(Siedlec Duży, Gniazdów) W ostatnich tygodniach w wielu miejscach naszego powiatu oddawano hołd polskim oficerom zamordowanym w 1940 roku przez NKWD w Katyniu i innych miejscach „Golgoty Wschodu”. Wzruszająca uroczystość odbyła się także w Siedlcu Dużym, gdzie wspominano Antoniego Sularza, który w latach 1928 - 1938 r. był nauczycielem i kierownikiem tamtejszej szkoły. Jako ppor. Wojska Polskiego został w 1940 roku zamordowany Katyniu.
Uroczystości, które miały miejsce 26 kwietnia br. rozpoczęły się w symboliczny sposób - przemarszem spod budynku szkoły do miejscowego kościoła parafialnego. Społeczność szkolna do swych ubrań przypięła biało-czerwone wstążki. Powrócono w ten sposób do tradycji zapoczątkowanej przez Antoniego Sularza. Ze wspomnień jego byłych uczniów wynika bowiem, że w dni upamiętniające uroczystości patriotyczne wraz ze swymi uczniami maszerował pieszo z Siedlca do Koziegłów. Zakładał wtedy długi, żołnierski płaszcz, a każdy z uczniów i nauczycieli miał do ubrań przypiętą wstążeczkę w barwach narodowych.
W tegorocznym marszu razem z uczniami siedleckiej podstawówki przeszli m.in. prezes Związku Kombatantów Wojennych i Byłych Więźniów Politycznych Zarządu Okręgowego w Częstochowie mjr Jan Trzciński, burmistrz Jacek Ślęczka i jego zastępca Stanisław Błoński, radni, delegacje szkół z terenu gminy Koziegłowy, a także mieszkańcy wsi. Towarzyszyły im liczne poczty sztandarowe.
Mszę świętą odprawił proboszcz parafii ks. kan. Józef Wachowski. W czasie homilii wspominał Antoniego Sularza jako wielkiego wychowawcę i patriotę. Nauczyciela, który zawsze był wierny ideałom: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Po nabożeństwie delegacja uczniów złożyła kwiaty pod krzyżem upamiętniającym dziesięciu mieszkańców Siedlca Dużego i okolic, którzy 23 października 1943 r. na oczach mieszkańców wsi zostali powieszeni przez niemieckich żołnierzy na polanie, na której stoi obecnie kościół parafialny.
Główna część uroczystości wspomnieniowych odbyła się w szkole. Uczestniczyli w nich członkowie rodziny Antoniego Sularza, którzy mogli obejrzeć program artystyczny przygotowany przez nauczycielkę języka polskiego Małgorzatę Knapik.
Jego szczególnie wzruszającym elementem było odczytanie fragmentów listu Antoniego Sularza do żony Heleny. Jak wynika z daty, został on napisany 27 listopada 1939 r. w Kozielsku. Nie ma w nim ani jednej skargi, ani jednego zdania o ciężkim obozowym życiu. Jest za to tak wiele słów miłości do żony i córeczek – Zosi i Basi. Wiele troski o najbliższych, dziesiątki pytań. I, co najważniejsze, wiele nadziei na powrót, na spotkanie z najukochańszą rodziną. Helena Sularz odpisała na ten list nieświadoma tego, co dzieje się z jej mężem. Pisała do niego ciągle, mimo braku odpowiedzi. Obecni podczas uroczystości mogli usłyszeć fragment jej listu z 12 października 1940 r., w którym pisała m.in.: „Blisko już rok czasu, jak napisałeś swój pierwszy i dotąd chyba ostatni list. Ja jednak pisze do Ciebie stale. Nie martw się jakoś przetrwamy, żebyś Ty tylko do nas wrócił”. Panu Antoniemu nie dane było jednak wrócić ani do rodziny, ani do ojczystej ziemi. Dopiero w 1988 r. gdy już oficjalnie mówiło się w Polsce o zbrodni katyńskiej, córka Antoniego Sularza, Zofia, dowiedziała się, że jej ojciec w 1940 r. został w bestialski sposób zamordowany w Katyniu.
- Ta śmierć nie powinna i nie ulegnie zapomnieniu. Pamięć o ponad 21 tys. Polaków zamordowanych przez NKWD powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń. Nie ma szczęścia, przyszłości człowieka ani narodu, bez miłości. Tej miłości, która przebacza, choć nie pozwala zapomnieć – tym przesłaniem młodzież zakończyła akademię, po której pod tablicą upamiętniającą byłego dyrektora szkoły złożono wiązanki kwiatów. Tablica upamiętniająca Antoniego Sularza została wmurowana w ścianę szkoły w kwietniu 1999 r.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze