(Myszków) W prasie lokalnej (również w GM) pojawiły się płatne ogłoszenia burmistrza Myszkowa Janusza Romaniuka, w których przeprasza mieszkańców, że nie może się z nimi spotkać, ponieważ przewodnicząca Rady Miejskiej na wtorki (dzień przewidziany na spotkania burmistrza z interesantami) wyznacza terminy sesji. Na reakcję na ogłoszenie nie trzeba było czekać. Przewodnicząca Urszula Motylewska, chociaż na sesji nie obecna, w liście przedstawiła swoje stanowisko.
Jak wyjaśnia w swoim piśmie Urszula Motylewska, 1 października br. burmistrz skierował do niej prośbę o ustalenie innego terminu sesji tniż wtorek czy czwartek. Jak przyznaje, nie zdążyła mu odpisać, bo już tydzień później w lokalnej prasie ukazały się płatne ogłoszenia burmistrza, że nie może on przyjmować interesantów z winy przewodniczącej Rady Miejskiej, która wyznaczyła termin sesji na wtorek.
- Wyjaśniam, że sesje Rady Miejskiej odbywają się tylko raz w miesiącu, we wtorki od trzech lat (wyjątkowo bywają to inne dni tygodnia). Wtorki na odbywanie sesji RM zostały wybrane świadomie, ponieważ Urząd Miasta pracuje wówczas do godz. 16.00. Sesje kończą się prawie zawsze ok. godz. 13.00, więc nie widzę problemu, aby pan burmistrz po sesji przyjmował mieszkańców do godz. 16.00 lub dłużej – jeśli jest taka potrzeba. (...) Podkreślam, że sesja odbywa się raz w miesiącu, a pan burmistrz powinien przyjmować interesantów minimum 8 razy w miesiącu – pisze w liście Motylewska.
Jak przyznaje przewodnicząca, mieszkańcy bardzo często skarżą się jej, że choć umówieni są na odległe terminy, nie mogą zastać pana burmistrza w pracy i są odsyłani przez sekretarkę z przysłowiowym kwitkiem z błahych powodów.
Burmistrz Janusz Romaniuk na sesji na gorąco komentował całą sprawę. - Moje pismo skierowane do mieszkańców Myszkowa było takim właściwie aktem rozpaczy wobec tego, że moje wielokrotne uwagi kierowane na adres przewodniczącej Rady z prośbą o to, aby sesje nie odbywały się w dniu, na który zapisywani są wcześniej interesanci nie przyniosły rezultatu. Ja nie jestem przez panią przewodniczącą wcześniej informowany o tym, kiedy ma zamiar urządzić sesję. W czasie tej 3-letniej kadencji zdarzyło się raz, że pani przewodnicząca ustalała ze mną termin. Później – raz, kiedy obecny tutaj wiceprzewodniczący sam się zdziwił, że przewodnicząca nie ustala ze mną terminów. Nie uzgadnianie ze mną terminów sesji– uważam za rzecz niezrozumiałą.
Jak podkreślił podczas swojego wystąpienia, choć przyjmuje interesantów dwa razy w tygodniu, niemal codziennie spotyka się z mieszkańcami miasta, którzy mają do niego ważne sprawy.
Urażony pismem burmistrz powiedział, że od tego momentu będzie przedstawiał podczas sesji liczbę interesantów, z którymi się spotkał. Dodał również, że zwróci się do pracowników Biura Rady, aby i oni składali mu informacje, ile w tym czasie przyjmować będzie przewodnicząca Motylewska. Te dane dołączać będzie do swojego międzysesyjnego sprawozdania.
Podczas sesji również zaatakował radną Halinę Skorek – Kawkę, która w sesji uczestniczyć nie mogła z powodów zdrowotnych. - W dniu, kiedy odbyła się ostatnia sesja, a odbyła się ona oczywiście we wtorek, jedna z radnych poinformowała mieszkankę Myszkowa, która zapisała się na ten dzień na rozmowę ze mną, że burmistrz specjalnie ustala sobie termin sesji we wtorki tak, aby nie wiedzieć się z mieszkańcami Myszkowa. Chodzi tu o radną Halinę Skorek – Kawkę. Ona robi wiele rzeczy dla mnie niezrozumiałych. Przy tej sytuacji – na szczęście – jest świadek, obecny na tej sali, który usłyszał tę rozmowę.
Halina Skorek Kawka kilka godzin po zakończeniu sesji powiedziała, że to wierutna bzdura. – To nie była wcale mieszkanka Myszkowa, ale Łodzi. Spotkałam ją w biurze Rady. Była bardzo wzburzona, że trzykrotnie próbuje spotkać się z burmistrzem, ale za każdym razem jej się to nie udaje. Ponieważ nie było tego dnia przewodniczącej Motylewskiej, to ja jako przewodnicząca Komisji Rewizyjnej powiedziałam jej, że burmistrz powinien ją przyjąć. Sesje Rady się kończą na ogół o godzinie 13.00 – 14.00, a później burmistrz ma jeszcze dużo czasu, aby przyjąć interesantów. A jeżeli nawet nie on sam, to przecież on ma swojego zastępce – mówi radna Kawka.
Jak dodaje radna, spotyka się z wieloma uwagami, ze strony mieszkańców, że mają problem z umówieniem się na spotkanie z burmistrzem. Ten bowiem – jak podkreśla radna – często jest nieobecny, gdy powinien przyjmować interesantów. Podobno najczęściej burmistrz –jak twierdzi radna- wymawia się udziałem w pogrzebach.
Aleksandra Kubas
Od redakcji:
W co burmistrz gra?
Z braku sukcesów w rządzeniu miastem, burmistrz Janusz Romaniuk, zaczyna na rok przed wyborami serwować nam tematy zastępcze i zupełnie nieistotne dla miasta. Tematy mające chyba odwrócić uwagę od tego, jak bardzo nieudolne mamy rządy. Podczas gdy Starostwo Powiatowe w Myszkowie co chwilę informuje o otwarciu jak nie ulicy, to ronda, to burmistrzowi w trzy lata udało się ułożyć asfalt na ulicy Osińska Góra. W sprawie zwoływania sesji w dni inne niż wtorek gra z nami się nie uda. Gdyby faktycznie chodziło o zmianę dnia tygodnia, płatne ogłoszenie miałoby sens, jeżeli przewodnicząca Motylewska nie zareagowałaby na pismo z 1 X. Ale burmistrz nie czekał na jej stanowisko, tylko zlecił ogłoszenie. Przez pierwsze dwa lata rządów Romaniuk użalał się, że mu nie wychodzi, bo mu radni przeszkadzają. Jak w to już mało kto wierzy. Uderza więc w nutę skrzywdzonego, że dostał opieprz od kobiety, która specjalnie z Łodzi trzeci raz przyjeżdża na umówione z burmistrzem spotkanie, a tego nie ma. Sam pamiętam, jak to Romaniuk zapomniał o spotkaniu z inwestorem, który budować chciał Hale Targowe i hal do dzisiaj… nie ma! Zamiast sukcesów mamy więc płaczliwe ogłoszenia, fotoreportaż z zaręczyn, ślubu cywilnego (to drugie małżeństwo Romaniuka). Nasza redakcja to „wydarzenie” z 18.X zignorowała. Przed wyborami samorządowymi zobaczymy jeszcze zapewne chrzciny, bo jak wieść głosi (gratulujemy!) potomek w drodze. Tylko rządzenia skutecznego nie zobaczymy. Teatr zobaczymy.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze