Artykuł ukazał się w Gazecie Myszkowskiej nr 8/2023 z 24-02-2023
„I ten dźwięk. Jakby ktoś kruszył suchy makaron. A to był odgłos moich mielonych w maszynie kości” -mówi Dominika w obszernym wywiadzie, który opublikujemy w najbliższych tygodniach. Kobieta opowiada też, o wielu nieprawidłowościach, do jakich jej zdaniem dochodziło w zakresie bezpieczeństwa pracy w firmie.
9 lutego Prokurator Rejonowa w Myszkowie Małgorzata Ziernicka-Łubianka przekazała redakcji odpowiedź na pytania o przebieg tego śledztwa: „prokuratura w sprawie o sygnaturze 4090-0-Ds 2227.2022 prowadzi śledztwo w sprawie zaistniałego w dniu 4 października 2022 w Myszkowie niedopełnienia obowiązku wynikającego z odpowiedzialności za bezpieczeństwo i higienę pracy i narażenia pracownika firmy PUREKO sp. z .o.o. w Myszkowie Dominiki S. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbu na zdrowiu, w wyniku czego pokrzywdzona dostała obrażeń ciała powodujących uszczerbek na jej zdrowiu W POSTACI CIĘŻKIEGO KALECTWA i całkowitej, albo znacznej trwałej niezdolności do pracy, tj. czyn z art. 220 par. 1 KK w zw. z art. 156 par. 1 pkt 2 kk w zw. z art. 11 par. 2 kk” -pisze prokuratura”.
„Śledztwo aktualnie pozostaje w toku”-Jakie są na razie ustalenia prokuratury?
„W wyniku podjętych w sprawie czynności procesowych ustalono, że Dominika S. w dniu 4.10.2022 pracowała w Pureko sp. z o.o. w Myszkowie na stanowisku operator maszyny i podczas jej obsługi doznała urazu obu dłoni.
Na obecnym etapie postępowania prokuratura zgromadziła dokumentację medyczną i zasięgnięto opinii biegłego z zakresu medycyny. Z uzyskanej opinii wynika, że pokrzywdzona Dominika S. dostała obrażeń w postaci:
URAZU ZMIAŻDŻENIOWEGO OBU RĄK ZE SKALPACJĄ OBU DŁONI do poziomu nadgarstków i częściową amputacją palców. Obrażenia te powodują ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci ciężkiego kalectwa i całkowitej albo znacznej niezdolności do pracy i wyczerpują znamiona art. 156 par. 1 KK.
Ponadto uzyskano protokół kontroli prowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy. W sprawie trwają przesłuchania świadków.
Powołano także biegłego sądowego z zakresu wypadków przy pracy i stanu technicznego maszyn i urządzeń oraz wypadków z udziałem maszyn, celem ustalenia czy linia produkcyjna była sprawna technicznie i posiadała wymagane zabezpieczenia. Jednak na chwilę obecną nie uzyskano jeszcze przedmiotowej opinii.
Po zgromadzeniu kompletnego materiału dowodowego zostanie powołany biegły z zakresu BHP.” -wyjaśnia prokurator Małgorzata Ziernicka- Łubianka.
Dziś wiemy więcej. Czy w PUREKO celowo blokowane były zabezpieczenia maszyn?
W artykule z października 2022 „OKROPNY WYPADEK: MASZYNA URWAŁA KOBIECIE 9 PALCÓW” skupiliśmy się na opisie znanych nam wtedy skutków wypadku i jego możliwym przebiegu. Kobiecie, obsługującej maszynę do produkcji włóknin maszyna wciągnęła dłoń. Był to tak zwany kalander, służący do wygrzewania niektórych rodzajów produkowanych włóknin.
Gdy ta próbowała się oswobodzić, w rolki maszyny wpadła też druga ręka. Maszyna praktycznie zmiażdżyła jej palce obu dłoni, mieląc kości. Z ciężkimi obrażeniami kobieta przewieziona helikopterem trafiła do Szpitala Wojskowego w Krakowie. Dziewięciu palców niestety nie dało się uratować. Teraz, po kilku miesiącach od wypadku, o częściowej tylko sprawności jednego kciuka można mówić w jej przypadku. Nawet na tym jedynym palcu jaki Dominice został, konieczny był przeszczep zerwanej skóry. Kobieta przeszła już szereg operacji. Najpierw ratowano jej życie. Później lekarze chcąc uratować jak największy fragment dłoni, zaszyli jej dłonie do brzucha, gdzie następowało gojenie się zniszczonych tkanek. Później kolejna i kolejna operacja: wyjęcie dłoni z jamy brzusznej, ale dalej zaszyte w fałdzie skóry pobranej z innej części ciała. Później rozdzielenie kciuka, przeszczepy skóry. Kolejne i kolejne zabiegi.
W lutym, prawie 4 miesiące po wypadku, pani Dominika zdecydowała się opowiedzieć naszej gazecie jak doszło jej zdaniem do wypadku, jak przebiega leczenie. Wiele z tej rozmowy będzie można się też dowiedzieć, o warunkach pracy w PUREKO. O poganianiu pracowników do szybszego tempa pracy. Rodzaju „zawodów” brygadzistów, podkręcających tempo pracy maszyny jeszcze bardziej, gdy już pracownicy, głównie kobiety, nie nadążały.
Wywiad wkrótce. Przypomnimy jednak najważniejsze fragmenty tekstu z października 2022:
DOMINIKA: NIE WIEM JAK DO TEGO DOSZŁO
Wypadek, któremu uległa pani Dominika zdarzył się na linii do produkcji włóknin poliestrowych. Kilka dni po wypadku rozmawialiśmy z jej mężem, Piotrem: Żona pracuje na wydziale waty, do wypełniania np. kołder, kurtek. Z jej telefonu zadzwonił do mnie brygadzista. Natychmiast pojechałem na miejsce. Żona już była w karetce, na placu przez zakładem, czekaliśmy na śmigłowiec. To było około godziny 17-tej, na drugiej zmianie. Żona pracuje przy produkcji włóknin. Już po wypadku, mówiła mi, że coś się tam zawinęło, chciała poprawić, a maszyna wtedy wciągnęła jej rękę. Poczuła ból. Próbowała ją wyszarpać, pomagając sobie drugą ręką, ale maszyna chwyciła też drugą dłoń. Częściowo straciła 9 palców, w pełni sprawny został jej jeden kciuk jednej dłoni.
Pan Piotr mówi, że z żoną mają troje dzieci. Dla dwójki z nich są rodziną zastępczą: -Kurs na rodziców zastępczych skończyliśmy kilka miesięcy temu. Z rodzeństwa mieszka z nami dziewczyna, już pełnoletnia, a czekamy na decyzję sądu, żeby był z nami również jej brat.
Tydzień po wypadku rozmawialiśmy z panią Dominiką, która przebywa w szpitalu w Krakowie: -Coś się stało, nie wiem co. 2 lata tam pracuję, z 1000 razy robiłam te same czynności. Przy rozruchu maszyny poprawiałam surowiec jak zwykle. Zaplątałam się. To były ułamki sekund. Tam są czujniki, miliony razy to robiliśmy. Nieszczęśliwy wypadek.
O warunkach pracy w firmie kobieta wyraża się jak najlepiej: -Wszystko było jak należy. Maszyna startowała. Robiłam to co zawsze -mówiła Dominika kilka dni po wypadku. Dzisiaj, po 4 miesiącach wiemy, że wstępny raport Państwowej Inspekcji Pracy wykazał szereg nieprawidłowości. Poszkodowana kobieta w rozmowie, którą wkrótce opublikujemy, odsłania już zupełnie inny obraz warunków pracy w firmie. Mówi o poganianiu pracowników, zawodach, która linia będzie mogła pracować jeszcze szybciej. Ale przede wszystkim o urządzeniach blokujących zabezpieczenia.
Na nasze pytania wysłane przed publikacją artykułu z X 2022 Zarząd spółki, czy jego prezes Karol Górczyński udzielili tylko standardowej odpowiedzi: "Zarząd Pureko powołał niezależną komisję do ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku. Zespół powypadkowy jest w trakcie ustalania wszystkich szczegółów oraz okoliczności i nie zakończył jeszcze procedury, a co za tym idzie nie udostępnił jeszcze protokołu powypadkowego. W związku z powyższym Zarząd Pureko nie może udzielić Państwu żadnych informacji w tym momencie na zadane pytania, które bezpośrednio dotyczą ustalanych okoliczności” -pisze firma.
Nasze pytania były wtedy następujące:
1.Jaki rodzaj maszyny na której pracowała pani Dominika, jest miejscem wypadku? Prosimy o opisanie czynności, jakie wykonywał pracownik, który uległ wypadkowi.
Dziś wiemy, że maszyna, która urwała kobiecie palce, to tzw. „kalander”, czyli urządzenie do wygrzewania, czy też zgrzewania produkowanych materiałów. Ten konkretny kalander został kilka tygodni przed wypadkiem dostawiony do maszyny, przy której pracowała Dominika. Między maszynami jest niewielki odstęp. Kobieta ratując wyrzucany przez piec produkt, zaplątała się w surowiec. Nie wiedziała, że kalander jest włączony i rozgrzany. Była pewna, że nie, ponieważ kalander miał otwarte osłony. Przy otwartych osłonach maszyna teoretycznie nie miała prawa działać, rozgrzane rolki nie powinny się kręcić. Dlaczego było inaczej? Miejmy nadzieję, że na te pytania odpowie biegły i zweryfikuje to prokuratura.
2. Z naszych informacji wynika, że poszkodowana wykonywała identyczne, powtarzalne czynności, jak zwykle, można powiedzieć, że rutynowo, w ten sam sposób co zwykle. Jak to więc możliwe, że maszyna mogła wciągnąć i w efekcie zmiażdżyć jej palce? -na to pytanie spółka też nie odpowiedziała.
3. Czy możliwe jest, że przyczyną wypadku mogła być niesprawność maszyny lub jej wady konstrukcyjne? to nasze trzecie pytanie, które firma zostawiła bez odpowiedzi.
Do trzech lat więzienia grozi osobom, które będąc odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełniły tych obowiązku i naraziły pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. (Art 220 KK). Ale warto zwrócić uwagę, że prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wskazuje, że śledztwo jest prowadzone w kierunku art. 156 Kodeksu Karnego, który mówi o spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, kalectwa. Wtedy 3 lata pozbawienia wolności dla sprawcy, byłoby karą minimalną.
Na ten moment śledztwo jest prowadzone „w sprawie” bez wskazywania, kto i na jakim stanowisku mógłby ponosić odpowiedzialność za wypadek. Wg. naszych ustaleń, dotychczas jedna osoba została ukarana przez inspektorów PIP mandatem karnym, za stwierdzone wykroczenia. To procedura niezależna od toczącego się śledztwa.
Pani Dominika, u której stwierdzono 100% uszczerbek na zdrowiu, z ubezpieczenia grupowego jakim była objęta niedawno otrzymała 80 tysięcy złotych odszkodowania. Bezpośrednio od pracodawcy zamierza domagać się odszkodowania sięgającego kilku milionów, stałej renty i pokrywania kosztów leczenia.
Napisz komentarz
Komentarze