W rejonie Trzebini od 1861 roku działała kopalnia Nowa Izabela, jedna z najstarszych kopalni węgla w regionie. Współcześnie znana jako Siersza, ostatecznie zamknięta w 1999 roku. Kopalnia, tu stowarzyszenie ma rację, należała do kopalni płytkich, co niestety skutkowało przez dziesiątki lat eksploatacją złoża w sposób, jakiego dzisiaj już nikt nie używa. Bardzo niszczącą środowisko, choć tanią metodą „na zawał”. Miejsca po wykopanym węglu po prostu się porzuca. Jedne pustki wypełnią się wcześniej, inne później, ale skutek musi być kiedyś widoczny na powierzchni gruntu. Czasem będą to zmiany rzędnych terenu, popękają domy, za czasem zapadnie się cmentarz. Dlaczego o tak tragicznych zdarzeniach nie słychać na Górnym Śląsku, gdzie eksploatacja górnicza była i jest dużo intensywniejsza?
Powodów, dla których sytuacja w Trzebini jest specyficzna, jest kilka. Najważniejszy, to długa eksploatacja pokładów węgla metodą na zawał. Tak powstały pustki i dziury. Druga, to sposób zamykania kopalni. Szyby zasypano, a kopalnię po prostu porzucono, pozwalając na jej powolne zatopienie przez wody gruntowe. Pisał o tym Państwowy Instytut Geologiczny:
„Decyzję o samozatopieniu kopalni umożliwiało jej szczególne, odmienne położenie, w porównaniu do większości kopalń w Zagłębiu Górnośląskim. Kopalnia była całkowicie izolowana od innych zakładów górniczych i nie graniczyła z żadną kopalnią czynną lub zamkniętą - informuje Państwowy Instytut Geologiczny-PIB.”
Cały artykuł dostępny jest tu: https://nettg.pl/gornictwo/190128/gornictwo-leje-i-z-zapadliska-wystepowaly-wczesniej-w-trzebini
Kopalnię Siersza dało się porzucić i pozwolić na jej zatopienie, gdyż nie była połączona z innymi kopalniami, jak to jest zwykle na Górnym Śląsku. Tu (Górny Śląsk) kopalnie są zwykle dużo głębsze, skutki na powierzchni nie będą więc tak spektakularne jak w Trzebini. Poza tym w gęsto zurbanizowanym terenie dużo wcześniej odchodzono od rabunkowego wydobycia „na zawał”.
Oczywiście na Górnym Śląsku też były płytkie kopalnie, z węglem niemal pod samą powierzchnią terenu, z najciekawszą, dzisiaj jest to atrakcja turystyczna, czyli kopalnią Luiza w Zabrzu. Schodzi się do niej do najstarszych, najpiękniejszych części kopalni ledwie kilkanaście metrów pod ziemię.
Wracają do Trzebini. Kopalnia Siersza bardzo mocno eksploatowana po II Wojnie Światowej, mogła sobie pozwolić na wydobycie tanią metodą „na zawał”, gdyż były to tereny słabo zurbanizowane. To się przez kilkadziesiąt lat zmieniło i dzisiaj region zbiera tego skutki. Na polach i łąkach powstały osiedla. Ludzie tu żyją i umierają, więc powstał i cmentarz. Którego fragment właśnie, dokładnie 20 września, się zapadł.
Trzebinia i rejon Zawiercia. Czy to może się powtórzyć?
Stowarzyszenie „Nie dla kopalni cynku i ołowiu” nie wdaje się w analizy, tylko wali jak pałką prostym zestawieniem faktów:
„-Zapadliska powstają w następstwie płytkiej eksploatacji i obecnego podnoszenia się poziomu wód gruntowych. Niestety, nie mamy możliwości przewidzenia czasu i miejsca powstania takiego zdarzenia - mówi Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Spółki Restrukturyzacji Kopalń, któremu podlega teren, obejmujący m.in. ogródki działkowe przy ul. Jana Pawła II w Trzebini, gdzie w miniony wtorek po południu powstał wielki krater - mówił pan Jaros w grudniu 2021.” cytuje stowarzyszenie, linkując tekst z gazetakrakowska.pl. Takiej wypowiedzi w tekście Gazety Krakowskiej jednak nie widzimy, jest inny cytat, który my z kolei drukujemy dosłownie:
- Z takim nasileniem zdarzeń nie spotkaliśmy się. Mierzymy się z problemem, z którym nie mieliśmy do czynienia. Zakładamy, że przyczyną powstawania zapadlisk jest podnoszenie się poziomu wód gruntowych. Likwidacja kopalni poprzez jej zalanie, a więc zaprzestanie odpompowywania wody, sprawiło, że woda wypełniła pustki poeksploatacyjnie i wypłukuje materiał -mówi Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Spółki Restrukturyzacji Kopalń, odpowiedzialnej za pokopalniane tereny.
