(gm. Niegowa) Tradycyjnie koniec karnawału w Niegowie oznajmiają słomiane Misie wędrujące przez wieś. Przebierańcy oraz towarzyszący im korowód odwiedzają okoliczne gospodarstwa życząc wszystkim pomyślności i... obsypując sieczką. Zwyczaj kultywowany w Niegowie, mający zapewniać jej mieszkańcom szczęście i obfite plony zachował się już w niewielu miejscach w Polsce.
W niedzielę i poniedziałek przed Środą Popielcową (15, 16 lutego) wioskę „biorą we władanie” przebierańcy zwani Misiami.
- Przebierańcami powinni być sami kawalerowie. Główne postacie korowodu to dwa misie – symbole odchodzącego i nastającego roku liturgicznego. Jest tam najbardziej urodziwa osoba wśród przebierańców czyli tzw. babka i nieodzowny grajek. Są gońce czyli inaczej mówiąc poganiacze –osoby mające za zadanie poganiać słomianego misia i trochę psocić. Te psoty to m.in. smolenie sadzą. Żyd z kolei ma za zadanie jak najwięcej utargować. Sprzedając dosłownie mydło i powidło, uzyskuje pieniążki, które później są przeznaczane na ogólną zabawę dla wszystkich mieszkańców. On też sypie sieczką na szczęście, żeby w obejściach, które odwiedzają przebierańcy ogólnie dobrze się działo. Co zaś się tyczy wspomnianej sadzy, wysmarowanie nią ponoć bardzo dobrze wpływa na cerę i urodę, jest też symptomem powodzenia czy popularności. Jeśli „misie” kogoś nie lubią to nawet nie posmarują – tłumaczy niegowskie zwyczaje ostatkowe Andrzej Szczepańczyk, Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Niegowie.
Lubiany we wsi jest chyba Zygmunt Maciąg, którego przebierańcy odwiedzili w poniedziałek, przed środą popielcową, jako jednego z pierwszych.
- Dziś już ludzie nie przyjmują Misiów tak chętnie jak kiedyś. Boją się, że zabrudzą, napsocą – mówi pan Zygmunt, który zapewniał, że on przebierańców przyjmuje od wielu lat i nadal będzie kultywował wieloletnią tradycję. A, że Misiów się nie bał świadczy fakt, że chętnie ruszył z nimi w tany. Z wizyty korowodu cieszył się także Edward Lamch, który nie omieszkał nieco oskubać Misia ze słomy.
- To na szczęście - tłumaczył. - Kury lepiej jajka niosą, darzy się w obejściu. To taki przesąd, w który lepiej wierzyć, bo kto wie? Może działa? – śmieje się pan Edward. Przebierańcy nie darowali także przejeżdżającym przez Niegowę kierowcom, którzy zatrzymując się oglądali ten rzadki już dziś zwyczaj. W dalszą drogę ruszali z twarzami wysmarowanymi sadzami. Poniedziałkowy wieczór należał do Cyganów (również przebierańców), którzy także odwiedzali co bogatszych gospodarzy, składając im życzenia. W podziękowaniu za poczęstunek gorąco całowali mieszkańców wsi, pozostawiając na ich policzkach ślady czerwonej szminki. Późnym wieczorem cygański korowód dotarł na salę ośrodka kultury. Tam przy cygańskich rytmach bawili się z mieszkańcami, jak i tymi, którzy przybyli do Niegowy podziwiać dawne obyczaje. Tradycyjnym elementem zabawy było rozpalone na środku sali małe ognisko, przy którym wszyscy wspólnie zaśpiewali „Hej tam pod lasem”. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze