(Niegowa) Przez wieś jedzie furmanka z przebierańcami. Wśród nich „misie” w słomianych chochołach, „gońce” w ciemnych pończochach na głowach, wyszminkowana „babka” i „żydek” z towarem. Gdy zobaczą piękną dziewczynę, rzucą za nią się w pogoń, a złapaną wysmarują sadzą. Z gospodarzem zatańczą, posypią mu głowę sieczką, ale też dobiją targu. Wszystko po to, aby tradycji stało się zadość, a pomyślność i dobrobyt spadły na mieszkańców wsi.
Niegowa ma swoją własną, ludową „receptę” na świętowanie końca karnawału. W ostatki we wsi pojawiają się „misie” ze swoimi towarzyszami, które odwiedzają gospodarzy wsi, życząc im pomyślności. Choć nie wiadomo skąd ten zwyczaj się wziął i od ilu lat jest praktykowany, to jedno jest pewne – cieszy się on ogromną sympatią wśród mieszkańców.
- „Misie” to ślady dawnego ludowego obrzędu. Ten zwyczaj w Niegowie ma naprawdę bardzo długą tradycję. Dziś chyba nikt nie umie powiedzieć, jak to się wszystko zaczęło. Kiedyś przeprowadziłem sondaż wśród najstarszych mieszkańców Niegowy. Powiedzieli mi, że pamiętają ten zwyczaj z czasów swojej młodości, ba, nawet ich dziadkowie przebierali się za „misiów”. Można więc stwierdzić, że „misie” w naszej miejscowości obecne są przynajmniej od stu lat – mówi Andrzej Szczepańczyk – dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Niegowie – Zapewne zwyczaj ten przeżyje i nas, ponieważ jest on przekazywany z pokolenia na pokolenie. Rodzice pilnują, aby ich dzieci wystąpiły w odpowiednich strojach, ale także, aby podczas imprezy odpowiednio się zachowywały, sami bowiem w przeszłości w „misiach” brali udział.
Zwyczaj ten głównie jest obchodzony w ostatni poniedziałek karnawału (w tym roku przypadł on na 15 lutego). Najpierw w obchód po miejscowości ruszają „misie”, w które wcielają się tylko panowie wolnego stanu. W tej grupie przebierańców najważniejsze są dwa niedźwiedzie (duży i mały), które symbolizować mają stary i nowy okres w liturgii chrześcijańskiej. Obie postacie odziane są w słomiany chochoł. - Ich kostiumy są wykonane ze słomy owsianej. Musi ona być lekko zwilżona, ponieważ jest wtedy łatwiejsza do uformowania. Najpierw splata się z niej długie sznury, a następnie oplata się nimi mężczyznę, który ma zagrać „misia” – mówi A. Szczepańczyk. „Misie” – podczas wizyty w niegowskich domach – mają za zadanie zatańczyć z gospodarzem przed budynkiem. Podczas tego tańca mieszkańcy z kostiumu „misia” skubią kilka słomek, które mają podobno przynieść szczęście. Dobrze też, jak przebierańcy posypią głowę gospodarza sieczką. To także ma być dobrą wróżbą.
Wśród przebierańców nie może zabraknąć również „gońców”. Jak już sama nazwa wskazuje, mają za zadanie pogonić piękne dziewczyny i uwaga... wysmarować je sadzą. Ponieważ we wsi nie ma brzydkich kobiet, to wszystkie zyskują czarny makijaż. Sadza (oczywiście ekologiczna), choć trudno zmywalna, to ma w tym dniu działanie upiększające.
W barwnym korowodzie spotkamy również grajka z akordeonem oraz żydka, który ma za zadanie sprzedać mieszkańcom gminy jak najwięcej swojego towaru. W swoim podręcznym kramiku oferuje bogaty asortyment, a ponieważ sprzedawca idzie z duchem czasu, wśród medykamentów znajdzie się i lek na potencję.
Jedyną żeńską postacią w całym tym barwnym towarzystwie jest „babka” (również odgrywana przez kawalera). Jej zadanie może wydawać się skądinąd nieprzyzwoite. Podczas wizyty bowiem najczęściej odgrywa scenki kopulacji z pozostałymi postaciami. – Podobno to pogański zwyczaj, który ma służyć płodności. Może ma on służyć temu, aby w miejscowości zwiększyła się liczba mieszkańców albo aby gospodarzowi kogut się nie lenił – żartobliwie komentuje A. Szczepańczyk.
MY CYGANKI, ZNA NAS CAŁA WIEŚ
„Misie” podczas swojej wizyty w gospodarstwach zapraszają na wspólną zabawę, która odbywa się wieczorem. Jednak to nie one, ale „cyganki” wiodą prym podczas wieczornych harców.
Wśród tej grupy przebierańców panuje już większa dowolność. W „cyganki” wcielają się zarówno kobiety, jak i mężczyźni (niezależnie już od stanu cywilnego). Wieczorem objeżdżają co bogatsze domy. Tam tańczą i całują gospodarza, ale również wróżą najbliższą przyszłość. Oczywiście wszystko to za godziwy zarobek. Bardziej nieuważnym właścicielom potrafią również coś „zwinąć”, przy czym najbardziej pożądanym łupem są trunki.
Po wizycie cygański korowód pojawia się na imprezie w ośrodku kultury w Niegowie. Najpierw tańczą wspólnie, a później z tłumu „wyrywają” gości do tańca. Za każdy taniec nagradzają soczystym buziakiem, po którym na twarzy na długo zostaje ślad szminki. Kto jest najbardziej lubiany we wsi, widać po ilości takich dowodów wdzięczności. Na zakończenie tego maratonu tanecznego cyganki zbierają się w duże kółeczko wokół ogniska i śpiewają piosenkę „Hej, tam pod lasem”. Na tym ich pobyt w Niegowie się kończy, a na następne spotkanie poczekać trzeba z nimi kolejny rok.
Tekst:
Aleksandra Kubas
Zdjęcia:
Grzegorz Burzański
Napisz komentarz
Komentarze