W piątek, 15 października odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Zawierciu, podczas której radni głosowali nad projektem uchwały ws. ustalenia wysokości opłat za odpady, które ponoszą mieszkańcy. To już kolejne podejście do tematu – pod koniec sierpnia radni pochylili się nad projektem zakładającym podwyżki do 36 zł miesięcznie od osoby za odpady segregowane (niesegregowane 72 zł). Byłby to wzrost o 80%, bowiem obecnie stawka wynosi 19,50 zł za odpady zbierane selektywnie i 58,50 zł za odpady niesegregowane. Przeciwko zagłosowało wówczas 16 radnych, 3 było za.
Pod koniec września w porządku obrad sesji znalazł się drugi projekt uchwały dotyczący stawek za odpady, zgodnie z którym nowa opłata wynosiłaby 27 zł za odpady segregowane i 64,00 zł za niesegregowane. Nad tą propozycją radni w ogóle nie głosowali, bo na wniosek prezydenta projekt został zdjęty z porządku obrad na samym początku posiedzenia.
Trzecia „próba” zmiany opłat za śmieci odbyła się podczas zeszłotygodniowej sesji nadzwyczajnej. Nowy projekt uchwały zakładał podwyżkę do 25,50 (odpady segregowane) i 63,50 zł (odpady niesegregowane). Uchwała podzieliła radnych. Projekt poparło 8 radnych, taka sama liczba osób głosowała przeciwko (za: M. Borzęcki, M. Gajos, M. Golenia, D. Janus, D. Kurek, H. Mól, P. Pietras, J. Wesołowska; przeciw: W. Grim, E. Grzebieluch, J. Janik-Jaworska, E. Kornobis-Wieczorek, E. Mićka, M. Myszkowski, J. Radosz, D. Świderski). W sesji nie uczestniczyli przewodnicząca rady Beata Chawuła, Paweł Kaziród, Tomasz Pacia, Przemysław Trepka oraz Zbyszek Wojtaszczyk. Nieobecny był też prezydent Łukasz Konarski, który – podobnie jak podczas wrześniowej sesji – miał ważny wyjazd i nie mógł zmienić jego terminu.
W dyskusji nad projektem uchwały radny Witold Grim pytał dlaczego nie przeprowadzono konsultacji społecznych dot. podwyżki opłat za śmieci. W odpowiedzi zastępca prezydenta Małgorzata Benc tłumaczyła, że miasto musi mieć zabezpieczone środki przed podpisaniem nowej umowy na odbiór odpadów, a jeśli nie dojdzie do podpisania umowy, to spółka nie będzie odbierała śmieci. Jak mówiła, pośpiech podyktowany jest troską o czystość w gminie. Dodała też, że różnica 11 złotych pomiędzy pierwszą propozycją prezydenta a tą najnowszą to wyraz zrozumienia dla stanowiska radnych i wysuwanych przez nich argumentów, mówiących o wysokich kosztach utrzymania, z jakimi zmagają się mieszkańcy. Małgorzata Benc mówiła również, że przy stawce 25,50 zł miasto i tak będzie dokładało do gospodarki odpadami.
W. Grim powtórzył swoje pytanie – dlaczego nie przeprowadzono konsultacji społecznych? Przypomniał jak w 2019 roku też podejmowano decyzję o podwyżce opłat za odpady i wówczas pierwszą propozycją prezydenta była stawka w wysokości 25 złotych. Spotkała się ona z krytyką ze strony mieszkańców, więc prezydent zaproponował 19,50 zł. Zdaniem radnego Grima obecnie podejmowane jest takie samo działanie. Jak mówił, rozumie konieczność podwyżki, ale nie w takiej wysokości. Prócz tego zaproponował, by wykorzystać przepisy ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, które pozwalają gminom na pokrycie części kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z dochodów własnych niepochodzących z pobranej opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, w przypadku gdy środki z opłat mieszkańców nie wystarczają na pokrycie kosztów funkcjonowania systemu gospodarowania lub gdy celem jest obniżenie opłat dla mieszkańców.
Konsultacje społeczne w tym przypadku nie są obowiązkowe i wiele gmin ich nie przeprowadza – mówiła wiceprezydent Benc. Jednak prezydent Konarski poznał opinię mieszkańców, bo spotykał się z ogromną ilością osób na różnego rodzaju spotkaniach i to, co mówili mu zawiercianie też miało wpływ na proponowaną stawkę. Jak mówiła zastępca prezydenta, mieszkańcy mówili prezydentowi Konarskiemu, że 25-26 zł to maksymalna stawka, jaką będą w stanie zapłacić.
Małgorzata Benc wskazała też, że z biegiem lat koszty systemu gospodarowania odpadami wzrastają i w 2017 roku gmina dopłacała do odpadów niecałe 300 tysięcy złotych, a w 2020 roku prawie 3,3 mln złotych. Wiceprezydent wymieniła również gminy, w których stawki wynoszą ok. 30 zł – Częstochowa, Sosnowiec, Mysłowice, Tarnowskie Góry, Ruda Śląska.
- Wydaje się, że propozycja 25,50 to jest optymalnie niska cena, która powoduje, że gmina i tak będzie dopłacać do tych faktur płaconych spółce, ale nie będą to aż tak wysokie dopłaty. Dlatego jeżeli mogę prosić, to proszę, żeby mniej populistycznych sformułowań używać przy tak trudnej decyzji, bo ja sobie zdaję sprawę, że państwo patrzą na to jednak politycznie i zdają sobie sprawę, że to jest źle odbierana decyzja podnoszenie stawek na cokolwiek, ale myślę, że zwłaszcza pan panie radny, który był pan prezydentem powinien wiedzieć, że niezwykle istotne jest zabezpieczenie ekonomiczne gminy. I o tym powinniśmy wszyscy myśleć, jeżeli mogę o to prosić – mówiła podczas sesji zastępca prezydenta Małgorzata Benc.
Nawiązując do spotkań prezydenta z mieszkańcami i zebranych przy tej okazji opiniach zawiercian, Witold Grim stwierdził, że jemu nie udało się spotkać nikogo, kto by akceptował podwyżkę opłaty. Ponownie poprosił, by proponowaną stawkę przeliczyć jeszcze raz i zaproponować niewiele ponad 20 złotych.
Swoją propozycję wysunęła również radna Ewa Mićka. Zgodnie z jej pomysłem, zysk osiągnięty przez Zakład Gospodarki Komunalnej miałby finansować system gospodarowania odpadami.
- Część z tego zysku moglibyśmy przeznaczyć, czyli tą kwotę 3,3 miliona, o której tu pani mówiła na zabezpieczenie tych środków i nie musielibyśmy żadnej podwyżki cen wywozu i gospodarowania odpadami głosować. Powie pani zaraz - bo to też takich argumentów używała pani wczoraj - że są inwestycje, że ZGK ma przed sobą wiele zmian inwestycyjnych. Ja to wszystko rozumiem, ale ja również mówiłam, że ZGK ma środki, bo ma dosyć duży kapitał zakładowy. Jeżeli w trakcie, czy braknie ZGK pieniędzy po korekcie zysku o te 3 miliony, no to wtedy może przecież ZGK zmniejszyć swój kapitał zakładowy, nie widzę żadnego problemu, jest to do zrobienia. I to jest rozwiązanie, i to jest ten kompromis, i to jest ten ukłon w stronę mieszkańców, który my jako radni moglibyśmy wykonać. Być może nie jest to rozwiązanie na stałe, natomiast ja przypomnę, że w latach poprzednich taka sytuacja miała miejsce, bo pan prezydent poprosił o wypłatę dywidendy od ZGK, jako właściciel mógł tak zrobić – proponowała radna Ewa Mićka.
Ta wypowiedź była początkiem długiej i emocjonującej dyskusji o tym, czy takie rozwiązanie w ogóle jest możliwe. Problematyczne okazało się też ustalenie, czy radna Mićka proponowała przekazanie do budżetu miasta części zysku wypracowanego przez ZGK, czy może mówiła o obniżeniu kapitału zakładowego spółki.
Główna księgowa ZGK Małgorzata Gawron-Skibniewska wyjaśniała, że obecnie kapitał zakładowy ZGK wynosi prawie 12,4 mln złotych. Tworzony jest od 2003 roku, wtedy aktem notarialnym zostało wniesione w postaci pieniężnej 600 tys. zł gotówką. Ale pozostałe środki to np. budynki, środki trwałe – nie mają one formy pieniężnej. Jak mówiła, zmniejszenie kapitału zakładowego jest niedopuszczalne, bo doprowadzi do zamknięcia spółki. Radna Mićka podkreślała, że mówiła, aby ZGK dzieliło się zyskiem, a nie kapitałem zakładowym. W sprawie głos zabrał również mecenas Wojciech Berendowicz. Wyraził zdziwienie przedstawionymi pomysłami. Tłumaczył zasady funkcjonowania spółek i powtórzył to, o czym chwilę wcześniej mówiła główna księgowa ZGK – że kapitał zakładowy to wartość majątku, jaki jest w spółce, a nie kwota, która leży na rachunku. Zdaniem mecenasa obniżenie kapitału zakładowego nie jest w tym przypadku rozwiązaniem, bo obniżając kapitał zakładowy trzeba mieć te środki, żeby je wypłacić. W kwestii podzielenia zysku stwierdził, że zgromadzenie wspólników może zdecydować o tym w jaki sposób podzielić zysk, np. może być wypłacony jako dywidenda do wspólnika, ale trzeba przy tym wziąć pod uwagę, czy zysk jest potrzebny spółce i czy jest konieczność zasilenia np. kapitału zapasowego, na przykład po to, by przeprowadzić inwestycje. W. Berendowicz wspomniał też, że system gospodarki odpadami zgodnie z ustawą ma się samofinansować, a gmina ma dążyć do tego, by do niego nie dokładać.
Ponadto prawnik zwrócił uwagę na to, że takie działania mogłyby doprowadzić do nieuczciwej konkurencji, jeśli ZGK oferowałoby gminie niższe stawki niż innym gminom; gdyby w jednej gminie były ceny rynkowe, a w drugiej nie.
Dyskusja na ten temat była długa i ostatecznie obie strony pozostały przy swoich argumentach. Radna Mićka pytała np. dlaczego mecenas Berendowicz mówi o samofinansowaniu się systemu, skoro zgodnie z ustawą (o czym napisaliśmy wyżej), dopuszczalne jest, aby gminy dopłacały do niego, pokrywając część kosztów innymi środkami, niż te pochodzące z opłat mieszkańców. Mecenas mówił, że działania prowadzące do nieuczciwej konkurencji należałoby zgłosić do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a radna Mićka zastanawiała się, czy nie zgłosić tego, co mówił podczas sesji mecenas Berendowicz do Izby Adwokackiej, „bo przebrała się miarka”.
Dalej w dyskusji głos zabierał również radny Michał Myszkowski, który wyraził wątpliwość w to, czy może w Zawierciu dojść do sytuacji, w której miasto nie podpisze umowy na odbiór odpadów z ZGK, skoro jest to miejska spółka. Pytał, czy w przeszłości było już tak, że dywidenda z ZGK była przekazana do budżetu miasta, a dalej środki te zostały przekazane na gospodarkę odpadami. Skarbnik miasta potwierdził, że w ubiegłym roku była taka sytuacja.
Mariusz Golenia wskazywał, że przez lata kolejni prezydenci i kolejni radni inwestowali w ZGK i dbali o rozwój spółki. Prosił, by dojść do porozumienia w sprawie opłaty za odpady. Jego zdaniem podwyżka nie jest drastyczna, a w innych gminach naszego województwa opłaty są wyższe.
Uchwała nie została podjęta – 8 radnych głosowało za, a 8 przeciw opłacie za odpady w wysokości 25,50 zł.
Napisz komentarz
Komentarze