Rzecznik Prok. Okręgowej Tomasz Ozimek: - Decyzja o tym, że Prokuratura będzie składać apelację od tego wyroku już zapadła. Zostanie złożona, gdy otrzymamy jego pisemne uzasadnienie.
Ze względu na to, że oskarżony Wojciech P. na koniec śledztwa i przed Sądem przyznał się do winy, prokurator w mowie końcowej wniósł o względnie niską karę, roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 6 tys. zł grzywny. Orzekająca w sprawie sędzia Karina Kostrzewska przychyliła się raczej do wniosku obrońcy i samego oskarżonego, którzy wnosili o umorzenie postępowania karnego.
Wojciech P. był oskarżony o 3 czyny z art. 233 p. (występek) polegający na faktycznym prowadzeniu działalności gospodarczej mimo zakazu obowiązującego osobę pełniącą funkcję Starosty Powiatu Myszkowskiego i wobec zatajenia tego faktu w oświadczeniach majątkowych. Sąd w wyroku orzekł o warunkowym umorzeniu postępowania karnego na okres próby 2 lat. Wobec oskarżonego orzeczono też obowiązek wpłaty świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjalnej kwoty 12.000 zł, 100 zł opłaty sądowej i 4901,35 zł kosztów procesu.
Sędzia Karina Kostrzewska w ustnym uzasadnieniu tak tłumaczyła motywy wyroku: „ - Sąd ustalił, że od 2011 roku oskarżony wystawiał zaświadczenia o braku przeciwskazań do prowadzenia pojazdów mechanicznych, kandydatom na kierowców. Od lipca 2011 wystawił ok. 25 takich zaświadczeń, a 26 lipca 2011 objął funkcję Starosty Powiatu Myszkowskiego i w tym dni złożył oświadczenie majątkowe w którym odnośnie prowadzonej działalności gospodarczej wpisał „nie dotyczy”. W 2011 roku wystawił kilka zaświadczeń dla kierowców, każdorazowo przyjmując kwotę ok. 50 zł. W kolejnym ośw. majątkowym ponownie oświadczył, że działalności gosp. nie prowadzi. W roku 2012 wystawił 49 zaświadczeń, za które w większości przyjął opłatę w wysokości 50 zł. Od 2013 roku Wojciech P. kontynuował wystawianie zaświadczeń już na postawie umowy zlecenia, którą zawarł z Przychodnią „Światowit” w Myszkowie.
Oskarżony od 2011 roku regularnie wystawiał zaświadczenia dla kandydatów na kierowców, za które co do zasady pobierał opłatę 50 zł i działalność tę kontynuował do końca 2012 roku. Wykonywane czynności cechowała pewna ciągłość i nie mogło być wątpliwości, że oskarżony prowadził działalność gospodarczą na własny rachunek, mimo tego, że nie była ona nigdzie zarejestrowana. Oskarżony pominął ten fakt w oświadczeniach majątkowych, czym zrealizował znamiona przestępstwa z art. 233 par. 6, ponieważ informacja o nieprowadzeniu przez niego działalności gospodarczej na własny rachunek była nieprawdziwa, faktycznie taką działalność prowadził.
Oskarżony 27.02.2008 roku wyrejestrował działalność gosp. z ewidencji CEIDG, a o fakcie zaprzestania prowadzenia działalności gospodarczej nie poinformował jedynie Okręgowej Izby Lekarskiej w Częstochowie. Oskarżony faktycznie tę działalność cały czas prowadził, mimo tego, że nie była nigdzie zarejestrowana.
Wszystko jest w tej sprawie jasne, oskarżony przyznał się, złożył wyjaśnienia, one pokrywają się z zeznaniami świadków. Pomimo niewątpliwej winy oskarżonego Sąd ocenił, że jej stopień i poziom społecznej szkodliwości czynu popełnionego nie są znaczne.
Od oskarżonego, jako osoby pełniącej funkcję publiczną, można oczekiwać większej staranności, niż od przeciętnego obywatela. Wobec tego nie zasługiwały na wiarę wyjaśnienia oskarżonego, że nie miał świadomości, że wystawiając zaświadczenia dla kandydatów na kierowców popełnia czyn zabroniony. Niewątpliwie oskarżony zdawał sobie sprawę, że jako starosta nie może posiadać dodatkowych źródeł utrzymania, a wykonywanie tego typu czynności pozwala na przyjęcie iż oskarżony miał zamiar popełnienia zarzucanego mu występku. Oskarżony musiał zdawać sobie sprawę, że wykonywane badania mogą być klasyfikowane jako prowadzenie działalności gospodarczej, a więc świadomie wypełniając oświadczenia majątkowe podawał dane nieprawdziwe.
Jako okoliczności łagodzące Sąd uwzględnił, że oskarżony miał uprawnienia do wykonywania badań, a uzyskane z tego tytułu kwoty nie były znaczne. Jak wykazano było to ok. 250 zł w roku 2011 i 2500 zł w roku 2012, co stanowi ok. 2% zarobków oskarżonego. Chęć zarobku nie była niewątpliwie główną przyczyną podejmowania przez oskarżonego tych działań.
To czego dopuścił się oskarżony było działaniem nieprzemyślanym, gdyż oskarżony mógł te same czynności wykonywać na podstawie umowy z przychodnią.
Oskarżony jest osobą dotychczas niekaraną, cieszy się dużym zaufaniem wśród pacjentów a jego diagnozy oceniają jako trafne. Kurator sądowy określił go jako „społecznika godnego naśladowania”. Okoliczności te pozwalają na przyjęcie prognozy, że oskarżony pomimo braku kary, nie popełni ponownie przestępstwa. Czyniąc te ustalenia Sąd uznał, że oskarżony zasługuje na szansę w postaci warunkowego umorzenia postępowania.
W celu uniknięcia wrażenia bezkarności oskarżonego, także dla mocniejszego uświadomienia sobie przez niego nieopłacalności popełnienia przestępstwa Sąd orzekł wobec niego środek karny w formie świadczenia pieniężnego w kwocie 12.000 zł, co ma charakter swoistego zadośćuczynienia społeczeństwu za orzeczone przestępstwo, a orzeczony środek karny wydaje się być adekwatny do poziomu społecznej szkodliwości czynu, zarobków oskarżonego i stanowi co najmniej czterokrotność zarobku, który oskarżony osiągnął z wystawiania zaświadczeń.”
Nasz komentarz: Łagodnie. Czy nie za bardzo?
Wyrok warunkowo umarzający postępowanie karne choć nie zgadza się z nim prokuratura, jest na pewno dopuszczalny. Sąd po prostu mógł orzec w ten sposób. Porównajmy to do słynnej sprawy ministra Sławomira Nowaka, który nie wpisał do oświadczenia majątkowego zegarka o wartości kilkunastu tysięcy, gdy jest obowiązek wpisywania dóbr trwałych powyżej 10.000 zł. Sąd pierwszej instancji zasądził politykowi PO 20.000 zł grzywny, w 2015 roku w apelacji postępowanie karne zostało jednak umorzone, a były minister zapłacił 5000 zł na ten sam fundusz ofiar przestępstw. Ale wydaje się, że pomiędzy pominięciem zegarka w oświadczeniu, a prowadzeniem „na czarno” działalności gospodarczej przez 5 lat! jest jednak istotna różnica. W tym czasie Wojciech P. był dyrektorem szpitala, Posłem, później radnym, a od lipca 2011 Starostą Powiatu Myszkowskiego i ten okres obejmuje akt oskarżenia.
Zdaniem Sądu postawa oskarżonego zasługuje na danie mu szansy. Oczywiście, tylko wszystkie działania „ratunkowe” oskarżony podejmował w reakcji na czynności Prokuratury, czy publikacje prasowe, głównie Gazety Myszkowskiej. Co więcej, właśnie za formułowanie takich podejrzeń, jak wykazane w wyroku z 12 marca 2018 oskarżony wytoczył proces cywilny dziennikarzowi Gazety Myszkowskiej, dokładnie mnie. Zrobił to, gdy wydawało mu się, że sprawa nie zakończy się śledztwem, gdyż wtedy, w pierwszym etapie prokuratura odmówiła jego wszczęcia.
Osobiście nie wierzę więc ani w skruchę oskarżonego, ani w to, że zrozumiał swój czyn. Na rozprawie 27 lutego br. oskarżony zaprzeczył jednej, ale bardzo ważnej okoliczności z zeznań świadków. Sędzia Karina Kostrzewska odnosząc się do zeznań świadków, osób którym Wojciech P. wystawiał zaświadczenia o braku przeciwskazań do prowadzenia pojazdów, przytoczyła ich sens, że przed wystawieniem zaświadczenia „żadnych badań nie było”. To znaczy mniej więcej, mogło być tak: nazwisko, pieczątka i następny. Dlaczego oskarżony temu zaprzecza? Ponieważ to dla niego potencjalnie bardzo groźne, w kontekście odpowiedzialności przed Izbą Lekarską. Może co najmniej stracić uprawnienia do badań, albo wręcz prawo wykonywania zawodu lekarza! Z całą pewnością będziemy te pytania zadawać Okręgowej Izbie lekarskiej.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze