Ten artykuł ukazał się w Kurierze Zawierciańskim nr 7 z 17-02-2023:
Biegli z zakresu toksykologii: OSKARŻONY REGULARNIE ZAŻYWAŁ NARKOTYKI!
36 letni Piotr K. jest oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy poszkodowanej. 28 czerwca 2022 roku Maria Kukułka wyjechała na rowerze ze swojego domu w Hucie Szklanej, gmina Kroczyce. W tym momencie uderzył ją z tyłu kierujący białym BMW X6. Mężczyzna uciekł, do prokuratury zgłosił się dwa dni późnej. Został aresztowany i od tego czasu nie opuścił miejsca odosobnienia.
Biegli z zakresu toksykologii wyjaśniali 15 lutego, co oznaczają wyniki badań włosów oskarżonego, z próbek pobranych już w areszcie. Okazuje się, że można z nich wiele wyczytać.
Od oskarżonego 30 czerwca o 11.40 zostały pobrane do badań próbki krwi i moczu. Dwa dni po wypadku, gdy oskarżony zgłosił się do prokuratury. Te próbki nie wykazały śladów alkoholu, czy substancji psychotropowych, narkotyków. Jak wyjaśniał biegły, zwykle nie ma śladów po tych substancjach po 20-24 godzinach od spożycia. Niemożliwe było więc stwierdzenie, czy w chwili wypadku Piotr K. był pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
12 września 2022 od oskarżonego zostały pobrane 5 centymetrowej długości próbki włosów ścięte „przy samej skórze”. Jak wyjaśniał biegły, włos ludzki rośnie średnio 1 cm na miesiąc. Z dokładnością do 1 miesiąca to badanie może określić, czy oskarżony zażywał leki, narkotyki:
-Nie odnosimy się w naszym badaniu do dnia wypadku, gdyż badanie ma dokładność około miesiąca. Na podstawie tych badań żadne laboratorium na świecie nie określi, że narkotyki były spożywane w tym konkretnym dniu. Możemy tylko określić, z dokładnością do 1 miesiąca, że oskarżony w badanym okresie zażywał leki, narkotyki. Jakie. Te substancje się wbudowują w strukturę włosa i zostają aż do obcięcia włosów. Pobraliśmy 5 cm włosów, i na postawie badań próbek możemy stwierdzić, że oskarżony w okresie szacunkowo od połowy kwietnia, do dnia zatrzymania, gdyż przyjmujemy że w areszcie nie miał dostępu do narkotyków, że w tym okresie spożywał kokainę i amfetaminę. Oraz leki.
Biegły pytany o częstotliwość i ilość zażywanych narkotyków przez oskarżonego stwierdził, że „raczej częściej rzadziej. Na pewno nie okazjonalnie”. „Nasze wyniki badań nie są dowodem na uzależnienie oskarżonego od tych substancji”- mówił świadek - „czy określenia stopnia tego uzależnienia. To mógłby ocenić psychiatra czy terapeuta uzależnień”. „Wynik naszych badań nie pozwala też stwierdzić, czy oskarżony był pod wpływem narkotyków w chwili wypadku. Badania określa, że w tym dużym przedziale czasowym narkotyki spożywał i to nie incydentalnie”.
Heavy Drinker? Da się to zbadać!
-Da się potwierdzić w naszym badaniu, czy profil zażywania narkotyków lub alkoholu oskarżonego to tzw. „heavy drinker” czyli osoba regularnie zażywająca alkohol lub narkotyki. Wymagałoby to dodatkowych badań próbek, które mamy, a koszt to ok. 3690 zł. -mówił biegły.
Sąd dopytywał, czy jest możliwe z próbek moczu pobranych dwa dni po wypadku wykrycie obecności alkoholu lub narkotyków, mimo tego, że substancje ulegają rozkładowi po ok. 20 godzinach. A z moczu oczywiście po opróżnieniu pęcherza.
-Jest możliwe, wykrycie tych substancji (alkohol, narkotyki) nawet po kilku dniach, ale u osób silnie uzależnionych. U osoby z trzeba promilami alkoholu w chwili zdarzenia, nie powinno po nim być śladu w moczu po 20 godzinach.
BIEGŁY Z ZAKRESU WYPADKÓW DROGOWYCH: ROWERZYSTKA JECHAŁA PRAWIDŁOWO ZOSTAŁA UDERZONA W TYLNE KOŁO. KIEROWCA MIAŁ CZAS NA REAKCJĘ
Ważne zeznania złożył w tym dniu również biegły z zakresu rekonstrukcji przebiegu wypadków drogowych. Wydał on opinię i opinię uzupełniającą, z których wynika, że kobieta wyjechała ze swojej posesji prywatną drogą w prawo, w stronę Przyłubska, pod kątem prostym. Po szutrowym poboczu przejechała minimum 2-3 metry i kolejne minimum 6 metrów po asfalcie, jadąc równolegle do osi jezdni, około pół metra od prawej krawędzi. Cały ten manewr musiał trwać minimum 5 sekund do zderzenia. Biegły przyjął, że nie da się ustalić dokładnej prędkości białego BMW którym kierował oskarżony, więc przyjął, że jechał z prędkością minimum 70km/h. To dozwolona prędkość na tym odcinku drogi. Ale co ważniejsze, żeby uderzyć w rowerzystkę, która -jak ocenił biegły- na drodze była już minimum 5 sekund, przy tej prędkości samochód musiał się znajdować około 100 metrów od rowerzystki. Czyli na czubku niewielkiego wzniesienia lub przed nim.
-Nie da się określić dokładnego miejsca zderzenia, nie było żadnych śladów hamowania. Dowody materialne, czyli rodzaj uszkodzeń samochodu i roweru wskazują, że oskarżony najechał na tył roweru, niszcząc koło roweru w sposób charakterystyczny dla takiego uderzenia. Na zderzaku BMW po prawej stronie jest wyraźny ślad po oponie, ślad idealnie wręcz pionowy, co potwierdza, że rowerzystka została uderzona centralnie z tyłu, że kierujący nie próbował jej ominąć. Samochód i rower poruszały się w tej samej linii. Na taki przebieg wypadku wskazuje też odchylenie siodełka roweru do góry, co jest charakterystyczne dla takiego uderzenia od tyłu, gdy kierujący rowerem siedzi na siodełku. Z dowodów wynika, że obaj kierujący, czyli oskarżony i rowerzystka jechali w sposób naturalny, nie wykonując manewrów.
Biegły był dopytywany, czy oskarżony mógł jechać szybciej, czy uszkodzenia samochodu i roweru dają wiedzę, co do prędkości samochodu w chwili wypadku:
-Rower miałem okazję obejrzeć pod wieczór na miejscu wypadku. Ale nie były to oględziny na potrzeby opinii. Policja często prosi biegłego na miejsce zdarzenia, gdy jest ofiara śmiertelna. Wtedy mogłem dojechać na miejsce. Ale sporządzając opinię opierałem się na dokumentacji Policji, czyli m. in. zdjęciach samochodu i roweru. Te dowody nie dają możliwości wydania opinii, jaka była prędkość w chwili wypadku, gdy miejsce uderzenia w stosunku do miejsca, gdzie upadła ofiara jest określone w przybliżeniu. A rodzaj uszkodzeń roweru i samochodu nie pozwala na wydanie opinii, jaka była prędkość. Nie da się jej ustalić, na postawie uszkodzeń. Średnia prędkość pojazdu, od udokumentowanej godziny wyjazdu z warsztatu, do zderzenia była powyżej 80 km/h. Ale to nie dowód, jaka była w chwili uderzenia.
Czarna skrzynka? Nie wiem, czy była w pojeździe
Biegły odniósł się do kwestii, czy w pojeździe, tym konkretnym egzemplarzu była tzw. „czarna skrzynka”, czyli rejestrator parametrów jazdy, pracy silnika. BMW montuje je w niektórych droższych modelach: -Nie wiem, czy była zamontowana w pojeździe. Z dokumentacji mi przedstawionej to nie wynika.
PRZYCZYNA WYPADKU: biegły określił to dokładnie
„Przyczyną wypadku było najechanie na rowerzystkę. Kierowca nie zauważył prawidłowo jadącej rowerzystki. Nie da się ustalić, dlaczego jej nie zauważył. Może jak jest w zeznaniach oskarżonego, schylał się po telefon. Ale z całą pewnością kierujący miał wystarczająco dużo czasu i miejsca, na ominięcie rowerzystki lub zahamowanie. Nawet gdyby prędkość była dużo wyższa, do 130 km/h oskarżony miał możliwość wykonać taki manewr. Nie znalazłem żadnych dowodów na tezę forsowaną przez obrońcę oskarżonego, że jego klient mógł być w sytuacji bez wyjścia, kiedy nie miałby jak uniknąć zderzenia. Przeciwległy pas ruchu był wolny, z nikim się nie mijał. Potwierdza to też kamera z nadjeżdżającego chwilę później pojazdu. Nagranie jest kiepskiej jakości, ale widać na nim białą plamę, która odlatuje na pobocze. To najprawdopodobniej ciało poszkodowanej, która była w białej, dobrze widocznej bluzce.
Końcowa konkluzja biegłego: oskarżony mógł łatwo uniknąć wypadku, nawet gdyby jechał z prędkością 100 km/h lub więcej: -Opiniowałem podobne najechania gdy kierujący okazywał się trzeźwy. Nie oglądałem fizycznie samochodu, ale takie oględziny nie miałyby wpływu na opinię.
Obrońca oskarżonego Piotra K. zadawał mnóstwo pytań, wiele razy tych samych, szukając luk w opinii biegłego. W końcu wyraźnie przestrzelił gdyż uzyskał odpowiedzi zdecydowanie na niekorzyść swojego klienta. Szukał luk, które poddałyby w wątpliwość ustalenia biegłego, że rowerzystka została uderzona centralnie w tylne koło, że nie wykonywała żadnych manewrów, nie skręcała czy dopiero wyjeżdżała z posesji, będąc bokiem. Sędzia Marek Zachariasz zwrócił uwagę, że pytania się powtarzają, a przecież ślad opony zostawiony na białym zderzaku jest wręcz idealnie prostopadły do osi jezdni. -Czego to dowodzi? Czy rowerzystka mogła tak wyjechać, że jej nie zauważył?-pytał biegłego Sąd.
-Wszystkie dowody wskazują, że oba pojazdy jechały w jednej linii. Uszkodzenie szyby jest dokładnie nad uszkodzeniem zderzaka zostawionym przez rower. Rowerzystka nie mogła jechać pod innym kątem niż równolegle do osi jezdni. To niemożliwe, żeby jej nie zauważył, gdyby prawidłowo obserwował jezdnię.
Biegły pogrąża policjantów? Tajemnicza „czarna kreska”
Ten wątek wyjaśnień biegłego jest bardzo ciekawy, wobec formułowanych przez rodzinę zmarłej licznych zastrzeżeń do pracy zawierciańskiej policji przy tym wypadku. W tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Częstochowie prowadzi osobne śledztwo. Biegły mówił, że uderzenie w rower w sposób taki, jak miało to miejsce w tym wypadku, powinno na jezdni zostawić czarną kreskę od przytartej po asfalcie opony roweru.
-Powinna być czarna kreska. Gdy byłem na miejscu w dniu wypadku robiło się już ciemno. Ta kreska bywa bardzo mało widoczna, nie udało mi się jej znaleźć. Bywa, że jest widoczna dopiero na zdjęciach, gdyż aparaty mają różne filtry, albo przez okulary polaryzacyjne. Ten wątek wyjaśnień biegłego bardzo zainteresował sędziego Marka Zachariasza, który przewodniczy w procesie. Sędzia wprost zapytał: Błąd? Kto zawalił? Mnie się wydaje, że ktoś zawalił.
Biegły tej uwagi sędziego nie rozstrzygnął jednoznacznie, czy doszło do błędu w pracy policji. Dziś wiemy tyle, że dokumentacji fotograficznej całego odcinka na którym mogło dojść do zderzenia pod kątem znalezienia tej kreski nie wykonano. Przesłuchanie biegłego Sąd przerwał o 14:16 i odroczył do następnej rozprawy czyli do 8 marca godzina 10:30. W piątek 17. lutego o 8:30 Sąd zdecyduje, czy dalej przedłużyć areszt dla oskarżonego.
Oskarżony uciekł, ukrywał się. Kolejne uwagi do pracy Policji. Mieli świadka, nie wylegitymowali go. Nie za dużo tych błędów?
Osobny rozdział w tej sprawie do ewentualne zaniedbania lub oczywiste błędy w pracy policji. 15 lutego odbyło się uzupełniające przesłuchanie Krystiana W. który był w pierwszym patrolu, który znalazł się na miejscu wypadku. Jak sam zeznał, podszedł do niego nieznany mężczyzna w wieku około 60 lat, który stwierdził, że to Piotr K. jechał białym BMW. Skąd świadek to wie, czy sam widział twarz kierującego się nie dowiemy bo… policjant nie wylegitymował możliwego bezpośredniego świadka wypadku. Mężczyzna się oddalił, do dzisiaj nie wiadomo kto to był. Trudno to nazwać inaczej, niż kompromitacją policjanta. Ten tłumaczył się podczas zeznań pośpiechem i że został odwołany, aby jechać pod dom ewentualnego podejrzanego. Dalej niestety nie było lepiej. Patrol w osobach Krystian W. i Marcin M. pojechali pod dom podejrzanego. Brama zamknięta, żadnych pojazdów na podjeździe. Dzwonią, nikt nie otwiera więc… odjechali. Dlaczego nie prowadzono dalej obserwacji, albo nie uzyskano od prokuratury zgody na wejście siłowe? Nawet nie przeszli przez płot, aby obejrzeć z bliska okna. Po prostu odjechali. Warto dodać, że uszkodzone BMW ostatecznie zostało ujawnione w garażu, kolejnego dnia. Kiedy się tam znalazło? Mógłby to wyjaśnić zapis monitoringu, w jaki wyposażona jest posiadłość. Tu pojawiają się jednak kolejne wątpliwości, czy został on przez policję, na polecenie Prokuratury Rejonowej w Myszkowie prowadzącej śledztwo, prawidłowo zabezpieczony. Dopytywał o to pełnomocnik rodziny, oskarżyciel posiłkowy, gdyż w aktach sprawy jest tylko godzinne nagranie i kilka zrzutów ekranowych z nagrania. Czy zabezpieczono nagranie obejmujące całe 2 doby? Tego nie wiemy.
-Sąd zleci wyjaśnienie tej kwestii informatykom, czy zabezpieczony rejestrator zawiera pełny zapis -mówił sędzia Marek Zachariasz. To bardzo ważna kwestia, gdyż jeżeli zabezpieczone nagranie obejmuje tylko 1 godzinę, zamiast 48 godzin można by więc mówić już nie tylko o niechlujstwie, ale wręcz o manipulacji nagraniem. Cały zapis musiałby pokazać jak uszkodzone BMW znalazło się w w garażu: po ilu godzinach od wypadku, kto nim wjechał. Śledztwo, które ma wyjaśnić, czy przy wypadku doszło do zaniedbań ze strony Policji prowadzi Prokuratura Rejonowa w Częstochowie, sprawa 4086-4 DS 2080-2022.
Napisz komentarz
Komentarze