(Myszków) Sprawozdanie z wykonania budżetu powiatu za pierwsze półrocze tego roku zdominowało ostatnią sesję Rady Powiatu (30 września). Zdaniem radnego Ryszarda Chachulskiego wykonanie budżetu jest poważnie zagrożone. Bardziej optymistycznie do jego wykonania podchodzi starosta Łukasz Stachera.
Ze sprawozdania starosty wynika, że zaplanowane dochody udało się zrealizować na poziomie 42,37 % (28.167.613,09 zł.) zaś wydatki na poziomie 32, 04 % (24.528.840,12 zł).
CHACHULSKI WIESZCZY KATASTROFĘ
Dane przedstawione przez starostę zaniepokoiły radnego Ryszarda Chachulskiego: - Wierzyłem, że uda się osiągnąć to, co zaplanowaliśmy w grudniu 2009 r., dlatego głosowałem za przyjęciem budżetu. Dochody pomniejszyliśmy jednak w trakcie roku o 6 milionów złotych, a i tak osiągnęliśmy poziom tylko 42 %. Spadły dochody z podatku od osób fizycznych i może nam z tego tytułu zabraknąć nawet milion złotych. Problemem są też dochody własne, bo nie mamy wpływów ze sprzedaży mienia. Mam nadzieję, że październikowe przetargi się powiodą. Niepokojący jest poziom wykonania wydatków. Gdybyśmy nie mieli potrzeb, byłoby fajnie, bo mielibyśmy oszczędności. Ale tu powód jest - moim zdaniem - inny. Brak nam własnych środków wymaganych przy realizacji inwestycji z udziałem środków unijnych. Wydatki inwestycyjne na poziomie 12 % są, moim zdaniem, bardzo niskie. Wiem, że zawsze pod tym względem drugie półrocze jest lepsze, ale sygnalizuję, że może tu być problem. Z wypowiedzi pani skarbnik na komisjach wynika, że zadłużenie powiatu na koniec roku może wynieść ponad 19 milionów złotych, a w 2011 roku może w wydatkach bieżących zabraknąć pieniędzy na spłatę rat zaciągniętych kredytów i pożyczek. Powiat może w 2011 roku utracić płynność finansową, choć nie wiem, czy już nie utracił – dzielił się swymi obawami Ryszard Chachulski. Jego zdaniem budżet powiatu obciąży budowa drogi Poraj-Choroń, która jest częścią przebudowy odcinka od Poraja przez Biskupice do Częstochowy.
STACHERA: NIE BĘDZIE TAK ŹLE
- Słucham Pańskich wystąpień z tego miejsca już od czterech lat. Zawsze są pełne katastroficznych wizji, które potem nigdy się nie sprawdzają. Mam nadzieję, że i tym razem się nie sprawdzą. Z punktu widzenia radnego i mieszkańca widzę co się w powiecie dzieje. Widzę nowe rondo, siedzimy w nowej sali sesyjnej, jeździmy po świeżo wyremontowanych drogach powiatowych, mamy wyremontowaną komendę Powiatowej Straży Pożarnej. Pomagaliśmy w remontach policji, tak, że można dziś wejść do komendy i się nie wstydzić, szpital – wiem, że to zasługa także poprzednich władz – nie ma długów. Mógłbym wyliczać dłużej – komentował przewodniczący Rady Powiatu Janusz Jakubiec.
Uspokajał także starosta Łukasz Stachera. - Jeśli chodzi o wspomniane 19 milionów złotych, już teraz mamy podpisane umowy na zwrot 10 milionów złotych. Wiem, że mogą być różne terminy ich wpłat, ale one do budżetu wpłyną. Inwestycje w powiecie poszły bardzo mocno. Jeżeli mamy szanse na inwestycje z 80 – 85 % dofinansowaniem to bierzemy na nie kredyty. Bierzemy 10 milionów, bo na 10 milionów mamy zagwarantowane zwroty. I mówiąc o zadłużeniu na koniec roku nie możemy mówić, że takie będzie, bo wcale takie być nie musi. Mam nadzieję, że uchwalony budżet zrealizujemy. Proszę o spokojne podejście do tematu. Nie zbywamy majątku, bo taką podjęliśmy decyzję. Zostawiliśmy na razie internaty – bo będzie przetarg na pola będuskie (12-13 października - przyp. red.) i może znajdzie się przy tej okazji ich nabywca. Nie sprzedaliśmy budynku po byłym PUP –ie, bo być może uda się pozyskać środki na jego remont – mówił Łukasz Stachera.
KOLEJNE SPOTKANIE W SPRAWIE STREFY
Na 15 października wyznaczono wstępnie kolejne spotkanie w sprawie utworzenia w Myszkowie oddziału Specjalnej Strefy Ekonomicznej. – Będzie już po przetargach na tereny na polach będuskich, będziemy wiedzieć w którym momencie się znajdujemy, czym możemy dysponować. Wszyscy radni dostaną zaproszenia na to spotkanie - zapowiedział starosta Łukasz Stachera.
Robert Bączyński
STREFA WIECZNIE PRZEDWYBORCZA
Intensywność rozmów o strefie jest zawsze intensywniejsza, kiedy zbliżają się wybory. Mamy w tym względzie długie tradycje. Jeszcze poseł Zygmunt Ratman mówił o kopalni molibdenu. Było to hasło przedwyborcze bardzo wygodne, bo niesprawdzalne w krótkiej perspektywie. Strefa wypłynęła mocno w 2006 roku, gdy PIS szedł do władzy. Pamiętam ówczesne zaangażowanie poseł Wiśniewskiej, radnego sejmiku A. Hutnika. Wybory minęły, para poszła w gwizdek. Zbliżają się kolejne wybory. Powiem to jasno, że strefa w Myszkowie jest nierealna i szanse, że KSSE będzie starać się o objęcie pól będuskich obszarem strefy są bliskie zeru. Na pewno nie służą tym celom nasiadówki z całą Radą Powiatu.
Radni przecież już dawno wyrazili swoje poparcie dla tego tematu, więc teraz pracować powinni eksperci (teraz, czyli raczej przynajmniej od roku), nie radni. Ich rola ograniczyłaby się do uchwały o przekazaniu działek do KSSE, gdyby cała dokumentacja była gotowa. A nie jest. Pamiętam rozmowę ze specjalistą ze strefy, Włodzimierzem Żakiem (w Myszkowie kandyduje na burmistrza), który powiedział, że nawet jeżeli strefy nie będzie, warto wykonać certyfikację gruntów zgodnie ze standardami strefy. Powiat będzie wtedy miał obiektywną wiedzę, jaka jest atrakcyjność, wady i zalety naszych terenów. A to informacje ważne dla inwestorów, dla których ocena wystawiona terenom przez KSSE jest bardzo wiarygodna.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze