NIE BYLIŚMY ZBIERACZEM ODPADÓW
Od 2003 r. spółka VIG działała w branży zagospodarowania odpadów niebezpiecznych (m.in. odpadów zaolejonych, filtrów olejowych, paliwowych, powietrznych, ubrań roboczych czy opakowań po olejach) i odpadów innych niż niebezpieczne (głównie tworzyw sztucznych, plastiku, foli, papieru, drewna czy frakcji lekkiej z odpadów komunalnych). W ramach procesu przetwarzania odpadów niebezpiecznych spółka wytwarzała złom stalowy, który sprzedawany był do huty oraz olej, sprzedawany do dalszej rafinacji, do produkcji olejów bazowych w rafineriach. W ramach przetwarzania odpadów innych niż niebezpieczne firma produkowała paliwa alternatywne, czyli granulaty stałe dla cementowni. Tego rodzaju paliwa alternatywne z powodzeniem zastępowały w cementowni wykorzystanie węgla kamiennego.
- Spółka w swojej działalności kierowała się zawsze zasadą prawidłowego działania, ale przede wszystkim inwestycji w technologie i maszyny. My nie byliśmy zbieraczem odpadów, nie byliśmy składowiskiem, które gromadziło odpady i później się zastanawiało co z nimi zrobić. Byliśmy firmą, która posiadała instalacje, która przetwarzała odbierane odpady na surowce do wykorzystania. Spółka nie zarabiała na tym, że przyjmie odpady, tylko spółka zarabiała na tym, że przyjmuje odpady, wytwarza surowce, sprzedaje je i dopiero zarabia. W związku z tym, wiele głosów, które pojawiło się w mediach w związku z naszym zdarzeniem, pomija fakt, że dla spółki najważniejszym było wytworzenie surowców, a nie magazynowanie odpadów. Mając na względzie przykre doświadczenie, jakie nas spotkały w 2011 roku i pożar zakładu przy ul. Partyzantów 4, wyciągnęliśmy z tego wnioski, odbudowaliśmy instalacje do odpadów zaolejonych, na której w tamtym czasie powstał pożar, zastosowaliśmy takie rozwiązania, które byliśmy pewni zagwarantują nam bezpieczne funkcjonowanie zakładu. Nasze inwestycje, przede wszystkim w maszyny branży zagospodarowania odpadów, są bardzo drogie. Pozwolenia, które się uzyskuje, bardzo czasochłonne, bardzo wymagające, wielu dokumentów, wielu opracowań, wielu zabezpieczeń. Spółka zawsze dbała przede wszystkim o elementy bezpieczeństwa, ale również procesy i nadzór nad procesami przetwarzania odpadów – o profilu swojej działalności mówił Zdzisław Seweryn.
W NASZEJ DZIAŁALNOŚCI ZARABIA SIĘ NA PRZETWARZANIU, NIE NA SKŁADOWANIU
- Powszechna opinia jest taka, firma nazwozi odpadów, tysiące ton, podpali i na tym zarabia. My mieliśmy możliwość magazynowania zgodnie z operatem pożarowym 575 ton wszystkich odpadów. Odpady zaolejone, typu filtru olejowe, spółka przyjmowała za symboliczną złotówkę za tonę. Zarabialiśmy na wytworzonym złomie stalowym, którego z tych odpadów szacuje się jest około 60%, ten złom sprzedany do huty dopiero generował przychody. Wygenerowany olej z przetworzonych odpadów zaolejonych to około 20% masy, sprzedawany do rafinerii i dopiero na tym zarabiamy. Odpady inne niż niebezpieczne, np. tworzywa sztuczne, plastik, przetwarzane, stanowią produkt jako zamiennik dla cementowni dla węgla kamiennego. Jeżeli przywieźlibyśmy 575 ton licząc po cenie rynkowej 200 zł, to mamy ok. 100 tys. zł. Nawet gdybym był chciwy, głupi, nierozsądny i przywiózł 1 tys. ton, to jest to 200 tys. przychodu. Proszę mi wierzyć, zakład, inwestycja była warta ponad 15 mln zł, bo tyle nas kosztowały maszyny, urządzenia i cała infrastruktura, natomiast biznesowo to było dużo więcej warte – tłumaczył Zdzisław Seweryn.
ZWARCIE INSTALACJI KABLI GRZEJNYCH HYDRANTU
Prezes poinformował, że analizując nagrania z kamer wizyjnych widać, że pożar spowodowało zwarcie instalacji elektrycznej na doprowadzeniu kabli grzejnych hydrantu.
- Niestety, zawiodła rzecz, która jest dla mnie niesłychana i nieprawdopodobna, być może zdarzająca się raz na milion, bo według zapisów z monitoringu wygląda na to, że przyczyną pożaru był element, który powinien nas chronić, a który nas właściwie zabił. Na kamerach wizyjnych widać zwarcie instalacji elektrycznej na doprowadzeniu prądu do kabli grzejnych hydrantu. Hydranty powinny być zabezpieczane na zimę, podgrzewaniem kablami grzejnymi, które powodują, że ten hydrant nie zamarza. Na jednej z kamer wizyjnych, które wspólnie z naczelnikiem z Komendy Powiatowej Policji oglądaliśmy zapisy z tego monitoringu, wygląda to jednoznacznie, że to jest przyczyną. Widać pojawienie się ognia o godzinie 5:30. Wydaje się, bo na to nie mogliśmy być przygotowani, aczkolwiek gdyby prawdopodobnie szła produkcja tego dnia i pracownicy zauważyliby od razu, byłoby to do uratowania. Później, pomimo szybkiej, bardzo dobrej akcji straży pożarnej, mimo wszystko niewiele udało się uratować, bo z tej części produkcyjnej prawdopodobnie nic. Hale produkcyjne zostały zniszczone, a maszyny uszkodzone na tyle, że to nie nadaje się do funkcjonowania. Uratowano budynek biurowy, w którym jest dokumentacja spółki. Proszę mi wierzyć, nie jestem ani mafią śmieciową, ani nie jestem podpalaczem, nie jestem głupim przedsiębiorcą, który podpaliłby swój majątek, na który ciężko pracował. Sam myślałem, że było to podpalenie, bo nie wierzyłem, że mogło coś takiego nastąpić – drżącym głosem opowiadał o pożarze Zdzisław Seweryn.
Prezes spółki, jak sam twierdził, nie podjął jeszcze żadnych decyzji co do kontynuacji działalności w jej obecnym kształcie, odbudowy hali czy ewentualnych zmianach lokalizacji. Podkreślił, że Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zakwalifikował zdarzenie jako katastrofę budowlaną, co będzie wymagało całkowitej rozbiórki hali.
- Trudno mi powiedzieć, jakie będą losy mojego przedsiębiorstwa, ale nie chcielibyśmy zaprzepaścić wiedzy, doświadczenia i współpracy z naprawdę wieloma dobrymi kontrahentami, którzy nas przekonują do tego, żeby się podnieść i próbować, w moim wypadku po raz trzeci. Może jak ochłonę, będę bardziej optymistą i spróbuję – Zdzisław Seweryn mówił również o planach na przyszłość.
STAN POWIETRZA W MYSZKOWIE
Podczas ostatniej sesji Mariusz Ślęzański z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska przedstawił informacje o stanie środowiska na terenie Powiatu Myszkowskiego w 2018 roku. Okazało się, że w okresie grzewczym stan powietrza w naszym powiecie jest bardzo zły i praktycznie cały czas przekroczone są dobowe normy pyłu.
- Najkrótsza ocena to jest taka, że jest właściwie bez zmian. Na szczęście można powiedzieć w Myszkowie już od wielu lat działa stacja monitoringu powietrza koło MOSIR-u na ul. Miedzianej. Ona mierzy nie tylko stężenie pyłu, ale i zawartość w tym pyle benzopirenu. Benzopiren jest to taka substancja, o tym że jest toksyczna i rakotwórcza nie będę przypominał. Ten benzopiren jest efektem niepełnego spalania różnych substancji organicznych. W okresie tzw. grzewczym powietrze w Myszkowie jest bardzo złe. W lutym były tylko dwie doby, w których nie była ta dobowa norma przekroczona. Przez trzy, cztery miesiące okresu grzewczego właściwie cały czas było przekroczenie tych dobowych norm. W roku ubiegłym, w porównaniu do roku 2017 dób z przekroczeniem norm dobowych było 105. W roku 2017 było mniej, 91. Z kolei norma średnioroczna, może być ona nieco myląca, bo obejmuje i okres grzewczy i letni gdzie tego zapylenia pochodzenia ludzkiego nie ma. To było 49 mikrogramów, przy normie wynoszącej 40 mikrogramów. To znaczy, że zimą było naprawdę bardzo źle, bo skoro latem przekroczeń nie ma, to musiała się taka nazwijmy to uzbierać górka zimą, żeby na cały rok tak wpłynąć. W roku 2017 było 46 mikrogramów. Ja nie przypisuje tego wzrostu temu, że nagle zaczęli państwo gorszym paliwem palić, czy kopcić, po prostu zapewne w okresie grzewczym, średnio biorąc było trochę chłodniej. I ludziska palili, żeby mieć cieplej. Oprócz pyłu, jest problem z benzopirenem. Między pyłem a benzopirenem jest ścisła zależność, im więcej pyłu tym więcej benzopirenu. Sporo go było, ale na marne pocieszenie powiem, że na całym terenie województwa przekroczenie tego benzopirenu obowiązuje. Norma wynosi 1 nanogram na rok, u państwa wyszło 4. A to oznacza, że my, ludzie jesteśmy głównym autorem tego zanieczyszczenia. To jest efekt ogrzewania domów – tłumaczył Mariusz Ślęzański z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
W związku z pożarem składowiska i hali przetwarzania odpadów na terenie firmy VIG Straż Pożarna przeprowadziła badania jakości powietrza wokół miejsca pożaru. W dniu 15.08.2019 r. badania przeprowadziła Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemiczno – Ekologicznego, nie stwierdzając zagrożeń. Wszystkie pomiary urządzeniami typu Drager dały wynik 0 ppm. 16.08.2019 r badania przeprowadziła grupa SLRR chem KM PSP Katowice – JRG II. Z przeprowadzonych pomiarów atmosfery również wynika, iż urządzenia pomiarowe nie wskazały obecności substancji, na jakie są skalibrowane, czyli nie stwierdzono żadnych przekroczeń norm.
OCENA SYTUACJI EKONOMICZNO-FINANSOWEJ SZPITALA
Dariusz Jorg, doradca z SP ZOZ w Myszkowie, przedstawił analizę ekonomiczno-finansową za I półrocze w myszkowskim szpitalu.
- Wyniki za pierwsze 6 miesięcy roku poprzedniego i tego roku są praktycznie porównywalne. Występuje oczywiście drobna różnica w kwocie ok 250 tys. zł. Ta kwota i różnica w tej kwocie wynika z kilku elementów m.in. ze spłaty ZUS-u, który nie był płacony w zeszłym roku, a w tej chwili w pierwszym półroczu należało spłacić pierwsze raty tego ZUS-u oraz spłatę zobowiązania za znaną już sprawę dotyczącą krwi, łącznie kwota spłaty to prawie 200 tys. zł. w pierwszym półroczu tego roku. Przypominam także, że start tego roku był dosyć trudny, mówię tutaj o internie, i stąd też po stronie przychodowej nie uzyskaliśmy wszystkich środków, natomiast patrząc na perspektywę drugiego półrocza, ta perspektywa drugiego półrocza powinna być zdecydowanie lepsza niż pierwszego i mamy nadzieję, że ten wynik znacząco się poprawi w stosunku do roku ubiegłego – informował Dariusz Jorg.
W wyniku analizy wskaźników (m.in. zyskowności i płynności) za rok 2018 myszkowski szpital uzyskał 32 punkty, co stanowi 46% maksymalnej liczby punktów i świadczy o pogarszającej się stabilności ekonomiczno-finansowej. Dla porównania, w roku 2017 szpital uzyskał 47 punktów. W Raporcie o sytuacji ekonomiczno-finansowej SP ZOZ w Myszkowie za rok 2018 można przeczytać, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest wzrost kosztów wynagrodzeń przy równoczesnym braku możliwości wzrostu przychodów z NFZ. Najważniejsze przychody jednostki (90,55%) stanowią umowy na wykonywania świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych z NFZ oraz z Pogotowiem Sosnowiec. Pozostałe przychody m.in. badania diagnostyczne i laboratoryjne czy najem lokali użytkowych stanowią 9,45%. Największe koszty szpitala to koszty osobowe, stanowiąc 75,17% wszystkich kosztów. Dużą dynamikę wzrostu wykazują również pozostałe koszty operacyjne, w tym zwrot należności wobec NFZ za niesłusznie pobrane świadczenia - krew, które zwiększyły się o 1.966.463,98 zł tj. o 551,31%., a zmiany to w znaczący sposób wpłynęły na wynik finansowy szpitala w 2018 roku.
Radni 9 głosami „przeciw”, 7 głosami „za” oraz 2 głosami „wstrzymującymi się” odrzucili uchwałę w sprawie dokonania pozytywnej oceny sytuacji ekonomiczno-finansowej Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Myszkowie za rok 2018. Jednogłośnie podjęta została z kolei uchwała w sprawie pokrycia straty finansowej netto myszkowskiego szpitala za rok 2018. Strata finansowa netto SP ZOZ-u w Myszkowie za rok 2018 wynosiła 2.524 787,07 zł.
PODWYŻKI DLA PRACOWNIKÓW SZPITALA
Zarządzeniem dyrektora SP ZOZ w Myszkowie – ratownicy medyczni otrzymują podwyżkę wyliczoną zgodnie z ustawą oraz dodatkowo 200 zł do wynagrodzenia zasadniczego i dodatek w wysokości 20 zł za zmianę dla kierowcy ratownika oraz dla kierownika zespołu karetki. Diagności laboratoryjni otrzymują podwyżkę 500 zł do wynagrodzenia zasadniczego, technicy analityki medycznej 400 zł do wynagrodzenia zasadniczego, pracownicy sterylizacji, technicy farmacji, pomoc stomatologiczna 200 zł do wynagrodzenia zasadniczego, sekretarki, rejestratorki, sprzątaczki, salowe, pracownicy kuchni, kierowcy – 200 zł do wynagrodzenia zasadniczego, technicy RTG 400 zł do wynagrodzenia zasadniczego, fizjoterapeuci z wykształceniem wyższym 300 zł, pozostali 200 zł do wynagrodzenia zasadniczego, pracownicy administracji i pracownicy działu technicznego, mgr farmacji, dietetyk otrzymają podwyżkę w wysokości 300 zł do wynagrodzenia zasadniczego.
HALA Z DOFINANSOWANIEM
Inwestycja budowy hali sportowej przy Zespole Szkół nr 1 im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Myszkowie znalazła się na liście pozytywnie zaopiniowanych wniosków o dofinansowanie ze środków Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej w ramach naboru Sportowa Polska -Program rozwoju lokalnej infrastruktury sportowej. Projekt otrzymał dofinansowanie w wysokości 1.959.200,00 zł.
Napisz komentarz
Komentarze