Ks. Galus już zapowiedział w niedzielę 22 listopada, że się nie podporządkuje, członków nieuznawanej przez Kościół wspólnoty religijnej skupionej wokół jego osoby prosił o wsparcie. A swoje nieposłuszeństwo porównał do postawy św. Ojca Pio, który też miał być nieposłuszny zwierzchnikom. Podał przykład słusznego nieposłuszeństwa porównując swoje nieposłuszeństwo do nieposłuszeństwa zakonnika czy kleryka, który sprzeciwia się zwierzchnikowi w imię posłuszeństwa nakazującego mu współżycie płciowe. Upraszczczając, ale nie uważam, żeby był to skrót nieuprawniony. Przekaz kazania nieposłusznego księdza odbieramy tak: biskup mi nakazuje posłuszeństwo- nie podporządkuję się- moje nieposłuszeństwo jest słuszne jak u Ojca Pio- nie powinno być się posłusznym zwierzchnikom kościelnym, którzy zmuszają podwładnych do aktów homoseksualnych.
Homoseksualizm wśród kleru, zwłaszcza wśród wysokich dostojników mających władzę w Kościele (ks. Galus nie powiedział, czy chodzi mu np. o biskupów, zwłaszcza z których diecezji), konieczna postawa sprzeciwku wobec takich zachowań seksualnych to dla ks. Daniela Galusa przykład słusznego nieposłuszeństwa. Trudno się z nim nie zgodzić, to oczywistość. Ks. Galus przytaczał tu przykład zakonu (nie podał nazwy) w której młody zakonnik miał odmówić współżycia seksulalnego ze swoim przełożonym. Współżycie miało być -jak to przytaczał ks. Galus „aktem posłuszeństwa”. A sprzeciw postawą nadwyraz słuszną, bo w Kościele, to cytat „niektórzy udają owce, a są kozłami”. Kozioł często była w ikonografii przedstawiany jako symbol Diabła. Galus będzie więc nieposłuszny, bo to nieposłuszeństwo wobec „kozłów”, które są w Kościele. Ks. Galus w swoim wywodzie, kazaniu jest aluzyjny, ale nie mówi niczego wprost. Mówi jednak, że przyjmuje postawę nieposłuszeństwa, które podnosi jako cnotę, porównując swoje nieposłuszeństwo do nieposłuszeństwa ojca Pio. Którego stawia za wzór.
Ks. Daniel Galus będzie więc nieposłuszny, bo jak ma się podporządkować nakazom biskupa, który występuje w imieniu instytucjonalnego Kościoła, opanowanego przez Kozły i homoseksualistów? Gdzie jest prawdziwy Kościół, wydaje się oczywistością, w rozumieniu ks. Galusa i jego wyznawców.
W niedzielę 22 listopada pod Pustelnią w Czatachowie nie było już policji. Po raz pierwszy od miesiąca. Byłem ja i jeden dziennikarz TVN z kamerą. Już z daleka od pustelni, jej ochrona, tzw. „Diakonia porządkowa” próbowała uniemożliwić ustawienie kamery, tłumacząc, że jest tu „zakaz fotografowania i filmowania”. Oczywiście ani TVN ani nasza redakcja nie podporządkowaliśmy się „zakazom” tłumacząc grzecznie, że są bezprawne. I że Kuria Archidiecezjalna też nie zakazuje fotografowania czy filmowania z zewnątrz obiektów sakralnych. To nieco zbiło z trobu „Diakonów”, ale dalej próbowali utrudniać dziennikarzom wykonywanie swojej pracy. Jedna z diakonek zapowiedziała, że po Mszy św. (ks. Galus nie miał dotychczas -jak napisaliśmy błędnie tydzień temu- zakazu odprawiania nabożeństw. To wierni zgodnie z instrukcją biskupa nie powinni w uroczystościach w Pustelni uczestniczyć) ktoś „wyjdzie do nas i udzieli wypowiedzi”. Czy to będzie ks. Galus? Nie odpowiedziała. Po mszy jednak dano nam do zrozumienia, że nikt nie wyjdzie. Ks. Galus w tym czasie udzielał na zewnątrz błogosławieństw. „Diakonia” szczelnie go odgradzała, aby żadne oko aparatu tego nie uwieczniło. Słychać było jednak spazmy, krzyki osób, których dotknął.
Większość osób, które jako dziennikarze prosiliśmy o rozmowę, odpowiedź na pytanie, co ich przyciąga tu, do Czatachowy, albo do ks. Daniela? (wszyscy tytułują go „Ojcem”, ale przypomnimy informację Kurii Częstochowskiej, że nie przyjął on święceń zakonnych). Większość osób odmawia rozmowy, bo „przeinaczymy”, albo „zmanipulujemy”. Godzi się na rozmowę mężczyzna, jak przyznaje, przyjeżdzający z woj. kieleckiego: -Staram się tu przyjeżdżać co jakiś czas, on tak mówi, że człowiek po Mszy odprawianej przez Ojca Daniela wraca taki wzmocniony, pełen pozytywnej energii.
Widać, że dla naszego rozmówcy jest to ważne, pozytywne wydarzenie. Podchodzi jego żona, upomina, aby „nie rozmawiał z dziennikarzami”. Ma pretensje, że zgodził się na nagranie przed kamerą.
Nie ma oporów przed rozmową młoda kobieta, lat 29, która chętnie opowiada swoją historię. Przyjechała z Lublina. Kinga Szumiło: -Swoją historię nawrócenia opowiadałam już w programie „Ocaleni” w TVP 1. To się dokonało tutaj. Szukałam Boga już wcześniej, znalazłam tutaj. Mówiłam „panie Boże, rób ze mną co chcesz”. Tu odczułam jego istnienie wręcz fizycznie. Ponad 6 lat temu się nawróciłam, choć wcześniej niszczyłam swoje życie, były narkotyki, alkohol. Moja siostra w tym programie też mówiła o swoim świadectwie. Szwagier, brat -to samo. Nawrócenia są namacalne, to są cuda. Każdy przyjazd tutaj jest dla mnie wzmocnieniem.
Napisz komentarz
Komentarze