(Żarki) Nie można w inny sposób niż tak jak w tytule, opisać kłopotów z jakimi borykają się mieszkańcy Żarek, których posesje sąsiadują z remontowanym odcinkiem Drogi Wojewódzkiej 793. Drogowcy usunęli tam asfalt, a wykonując odwodnienie musieli wykonać głębokie wykopy. Powiedzieć, że wspomnianym odcinkiem trudno przejechać, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Mieszkańcom pozostaje tylko współczuć, kiedy pomyśli się, że codziennie muszą jakoś dostać się do pracy, szkoły, sklepu. Powodów do niezadowolenia nie kryją też przedsiębiorcy, których firmy nie mogą w takich warunkach normalnie funkcjonować. – Przecież zatrudniamy ludzi, mamy zobowiązania, umowy z kontrahentami, jak mamy pracować? – pytali zdenerwowani w czwartek 21 września Mirosława Krausa, zastępcę dyrektora ds. inwestycji drogowych w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Sytuacja ma się poprawić do końca października, kiedy to drogowcy chcą położyć na remontowanym odcinku pierwszą warstwę asfaltu.
Droga do Żarek od strony Myszkowa jest zamknięta, o czym informują ustawione za zjazdem na Helenówkę znaki. Kierowcy nie mający ochoty nadrabiać drogi i łamiący zakaz, narażają się na mandaty. Jak zatem dostać się do Żarek? Trzeba pojechać objazdem przez wspomnianą Helenówkę i pojechać przez Jaworznik. Ruch jadących ulicą Myszkowską od strony centrum Żarek reguluje najpierw tymczasowa sygnalizacja świetlna, potem trzeba skręcić w osiedle by m.in. ulicami Olszową i Szopena dostać się na powrót do Myszkowskiej. Tu ruch odbywa się wytyczonym pachołkami „poboczem”. Po padających ostatnio deszczach przypominało ono nierówną, pełną dziur rozjeżdżoną breję. Przedsiębiorcy z zakładów usytuowanych przy remontowanym odcinku skorzystali z obecności Mirosława Krausa w Żarkach, by przekazać mu swoje krytyczne uwagi w sprawie prowadzonego obecnie remontu. – Cały czas słyszeliśmy, że remont będzie odbywał się „pod ruchem” – podnosili przedsiębiorcy. – I jest pod ruchem. Jest przejazd, jest dojazd do posesji – bronił się Mirosław Kraus. – To jest „pod ruchem”? Ta droga niby przejazdowa, to nie jest droga, to jest pobojowisko. Trzy dni się proszę o poprawienie wjazdu na posesję. Trzy dni! Ja nie chcę żeby było idealnie, tylko żeby można było wjechać. Sam muszę go sobie poprawiać. Przecież my rozumiemy, że jak jest remont, to muszą być niedogodności, dlatego cudów nie żądamy. Ale chcemy żeby po prostu na bieżąco poprawiać ten przejazd, bo przy deszczach, niepogodzie wystarczy, że kilka aut przejedzie i już robią się dziury, błoto. Nie da się jechać w takich warunkach. My żyjemy z działalności naszych firm. Tracimy nie tylko pieniądze. Przecież zatrudniamy ludzi, mamy zobowiązania, umowy…Nasze dochody zostały „wyzerowane”. Spadły praktycznie do zera. Ostatnio klient mi powiedział, że on już do mnie nie przyjedzie! Jak sobie wyobrażacie odśnieżanie zimą w takich warunkach? My nie jesteśmy przeciwni inwestycji. Nie przyszliśmy tu po odszkodowania, a mieliśmy wrażenie, że tak właśnie o nas pomyślano, kiedy się tu zjawiliśmy. Cudów nie wymagamy, ale też prosimy o zrozumienie i pomoc. I jak trzeba poprawić przejazd, to chcemy, żeby ktoś to zrobił. A nie odstawić koparki na bok, ręce rozłożyć i powiedzieć: skończyłem pracę! My i Wy pracujemy tu razem, jak przedsiębiorca z przedsiębiorcą. Musicie zrozumieć nasze zdenerwowanie. My naprawdę nie chcemy „nie wiadomo czego”– przedstawiali swoje racje przedsiębiorcy. Dodatkowo skarżyli się, że remont spowodował, że niektórzy z nich prócz kłopotów komunikacyjnych mają także problem z dostawami wody. Czasem po prostu jej nie ma. Niektóre zakłady nie mogą bez niej funkcjonować. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że przy remontowanym odcinku drogi wojewódzkiej mieści się wiele firm i zakładów: m.in. piekarnie, firmy handlowo usługowe, skład budowlany, zakład armatury przemysłowej, producent akumulatorów. Zapewniają naprawdę sporo miejsc pracy. Nie ma zatem czemu się dziwić, że przedsiębiorcy określają ten fragment ulicy Myszkowskiej „najbardziej dla nich newralgicznym”. Zastępca dyrektora ds. inwestycji drogowych w ZDW w Katowicach Mirosław Kraus obiecał, że spróbuje przedsiębiorcom pomóc. – Ja o Waszych kłopotach wiem, i nie twierdzę, że jest idealnie. Bywam tu dość często i widzę jaka jest sytuacja. Moim zdaniem najgorsza nie jest, ale obiecuję, że poproszę kierownika budowy by dojazd do posesji był na bieżąco poprawiany. Podam też Państwu jego bezpośrednie namiary, byście mu mogli zgłaszać od razu swe uwagi, ale prosząc jednocześnie, by robić to z umiarem, by też nie przesadzać w drugą stronę. Były wcześniej uwagi, by prace wykonywać przy ruchu wahadłowym, ale zapewniam, że wtedy ten remont trwałby dwa razy dłużej. Naprawdę, gdybyśmy mogli, skończylibyśmy ten remont już jutro, ale to niemożliwe, nie da się. Remont drogi wojewódzkiej to inwestycja celu publicznego. My tej drogi nie robimy dla siebie, nie możemy odpowiadać za to, że teraz jest Państwu gorzej. Ale jak mówię, postaramy się też pójść Wam na rękę i pomóc. Nie będziemy Was unikać. Poprawimy drogę przejazdową, będziemy na bieżąco podsypywać na dziurach i wyrównywać. Do końca października postaramy się na tym „waszym odcinku” położyć pierwszą warstwę asfaltu, wtedy na pewno odczujecie poprawę. Kierownik budowy powinien wcześniej ustalić z Wami harmonogram kładzenia asfaltu, żebyście też mogli coś zaplanować, poprzestawiać samochody itp. , bo wiadomo, że wtedy w danych godzinach nie będzie można jeździć. Postaramy się to zrobić tak, żeby to było dla Was najmniej uciążliwe. Jak skończymy ten odcinek do Powiatowego Zarządu Dróg, będziemy dalej frezować i „jechać” w kierunku Myszkowa. Jak nie będzie mrozu i śniegu będziemy pracować na okrągło. Bo tylko duży śnieg i silny mróz może nam przeszkodzić, bo pewnych technologii podczas dużych mrozów stosować nie możemy. Niestety nie da się wydłużyć pracy ekip, np. w nocy, bo to już przerobiliśmy. I tam gdzie drogowcy pracowali dłużej zaraz były skargi na hałas. Jeśli chodzi o odśnieżanie, myśmy PZD z tego obowiązku nie zwolnili, dostaje za to pieniądze, oni sami także nie występowali ze względu na remont o np. zmniejszenie liczby kilometrów dróg do odśnieżenia. Odśnieżane będzie, najwyżej operator podniesie wyżej pług – składał obietnice Mirosław Kraus.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze