Jarosław W. Lasecki kandyduje do Senatu w Okręgu 68. Jest określany "rozbijaczem Paktu Senackiego" Założył własny komitet wyborczy o podobnej nazwie.
Jarosław Mazanek:-W klapie marynarki nosi pan serduszko, które jest symbolem Marszu 4 czerwca i będzie symbolem Marszu Miliona Serc 1 października. Pański komitet ma nazwę Pakt Obywatelski, co jest czytelnym nawiązaniem do Paktu Senackiego…
Jarosław W. Lasecki:-Nie.
-Jeszcze nie skończyłem pytania.
-Nie, bo to pytanie z tezą, więc trzeba je od razu prostować. Byłem na marszu 4 czerwca z całą rodziną. Będę na marszu 1 października. Wspieram moich kolegów z Koalicji Obywatelskiej.
-Dokończę pytanie: ale nie popiera pana żadna z partii opozycji demokratycznej, Platformę Obywatelską pan opuścił. I jest pan określany, to jedno z delikatniejszych stwierdzeń, „rozbijaczem Paktu Senackiego”.
-Przerwę pytanie- mówi w tym momencie Lasecki, ale udaje mi się powiedzieć ostatnie zdanie: „Pan pan prawo nosić to serduszko?”
-Trudno mi odpowiedzieć, bo pytanie jest tak długie, że zapomniałem już co było na początku i zawiera pewną tezę, i do tej tezy chcę się odnieść…
-Jaka jest więc ta teza?
Lasecki: -To jest na początku pytania. Moja odpowiedź: to wyborcy, a nie „partyjniacy” zdecydują na kogo chcą oddać głos, i to wyborcy zdecydują kto odbije mandat z rąk pisu w naszym okręgu. W 2015 roku to ja walczyłem tu z Pisem, żeby utrzymać mandat dla Koalicji Obywatelskiej, dla Platformy w tym okręgu. Ale mandat utraciłem, ponieważ .Nowoczesna wystawiła tu przypadkowego kandydata, który zabrał te głosy, które były potrzebne, żeby wygrać. Gdyby tego nie było, ten mandat byłby dalej w Myszkowie.
-Dobra uwaga, warto przypomnieć, że z .Nowoczesnej wtedy startował Tomasz Brymora, później kojarzony z PiSem.
-Nie wiem, co on później robił. Polityka to nie jest zabawa dla chłopców w krótkich spodenkach, którzy się bawią w piaskownicy, tylko to jest sztuka czynienia dobra dla Obywateli. Ja chcę odbić ten mandat z rąk Pisu dla demokratycznej opozycji.
Odnośnie Paktu Senackiego: zanim zostały poczynione ustalenia partyjne, do mnie zgłosiło się dużo środowisk, nie tylko z Myszkowa, koła gospodyń wiejskich, kluby motocyklowe, emeryci, strażacy i wiele innych, które mówiły: panie senatorze, pan musi odbić ten mandat z rąk pisu, pan jest człowiekiem czynu. Dużo bardziej ważne dla mnie jest poparcie obywateli, a nie układanka partyjna. Przed tą dyskusją zostały zrobione badania i w tych badaniach Jarosław Lasecki ma 40,25%, Ryszard Majer (pis) 28,93%, a Krzysztof Smela z PSL tylko 8,1%. Ale jest pewna matematyka partyjna, ustalenia, parytety partyjne i kandydaci jacy są, a obywatele mają chyba prawo postawić na tego, który ma szanse na wygraną.
-Co sądzą Obywatele, na kogo chcą postawić, zobaczymy dopiero w wyborach. To tylko uwaga. Ale Pakt Senacki jest chyba pewną wartością, pozwolił opozycji zdobyć przewagę w Senacie, choć w Sejmie opozycja nie ma większości.
-Samo znaczenie słowa „pakt” oznacza porozumienie. W tym konkretnym przypadku nie ma miejsca na kłótnie. Trzeba wystawić najlepszego kandydata, żeby wygrać z PiSem.
-Robi mi pan wykład teoretyczny, a ja zapytam wprost: kto jest rozbijaczem Paktu Senackiego? Jarosław Lasecki czy Krzysztof Smela?
-Proszę nie zadawać takiego pytania, bo jest niegrzeczne.
-To ja będę decydował, jakie zadaję pytania, więc je powtórzę: kto w takim razie jest rozbijaczem paktu senackiego w okręgu 68?
Lasecki ponownie na pytanie nie odpowiedział, rzucił w kontrze pytanie do dziennikarza: „To jest tak samo niegrzeczne pytanie, ja pytanie retoryczne: „kiedy przestał pan bić swoją żonę?” Już miałem przerwać wywiad, bo trudno rozmawiać rzeczowo z kimś, kto próbuje decydować, które pytania dziennikarzowi zadawać wolno. A jak pytanie się rozmówcy nie podoba, to atakuje zarzucając, że „pytanie z tezą”.
-Proszę mi takich pytań (kto rozbija Pakt Senacki-przypomnimy) nie zadawać -mówi Jarosław Lasecki.
-Jest Jarosław Lasecki, kandydujący i kandydat Paktu Senackiego. Ale konkurent po demokratycznej stronie nosi silny szyld Paktu Senackiego.
-Ja też jestem po demokratycznej stronie.
-Ciężko się prowadzi wywiad, jak rozmówca ciągle przerywa, a zamiast na pytania odpowiadać, próbuje je cenzurować. Komentuje. Wybory się wygrywa albo przegrywa… (Lasecki znowu przerwał, nie pozwalając zadać pytania)
-Ja nie komentuję pytań, nie chcę tylko odpowiadać tak, jak pan by chciał.
-Ale ja jeszcze żadnego pytania nie miałem okazji swobodnie zadać… Wybory się albo wygrywa albo przegrywa…
-Przepraszam bardzo, nie rozumiem, po co ta dyskusja którą prowadzimy.
-Bo zostałem zaproszony. Czy jest takie ryzyko, że nie wygra ani Pan, ani Krzysztof Smela i będzie ponowna wygrania PISu?
-Mandat w tym okręgu ma PiS, a kandydat PSL nie ma najmniejszych szans tu wygrać. Największą szansą żeby odbić ten mandat z rąk PiSu, zgodnie z badaniami, zgodnie z intencją wyborców, jest Lasecki. Dlatego zgodziłem się na kandydowanie. Również dlatego, że wcześniej, w poprzednich wyborach, wygrał ze mną kandydat z PiSu dlatego, że pojawił się kandydat z tego samego środowiska, który mi głosy odebrał. Ja będąc po stronie demokratycznej opozycji jestem z kompletnie innego środowiska niż środowisko PSL.
-Też jest pan rolnikiem.
-Ale nie jestem z PSL. Nie opuściłem Koalicji Obywatelskiej, nie jestem członkiem partii politycznej, jestem bezpartyjny.
-Nie da się w tych wyborach być „za” a nawet przeciw. Gdyby to pan zdobył mandat Senatora RP, będzie pan siedział z PISem w senacie, czy z dzisiejszą opozycją?
-Oczywiście, że nie z PISem -mówi Jarosław W. Lasecki.
-W sytuacji, gdyby to jednak PIS wygrał wybory, będzie pan wtedy siedział z PISem?
-Oczywiście, że nie z PISem -mówi Jarosław W. Lasecki.
-Jaka wg Jarosława Laseckiego powinna być Polska?
-Polska powinna być demokratyczna, niezależna, w Unii Europejskiej i samorządna. Polska powinna być skierowana na przyszłość, żeby moje i pana dzieci mogły żyć w Polsce demokratycznej, samorządnej, niezależnej i niepodległej w Unii Europejskiej. Nie chcę wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, skłócania nasz ze wszystkimi sąsiadami. O to walczę, będę walczył i walczyłem w przeszłości, nie tylko gdy byłem senatorem.
-Czy obecna władza robi dokładnie na odwrót?
-Obecna władza nie robi nic w kierunku wzmocnienia pozycji Polski w Unii Europejskiej. Jeśli my nie będziemy w Unii Europejskiej to będziemy sami jak palec i to będzie się mściło na obywatelach.
Najlepszym przykładem jest to, że Ukraina skarży Polskę do WTO w sprawie importu zboża, czy choćby przewozu zboża przez Polskę. Kto na tym traci? Polscy rolnicy. Paradoksem tej sytuacji jest to, że my nie chcieliśmy w tej sprawie dogadać się z Unią Europejską, mimo że przedstawiciel PIS, komisarz Wojciechowski jest komisarzem do spraw rolnictwa, a Ukraina się dogadała. Zarówno z Unią Europejską jak i Niemcami. Myślę, że jako kraj możemy prowadzić zupełnie inną politykę, która będzie lepsza dla obywateli regionu, dla obywateli Myszkowa i wszystkich okolicznych miejscowości które żyją z rolnictwa.
-Te wybory są konfrontacyjne wyjątkowo, jak żadne wcześniejsze.
-Każde wybory są konfrontacyjne, choć te są szczególnie ważne z tego powodu, że Europa musi zmagać się z wojną w Ukrainie, recesją gospodarczą i wysoką inflacją. Teraz chyba jak nigdy dotąd potrzebna jest jedność, europejska współpraca. Żadne państwo które jest samo nie będzie miało takich możliwości, jak działając wspólnie.
-Czy możemy porozmawiać o polityce, na przykładach? To pozwoli poznać pana poglądy, ocenić po której jest pan stronie politycznego sporu.
-Historycznie w Myszkowie mieliśmy dwóch parlamentarzystów. Pierwszym posłem był Zygmunt Ratman, a pierwszym senatorem był Jarosław Lasecki. I ja chciałbym, żeby znów myszkowianie mogli powiedzieć: mamy swojego senatora.
Dla mnie polityka to nie przecinanie wstęg, rozdawanie wozów strażackich. Mnie na przykład w 2006 roku udało się być inicjatorem ustawy o zlikwidowaniu podatku od spadków i darowizn w I grupie podatkowej, ustawy z której dzisiaj korzystają wszyscy. PiS miał wtedy 49 senatorów i Bogdana Borusewicza, który chciał zostać Marszałkiem Senatu. Przyszli z tym do mnie, a ja powiedziałem, że legendę Solidarności poprę na to stanowisko. I było 51 głosów i większość. W pierwszą zagraniczną podróż Marszałka Borusewicza do Rumunii, zostałem przez niego osobiście zaproszony do delegacji. Mając taką pozycję, udawało się załatwiać różne rzeczy: korzystne rozwiązania legislacyjne, obwodnice drogi, hale, nie tylko wozy strażackie.
-Wiele spraw dzieli Polaków, tym żyjemy. Np. afera wizowa. Jak to określił Donald Tusk „największa afera XXI wielu”. Z kolei Jarosław Kaczyński powiedział „afera”, „afereczka”. Który z nich ma rację?
-Oczywiście, że Donald Tusk ma rację. To jest niebywałe, żeby wydać kilkaset tysięcy wiz, i każda z nich kosztuje kilka tysięcy dolarów lub euro (łapówki- przyp. red). Przecież to są miliardy. Wiza to druk ścisłego zarachowania, a mówi się, że zostało wydrukowanych kilka milionów tych druków. Co się z nimi stało? To musi być zbadane do samego spodu i muszą być wyciągnięte konsekwencje.
-A teraz pytanie o afery lokalne, choć senatorem jest się od stanowienia prawa i dbania o cały kraj, nie tylko o swój region. I nie jest główną rolą senatora rozdawanie wozów strażackich.
-Choć dodam, że ja takich wozów strażackich, z własnych pieniędzy, ufundowałem kilka w swoim życiu. W Mokrzeszy, Żurawiu na przykład, gdzie też finansowałem remont kościoła. W Myszkowie ufundowałem remont schodów w Kościele św. Stanisława.
-Pytanie o afery jest trochę pytaniem o to, jakie mamy Państwo. W Polsce mówi się o aferach „dużych”, jak afera wizowa. A ja, jako lokalny dziennikarz proszę, dobijam się o to, żeby politycy dostrzegali afery lokalne. Często tak samo wielkie, tylko zamykające się na małym obszarze, np. w granicach powiatu. Teraz przykłady z naszego podwórka. Jest pan z Myszkowa, więc nie powinny być te sprawy panu nieznane: starosta z PIS rozdaje wódkę w szkole podczas dożynek. Policja nie reaguje ani w tej sprawie, ani gdy trzeba zabezpieczyć dowody na istnienie afery endoprotezowej, czym być może daje czas na ukrycie dowodów. A staroście, temu samemu od rozdawania wódki w szkole, gminna spółka karczuje pole. Afery czy afereczki?
-Ja w mojej działalności wyznaję, zasadę, że skupiam się na tym co mogę zrobić, na tym co jest realne. Nie interesują mnie plotki, rzeczy wątpliwe moralnie. I nie chcę tego komentować. Uważam, że odpowiednie służby powinny zajmować się tym, do czego są powołane. Na obecną chwilę nie mam takiego wrażenia, żeby służby w niektórych przypadkach, zajmowały się tym, czym powinny się zajmować. Jeżeli to było przestępstwo, to rolą policji jest wyjaśnienie tego.
-Jest podejrzenie złamania prawa. Powinno być to zbadanie, czy nie?
-Jeżeli jest podejrzenie złamania prawa, i służby do tego powołane dojdą do takiego wniosku, to bez względu na barwy partyjne, bez względu na to, kto kto jest tym, który prawo łamie, powinno być to zbadane. To jest oczywiste.
-Ale dosłownie dzisiaj rano słuchałem wywiadu jakiego udzielił Prezydent RP Andrzej Duda dla TVN, podczas pobytu w USA, przy okazji sesji ONZ. I widziałem, jak Prezydent RP z szyderczym uśmiechem, w polskiej ambasadzie z flagą narodową w tle mówi, że „służby to sprawdzą”. A ten szyderczy uśmiech mi mówi, że nie sprawdzą, bo służby nie służą Obywatelom, tylko IM. Bo to ICH służby. Dlatego podaję te przykłady, bo są to przykłady, gdy służby do tego powołane, np. policja, prokuratura nie reagują, gdy jest ryzyko, że ucierpi ktoś powiązany w rządzącą ekipą.
-Ja się zgadzam z tym, że są przypadki, że służby absolutnie nie reagują tak, jak powinny. Dlatego trzeba wygrać wybory, żeby to zmienić, żeby przywrócić te zasady, które powinny obowiązywać. Że służby powinny zajmować się sprawami do których zostały powołane. Kropka.
-Kiedy pierwszy raz kandydował pan do Senatu, z dorobkiem doświadczenia i zgromadzonym majątkiem w biznesie…
-Teza
-To niech będzie z tezą. Jakie teraz stawia pan sobie cele? Wtedy, jak dobrze pamiętam chodziło o sprawdzenie się w polityce w obszarze nowym. Dzisiaj jest pan zarówno doświadczonym politykiem jak i przedsiębiorcą z sukcesami. Co więc teraz chce pan osiągnąć kandydując?
-Odpowiadam: już na to pytanie odpowiedziałem wcześniej. Mamy mamy dzieci, a najważniejsza rzecz, jaką możemy zrobić dla nich i dla naszego kraju, to to, żeby ten kraj trwał. Żeby następna generacja trwała. Żeby były kolejne dzieci i żeby były wnuki. Następne pokolenia. I chodzi o to, żebyśmy nie pozwolili tym, którzy dzieci nie mają, zepsuć tego kraju. My ten kraj budowaliśmy! Ja budowałem tej kraj będąc menadżerem, będąc przedsiębiorcą, będąc rolnikiem. Płacąc podatki. Zmagałem się z tymi wszystkimi rzeczami, z którymi zmagają się dzisiaj przedsiębiorcy. Wiem na czym polegają ich problemy, problemy prostych ludzi. Nie jestem teoretykiem tylko praktykiem polityki. Wiem, co można zmienić, żeby tym ludziom żyło się lepiej. Moja motywacja jest następująca: jeśli ty nie pójdziesz do polityki, to głupsi od nas będą nami rządzić. Ja nie chcę, żeby rządził moim krajem ktoś, kto nie ma doświadczenia, kto nie ma wykształcenia, kto nie ma obycia międzynarodowego i kontaktów, a w końcu kto nie ma wizji, co z naszym krajem zrobić. To jest moja motywacja do udziału w polityce.
-A 1 października widzimy się w Warszawie. Może nie naocznie, bo tłum będzie ogromny.
-Tak widzimy się 1 X, ale najważniejsze, że widzimy się 15 października, bo wtedy wyborcy zdecydują, na kogo oddać głos. Ja uprzejmie proszę o głos!
a to ważne:
Napisz komentarz
Komentarze