Stowarzyszenie ma rozwiązanie: płytko, czyli to się powtórzy
„Planowana kopalnia cynku i ołowiu w regionie zawierciańskim ma być płytka i znajdować się jakieś 80÷250 metrów pod ziemią. Patrząc na zdjęcia z Trzebini chyba nie jest potrzebny żaden komentarz” czytamy we wpisie na fb stowarzyszenia z 20 września. Otóż komentarz jest bardzo potrzebny, gdyż proste, wręcz łopatologiczne zestawienie: kopalnia płytka=zapadliska jest tak prymitywna, że ociera się o manipulację.
Złoża rud cynku i ołowiu w rejonie Łaz leżą faktycznie na głębokości od 100-250 m. Gdyby powstała, rzeczywiście będzie to płytka kopalnia. Rathdowney, co już wiele lat temu pisałem na łamach Kuriera Zawierciańskiego i Gazety Myszkowskiej, zapowiadał, że w zakład górniczy jaki może kiedyś powstanie, nie będzie miał szybów jak na Górnym Śląsku, tylko pochylnie. Kluczowy jest jednak sposób eksploatacji. Rathdowney zapowiada wydobycie z wypełnieniem górotworu skałą, czyli metodą „na podsadzkę”. Doświadczenia z Górnego Śląska ostatnich 60 lat pokazują, że osiadanie terenu wtedy nie występuje, lub jego oddziaływanie na powierzchni jest minimalne. Stowarzyszenie „Nie dla kopalni cynku i ołowiu” woli jednak straszyć ludzi zapadającymi się cmentarzami, z jawną sugestią, że w Zawierciu będzie jak w Trzebini.
O zapadliskach w Trzebini i ich przyczynach pisała Wirtualna Polska:
To już kolejne zapadlisko w Trzebini
Kopania węgla kamiennego Siersza wTrzebini działała od połowy XIX wieku. Na początku eksploatacja węgla prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej, do 60 metrów. Po tych eksploatacjach pozostały pustki, które - jak zakładano - natura miała sama wypełnić.
Grunty w Trzebini są jednak ilasto-piaszczyste, a fragmenty skalne okazały się zbyt słabe. Po latach woda doszła do poziomu płytkich wyrobisk. Do tego -jak opisywał rzecznik -pojawiły się silniejsze deszcze. Woda zaczęła przepływać przez płytsze miejsca i tam zapada się ziemia.
W sierpniu 2021 r. na tutejszych ogródkach działkowych pojawiło się zapadlisko. Od tego czasu, według szacunków SRK, na terenie Trzebinii kontrolowanym przez SRK, ziemia zapadła się 10 razy.
W poprzednim tygodniu w pobliżu parafialnej nekropolii, na os. Gaj, w rejonie garaży i szkoły, również pojawiła się dziura. Została zabezpieczona i zakopana -pisze WP.
Cały artykuł możecie przeczytać: https://wiadomosci.wp.pl/horror-w-trzebini-mieszkancy-obawiaja-siekolejnych-zapadlisk-6814452254686048a
Przyczyny zapadlisk w Trzebini sięgać mogą końca XIX wielu (płytka kopalnia, bez zabezpieczania wyrobisk) i późniejsza jeszcze intensywniejsza eksploatacja „na zawał” w latach 50-tych i 60-tych XX wieku. I skomplikowana budowa geologiczna, gdzie pokłady gliny i piachu występują w obok siebie, co teraz ułatwia ich wymywanie, po zalaniu kopalni.
Jedna sytuacja Trzebini jest nieporównywalna z tym, co może się dziać w rejonie Zawiercia, gdzieś pomiędzy Łazami i Zawierciem, gdyby powstała tam kopalnia. Proces budowy kopalni od uzyskania decyzji na eksploatację górniczą do jej uruchomienia może trwać10 lat. A jeszcze nie zakończyły się badania złoża. Mówimy więc o perspektywie kilkunastu lat do otwarcia kopalni i później okresu 50-80 lat jej eksploatacji. Firma Rathdowney kilka lat temu pisała, że kończą raport o środowisku. Powstanie kopalni, jeżeli kiedykolwiek się to stanie, to czas jeszcze bardzo odległy. Warto więc o temacie rozmawiać posługując się faktami, a nie strachami rodem z horrorów o zombie, którzy pewnie teraz wyjdą z zapadliska w Trzebini…
Stowarzyszenie „Nie dla kopalni rud cynku i ołowiu wykorzystuje jednak każdą okazję, żeby mieszkańców regionu nastraszyć. Od początku istnienia stowarzyszenia widać, że najważniejsze w nim osoby to pracownicy CMC lub spółek zależnych, tam też należałoby szukać źródeł finansowania Stowarzyszenia, choć to nie zgodziło się na ujawnienie listy i kwot od sponsorów. Wiele wskazuje na miejscowy przemysł hutniczy. Na koniec więc warto odnieść się do bieżącej sytuacji branży hutniczej, która przeżywa spory kryzys, w Dąbrowie Górniczej AccelorMittal wygasza 8 października kolejny już wielki piec. Sytuacja hutnictwa ma na związek z mniejszym zapotrzebowaniem na stal, narastającym na świecie kryzysem, a przemysł hutniczy dobijają wysokie ceny gazu i prądu. Pytaliśmy czy podobne zagrożenie jest w Zawierciu, minął już ponad miesiąc, CMC nie odpowiedziało na nasze pytania.
Branża hutnicza jest bardzo potrzebna w Zawierciu i okolicy. Pół miasta żyje z CMC lub kooperacji z hutą. Ale jak to padnie, może przydałaby się na granicy Zawiercia kopalnia, której nie da się przenieść do Chin, ponieważ złoże jest tu i nigdzie indziej?
Zapadliska na Pustyni Błędowskiej: to efekt działalności innej kopalni
W ciągu ostatnich tygodni podobne jak w Trzebini, zapadliska pojawiły się w rejonie Olkusza, dokładnie na terenie Pustyni Błędowskiej i okolicznych lasów. To opóźniony o kilkadziesiąt lat efekt eksploatacji rud cynku i ołowiu przez niedawno zamkniętą kopalnię ZGK „Bolesław”. Choć w Trzebini działała kopalnia węgla, w rejonie Olkusza rud cynku i ołowiu, to nie wydobywany surowiec, tylko metoda wydobycia ma tu znaczenie. Pod Pustynią Błędowską wydobycie zakończyło się w latach 80-tych XX wieku, a rudę wydobywano tam metodą „na zawał”. Co ważne, było to w zgodzie z ówczesnymi przepisami górniczymi, zatwierdzone przez Główny Urząd Górniczy, instytucję państwową. O prostu na terenach leśnych i pustynnych przyjęto, że skutki eksploatacji górniczej, wydobycia rudy metodą na zawał nie będą bardzo uciążliwe. Zdecydowanie można powiedzieć, że te zapadliska musiały wystąpić, wręcz wkalkulowano, że wystąpią. Wystąpiły akurat teraz, w zmożonej ilości, ponieważ eksploatacja kopalni ZGH Bolesław jest realizowana taką samą metodą jak w Trzebini, przez stopniowe zalewanie kopalni. Nieczynne korytarze np. pod pustynią, wyłączone z eksploatacji kilkadziesiąt lat temu, zapewne częściowo zawalone, teraz są podtapiane, gdy likwidowana kopalnia zaprzestała pełnego jej odwadniania. Następuje przyśpieszone podnoszenie się poziomu wód gruntowych, i niekontrolowane wymywanie starych wyrobisk. Efekty widzimy na powierzchni, w formie lejów. Lasy Państwowe dla bezpieczeństwa np. grzybiarzy, wprowadzają zakazy wstępu do tych aktywnych obszarów, gdzie wystąpiły zapadliska.
Czy można porównywać stare kopalnie z Trzebini, Olkusza zakładem górniczym, który mógłby powstać w rejonie Łaz?
Plany budowy kopalni rud cynku i ołowiu w Łazach, które dla tej miejscowości mogłyby być potężnym motorem rozwoju, od kilkunastu lat mają mocnych przeciwników w postaci lobby hutniczego w Zawierciu. Podnosi się głównie „zagrożenia dla środowiska”, zwykle zmyślone a na pewno przesadzone, jakby pomijając, jakie zagrożenia generuje właśnie bardzo uciążliwy przemysł hutniczy. O lobby polityczno-hutniczym zwalczającym plany budowy kopalni pisaliśmy np. w artykule:
Rathdowney dostaje dalsze 5 lat na złoże „Zawiercie” publikowanym w 2020 roku. Można go znaleźć w archiwum na kurierzawiercianski.pl
Czy po negatywnych doświadczeniach, jakie teraz dotykają Trzebinię i rejon Olkusza, które mierzą się ze skutkami rabunkowej eksploatacji górniczej z lat 60-80 XX wieku można te obawy przenosić na zakład górniczy który ma szanse powstać w XXI wieku jako pierwsza od kilkudziesięciu lat budowana od podstaw kopalnia w Polce?
Jako odpowiedź zacytujemy fragment artykułu, który przypomnieliśmy w tym tekście z 2020 roku, a pochodzi wywiadu jakiego w Lgocie Murowanej w Zajeździe Hetman udzielili Kurierowi Zawierciańskiemu prezesi firm Hunter Dickinson i Rathdowney.
„SĄ DOBRE I ZŁE KOPALNIE”- mówił wtedy Bruce W. Jenkins w 2010 roku:
Kurier Zawierciański: -Z okien zajazdu, w którym się spotykamy, widać piękną Jurę, w oddali Okiennik Wielki. Chcecie to zniszczyć?
Bruce W. Jenkins, szef strategicznych projektów w Hunter Dickinson na to pytanie uśmiecha się: - „Gdyby nasza działalność miała doprowadzić do negatywnych zmian w środowisku, to taki zakład nigdy nie powstanie. Na świecie są po prostu dobre i złe kopalnie. Nasza firma działa respektując kanadyjski protokół o Odpowiedzialnym Poszukiwaniu Surowców Mineralnych.”
Cały artykuł oczywiście też jest dostępny w naszym archiwum.: https://www.kurierzawiercianski.pl/wiadomosci/341,radnych-strach-przed-wierceniem
Ale mamy rok 2022, w Trzebini ziemia się zapada, na terenach dawnej eksploatacji górniczej, na terenach wtedy niezamieszkałych, ale dzisiaj są tam domy, cmentarze. Zapadliska pojawiły się na, na szczęście niezamieszkałych, terenach Pustyni Błędowskiej. Przyczyny te same, dobrze znane i zbadane. Zapadliska w tym terenie musiały wystąpić, ponieważ Główny Urząd Górniczy zatwierdziła taką a nie inną metodę likwidacji kopalni w Trzebini i Bolesławiu przez ich zatopienie. Rathdowney Polska sp. z o.o. uzyskała rozszerzenie koncesji na dokończenie badań w rejonie Łaz, ale decyzja jest nieprawomocna. Oprotestowało ją Stowarzyszenie „Nie dla kopalni rud cynku i ołowiu”. Jest nowa sytuacja, mieszkańcy mogą bać się zapadlisk i pojawia się oczywiste pytanie, czy sytuacja za 50, 80 lat może powtórzyć się w Łazach?
O odpowiedź poprosiliśmy Bartosza Władimirowa z Rathdowney Polska, firmy która od kilkunastu lat prowadzi badania złoża rud cynku i ołowiu:
-Problemy poeksploatacyjne, które obecnie obserwujemy w rejonie Trzebini oraz w rejonie Olkusza w postaci zapadlisk są wynikiem wydobycia pokładów metodą na tzw. „zawał”, a nie na podsadzkę. Metoda wydobycia jest tutaj kluczowa. Wielokrotnie informowaliśmy, iż jeśli dojdzie do budowy kopalni w rejonie powiatu zawierciańskiego, to będzie to nowoczesna kopalnia, w której pokłady będą wydobywane systemem filarowo-komorowym na tzw. podsadzkę hydrauliczną, co wyklucza występowanie takich problemów jak zapadliska, zarówno podczas eksploatacji, jak i po jej zakończeniu -mówi B. Władimirow z Rathdowney Polska sp. z o.o.
Napisz komentarz
Komentarze