zostanie wybrany projektant planowanej przebudowy ulicy Kościuszki, to wtedy będziemy mogli ponownie wystąpić o uzyskanie zgody na lokalizację przedmiotowych urządzeń – wyjaśniał podczas sesji burmistrz. Zapytany o konsekwencje braku ewentualnej zgody Włodzimierz Żak odpowiedział nam, że wtedy miasto będzie mieć z tego powodu dwa problemy:
- Pierwszy to taki, że burzy to koncepcję dla całego tego terenu, jeśli chodzi o gospodarkę kanalizacyjną, dlatego, że mielibyśmy największy problem, w przyszłości oczywiście, jak skanalizować np. ulicę Dworską. Którędy te ścieki w kierunku oczyszczalni poprowadzić? Poza tym obsługa uliczek, tzw. Wieszczów, czyli Sienkiewicza, Mickiewicza itd., dla nich musielibyśmy organizować inny plan zrzutu ścieków, nie w stronę ulicy Kościuszki, ale być może w stronę ulicy Jana Pawła II, może Prusa. To rodzi poważne problemy. Druga rzecz wynika z ich argumentów, czyli wyśrubowanych przepisów dotyczących budowy dróg typu ulica Kościuszki –czyli przelotowych, o dużym natężeniu. ZDW dlatego się nie zgadza na kanalizację w osi jezdni, bo mówi, że na takiej drodze nie powinno być studzienek. One się później obrywają itd. Dlatego każą nam, przynajmniej na odcinku wzdłuż ulic Wieszczów, zrobić kanalizację w chodniku. Ich to nie interesuje – oni nie sprawdzają mapek, jak to wygląda, a dla nas jest to szereg przekładek – mówi burmistrz Włodzimierz Żak. Miasto musiałoby zatem „przesunąć” wodociągi, czy też biegnące pod chodnikami kable energetyczne itp. Czy na wąskim kawałku da się wcisnąć jeszcze rury kanalizacyjne? Na pewno spowoduje to wzrost planowanych na tę inwestycję kosztów. - Nie liczyliśmy, ile by to kosztowało więcej, nie mniej jednak jest to zdecydowanie droższe przedsięwzięcie. Obawiamy się też, że w tych miejscach gdzie będzie „za gęsto”, będziemy musieli iść w kierunku nieruchomości, i uzyskiwać na to zgody od mieszkańców – dodaje burmistrz.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze