W maju 2022 roku Gazeta Myszkowska ujawniła, że pracownicy Zakładu Usług Komunalnych w Koziegłowach czyszczą prywatną działkę nr 89 w Krusinie, należącą do starosty Piotra Kołodziejczyka i jego żony. Pracowali tam przez kilka tygodni: wycinka drzew, krzaków, rozbiórka starych rozwalających się zabudowań, zbiórka i wywóz śmieci. Właściciel działki Piotr Kołodziejczyk, twierdził w śledztwie, nie nie zlecał prac i nie wiedział, że ZUK czyści mu działkę.
Jak wyliczył biegły od prac budowlano- rozbiórkowych, starosta Piotr Kołodziejczyk zyskał przynajmniej 10.556 zł i 24 grosze. To wg. biegłego minimalna wartość wykonanych prac rozbiórkowych i porządkowych.
Prokuratura Rejonowa w Częstochowie po naszym artykule wszczęła śledztwo i oskarżyła dyrektora ZUK Zbigniewa P. oraz kierownika Grzegorza M. który nadzorował prace na działce starosty o przestępstwo urzędnicze. Proces ruszył 12 czerwca 2024, oskarżeni nie przyznali się do winy. Grozi im do 10 lat więzienia, ale już na pierwszej rozprawie orzekający w procesie sędzia Marek Zachariasz naszym zdaniem ujawnił swój pogląd na sprawę, gdyż powiedział, że na pewno nie zapadnie kara bezwzględnego ograniczenia wolności.
W środę 22 stycznia 2025 zeznania złoży biegły, który wyliczył że prace wykonane na działce należącej do starosty z PiS, Piotra Kołodziejczyka kosztowały nie mniej niż 10.556 zł i 24 grosze. Na tyle wyliczył biegły od prac rozbiórkowo-remontowych minimalną wartość prac, którą przez kilka tygodni, wykonywało kilku pracowników ZUK Koziegłowy, wykorzystując sprzęt i benzynę gminy do tych prac (ciągnik, przyczepa, piły, koparka). Miejmy nadzieję, że na sali rozpraw padną pytania prokuratury albo sądu jak to możliwe? Każdy z pracowników zarabia w ZUK po 5-7 tys na rękę. Na działce starosty przez kilka tygodni pracowało ich nawet czterech dziennie. A gdzie koszty sprzętu, i bardzo kosztowna utylizacja odpadów które ZUK wywiózł? I zakładamy, że nie do innego lasu, więc za utylizację śmieci (opony, gruz i inne) zapłaciła Gmina Koziegłowy. W jednym z artykułów ocenialiśmy wartość prac wykonanych na działce Starosty Myszkowskiego na około 50 tysięcy. Co najmniej. Taką co najmniej korzyść mogli odnieść Piotr Kołodziejczyk i jego żona z przestępstwa zarzucanego dyrektorowi ZUK i kierownikowi w ZUK Koziegłowy. Dlatego z uwagą wysłuchamy wyjaśnień biegłego, któremu wyszło tylko 10 tysięcy.
Na mapach w geoportal.gov.pl i i mapach Google widać i można to wyliczyć, że zadrzewiona, zakrzaczona część działki sięga około 46 metrów od drogi w głąb pola. Wzdłuż drogi zagajnik ze śmieciami ma podobną długość. Jak łatwo wyliczyć, pracownicy ZUK wyczyścili staroście teren o powierzchni około 2000 mkw. Cała działka, jak zeznał przesłuchiwany 24 lipca 2024 jej właściciel świadek Piotr Kołodziejczyk ma 1,7 hektara. To się zgadza. Ale spore fragmenty zeznań świadka budzą poważne wątpliwości, czy świadek nie minimalizuje zakresu prac, ich obszaru, a co za tym idzie korzyści jaką odniósł. Ponieważ sąd uniemożliwił nam wysłuchanie zeznań, nasz dziennikarz musiał wystąpić o kopię protokołu z rozprawy, zapłacić 48 złotych. I jak czytamy w protokole z rozprawy Świadek Piotr Kołodziejczyk zeznał, że część zakrzaczona to „5-7 arów”, oraz że były tam „samosiejki i ruiny budynków”. Kołodziejczyk zeznawał: „Corocznie sprzątałem z rowu i działki śmieci, opony i wywoziłem do utylizacji. To, co wywieźli oskarżeni, wiem to z pracy, nagromadziło się w ciągu roku. Ostatnie sprzątanie przeprowadziłem po żniwach w 2021 roku, wywoziłem to ciągnikiem z przyczepą. Po przeczytaniu artykułu w Gazecie Myszkowskiej pojechałem na miejsce i okazało się, że działka została wyczyszczona w części gdzie gromadziły się nieczystości, było to 6-7 metrów w głąb działki”. „Nic mi nie wiadomo by ciężki sprzęt z ZUK był wykorzystywany przy demontażu płotu moich rodziców”. -zeznał świadek.
Nie każdy Czytelnik musi pamiętać, o co chodzi z tym płotem. Nasi informatorzy cytowani w pierwszym artykule mówili też, że widzieli jak pracownicy ZUK z wykorzystaniem koparki rozbierają płot u matki starosty, która od dekad „trzęsie gminą” jako Przewodnicząca Rady MiG Koziegłowy. Pani Kołodziejczyk potwierdziła, że tak było, ale tłumaczyła, że płot był rozbierany z powodu wymiany przyłącza wodociągowego. Choć to usługa odpłatna, to ani ZUK, ani Joanna Kołodziejczyk nie wyjaśniły kto zapłacił za rozbiórkę płotu i wymianę przyłącza.
Również świadek Jacek Sularz, radny w gminie Koziegłowy (choć mieszka w Myszkowie!) zeznając jako świadek powiedział, że pracując jako operator koparki: „mieliśmy polecenie wyczyścić rów i krzaki na działce wzdłuż drogi. 6 metrów od asfaltu jest pas drogowy. Ja pojechałem koparką JCB, koparka w czasie pracy stała w pasie drogowym. Pousuwałem z korzeniami śliwki i leszczynę. Na płaskim terenie za rowem pracowałem na dystansie 4-5 m. Robiłem to jeden dzień. Machura (inny pracownik-red) wywoził korzenie i kłody. Pracowaliśmy od 8-14.”
Świadkowie kłamią czy tylko „mijają się z prawdą”? Ciekawe czy Sąd dostrzeże oczywiste sprzeczności zeznań świadków z rzeczywistością!
Świadek Kołodziejczyk zeznał, że czyścili mu fragment działki 5-7 arów (do 700 mkw) do 7 metrów od drogi. Operator koparki, świadek Sularz twierdzi, że pracował w pasie drogowym, który jasno określił na 6 metrów od asfaltu. Z danych geoportal.gov.pl wyliczyliśmy, że granica pasa drogowego od asfaltu przez rów to tylko 3,38 m. Nie wiadomo skąd radny Sularz, operator koparki wziął swoje 6 metrów. Później dopytywany przez prokuratora zeznał, że „nie wie dokąd sięgała droga a gdzie jest działka prywatna”. „Nie sporządziliśmy dokumentacji z oczyszczania ze śmieci”- zeznał na koniec, czyli nie wiadomo ile ton odpadów na koszt gminy, usunięto z działki starosty myszkowskiego.
Na zdjęciach jakie wykonał nasz dziennikarz widać wyraźnie, że część drzew które jeszcze nie zostały wtedy wycięte, pracownicy ZUK pojazdy, są kilkadziesiąt, około 50 metrów od drogi. Za kilka dni już nic nie było, tylko reszta gruzu, którego nie usunęli. A cały karczowany obszar to nawet 2000 mkw. Piotr Kołodziejczyk zeznał, że najwyżej 700 mkw, a operator koparki twierdzi, że pracował tylko przy drodze, 6-7 metrów od asfaltu. Te różnice w faktach i i naszych dowodach, a tym, co zeznali świadkowie Kołodziejczyk i Sularz są tak bardzo rozbieżne, że należałoby się zastanowić, czy to już nie składanie fałszywych zeznań? Mamy nadzieję, że pod tym kontem ich wyjaśnienia niedługo oceni, niezależna prokuratura.
Dwa procesy o składania fałszywych zeznań zakończyły się wyrokiem skazującym!
W ciągu kilku lat, od 2015 roku nasza redakcja dwa razy składała zawiadomienie o składaniu fałszywych zeznań. W obu sprawach prokuratura wszczęła śledztwo, oskarżyła, a w sądzie zapadły dwa prawomocne wyroki skazujące. Sprawa pierwsza miała związek z masą koksowniczą, która jechała do firmy REKO Jakub Ciupiński.
Kilka takich ładunków trafiło do Reko, a jeden z 11 grudnia 2015 rozlał się na ulicy Kościuszki przed Policją. Asfalt trzeba było wymieniać na odcinku 120 metrów! Dochodzenie wykazało, że kierowca nie miał karty odpadów, gdzieś w szemranym miejscu dostał kluczyki od ciężarówki z ładunkiem, powiedziano mu że ma to zawieźć do Reko Jakub Ciupiński, samochodem bez dowodu rejestracyjnego i ubezpieczenia. Właściciel Reko naszej redakcji za artykuł wytoczył proces cywilny w którym zeznawał Patryk H. w Reko zatrudniony jako Kierownik Placu.
Pisaliśmy w 2018 roku o jego zeznaniach, gdy Patryk H. miał już za te zeznania przedstawione zarzuty karne:
„W czerwcu 2017 w imieniu gazety zostało do prokuratury złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań, czyli czynu z art. 233 par. 1 Kodeksu Karnego. 11 grudnia 2017 po zapoznaniu się z zapisami zeznań Patryka H. i kierowców, którzy w lutym 2017 składali zeznania w procesie cywilnym „Reko kontra Gazeta Myszkowska” wszczęła śledztwo.
Jak informował nas Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prokurator Tomasz Ozimek: -11 kwietnia 2018 do Prokuratury Okręgowej Częstochowa Północ został wezwany Patryk H. któremu został przedstawiony zarzut składania fałszywych zeznań w procesie cywilnym, sygn.. IC 72/16 który toczył się przed Sądem Okręgowym w Częstochowie. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia, powiedział, że nie pamięta swoich zeznań złożonych w tamtym procesie.
Zdaniem Prokuratury Patryk H. będąc pouczonym o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań 26 lipca 2016 roku złożył niezgodne z prawdą zeznania co do sposobu rozładunku masy koksowniczej w Myszkowie, na terenie firmy REKO.”
Do dzisiaj nie dowiedzieliśmy się za czyją namową Patryk H. składał fałszywe zeznani i kogo (lub jaką firmę?) krył.
Sprawa pijanego dyrektora PCPR. Za fałszywe alibi skazano mu żonę
Adam W. był dyrektorem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie przyłapanym na jeździe po pijanemu w Zawierciu na ulicy Łośnickiej 25 stycznia 2019 r. Ale w śledztwie zeznał, i tej wersji bronił jego obrońca adw. Łukasz Polaniecki. Relacjonowaliśmy tę sprawę i proces karny, w którym Adam W. został prawomocnie skazany. Ale ten postanowił też pozwać dziennikarza Kuriera Zawierciańskiego o zniesławienie, więc przyglądaliśmy się sprawie jeszcze pilniej. Dziennikarz został prawomocnie uniewinniony, a Adam W. zapłacił kilka tysięcy kosztów procesu. W procesie karnym, w którym Adamowi W. zarzucano jazdę po pijanemu przyjął najgorszą z możliwych linii obrony, czym pogrążył własną żonę. Upierał się, wbrew oczywistym dowodom, że to nie on, tylko nie posiadająca prawa jazdy żona prowadziła. Skutek tej historii jest taki, że Adam W. za jazdę po pijanemu został już dawno skazany, a w lutym 2021 zapadł prawomocny wyrok, potwierdzający, że Bogumiła W. dwukrotnie kłamała w zeznaniach. Za krzywoprzysięstwo została skazana na 3000 zł grzywny i 370 zł kosztów procesu.
Na razie poczekamy na koniec procesu o czyszczenie działki 89, a później, kto wie? Może będzie kolejny proces o składanie fałszywych zeznań? Wstępną listę podejrzewanych już mamy!
Napisz komentarz
Komentarze