(Niegowa) W środę 18 lutego do Urzędu Gminy w Niegowie weszli policjanci z Wydziału Przestępstw Gospodarczych myszkowskiej Policji. Funkcjonariusze zażądali dostępu do dokumentów, na podstawie, których wypłacano mieszkańcom odszkodowania za skutki gradobicia, jakie nawiedziło gminę Niegowa 15 sierpnia 2008 roku. Po anonimowym doniesieniu policjanci wszczęli postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do wypłaty odszkodowań na postawie fałszywej dokumentacji, czyli po prostu osobom, których klęska wcale nie dotknęła. To czym zajęła się teraz policja, jest od kilku miesięcy tematem plotek, które dawno wyszły już poza granice gminy Niegowa, że na gradobiciu niektórzy zrobili niezły interes.
– Powiem panu tak –mówił mężczyzna, który zadzwonił do redakcji w tej sprawie–mieszkam w miejscowości, która nie była dotknięta tą klęską, a sąsiad odszkodowanie dostał!
Sprawa gradobicia, a raczej sposobu w jaki Urząd Gminy zajął się usuwaniem jego skutków podzieliła gminę. Czasem linia podziału idzie przez sąsiedzki płot. Gdy jeden sąsiad chwali się, że dostał kilka tysięcy odszkodowania, drugi utyskuje, że tylko np., 500 zł. I ludzie zaczynają mówić…
Nasz informator twierdzi, że jeden z wyższych urzędników gminy jeszcze w grudniu oferował zaprzyjaźnionym osobom wypłatę odszkodowań, tylko „trzeba szybko wykonać szacunek strat”. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, policja może szczególnie interesować się wypłatami odszkodowań dla mieszkańców Dąbrowna, Mzurowa, Postaszowic, Moczydeł. Zdarzały się wypłaty odszkodowań dla mieszkańców tych miejscowości, choć…gradobicie te wioski ominęło!
Policja na razie odmawia ujawniania szczegółów postępowania: – Wydział PG dopiero zapoznaje się z dokumentacją odszkodowań, a jest tego ogromna ilość teczek. Potwierdzam tylko to, że postępowanie prowadzimy po anonimowym doniesieniu –mówi oficer prasowy myszkowskiej KPP Aneta Orman- Klamek (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze