Sąd Rejonowy w Myszkowie, przed który toczy się proces 12 lutego zamknął przewód sądowy oddając głos obronie i oskarżeniu. Wyrok w sprawie zostanie ogłoszony 23 lutego o godz. 8:30. W procesie orzeka sędzia Marek Zachariasz.
Sąd odrzucił dwie prywatne opinie jakie różnych firm zajmujących się badaniem przebiegu wypadków drogowych. Jedną złożyła rodzina poszkodowanej, drugą obrońca oskarżonego. Nie będą uznane za dowód w sprawie, choć obie strony w mowach końcowych szeroko odnosiły się do tych opinii. Nie są dowodem, chodzi raczej o wywarcie wrażenia na Sądzie, sugestię. Opinia sporządzona przez rodzinę, oskarżycieli prywatnych, zmierza w kierunku wykazania wyższej prędkości, z jaką miał się poruszać pojazd oskarżonego, niż określiło to dwóch biegłych powołanych przez sąd. Ci określili prędkość pojazdu na nie mniej niż 70 km/h, około 90 km, czyli prędkość dopuszczalną w miejscu wypadku. Nie dopuszczona przez sąd opinia rodziny, określa prędkość BMW X6 na powyżej 100 km/h, nawet na 140 km/h. Z kolei opinia prywatna przedłożona przez obrońcę kategorycznie określa prędkość pojazdu na 70 km/h, prędkość rowerzystki na ok. 17,5 km/h. Ta opinia całą odpowiedzialność za wypadek i jego skutki przypisuje zmarłej Marii Kukułka i jest podstawą wniosku obrońcy o uniewinnienie Piotra K. Zdaniem mec. Andrzeja Muchy jego klient nie mógł uniknąć zderzenia, gdy rowerzystka miała wymusić pierwszeństwo, wyjeżdżając z dużą prędkością wprost pod jego samochód.
Dziwne dane w opinii obrony. Błąd czy celowa manipulacja?
Sąd -co podkreślamy- odrzucił opinię złożoną przez obrońcę oskarżonego, ale nie sposób się do niej odnieść. Wiele razy robił to adw. Andrzej Mucha, obrońca Piotra K. wskazując ją jako najbardziej rzetelną. Czy tak jest na pewno? Od oceny materiału dowodowego jest Sąd, ale nie sposób nie dostrzegł kilku sprzeczności zarówno w opinii, jak i linii obrony oskarżonego:
1. Prędkość pojazdu w chwili wypadku. Obrona twierdzi, że to tylko 70 km/h. Rowerzystka miała z kolei jechać „szybko”, ok. 17,5 km/h w tym samym kierunku co samochód. Czyli uderzenie miałoby nastąpić z prędkością ok. 52,5 km /h Wg. statystyk, przy prędkości samochodu 45 km/h pieszy ma 50% szans na przeżycie. Przy prędkości 80% już 0%. Kobieta jechała na rowerze, który przyjął pierwszy impet uderzenia, a pani Maria została rzucona na maskę i szybę samochodu. Jeżeli prędkość uderzania to tylko 52,5 km to skąd tak rozległe urazy u kobiety, która -to też chce wykazać obrona- zmarła na miejscu? Wykazanie, że kobieta zmarła natychmiast, ma też wpływ na zarzut nieudzielenia pomocy poszkodowanej. Zmarła, więc nie było komu udzielać pomocy. Przy prędkości uderzenia 52,5 km/h
2. Obrona twierdzi, że ich opinia w sposób najbardziej rzetelny dokonuje rekonstrukcji wypadku. Jednym z ważnych dowodów w sprawie jest zapis wideorejestratora z pojazdu, który mijał się z białym BMW oskarżonego. Nagranie jest kiepskiej jakości, ale było wykorzystane również przez biegłych powołanych przez Sąd do rekonstrukcji wypadku. Firma którą wynajęła obrona w opinii która prowadzi do jednoznacznych wniosków, że całą winę ponosi rowerzystka, na str. 7 opinii umieszcza zdjęcie, będące analizą rejestratora video. Rys. 4 ma opis: moment zdarzenia z oznaczeniem czerwoną strzałką. A poniżej wniosek: w momencie uderzenia, kamera wideorejestratora wskazywała godzinę 17:28:50. Powiększenie tego zapisu ma się znajdować na rys. 5. Coś tu się jednak wyraźnie nie zgadza, bo gdy powiększamy rysunek 5 widać zupełnie inny czas. Godzina: 17:28:53. Sekunda 53, nie 50! A trzy sekundy w chwili wypadku to niemal wieczność! Nie rozstrzygamy, czy to błąd, czy celowa manipulacja w treści opinii, ale jest oczywiste, że opis zdjęcia jest sprzeczny z zapisem czasu widocznym w prawym rogu rys. 4.
Wypadek sprzed 10 lat. Jakie ma znaczenie dla sprawy?
Sędzia Marek Zachariasz przed formalnym zamknięciem przewodu sądowego sporo czasu przeznaczył na pytania do męża poszkodowanej, Marka Kukułki, pytając o szczegóły wypadku sprzed 10 lat. Prokuratura w Zawierciu umorzyła sprawę, nie znajdując winy w działaniu Marka K. który nocą około 2:00 w 2013 roku prowadził samochód ciężarowy z naczepą. Pomiędzy Porębą a Zawierciem doszło do wypadku, w wyniku którego zginął pieszy. Kierowca nie zatrzymał się, a na policję zgłosił się 4 dni później, gdy dowiedział się z mediów że poszukiwany jest pojazd uczestniczący w wypadku. Prokuratura z Zawiercia umorzyła sprawę, uznając, że kierujący ciężarówką Marek K. nie przyczynił się do wypadku, a pieszego mógł nie dostrzec. Sprawę zamknięto, uznając ją za nieszczęśliwy wypadek. Prokuratura za wiarygodną uznała też wersję kierowcy, że nie poczuł uderzenia w czasie, gdy mijał się z innym pojazdem. Sędzia Marek Zachariasz postanowił przesłuchać Marka K. ponownie, dopytując o szczegóły tamtego zdarzenia.
-Mijając się z innym pojazdem ciężarowym, usłyszałem dźwięk, ale nie poczułem żadnego uderzenia. Nie miałem świadomości, że coś uderzyłem. Później, gdy się zatrzymałem, i obejrzałem samochód, zobaczyłem uszkodzenia, ale nie było krwi, nic. Pomyślałem, że może potrąciłem psa. Nie wróciłem na miejsce, bo nie sądziłem, że potrąciłem człowieka.
Sprawa ta została umorzona, nikomu nie postawiono zarzutów. Nie bardzo też wiadomo, jaki miałby być związek wypadku sprzed 10 lat z wypadkiem o którego spowodowanie oskarżony jest Piotr K. Sąd odrzucił wniosek obrońcy Piotra K., aby badać tę starą sprawę ponownie, np. przesłuchując drugiego kierowcę, który był w pojeździe razem z Markiem K.
Prokuratura: winny, 10 lat więzienia
Po zamknięciu postępowania dowodowego sędzia Marek Zachariasz oddał głos oskarżycielowi publicznemu. Prokurator Małgorzata Świeboda chce uznania Piotra K. za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów, czyli spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, z powodu nie zachowania należytej ostrożności przez kierującego, ucieczkę z miejsca wypadku i mające z tym związek nieudzielenie pomocy poszkodowanej. Prokurator podkreśliła, że wzięto pod uwagę opinię toksykologiczną, która wykazała, że oskarżony regularnie zażywał substancje zabronione, w tym kokainę. Potwierdziły to badania włosów oskarżonego. Podkreślamy jednak, że jest to dowód, który nie stwierdza, czy Piotr K. był pod wpływem substancji zabronionych w chwili wypadku. Metoda badania z włosów ma margines dokładności wynoszący nawet kilka dni.
Prokuratura wnioskuje o karę łączną 10 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i obowiązek zapłaty rodzinie zmarłej 100.000 zł nawiązki.
Pełnomocnik rodziny: 15 lat i podanie wyroku do publicznej wiadomości
Adwokat Cezary Taracha w mowie końcowej wnioskował o nałożenie na oskarżonego najwyższej z możliwych kar z przyjęciem, że wina za spowodowanie wypadku i ucieczkę powinna być rozstrzygnięta osobno od zarzutu nieudzielenia pomocy. Wtedy sąd może wymierzyć karę łączną wyższą, maksymalnie 15 lat. Oprócz zadośćuczynienia finansowego dla rodziny zmarłej, wniósł też o podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez jego publikację w Kurierze Zawierciańskim i Dzienniku Zachodnim w wydaniu w wydaniu papierowym i internetowym, „a to ze względu na społeczne oddziaływanie skazania i konieczność napiętnowania piratów drogowych” -mówił adw. C. Taracha.
Pełnomocnik rodziny podsumowuje, że wina oskarżonego w tej sprawie jest bezdyskusyjna, a opinia biegłego jednoznaczna. Że mógł uniknąć wypadku, gdyby obserwował drogę, gdyby nie schylił się po telefon. Zdaniem adw. Tarachy, nierzetelna jest opinia lekarza, który nie jest patologiem, ale wydał opinię, że Maria Kukułka zmarła natychmiast, co miałoby zmierzać do do uniewinnienia oskarżonego od zarzutu nieudzielenia pomocy.
Zdaniem pełnomocnika rodziny oskarżony nie wyraził skruchy, a winę przerzuca na ofiarę.
Co do żądania maksymalnie wysokiej kary, adw. Taracha porównał ten wypadek z innymi, w których ginęli piesi, gdy sprawny byli pijani lub uciekli z miejsca zdarzenia:
„Według danych Komendy Głównej Policji w roku 2022 śmierć w wyniku wypadku poniosło 1896 osób. W pierwszych jedenastu miesiącach 2023 roku na polskich drogach miało miejsce 18902 wypadków drogowych. W wypadkach tych zginęły 1544 osoby, a 21305 zostało rannych.”
„Stalowa Wola 3 lipca 2021 r. – w zderzeniu dwóch samochodów ginie tragicznie małżeństwo Marzena i Mariusz K. (37-letnia kobieta i 39-letni mężczyzna) podróżujące z 2,5 letnim synkiem Sebastianem. Dziecko cudem przeżywa wypadek. Razem z dwójką rodzeństwa Arturem (9 lat) i Norbertem (8 lat) zostają sierotami. Sprawcą okazują się kierujący luksusowym Audi A7 Grzegorz G. – pijany (3 promile), pod wpływem leków, prędkość 120 km/h, wyprzedzał na łuku drogi. Jaka kara? Sąd orzekł maksymalne przewidziane kodeksem karnym kary - 12 i 2 lat pozbawiania wolności. Kary te połączył, orzekając karę w wymiarze 14 lat więzienia, czyli maksymalną karę przewidzianą kodeksem karnym. Sprawca nie był dotąd karany. Sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdziła jednak, że uprzednia niekaralność mimo, iż jest okolicznością łagodzącą, to jednak jest to zbyt mało, aby orzec karę niższą od maksymalnej przewidzianej przepisami.”
„Kamień Pomorski – 1 stycznia 2014 r. W idących chodnikiem przechodniów wjechało bmw. Pięć osób, w tym jedno dziecko zginęło na miejscu. Szósta ofiara - dziecko - zmarło w szpitalu. Sprawca Mateusz S. był pijany, a wcześniej zażywał narkotyki. Jechał bez okularów, choć obowiązek ich zakładania ma wpisany do prawa jazdy. W lutym 2016 r. szczeciński Sąd Okręgowy skazał Matusza S. na 15 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.”
„Częstochowa, 26 grudnia 2022 r. 33 letni Łukasz P. wjeżdża w taksówkarza wyjmującego bagaże z taksówki. Omijając taksówkę, Łukasz P. wjechał na ścieżkę rowerową i potrącił 66-letniego taksówkarza, który na skutek odniesionych obrażeń wielonarządowych poniósł śmierć na miejscu. Po wypadku Łukasz P. wysiadł ze swego auta i pasażerowi taksówki oznajmił, że idzie po pomoc. Zostawił samochód i oddalił się pieszo. Policjanci zatrzymali Łukasza P. w jego mieszkaniu po upływie około 30 minut od wypadku. Okazało się, że żadnej pomocy nie wzywał, pił za to alkohol. Po przewiezieniu do szpitala na badanie krwi - gdzie jeszcze próbował uciekać pilnującym go policjantom - w jego organizmie stwierdzono około 3,4 promila alkoholu. Biegły obliczył, że kierujący poruszał się z prędkością 71 km na godz. przy dopuszczalnej prędkości wynoszącej 50 km na godz. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Łukasz P. przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa, jednak wyjaśnił, że nie uciekł z miejsca zdarzenia. W mowie końcowej prokurator żądał dla oskarżonego 12 lat więzienia. Łukasz P. wyraził skruchę i przeprosił rodzinę. Sąd Rejonowy w Częstochowie wydał 11 września 2023 r. wyrok. Łukasz P. został skazany na karę łączną 8 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności. Kara byłaby zapewne wyższa, gdyby oskarżony nie przyznał się do czynu i nie wyraził skruchy – zaznaczmy więc, że zachował się więc odmiennie od Piotra K. Prokuratura zapowiadała apelację do Sądu Okręgowego w Częstochowie”.
Pełnomocnik rodziny przytaczał kolejne tragiczne historie dla uzasadnienia, że kara dla Piotra K. powinna być maksymalnie wysoka: „za orzeczeniem najwyższego wymiary kary dla oskarżonego przemawia szereg okoliczności, w tym brak wykazania jakiejkolwiek autentycznej skruchy, bezkrytyczny stosunek do czynu, przerzucanie winy na ofiarę, sposób życia oskarżonego przed popełnieniem przestępstwa – zażywanie regularnie substancji psychoaktywnych, nadużywanie alkoholu, popełnianie szeregu wykroczeń w ruchu drogowym, urządzanie awantur domowych pod wpływem alkoholu, rażące naruszenie reguł w ruchu drogowym (całkowity brak obserwacji przedpola jazdy, prowadzenie rozmowy telefonicznej przy użyciu komórki w czasie prowadzenia auta. Wreszcie prędkość, której biegły nie wyliczył, ale jak zeznał świadek Łukasz B., była ona rzędu 140 km/h”
W imieniu oskarżycieli prywatnych głos zabrała córka zmarłej: -28 czerwca 2022 roku straciliśmy babcię, mamę, córkę i żonę. Sprawca jechał z dużą prędkością, a po wypadku uciekł. Nasza Marysia była opiekunką i filarem rodziny.
Na pytanie sądu, czy rodzina zmarłej współpracuje obecnie gospodarczo z firmą rodziny oskarżonego: -Od stycznia nie współpracujemy. Betoniarnia Kaczmarek nakazała kontrahentom, aby z nami nie współpracowali.
Marek Kukułka, mąż zmarłej, dopiero na tym etapie procesu ujawnił list, jaki otrzymał od oskarżonego. List jest datowany na 26 lipca 2022 roku, wysłany z aresztu śledczego. Nie oceniając czy intencje autora są tu szczere, jest to jednak wyrażenie skruchy. Sędzia odczytał treść listu:
„piszę w moim największym ubolewaniu, nie mogę sobie poradzić z tym do czego doszło. Jestem w szoku, ale mój szok jest niczym w stosunku do cierpienia Waszej rodziny. Może pozwoli Pan sobie jakoś pomóc? -pisał Piotr K.
Nie jest to w żadnym razie przyznanie się do winy, a wyrażenie żalu za skutki wypadku.
Obrońca oskarżonego: MÓJ KLIENT JEST NIEWINNY
Adwokat Andrzej Mucha obrońca Piotra K. wniósł o jego uniewinnienie, przypisując całą odpowiedzialność za wypadek i jego skutki zmarłej rowerzystce.
-Mamy pełną świadomość, że sprawa nie jest prosta. Z jednej strony nagonka medialna, media stojące po stronie poszkodowanej, naciski na Sąd. Tracimy obiektywizm. Ból, cierpienie w tej sprawie nie budzą wątpliwości. Ale czy doszło do przestępstwa zarzucanego mojemu klientowi? Sąd musi ocenić wyłącznie dowody, a opinie dwóch biegłych jako jedną z możliwych wersji podają przyczynienie się poszkodowanej do wypadku, lub wręcz winę za wypadek. Że to poszkodowana wtargnęła na jezdnię z dużą prędkością, a mój klient nie miał żadne możliwości jej ominąć. Albo próbując wykonać nagły manewr, sam wypadłby z drogi i może by zginął -mówił adw. Mucha.
Inny fragment jego mowy obrończej jest ciekawy, gdy stwierdza, że w postępowaniu dowodowym doszło do wielu błędów. Opisywaliśmy wszystkie zarzuty rodziny, że czynności policji na miejscu były prowadzone nieudolnie. Główne zarzuty były następujące:
-wypuszczenie świadka, który miał widzieć kierującego, ale policjant go nie wylegitymował. Do dziś nie wiadomo kim był świadek.
-nie przeszukanie domu podejrzewanego tuż po wypadku, mimo jego ucieczki. Późniejsze dowody potwierdziły, że Piotr K. był w domu, a samochód w garażu. Ale brak przeszukania uniemożliwił zbadanie jego trzeźwości w czasie krótko od wypadku.
Rodzina od początku wskazywała na liczne nieprawidłowości. W tej sprawie toczy się osobne śledztwo. Najpierw w Myszkowie, później w Raciborzu. Tamtejsza prokuratura umorzyła sprawę, ale pełnomocnik rodziny złożył zażalenie na tę decyzję do Sądu.
12 lutego obrońca w mowie końcowej sam mówi o tych błędach, co utrudnia dotarcie do prawdy. Co prawda im więcej wątpliwości a mniej dowodów, tym lepiej dla oskarżonego, gdyż -co podkreślał obrońca- wszystkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego: -Sprawa ciężka dowodowo, bo są duże braki dowodowe, wadliwe oględziny miejsca wypadku, nie zebrano wszystkich możliwych dowodów. To wszystko musi być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.
A w tej sprawie zarówno prokuratura jak i biegli, kierowali się domniemaniem winy mojego klienta. Mój klient nie miał możliwości uniknięcia zderzenia. Opinia której Sąd nie dopuścił, opracowana przez inż. Zbigniewa Jabłońskiego jest w tej sprawie najbardziej rzetelna, gdyż oparta na najnowszych osiągnięciach techniki w zakresie rekonstrukcji wypadków” -mówił mec. Mucha.
Chodzi o tę opinię, która powstała na zamówienie obrony, w której wyłączną winę za wypadek przypisuje się Marii Kukułka, która miałaby włączać się do ruchu gwałtownie, nieprawidłowo, nie dając oskarżonemu szansy na jej ominięcie. To w tej opinii zauważyliśmy dziwną niezgodność pomiędzy zdjęciem, a podpisem do zdjęcia z monitoringu. Różnicę krytycznych 3 sekund.
Obrońca oskarżonego w mowie końcowej zupełnie pominął fakt, że oskarżony zeznał, że, cytujemy: rozmawiałem z kimś, teraz nie pamiętam z kim, na głośniku, wypadł mi telefon, który znajdował się na siedzeniu i sięgnąłem po niego, wyprostowałem się i uderzyłem w coś, ale nie widziałem w co”. -zeznał oskarżony w śledztwie.
Jak podkreślamy pełnej oceny dowodów dokona Sąd, który ma cały materiał, ale coś tu nie gra. Przy dobrej widoczności oskarżony „uderza ale nie widzi w co?” Trudno to zinterpretować inaczej, niż, że nie obserwował drogi.
Nielogicznie brzmi też wniosek obrony, że przy prędkości 70 km/h kierujący nie miał możliwości ominąć rowerzystki. Czy jakiejkolwiek innej przeszkody. Większość z nas jest kierowcami i z łatwością może zrobić prosty test symulowanego omijania przeszkody. Prędkość 70 km/h i gwałtowny manewr omijania. Łatwe do wykonania nawet przy prędkości 90 km/h dopuszczalnej w terenie niezabudowanym. Jakim cudem kierowca obserwujący drogę mógłby tego nie zrobić na prosty odcinku, dla ominięcia rowerzystki?
Adwokat Andrzej Mucha w najlepszym interesie swojego klienta stawia końcowy wniosek: -To pani Maria Kukułka spowodowała stan zagrożenia a mój klient nie miał możliwości jej ominięcia. W tej sprawie nie ma możliwości przypisania mojemu klientowi przyczynienia się do wypadku. Co do zarzutu nieudzielenia pomocy poszkodowanej, również mój klient jest niewinny, gdyż -mówiąc prawniczym językiem – w chwili wypadku, co potwierdził biegły, przedmiot przestępstwa już nie żyje. Co do oddalenia się mojego klienta z miejsca zdarzenia, był on w szoku.
Trzeba mieć odwagę rzetelnie ocenić tę sprawę. Prawo Karne to nie prawo domniemań. Dlatego wnoszę o uniewinnienie.
Do takich wniosków obrońcy oskarżonego odniósł się pełnomocnik oskarżycieli prywatnych adw. Cezary Taracha: -Nie wiem do jakich wniosków z opinii biegłych odnosi się obrońca, mec. Andrzej Mucha, ale biegły w ustnych zeznaniach potwierdził, że podtrzymuje swoją opinię, że pani Maria jechała prawidłowo, a wyłączną winę za wypadek ponosi kierujący BMW. Biegły mówił, też, że nawet w najbardziej korzystnym dla oskarżonego wariancie, że rowerzystka miałaby wyjechać nagle, oskarżony mógł ją ominąć.
Na sali rozpraw wśród rodziny poszkodowanej siedział młody mężczyzna, Szymon, wnuczek zmarłej. Jako dziennikarz siedziałem w ty samym rzędzie, ale nie dostrzegłem, co trzymał w rękach. Już po mowie obrońcy sędzia Marek Zachariasz zwrócił się do Szymona G. z dość dziwnymi pytaniami. Mężczyzna trzymał w rękach portret babci. Sędzia spytał, w jakim celu trzyma ten portret: -Aby ją upamiętnić.
Wtedy sędzia zadał pytania, których sensu i celowości jakoś nie możemy się dopatrzyć: -Chodzi pan do lokali? Na imprezy? Uczy się pan?
-Nigdzie nie chodzę, mam 20 lat, jestem studentem politechniki -odparł młody człowiek.
Napisz komentarz
Komentarze