Dlaczego Myszków był w XII tak źle odśnieżany? Jakie plany ma nowy burmistrz Myszkowa wobec gminnych spółek, zwłaszcza Saniko. Czy komunikacja powiatowa to dobre rozwiązanie? Kiedy poznamy nazwisko wiceburmistrza? Niestety, na większość naszych pytań po miesiącu zarządzania miastem Włodzimierz Żak odpowiada: „nie wiem”. Ale zapowiada też „bilans otwarcia” który pokaże, w jakim stanie poprzednik zostawił mu Myszków. I zapowiada spore oszczędności w administracji. Z Urzędu Miasta, który rozrósł się przez 4 lata, zapowiada zwolnienia, które dotkną kilkudziesięciu pracowników.
Gazeta Myszkowska: -Burmistrzem Myszkowa jest pan od miesiąca. W jakim stanie zostawił Myszków poprzednik Janusz Romaniuk?
Włodzimierz Żak, burmistrz Myszkowa: -W gorszym, niż przypuszczałem.
GM: -Przygotowuje Pan „bilans otwarcia”. Kiedy będzie gotowy?
W.Ż.: -Zbieram informacje od poszczególnych wydziałów Urzędu Miasta i pracuję nad tym dokumentem. Chcę, aby był to dokument skondensowany, obejmujący najważniejsze informacje- dlaczego mamy ciężką sytuację i z czym to się wiąże. Chciałbym, aby do końca stycznia ten raport został przedstawiony.
GM: -Może jakieś szczegóły, przykłady? Dlaczego jest tak źle?
W.Ż.: -Pierwsza rzecz, to kwestia budżetu. Zmieniły się zasady finansowania. Ale o tym wiedziałem już przed wyborami, znałem również w zarysach projekt budżetu na 2011 rok.
GM: -Może konkretniej?
W.Ż.: -Zasady finansowania dotyczą naniesienia wskaźników, które kontrolują stan zadłużenia gminy. Te wskaźniki są powiązane z budżetem gminy sprzed 2 lat. Dwa lata temu budżet Myszkowa został zasilony kwotą ponad 5 mln zł z MFNE, co spowodowało, że w tych ocenach możliwości zadłużenia gminy jesteśmy oceniani jako znacznie bogatsza gmina, niż w rzeczywistości jesteśmy. To nakłada na nas większy rygor, przy ustalaniu deficytu budżetu na 2011 rok. A niestety budżet przygotowywany jest z deficytem. Stąd już w prowizorium przygotowanym przez mojego poprzednika są ujęte oszczędności, aby domknąć budżet.
GM: -Czy to prawda, że na administrację są zapisane środki, które wystarczą tylko na kilka miesięcy?
W.Ż.: -To prawda. W prowizorium budżetowym mamy zapisaną kwotę, która zabezpiecza funkcjonowanie Urzędu Miasta, gdyby odnieść to do kosztów roku ubiegłego, gdzieś do kwietnia. To oznacza, że musimy poczynić oszczędności na innych obszarach, żeby urząd mógł pracować cały rok.
GM.: -Dlaczego mamy oszczędzać gdzie indziej? Na urzędnikach nie można oszczędzać?
W.Ż.: -Też można, ale nie chciałbym wysyłać sygnału, że będą takie oszczędności.
GM: -Nie proszę o podanie mi listy pracowników do zwolnienia, ale o tym, że zwolnienia będą, to już nawet urzędnicy magistratu mówią. W UM jest nieco ponad 160 urzędników. Cztery lata temu było to nieco ponad 100 pracowników. O ilu urzędników w Myszkowie jest za dużo?
W.Ż.: -Miesiąc mojej pracy upłynie dokładnie jutro. Dało mi to już obraz funkcjonowaniu urzędu. W tych szacunkach mogę się mylić, ale jeżeli mamy dziś 156 osób zatrudnionych, to znaczy, że niezbędna jest reorganizacja, która usprawni działania Urzędu. (w wersji przed autoryzacją padła liczba, że w UM pracuje za dużo o ok. 26-30 osób powiedział burmistrz Myszkowa- przyp. red.)
GM: -Wnioski nasuwają się więc same: będą zwolnienia.
W.Ż.: -Są takie osoby w Urzędzie Miasta, którym kończą się umowy o pracę i nie będę tych umów przedłużał, z uwagi na sytuację finansową miasta. Przerost zatrudnienia denerwuje inne grupy społeczne, ogólnie mówiąc podatników. Ratując sytuację chronię miejsca pracy tych, którzy zostaną w urzędzie.
GM: -Ile umów o pracę podpisał pański poprzednik „w ostatniej chwili”?
W.Ż.: -Jest takich umów kilkanaście. Jeszcze tuż przed II turą wyborów jedna osoba miała podpisaną umowę o pracę. W okresie roku, półtora podpisano sporo umów. W większości są to osoby na stanowiskach gospodarczych, gdzie nie było wymogu organizowana konkursów.
GM: -W komentarzach po wyborach wysuwa się ogólny wniosek: PO, największa partia w Polsce, powinna mieć pomysł na Myszków, powinna pokazać szybko skuteczność rządzenia, a tego nie widać.
W.Ż.: -Po miesiącu?
GM: -To za mało?
W.Ż.: - Są działania, których mieszkańcy nie zauważą, a mają na celu usprawnić funkcjonowanie projektów, zadań inwestycyjnych. W najbliższych tygodniach moje decyzje będą delikatne, ale muszą być konkretne.
GM: -Jak sądzę, wyborcy oczekiwali szybkich decyzji w kilku sprawach: osoby wiceburmistrza, może zmian w radach nadzorczych gminnych spółek. Można by odebrać takie posunięcia, jako zapowiedź reform, tego, że burmistrz w tematach gospodarczych ma coś do powiedzenia.
W.Ż.: -Plotek o wiceburmistrzu nie rozprzestrzeniałem. Będzie powołany –ale- nie mówię, że w najbliższym czasie. Kandydat musi pozamykać swoje sprawy zawodowe.
GM: -Czyli jest kandydat?
W.Ż.: -W mojej głowie tak.
GM: -Kiedy poznamy nazwisko?
W.Ż.: - Jeżeli ktoś pracuje, ma 3 miesięczny okres wypowiedzenia, więc w najgorszym wypadku dowiedzą się mieszkańcy za 3 miesiące. Ale to już nie zależy ode mnie. Dzięki temu, że jestem sam, korzystam z intensywnego poznawania urzędu. Ale taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność.
GM: -Dobrze się burmistrzowi jeździ po Myszkowie?
W.Ż.: -Chodzi o dziury?
GM: -Dziury, odśnieżanie (a raczej jego brak).
W.Ż.: -14.XII zastałem sytuację, że spółka Saniko na postawie powierzenia zadania (bez przetargu) zajmowała się odśnieżaniem miasta. To kosztowało nas dużo, bo aura była niesprzyjająca i zużywaliśmy już środki przewidziane na 2011 rok. Powierzenie SANiKO odśnieżania przez mojego poprzednika musiało poskutkować kontynuacją z powodu braku czasu. Nie zdążyłbym z przetargiem, a takiej sytuacji nikt sobie nie wyobraża. Nie chciałem płacić za każdy dzień odśnieżania, w zależności od tego jaka jest pogoda. A gdy podejmowałem decyzję, było biało. Postawiłem sprawę jasno: spółka Saniko może zajmować się dalej odśnieżaniem miasta na zasadzie powierzenia, bez przetargu, ale za kwotę 250 tys. zł. jaka została nam na ten cel w budżecie. Czyli jest to ryczałt, za który spółka ma utrzymać standard odśnieżania miasta do końca kwietnia.
Tak chcemy zrobić też na przyszły rok, ale już odbędzie się to w przetargu. A przetarg powinien dać nam jak najlepszego wykonawcę, z tych, którzy się zgłoszą. W tej sytuacji nie będziemy wspierać spółki Saniko, jeżeli przetargu nie wygra.
GM: -I burmistrz będzie miał nowy problem.
W.Ż.: -Tak, bo to co ewentualnie Saniko zarobi na odśnieżaniu, tyle mniej miasto zapłaci np. na komunikację.
GM: -To nieprawda. To dwa odrębne zadania realizowane w osobnych przetargach. Stan odśnieżania nie obciąża pana, bo pracuje pan zbyt krótko. Dlatego szukam odpowiedzi na pytanie: dlaczego jest tak źle z tym odśnieżaniem? Czy w następną zimę będzie wreszcie lepiej?
W.Ż.: - Środków z budżetu na odśnieżanie miasta tak naprawdę już nie ma. Będziemy musieli zobaczyć, czy z oszczędności w trakcie roku uda nam się wygospodarować środki i przeznaczyć na przyszły sezon.
GM: -Uważam, że nie o to chodzi: Saniko za odśnieżanie miasta zaoferowało jakąś cenę. W zamian nie otrzymujemy należnej usługi, a miasto przymyka na to oko. Wybory nie powinny mieć wpływu na to, jak w ciągu tych kilku tygodni wyborczych funkcjonuje miasto. Na CB Radio można było usłyszeć, co kierowcy, zwłaszcza Tir-ów sądzą o Myszkowie.
W.Ż.: -Zastanawiam się, jak rozwiązać problem ulicy Siewierskiej. Na łamach GM postawiliście zarzut, że po części to wina mieszkańców, których część przyjmuje postawę nieobywatelską, opróżniając szamba na ulicę. Jeżeli do tego dochodzi, to ktoś taki sam funduje miastu wyższe wydatki na odśnieżanie. Każdy z nas swoją postawą może mieć wpływ na koszty tych usług. Problemem było to, że w promieniu wielu kilometrów nie znaleźliśmy sprzętu, którym te zatory lodowe można by usunąć.
Nie cieszyło mnie to, w jaki sposób są ulice odśnieżone. Dla odśnieżania duże znaczenie mają uwarunkowania np. Zawiercie jest bardziej zwarte, ma ok. 60 km dróg, a my ok. 100 km. Chciałbym tę jakość odśnieżania poprawić, ale z drugiej strony mam budżet, w którym nie ma na to środków. Liczę, że warunki przetargu pozwolą na przyszły sezon wybrać lepiej.
GM: -Od co najmniej 10 lat słyszę, że z Saniko coś trzeba zrobić, ale nikt z tym nic nie robi. Burmistrz Okraska mówił, że popiera prywatyzację spółki, ale nie zrobił nic. Romaniuk zatrzymał nawet wszelką dyskusję na ten temat i efekty mamy obecnej zimy. A miasto w tym czasie organizuje przetargi w taki sposób, żeby wygrało Saniko, ograniczając konkurencję.
W.Ż.: -Nie ukrywam, że może czas na zmiany. Ale nie chcę mówić jak poprzednicy: zrobię, a później nie podejmować starań. Dlatego wykonuję przegląd sytuacji spółek podległych burmistrzowi, i spróbuję coś zaproponować.
GM: -Gminne spółki mają dla burmistrza jedną korzyść: ma kilka stanowisk do podziału.
W.Ż.: -O takie korzyści mi nie chodzi. Ale nie do końca przekształcenie spółki rozwiązuje wszelkie problemy.
GM: -Pomysł wspólnej komunikacji powiatowej, z połączenia PKS-u i Saniko jest realny?
W.Ż.: -Nie wiem, kto kogo miałby przejmować.
GM: -Powiedziałbym, że chodzi raczej o połączenie PKS i Saniko, niż przejęcie.
W.Ż.: -Nie wiem, czy taka spółka miałaby chęć utrzymywać nierentowne linie.
GM: -To zależy akurat od samorządów, które do niektórych linii dopłacają. Jeżeli właścicielem będzie powiat i gmina, to będą decydować o takich rzeczach. Saniko też korzysta przecież z dopłaty do „wozokilometra”.
W.Ż.: -Gdy połączymy przewozy PKS z komunikacją miejską to jakość przewozów poprawimy, czy pogorszymy? Tego nie wiem.
GM: -Jakoś nie mogę uwierzyć, że burmistrz z PO może mieć inne poglądy gospodarcze niż jego partia. A PO zapowiadało zawsze liberalizację gospodarki, odejście od ręcznego sterowania.
W.Ż.: -Tego nie łączyłbym z partią. Na jednym ze spotkań w PO zdarzyło mi się polemizować z rozwiązaniami proponowanymi przez rząd. Ale ja mam poglądy liberalne.
GM: -To może zgodzi się pan z ogólnym stwierdzeniem, że miasto nie powinno zajmować się tym, co mogą zrobić prywatne firmy?
W.Ż.: -Jak najbardziej tak. Jeżeli łatwiej nam będzie zlecać zadanie, zamiast wykonywać to osobiście, lub za pośrednictwem spółek zależnych od miasta, to jestem za takim rozwiązaniem pod warunkiem, że będzie to wygodniejsze i będzie mniej kosztować. Saniko jest spółką, która realizuje szereg usług, które miasto musi wykonywać, więc muszę się temu przyglądać, zanim podejmę decyzje o jej przyszłości.
GM: -Jak długo będzie się pan przyglądał? Kiedy będą decyzje?
W.Ż.: -Na pewno nie za tydzień.
GM: -Zatrudnienie w UM wzrosło w 4 lata o ok. 60%. Gdyby to była prywatna firma, taka dynamika zatrudnienia byłaby godna pochwały. Dla administracji to jednak kompromitacja. Od dawna widać jak ten urząd jest niewydolny. Przy tak rozhukanym zatrudnieniu, Urząd czy Dom Kultury nie potrafił przygotować np. powitania nowego roku. Zamiast tego mieliśmy wielką smutę.
W.Ż.: -Spodziewałem się tego pytania, dokładnie w takiej formie. Podjąłem decyzję, że nie będzie powitania nowego roku, z powodu kosztów. Nie z powodu zabezpieczenia imprezy czy innych przyczyn. Tylko koszty zdecydowały.
GM: -Kilka lat temu spytaliśmy mieszkańców Myszkowa, czy chcą organizacji Dni Myszkowa, nawet jeżeli to sporo kosztuje. Powiedzieli, że tak. Wniosek jest taki, że mieszkańcy trochę pobawić się chcą.
W.Ż.: -Wstępne plany organizacji powitania roku były, ale środki jakie na to zostały, spowodowałyby, że dzisiaj pan redaktor powiedziałby, że śmieszne to powitanie roku, ludzie rozeszli się niezadowoleni.
GM: -A za rok?
W.Ż.: -Nie wiem, budżet jest fatalny.
GM: -Czy w miejskiej kulturze możemy spodziewać się jakichś zmian, reform? Pytam, ponieważ mam obawy, że skoro wiceprzewodniczącym Rady Miasta został Andrzej Giewon, pracownik MDK-u, to Platforma raczej zakonserwuje zapyziały wizerunek Domu Kultury.
W.Ż.: -Chciałbym zmienić wizerunek Domu Kultury i nie wiązałbym tego z zatrudnieniem radnego, który tam pracuje.
GM: -MDK zatrudnia kierownika kina, radny ma podobno z tego tytułu dodatek do pensji, ale filmów w kinie co kot napłakał… Po co nam kierownik kina jak nie puszczamy filmów?
W.Ż.: -Trudno, żebym ja zajmował się każdym szatniarzem, trenerem czy innym pracownikiem, który pracuje w jednostkach mi podległych. Po to ktoś zawiaduje domem kultury, abym nie słyszał takich pytań: po co kierownik kina.
GM: -Jestem ciekaw, czy zmieni się dotychczasowa praktyka, że pracownicy Urzędu Miasta, czy ich rodziny, radni czy z kolei ich rodziny będą uprzywilejowani przy przyznawaniu mieszkań z zasobów gminy. W czasie, gdy burmistrzem był Janusz Romaniuk kontrowersyjnych sytuacji z mieszkaniami było sporo. Mogę przypomnieć najbardziej pikantne przykłady: mieszkanie dostał rzecznik miasta, ktoś od środków unijnych (tzw. „desant z Tychów”). Mieszkanie dostał przyszły zięć radnego z SLD, a na tej samej komisji mieszkaniowej odmówiono mieszkania młodej rodzinie z dzieckiem chorym na białaczkę. Nawet sekretarka, którą odziedziczył pan po poprzedniku dostała służbowe mieszkanie w budynku Urzędu Miasta.
W.Ż.: -Powołałem nową komisję, która będzie się zajmować przydziałem mieszkań. Będę robił wszystko, aby takie patologie wyeliminować. I bardzo proszę o nagłaśnianie każdego przypadku, jeżeli urzędnik zaangażowany w pracę tej komisji wykona coś kontrowersyjnego.
Problemem każdego samorządu jest brak mieszkań i jest to problem również Myszkowa. Jak mówię z radnymi o budżecie, a kołdra jest krótka, to chciałbym ją przeciągnąć w kierunku rozwiązywania problemów mieszkaniowych. Z nadzieją patrzę na rozmowy ze Starostwem Powiatowym, w sprawie, która wcześniej nie znalazła finału, czyli przeznaczenia internatu na Będuszu na mieszkania komunalne.
GM: -Czego mógłbym burmistrzowi Myszkowa życzyć na początku kadencji?
W.Ż.: -W 2011 roku życzyłbym sobie pozytywnych zmian w budżecie. Np. abyśmy w przetargach uzyskali kwoty niższe. Myszków jest naszpikowany problemami i nie jestem ich w stanie szybko rozwiązać. Na pewno nie zrobię tego w miesiąc.
GM: -A coś konkretnego?
W.Ż.: -Życzyłbym sobie, aby udało się ruszyć do przodu problemy mieszkaniowe. Aby udało się poprawić efektywność służb mi podległych.
rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze