(Poraj) Do olbrzymiej tragedii doszło na stacji PKP w Poraju. 17-latek przechodzący przez tory kolejowe oznakowanym przejściem, został potrącony przez pociąg towarowy. W wyniku odniesionych obrażeń nastolatek poniósł śmierć na miejscu. Dramat miał miejsce w czwartek 11 stycznia.
17-latek zginął potrącony przez pociąg tuż po godzinie 8.00. Usiłując dostać się na jeden z peronów porajskiej stacji PKP albo nie zauważył nadjeżdżającego składu towarowego relacji Zebrzydowice – Mszczonów, albo sądził, że zdąży na czas pokonać torowisko . Niestety, uderzony przez lokomotywę nastolatek na skutek odniesionych obrażeń poniósł śmierć na miejscu. - Młoda osoba przechodząca przez przejście dla pieszych przez tory obok dworca kolejowego została potracona przez elektrowóz ze składem towarowym przewożącym samochody. Działania strażaków polegały m.in. na zabezpieczeniu miejsca wypadku, ewakuacji osoby poszkodowanej wraz z obecną na miejscu Służbą Ochrony Kolei w miejsce bezpieczne oraz wykonaniu kwalifikowanej pomocy przedmedycznej. Użyto parawanu w celu oddzielenia poszkodowanego i ratowników od osób postronnych. Resuscytacja krążeniowo-oddechowa była prowadzona do momentu przekazania poszkodowanego Zastępowi Ratownictwa Medycznego. Ten stwierdził niestety zgon 17-latka. Pociąg znajdował się na torze nr 2 w kierunku Częstochowy, który na czas prowadzonych czynności przez Policję oraz prokuratora był zablokowany. Ruch na torze nr. 1 w kierunku Katowic był drożny i odbywał się ze zmniejszoną prędkością – opowiada kapitan Mariusz Szczepański, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Myszkowie.
Olbrzymi dramat rodzi oczywiście pytania: jak mogło do niego dojść? Dlaczego nastolatek nie dostrzegł na czas nadjeżdżającego pociągu? Mieszkańcy Poraja opowiadając o wypadku mówią, że chłopak miał na głowie kaptur, i być może to on ograniczył mu pole widzenia. Ktoś dodaje, że pociąg sygnalizował przejazd przez stację, ale 17-latek mógł tego nie usłyszeć bo mógł mieć na uszach słuchawki. Inna osoba dementuje takie głosy, twierdząc, że na miejscu tragedii żadnych słuchawek przy nastolatku nie znaleziono. To oczywiście tylko spekulacje, które nie zmieniają faktu, że doszło do olbrzymiego nieszczęścia.
– Pod nadzorem prokuratury prowadzimy śledztwo pod kontem wypadku, na pewno nie samobójstwa – stawia jasno sprawę starszy aspirant Barbara Poznańska, rzecznik prasowy KPP w Myszkowie. – Co do przyczyn i okoliczności dramatu są one aktualnie wyjaśniane – dodaje. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze