(Koziegłówki) „Turki” to bardzo stara tradycja - podkreślają zgodnie mieszkańcy Koziegłówek. Choć nie wiadomo, skąd tak naprawdę się wzięła na tych ziemiach, to jedno jest pewne, na dobre zadomowiła się w murach Sanktuarium św. Antoniego z Padwy. Chętnie też kultywuje ją młodzież, która co rok przywdziewa stroje turków – strażników symbolicznego grobu Jezusa Chrystusa.
„Turki” to przebierańcy. Jednak w te postacie mogą się jedynie wcielić młodzi mężczyźni. W Wielki Piątek przywdziewają barwne kostiumy, na które składa się: maska, peruka, spodnie i sweter z kolorowymi frędzlami, barwna spódniczka oraz wysoka czapka. Każdy z „turków” jest też uzbrojony – nosi przy sobie długą dzidę oraz tarczę. Wśród barwnych przebierańców wyróżnia się „marszałek”, którego można uznać za dowódcę turków. Ubrany w rzymski hełm, mundur wojskowy, trzymający w ręku szablę nie tylko dokonuje zmiany warty przy Grobie Pańskim, ale również przewodzi przebierańcom podczas procesji.
- Przebieranie się za „turki” to bardzo stara tradycja. Do jej kontynuowania zachęcają nas starsi koledzy i rodzice, którzy wcześniej przebierali się za turki. Nasze zadanie polega na tym, że pełnimy całonocną wartę przy Grobie Pańskim, a później uczestniczymy w rezurekcji – powiedzieli nam Marcin Adamik, Przemysław Matyja i Dawid Góra, którzy w tym roku wystąpili w roli „turków”.
Warta rozpoczyna się wieczorem w Wielki Piątek, gdy kapłan do grobu pańskiego przenosi Najświętszy Sakrament. Wtedy „turki” przystępują do grobu i strzegą go na zmianę aż do samej rezurekcji. Ich służba, wspólnie ze strażakami ochotnikami, kończy się dopiero podczas nabożeństwa w wielkanocną niedzielę. Kiedy kapłan oznajmia dobrą nowinę o zmartwychwstaniu pańskim, wszystkie turki - jakby rażone piorunem – padają na posadzkę kościoła. Podobno ten upadek ma symbolizować moment, kiedy to straż rzymska przestraszyła się powstającego z grobu Jezusa Chrystusa.
Na tym jednak rola „turków” się nie kończy. - Podobnie jak wszyscy wierni idziemy w procesji rezurekcyjnej. A po nabożeństwie straszymy dziewczyny naszymi pikami, próbując trafić je w stopy. Wcześniej też, gdy ksiądz chodzi z tacą, straszymy również wiernych, aby byli bardziej hojni podczas składania datków – opowiadają nam o zwyczajach tegoroczne „turki”.
Skąd jednak „turki” do Koziegłówek zawędrowały i ile lat trwa ten zwyczaj, trudno powiedzieć. Na pewno przebierańcy byli w tych stronach już w czasach zaborów. W książce „Z dziejów parafii Koziegłówki od wieku XIII do dońca XX”, w rozdziale autorstwa Aldony Gocyły, czytamy: „Jak wspominają starsi parafianie, których ojcowie byli „Turkami”, władze carskie, bojąc się, że obyczaj ten gromadzi wartościową młodzież męską, zakazały zgromadzeń „turków”. Tradycja ta wznowiona została w 1917 r. za ks. prob. Mieczysława Rogójskiego i trwa do dnia dzisiejszego, wyłączając przerwę, kiedy okupant hitlerowski zakazał zgromadzeń turków”.
Zwyczaj zachował się też w innych miejscach w Polsce. Wielu genezę „turków” wywodzi z odsieczy wiedeńskiej Jana III Sobieskiego. Według tej legendy, kiedy żołnierze wrócili z wojny do domów, postanowili przed wkroczeniem do miasta paradnie się przystroić w stroje i broń zdobyte w walce z Turkami. W kościele, do którego wkroczyli, aby podziękować za szczęśliwy powrót, a był to Wielki Piątek, był akurat wystawiony Najświętszy Sakrament, postanowili więc zaciągnąć przy nim straż. W następnym roku postanowiono uczcić rocznicę szczęśliwego powrotu z wiktorii wiedeńskiej, pełniąc w strojach tureckich straż przy Grobie Pańskim.
W gminie Koziegłowy turki w okresie świątecznym można również spotkać w Winownie i w Lgocie Mokrzesz. Te dwie miejscowości niegdyś należały do parafii Koziegłówki.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze