(Szczekociny, Myszków) 42-letni mieszkaniec Szczekocin ma zarzut zgwałcenia dziś 14-letniej dziewczynki, ale do gwałtu miało dojść 4 lata temu, gdy miała ona tylko 11 lat. Mężczyzna miał też od kilku lat regularnie gwałcić swoją dziś 11-letnią córkę. Z nią mógł zacząć obcować płciowo, gdy dziewczynka miała… 6 lat. Sprawa wyszła na jaw, gdy młodsza z dziewczynek, rodzona córka aresztowanego, zgłosiła się do pedagoga szkolnego, któremu opowiedziała o wszystkim. Jak to możliwe, że koszmar dziewczynek mógł trwać tyle lat i nikt nic nie zauważył? Po artykule, który opublikowaliśmy na kurierzawiercianski.pl i gazetamyszkowska.pl zgłosiło się do nas kilka osób które twierdzą, że już 2 lata temu o gwałtach na dziewczynkach odpowiednie organy próbował powiadamiać sąsiad dziewczynek. Ale został zignorowany. Inny mężczyzna, z którym rozmawialiśmy twierdzi, że „patologie w tej rodzinie były straszne”. - Ten (tu pada nazwisko) to żonę dźgnął nawet nożem, gdy była w ciąży. Wtedy poroniła. Ale o gwałtach na córce i tej drugiej nie wiedziałem”.
Sąd Rejonowy w Myszkowie 10 lutego postanowił o 3-miesięcznym areszcie dla 42-letniego mieszkańca Szczekocin. Prokuratura Rejonowa w Myszkowie, która sprawą zajmuje się od 7 lutego, kiedy wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie, zawnioskowała o tymczasowy areszt tuż po tym, jak mężczyznę udało się ująć. Jak wyjaśnia Prokurator Rejonowy Dariusz Bereza: -Zawiadomienie o przestępstwie złożyła szkolna pedagog, której młodsza z dziewczynek opowiedziała co ją spotyka w domu. Starsza z poszkodowanych, 14-letnia dziewczynka nie jest spokrewniona z drugą. Obie dziewczynki zostały przesłuchane w obecności psychologa, zostały też zbadane przez lekarza. Mężczyźnie zarzucamy gwałt nad starszą z dziewczynek i wielokrotne, trwające przez kilka lat gwałty na młodszej, która jest jego córką. Na dzisiaj nie możemy wypowiadać się czy i jaką wiedzę o gwałtach dokonywanych na dziewczynkach miała matka młodszej z poszkodowanych.
Jak udało nam się ustalić z innych źródeł, w piątek 7 lutego 11-letnia dziewczynka zgłosiła się sama do szkolnej pedagog, której opowiedziała, co jej robi tata, i że „nie może już tego wytrzymać”. Pedagog natychmiast powiadomiła policję z Zawiercia, na miejsce udali się funkcjonariusze z komisariatu w Szczekocinach. Podejrzewany o gwałcenie dziewczynek 42-letni mężczyzna tego dnia przebywał za granicą, pracuje jako kierowca zawodowy. Policjanci z Zawiercia uzyskali informacje, że będzie on wracał z Niemiec do bazy na terenie powiatu myszkowskiego, dokładnie w Rzeniszowie. Czekali tam już na niego, gdzie został ujęty przez policję.
Prokuratura Rejonowa w Myszkowie biorąc pod uwagę wyjaśnienia dziewczynek, oraz wszystkie zgromadzone w kilka dni dowody, wystąpiła do sądu o 3-miesięczny areszt dla podejrzanego. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Myszkowie przychylił się do wniosku prokuratury zdecydował o umieszczeniu w areszcie mężczyzny podejrzewanego o liczne gwałty na córce i jej koleżance. Nasze źródło podaje, że rodzina którą tworzy zatrzymany mężczyzna w miejscowym środowisku, ale też w opinii policjantów jest uważana za tzw. rodzinę patologiczną.
Nasz informator twierdzi: Kurator o gwałtach była informowana rok temu
Rodzina była od dawna objęta „niebieską kartą” w związku z przemocą domową. Jeden z naszych informatorów twierdzi, że około roku temu do kuratora rodziny miało wpłynąć anonimowe zgłoszenie, o gwałtach na dziewczynkach. Kurator wg naszego źródła miała rozmawiać z rodzicami. I… I nic! Będziemy żądać wyjaśnień od właściwych instytucji, dlaczego sygnał zignorowano. Nasza redakcja z kilku źródeł uzyskała sporo wypowiedzi mieszkańców Szczekocin, którzy twierdzą, że o tym, że w rodzinie mogło dochodzić do gwałtów, były próby informowania organów ścigania co najmniej 2 lata temu. Czyżby te doniesienia były lekceważone? Jeden z naszych rozmówców pełni społeczną funkcję w samorządzie Szczekocin. Prosi o niepodawanie nazwiska: „W rynku mieszka kobieta, która próbowała tej dziewczynce, córce pomóc, wyrwać ją z tego koszmaru, bronić przed ojcem. On żonę raz dźgnął nożem, była w ciąży, poroniła. Patologie tam były straszne. Jak wracał z trasy (podejrzany o gwałty) to urządzał tam libacje. Żonę podobno swoim kolegom za pieniądze „oddawał”. O tym słyszałem. Ale o gwałtach na dziewczynkach nie.”
Wiele informacji jakie przekazują nam teraz mieszkańcy Szczekocin wymaga weryfikacji. Padają w nich jednak ostre oskarżenia pod adresem instytucji, które powinny każdy sygnał sprawdzić z najwyższą starannością. Państwo Polskie w tej sprawie -jeżeli nasze informacje się potwierdzą- zawiodło. Koszmar dziewczynek mógł być przerwany już kilka lat temu. Więcej za tydzień w reportażu Gazety Myszkowskiej i Kuriera Zawierciańskiego.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze