Ale nie zasady sprzedaży świeżo nabytych działek nad zalewem były najciekawszą częścią obrad. Mieszkańcy Kuźnicy Starej, członkowie stowarzyszenia prowadzącego społecznie szkołę w Kuźnicy, podczas obrad wprost do radnej Zdzisławy Polak skierowali pytanie:
- Dlaczego pani kłamie, dlaczego chce likwidacji ich szkoły, dlaczego (choć była kandydatem na wójta całej Gminy 3 lata temu)? - Byłam przeciwna uchwale o zakupie tamtych działek, bo gminę się zadłuża w ten sposób, ale dlaczego teraz tak szybko sprzedajemy? I po ile? Na komisji kierownik Adam Zaczkowski wyjaśniał, że działki kupiliśmy po 32 zł/m.kw, a sprzedamy po 35 zł. Gdzie tu zysk, biorąc pod uwagę koszty dodatkowe sprzedaży i zakupu? - dopytywała radna. I postawiła też zarzut, że wójt (Stachera) już ma nabywcę na działki.
Ripostował radny Mariusz Musialik: - Z tego co wiem, na sprzedaż działek będzie ogłoszony przetarg nieograniczony, każdy może w nim wystartować. Dokładniej plany gminy omówił wójt Łukasz Stachera: - Wszyscy radni to wiedzą, a Pani radnej Polak przypominam, że od początku mówiliśmy, że kupujemy cały teren, bo tylko w całości RFG chce go sprzedać. I zapłacimy w ratach, z pierwszą ratą 600.000 zł. Sprzedać chcemy zbędne nam 1,7 hektara, ale jeżeli cena jaką uzyskamy w przetargu będzie za niska, możemy przetarg unieważnić. I po raz pierwszy zarzucił radnej Polak kłamstwo, gdy ta insynuowała, że wójt „ma już jakiegoś kupca, z którym sam pertraktuje”.
Łukasz Stachera, wójt Poraja: - Transakcję zakupu działek omawialiśmy od września 2017 i na wszystkie pytania zawsze odpowiadałem. Sprzedać chcemy teren, gdzie jest dół po basenie, ten teren jest nam zbędny. Radna Polak czyni zarzut, jakby nie rozumiała w ogóle o co chodzi. Że w uzasadnieniu do uchwały piszemy, że to atrakcyjny teren z dostępem do linii brzegowej zalewu. A co mamy napisać w ofercie? Że to teren zdegradowany? Tak mamy zachwalać teren jako sprzedawca? Ewentualny nabywca musi teren zrekultywować i włożyć ogromne pieniądze w inwestycję, chcąc tam wybudować czy to ośrodek wypoczynkowy, hotel czy domki rekreacyjne. Teren kupiliśmy za 1,95 mln zł i pierwszą ratę zapłacimy na początku 2018 roku. Zbędną część sprzedamy, liczę, że za minimum 600 - 800 tysięcy. Już pozyskaliśmy 1,7 mln zł środków zewnętrznych na rewitalizację terenu, i 500.000 zł na Marinę Poraj. Już jesteśmy 300.000 zł do przodu! A to początek ważnych inwestycji nie tylko nad zalewem, ale w całej gminie w roku 2018. Niektóre portale pisały, że nie będzie za Stachery kanalizacji w Jastrzębiu. W listopadzie podpisaliśmy umowę na dofinansowanie tej inwestycji kwotą 2 mln zł, wkrótce ogłosimy przetarg. 4,2 mln zł przeznaczamy na II etap budowy kanalizacji w Żarkach Letnisku, za 1,69 mln zł powstanie w Poraju na dworcu centrum przesiadkowe. Dotacja w tej inwestycji to 1,4 mln zł. 7 lat temu wspólnie z dużą części państwa radnych i 3 lata temu na kolejną kadencję przyjmowaliśmy ambitny plan rozwoju gminy, kosztem oczywiście zadłużenia. I nie mielibyśmy kłopotów, nie musielibyśmy wdrażać planu naprawczego, gdyby pani (wójt zwrócił się do radnej Polak – przyp. red. ) nie pisała wszędzie donosów. Na polecenie RIO opracowaliśmy program naprawczy, który został zaakceptowany.
Podczas sesji radni przyjęli także uchwałę o przekazaniu kwot: 17 tysięcy zł dla szkoły w Masłońskim i 40 tys. zł dla szkoły w Kuźnicy. Obie są prowadzone przez stowarzyszenia rodziców. Wtedy radna Zdzisława Polak, można powiedzieć „wypaliła” co sądzi o tych szkołach. Ale był to raczej „strzał we własną głowę”: - My dotujemy szkołę w Kuźnicy, gdzie jest 12 dzieci. Bez przesady! – grzmiała Z. Polak. Tą wypowiedzią wywołała wielkie oburzenie. Odpowiadał jej wójt Łukasz Stachera: - Od początku kadencji chce pani likwidować szkołę w Kuźnicy. Szkołę w Masłońskim też chce pani likwidować. Proszę zostawić te szkoły w spokoju. Przekazaliśmy budynek szkoły w Kuźnicy stowarzyszeniu rodziców, znacząco obniżyliśmy w ten sposób dla gminy koszty funkcjonowania szkoły, przekazujemy tylko dotację i pokrywamy część kosztów utrzymania budynku. Podobnie ze szkołą w Masłońskim. Może dla pani nie, ale dla mnie wszystkie dzieci z gminy są tak samo ważne. Dopóki ja będę wójtem, będziemy te szkoły wspierać i utrzymywać. Tak samo jak szkoły w Poraju, Jastrzębiu, Choroniu i Żarkach Letnisku. A pani ciągle jątrzy, insynuuje rodzicom, że będziemy te szkoły likwidować, żeby nie posyłali tam dzieci.
Zdzisława Polak próbowała ripostować, ale znowu się pogrążyła: - Ja byłam przeciwna przekazaniu szkoły w Kuźnicy stowarzyszeniu, chciałam, żeby była publiczna. A jeżeli szkoła została oddana w ręce stowarzyszenia, to dlaczego ciągle gmina ma do tego dokładać? Pytam się: dlaczego? Mamy w trudnej sytuacji gminy ładować tam pieniądze? Dlaczego w Kuźnicy, gdzie szkoła jest maleńka, jest zatrudniony konserwator i nowa sekretarka? – pytała radna.
Wtedy odezwali się goście zgromadzeni na sali, członkowie stowarzyszenia rodziców, które prowadzi szkołę w Kuźnicy: Aneta Kajdzik (prezes), Julia Kowalik i Przemysław Bąk.
Julia Kowalik: - Jako Stowarzyszenie „Przyjazna Szkoła” poczuliśmy się „wywołani” do tablicy. Dzięki uchwale o przekazaniu prowadzenia naszej szkoły stowarzyszeniu, gmina zaoszczędziła ogromne pieniądze. W ostatnim roku, gdy szkołę prowadziła gmina, koszty jej utrzymania wyniosły 607.000 zł. W chwili obecnej dokładacie 197.000 zł. W zakresie bardzo prostego rachunku: 400.000 zł oszczędza gmina rocznie, od czasu kiedy stowarzyszenie prowadzi szkołę. Dodatkowo, budynek, mienie wszystko należy do gminy. Jako jedyna szkoła nie mamy przeprowadzonej termomodernizacji. Szkoła w Kuźnicy Starej od wielu lat nie otrzymała żadnego porządnego remontu. Te remonty stowarzyszenie wzięło na siebie i wykonujemy je ze środków własnych, z dotacji i dochodów z imprez, kiermaszów itp. Mienie gminy ulega polepszeniu. Jeżeli uda się przeprowadzić termomodernizację, oszczędności jeszcze wzrosną. Nieprawdą jest, że mamy tylko 12 dzieci. Mamy dzieciaków ponad 30, łącznie z oddziałem przedszkolnym. Pracujemy nad tym, żeby jak najwięcej dzieci u nas było. Niestety, w momencie przekazania budynku stowarzyszeniu, zastaliśmy placówkę w takim stanie, tak wyposażoną, jak ja to pamiętam 40 lat temu. Nam zaufali mieszkańcy Gęzyna, Kuźnicy Starej, nauczyciele, grono ludzi, niektórzy pamiętają jeszcze, jak tę szkołę budowali. Na tym polega wspólnota lokalna. Na tym, że przychodzą do nas nawet ci, którzy nie mają teraz w szkole dzieci, czy wnuków. Poza obowiązkowym programem szkolnym nasze dzieci mają zajęcia dodatkowe, świetlicę, gdzie dzieci odrabiają lekcje. Nie przychodzą do domu z pakietem lekcji do odrobienia. Można powiedzieć, że mamy indywidualnie nauczanie dzieci. Przyjmujemy dzieci z dysfunkcjami, a ich rówieśnicy uczą się tolerancji, współpracy.
Dzięki powstaniu stowarzyszenia mieszkańcy się uaktywnili. Pomagają nam, czują się potrzebni. Na tym polega lokalność, wspólnota. Współpracujemy z innymi szkołami, prowadzimy konkursy gminne. Nikt nie jest dla nas lepszy, czy gorszy. Dzisiaj (21 grudnia ub. r. – przyp. red.) organizujemy Wigilię. Przyjdźcie, zobaczcie ile zrobiliśmy.
Z ciekawości skorzystałem z zaproszenia i odwiedziłem szkołę na spotkaniu wigilijnym. I rzeczywiście, imponujące jest to, ile rodzice zdołali sami zrobić w budynku, remontując, tworząc przyjazną atmosferę i warunki. Niestety, malkontentka radna Zdzisława Polak mimo zaproszenia w szkole w Kuźnicy się nie pojawiła.
Ale wróćmy do sesji. W emocjonalnym tonie wprost do radnej Zdzisławy Polak (pochodzi z Żarek Letniska, ale chciała być wójtem całej gminy) zwrócił się członek stowarzyszenia. Przemysław Bąk: - Odkąd pamiętam, zawsze była pani przeciwna wszelkim inwestycjom w Kuźnicy. Poprzez zamykanie biblioteki, poprzez to, że była pani przeciwna zakupowi wozu strażackiego dla OSP w Kuźnicy, poprzez to, że była pani przeciw budowie boiska wielofunkcyjnego w Kuźnicy obok szkoły. I odkąd pamiętam, „zamykała” pani u nas szkołę. Proszę mi powiedzieć: dlaczego? Czy my, mieszkańcy Kuźnicy, jesteśmy jacyś gorsi?
Co jeszcze. Przeglądam fora internetowe, tu muszę panią pochwalić za jedno, że przynajmniej podpisuje się pani pod swoimi opiniami. Ale opowiada pani takie bzdury, że „nóż się w kieszeni otwiera”. Czy to z pani strony nienawiść do całej Kuźnicy, czy tylko do mnie? Opowiada i wypisuje pani takie bzdury, że szkoda słuchać. Wrócę trochę do historii. Pomysł utworzenia stowarzyszenia i przekazanie jemu szkoły zrodził się jeszcze gdy byłem radnym. Myśleliśmy jak to zrobić, żeby obniżyć koszty, nie zamykając jednocześnie szkoły. Ale pani zawsze sugerowała: „zamknąć”! Było wiele przeciwności, ale pracowaliśmy. Julia Kowalik zrobiła nam super obsługę prawną, prezes Aneta Kajdzik zrobiła wielką robotę. Wszyscy ciągniemy to razem z mieszkańcami, mamy sukcesy. Jesteśmy ambitni i dobrze zorganizowani. Przyszłość to jest to, co my reprezentujemy. Pani zarzuca ciągle, również na forach, że my generujemy koszty. Ale pisze pani też, że subwencja idzie za uczniem. No właśnie! I ta subwencja nam się należy! Gmina dokłada to utrzymania budynku około 50 tysięcy złotych rocznie. Przypomnę, że gmina dokładała dawniej 400.000 złotych rocznie! Teraz zaledwie niecałe 50 tysięcy. A pani w kółko twierdzi, że „gmina utrzymuje”. Tak nie jest. Pieniądze idą za uczniem, a gmina częściowo tylko dokłada się do utrzymania budynku.
Proszę mi jednak wyjaśnić, dlaczego pani ciągle na wszelkich forach wypisuje z pełną premedytacją, że szkołę w Kuźnicy trzeba zamknąć, bo generuje koszty. I proszę przestać kłamać.
KROPKA NAD „I” ZE STRONY WICEWÓJT
Katarzyna Kaźmierczak, wicewójt gminy Poraj w pewnym sensie „dobiła” radną Zdzisławę Polak: - Potraktujmy informację jak produkt. Produkt jest opakowany, sprzedawany. Intrygujące jest opakowanie. Tylko na nie część osób zwraca uwagę. Ja informacje od miesięcy przekazuję radnym na komisjach, rzetelnie i uczciwie. Ale radna Zdzisława Polak dodaje swoje „opakowanie” i tak informacja idzie w świat. Ale szybko do nas wraca, mocno jednak zniekształcona. Więc zwracając się bezpośrednio do radnej Polak: Jeden. To nieprawda, że gmina będzie restrukturyzować szkoły kosztem nauczycieli, że będzie redukować zatrudnienie. Jest to nieprawda, gdyż nie pozwala na to prawo oświatowe. Jest to niezgodne z polityką rządu. Ale przede wszystkim jest to niezgodne z priorytetami, które bardzo dawno temu ustaliliśmy sobie jako rada gminy i wójt. Dwa. To nieprawda, że pod szyldem programu naprawczego będziemy likwidować stołówki szkole, choć jest faktem, że koszt ich utrzymania to prawie 900.000 złotych rocznie. Trzy. To nieprawda, że nauczycielom zabierzemy dodatki. Jeżeli już, to zrobi to Ministerstwo Edukacji Narodowej, chociaż samorządowcy w całej Polsce postulowali, żeby wszelkie dodatki, zwłaszcza kontrowersyjny dodatek wiejski był tak liczone, żeby nie generowały kosztów do tzw. „14-ki”. Cztery. To nieprawda, że „ściemniamy” w sprawie szkoły w Kuźnicy Starej, udając, że utrzymuje się sama, a tak naprawdę, jak twierdzi radna, faktycznie utrzymuje ją dalej gmina.
Myślę, że kolejnych wzorców z tego „opakowania” już państwu oszczędzę. Coś się stało takiego, że odpowiedzialność za słowo się całkowicie zdewaluowała. Jestem pełna wdzięczności dla większości dyrektorów szkół, którzy słysząc takie bzdury o stołówkach, dodatkach i zwolnieniach od swoich nauczycieli, po prostu na bieżąco je dementują. Niestety, nie wszyscy tak się zachowują. Pani radna Polak, gdy tylko chciała, dostawała dodatkowe informacje na maila. Ale i tak spotykam się z zarzutem, że ukrywamy wszelkie informacje dotyczące Kuźnicy, czy w ogóle oświaty – „wyliczyła” radną Katarzyna Kaźmierczak.
Zdzisława Polak na koniec - zwracając się do Przemysława Bąka ze Stowarzyszenia „Przyjazna szkoła” - chyba pogrążyła się ostatecznie: - Chciałabym zapytać, na czyje polecenie, czy zlecenie wygłosił pan taką mowę, tak mi dokuczając, czy pomawiając. Zastanowię się, czy nie wyciągnąć z tego konsekwencji, bo tak mi pan zadaje, że „kłamię, kłamię, kłamię”. Po prostu tracę wiarygodność w oczach społeczeństwa.
Z ostatnim zdaniem radnej Zdzisławy Polak trudno się nie zgodzić. Rzeczywiście, z tą wiarygodnością ma kłopot. Ale z drugiej strony, żeby coś „stracić”, trzeba to najpierw mieć.
Zdzisława Polak dopytywała jeszcze, jak z tym konserwatorem i sekretarką w szkole w Kuźnicy. Odpowiedziała prezes Stowarzyszenia „Przyjazna Szkoła”, Aneta Kajdzik: - Tak, mamy zatrudnioną sekretarkę. Ale dzięki temu, że pozyskaliśmy na ten etat środki zewnętrzne. Nie wykorzystujemy do tego subwencji oświatowej. Taka osoba jest potrzebna, bo dyrektor też uczy, a są inne obowiązki. Budynek nie ma termomodernizacji, mamy piec na miał. Trzeba kosić trawę, wymieniać żarówki. Te prace „bardziej lubią męską rękę”. I konserwator/palacz był w tej szkole od zawsze. Nie jest to nowe stanowisko. Mamy jako rodzice bardzo duży wpływ na funkcjonowanie szkoły. Gmina od chwili przekazania szkoły nam, oszczędza rocznie około tych 400.000 złotych i te oszczędności będą widoczne też w budżecie gminy na 2018 rok. Zapraszamy, zobaczcie ile się zmieniło i ciągle się zmienia. Daliście nam Państwo radni taką możliwość i za to dziękujemy.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze