(Żarki) Józef Morawiec był murarzem, pozostawił po sobie wiele domów w Żarkach. Jednak nie tylko z tego powodu zostanie zapamiętany przez potomnych. Przez ostatnie lata swojego życia spisywał pamiętniki, w których wspominał życie przedwojenne Żarek, wydarzenia września 1939 roku. Pisał także o trudnych relacjach pomiędzy mieszkańcami, a żydowską ludnością. Jego wspomnieniami zainteresował się reżyser Krzysztof Zygalski, który postanowił uwiecznić postać pana Józefa i jego historię na taśmie filmowej. Film „Księgi Józefa” powstał w ciągu ostatnich dwóch lat życia Morawca, a jego przedpremierowy pokaz odbył się podczas sesji Rady Miejskiej (29 grudnia ub.r.), w dzień jego śmierci.
Historią Józefa Morawca zainteresował się Krzysztof Zygalski, autor wielu filmów dokumentalnych i fabularnych. Reżyser jest z pochodzenia żarczaninem i choć od 1970 roku mieszka w Katowicach, to nadal czuje sentyment do rodzinnego miasta i tutaj właśnie poszukuje ciekawych tematów do swoich filmów. Tak też narodził się dokument „Urodziłem się w Żarkach”, którego bohaterem jest Wojciech Mszyca, który (i nie jest to żadną przesadą) wydobywa żareckie zabytki spod ziemi.
Zdjęcia do filmu „Księgi Józefa” powstawały w ciągu ostatnich dwóch lat, niemalże w ostatnim momencie przed pogorszeniem się stanu zdrowia głównego bohatera. Józef Morawiec nie mógł wziąć udziału w przedpremierowym pokazie filmu, gdyż nie pozwolił na to jego stan zdrowia. Dzień później, 30 grudnia do żareckiego urzędu dotarła wiadomość, że Józef Morawiec nie żyje.
Reżyser wybrał interesującą formułę przedstawienia historii swojego bohatera. Józef Morawiec spacerując po ulicach miasta, opowiada młodemu chłopcu (swojemu krewniakowi), jak wyglądały Żarki w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej. Wskazuje miejsca, gdzie stały i funkcjonowały budynki związane z historią miasta, które zostały albo doszczętnie zniszczone albo pozostały po nich jedynie ruiny (jak choćby sklep Brandysów czy dawna szkoła).
W swojej opowieści Morawiec jest szczery aż do bólu. Opowiada o wzajemnych uprzedzeniach Polaków i Żydów, które swoje przełożenie miały także na relacje panujące w szkole. Dzieci żydowskie i polskie nie chciały siedzieć obok siebie w ławkach. - Polacy nie chcieli z Żydami siedzieć, ale oni z nami też nie. Ja też kiedyś siedziałem za karę z nimi, choć nie chciałem- mówi J. Morawiec.
Przyznaje również, że sam jako młody chłopak w ramach szczenięcego wybryku wyrwał jednemu z Żydów włosy z brody, który następnie się rozpłakał, a pan Józef obiecał sobie, że już nigdy tego nie zrobi.
Z nieukrywanym smutkiem wspomina historię żydowskiej społeczności miasta, która została spacyfikowana podczas drugiej wojny światowej. W sposób przejmujący opowiada o swoim znajomym krawcu, który uszył dla niego garnitur. Zginął podczas wojny, a jedynym śladem jego obecności na tym świecie jest zdjęcie Morawca w uszytym przez niego garniturze. Przejmująca jest również historia dwóch dziewczynek, które były prowadzone przez jednego z Polaków do niemieckiej żandarmerii, a następnie zastrzelone poza miastem. W innej opowieści wspomina o spalonych przez hitlerowców książkach napisanych w języku hebrajskim, żałując, że nie udało się mu, ich ukryć przed zniszczeniem.
Po pokazie premierowym radny Alojzy Zieliński złożył wniosek o nadanie honorowego obywatelstwa Józefowi Morawcowi w uznaniu dla jego zasług dla miasta. Podczas następnej sesji (5 stycznia br.) Rada Miejska jednomyślnie przyjęła uchwałę o nadaniu pośmiertnie tego tytułu autorowi pamiętników z międzywojennych i okupacyjnych dziejów miasta, które stanowią bezcenny dokument dla potomnych. Po głosowaniu radni minutą ciszy uczcili jego pamięć.
Rozmowa z reżyserem Krzysztofem Zygalskim (wywiad został przeprowadzony przed śmiercią J. Morawca):
Gazeta Myszkowska: Jak narodził się pomysł, aby bohaterem Pana kolejnego filmu został Józef Morawiec?
Krzysztof Zygalski: - Szukałem tematu do swojego filmu, a najlepszym sposobem na to był powrót do miejsca, w którym się urodziłem. Pochodzę z Żarek. Choć wyjechałem stąd wcześnie, to nadal z tym miejscem utrzymuje związki. To, że zainteresowałem się panem Morawcem, to zasługa Wojciecha Mszycy, mojego kolegi. To on mnie do niego zaprowadził.
GM: Jak wyglądały przygotowania do realizacji filmu?
K. Z.: - Realizacja filmu dokumentalnego to kwestia zaufania. Ja muszę poznać swojego bohatera, a on mnie. On musi wiedzieć, że moje intencje są szlachetne i że ja nie mam zamiaru nikogo „obsmarować”. Zazwyczaj moimi pierwszymi widzami są ludzie, którzy w tych filmach występują. Tak było i w tym przypadku. Szymon i jego rodzice widzieli wcześniej ten film. Pan Morawiec już teraz nie widzi, ale podgłośniłem maksymalnie głos i mógł wysłuchać nagranego materiału. Jak zwykle dobry humor mu dopisywał, choć jego stan zdrowia był zły. Powiedział do mnie wtedy: „Panie Krzysiu, to ja takie mądre rzeczy mówię?”.
GM: Jak wspomina pan pracę z Józefem Morawcem?
K. Z.: - Dzięki swojej szczerości nie bał się mówić o trudnych rzeczach ze swojej przeszłości. Zarówno fragment o swojej klasie i o tym, że Żyda szarpał za brodę, to są doświadczenia, do których nie każdy mógłby się przyznać. On o tym mówił otwarcie. Każdy z nas popełnia błędy, ale nie każdy się umie do nich przyznać i wyciągnąć wnioski. Pan Józef to potrafi. W tym właśnie tkwi jego wielka szlachetność i zasługa.
Jest taki zwyczaj, że film dokumentalny pokazuje się ludziom z branży. Jeśli chodzi o pana Morawca, to jest charakterystyczne, że wszyscy podkreślali, że jest to wspaniały i szlachetny człowiek.
GM: Czy film spełnił Pana oczekiwania?
K.Z.: Ja oglądałem ten film z 500 razy, znam w nim każde słowo i nie wiem, czy uzyskałem ten efekt, który sobie zamierzyłem. Dzisiaj wzruszyły mnie brawa publiczności, co oznacza, że udało mi się to osiągnąć. Aby film został wykonany rzetelnie, trzeba być uczciwym wobec występujących w nim osób, a jednocześnie być przekonywującym dla odbiorów, którzy mają się wzruszać. Ja tego filmu nie zrobiłem dla siebie, ani dla pana Józefa, ale dla innych ludzi. Film musi chwytać za serce, poruszać tak jak i opowieści pana Józefa. Myślę, że dzięki temu filmowi pamięć o nim przetrwa.
PROŚBA O ARCHIWALNE ZDJĘCIA
Krzysztof Zygalski podkreśla, że pokaz filmu w trakcie sesji miał charakter przedpremierowy. Do jego ukończenia potrzebne są zdjęcia związane z przedwojennymi Żarkami i z żareckimi Żydami. Osoby, które posiadają w swoich zbiorach stare fotografie, proszone są o kontakt z Urzędem Miasta i Gminy w Żarkach (pokój nr 21). Zdjęcia zostaną zeskanowane i zwrócone właścicielowi. Niewykluczone, że zostaną one wykorzystane do innego filmu o historii Żarek, na którego realizację magistrat będzie chciał pozyskać środki zewnętrzne.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze