Myszkowska prokuratura uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa po tym, jak Ryszard Chachulski obecny Sekretarz Powiatu miał zlecić Zenonowi Ludwikowskiemu (radny, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Myszkowa) podmianę strony w ofercie przetargowej na dostawę paliwa do Powiatowego Zarządu Dróg w Myszkowie. Chachulski był wtedy szefem sekcji technicznej w PZD. Ludwikowski jest nadal pracownikiem PZD w tym dziale. Po zawiadomieniu o możliwym przestępstwie, złożonym przez Martę Galę, nową dyrektor PZD Ludwikowski podtrzymał swoje stanowisko, że zlecono mu podmianę oferty i ten podmianę wykonał. Chachulski z kolei zaprzeczył, aby coś takiego zlecał. Bezsporne jest jednak, że do podmiany doszło, choć Zamawiającemu w przetargu publicznym nic nie wolno zmieniać, a tym bardziej podmieniać. Z decyzji prokuratury wynika, że w sprawie rozpytano też innych świadków, choć na pewno nie wszystkich pracowników PZD do których Zenon Ludwikowski mówił o zleconej podmianie. Prokurator nadzorująca czynności policji w tej sprawie Małgorzata Ziernicka-Łubianka wydała 26.08.2016 decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Można by powiedzieć „sprawy nie ma”. Ale przyjrzeliśmy się dokładniej warunkom przetargu na dostawę paliwa dla PZD. Wniosek jest prosty: warunki przetargu zostały tak przygotowane, że wygrać innej firmie niż Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych w Myszkowie byłoby bardzo trudno. Praktycznie byłoby to niemożliwe.
PZD i PRDM: dziwna symbioza
17.06.2014 Powiatowy Zarząd Dróg ogłasza przetarg na dostawę paliwa. Zamierza przez 3 lata, do połowy 2017 roku kupić 60 tysięcy litrów oleju napędowego i 15 tysięcy benzyny 95. Wartość przetargu sięga 450 tysięcy złotych. Choć dla stacji paliw jest to duże zlecenie, do przetargu staje tylko jedna firma: Przedsiębiorstwo Robót Drogowo Mostowych Myszków które swoją stację ma na tym samym placu co PZD. Firmy żyją w dziwnej symbiozie od 2000 roku, kiedy powiat utworzył Powiatowy Zarząd Dróg. Ale o tym później.
Do przetargu na dostawę paliw staje tylko PRDM. Nie ma więc żadnych kryteriów oceny, na ile zaoferowana cena paliw jest korzystna. Właściwie PRDM mógłby zaoferować benzynę po 10 zł i też by wygrało! Co więcej, firma otrzymałaby tyle samo 90% punktów. Decydowały o tym warunki przetargu, gdzie PZD zobowiązane jest płacić firmie „cenę z dystrybutora”. Bez żadnych rabatów, bez bezpieczników, które np. regulowałaby, że PRDM musi obniżyć cenę, jeżeli wystawi cenę wyższą niż np. średnia z innych stacji tego dnia. Logiczne wydaje się pytanie: po co ogłaszać przetarg, żeby później płacić najdrożej za paliwo?
W PRDM cena najwyższa
Sprawdziliśmy ceny paliw na stacjach w promieniu 8 km od PZD 15 i 19 września. Wyniki w tabeli obok.
Odrzucając rekordowo drogi NAT-OIL widać, że PZD przepłacało w tych dniach nawet 14 groszy na oleju napędowym i 8 groszy na benzynie 95. Porównaliśmy tylko ceny „wprost z dystrybutora”, które nie uwzględniają sięgających nawet 10 groszy na litrze rabatów w różnych systemach rabatowych. Dla przykładu: Orlen oferuje cenę niższą o 8 groszy w ramach karty BiznesTank. Jeszcze korzystniejsze warunki uzyskują firmy transportowe, gdy tankują powyżej 1000 litrów miesięcznie. A PZD wg przetargu przewidywało zamówienie 1600 litrów tylko ON miesięcznie!
Ile straciło i jeszcze straci PZD na współpracy z PRDM? Dokładnie wyliczyć tego nie sposób, gdyż ceny paliw się zmieniają. Porównując najtańszą w okolicy cenę z 15.09 (Myszków-Partyzantów) i ceny PRDM przez trzy lata PZD przepłaci 9600 zł. Gdyby korzystając ze stałej umowy (rabat) PZD uzyskało ceny niższe jeszcze o 6 groszy, co jest bardzo realne PZD przepłaca o 13350 zł.
Przetarg był ustawiony?
Dokumentację przetargową przygotował kierownik Ryszard Chachulski i jego podwładny Zenon Ludwikowski. PZD zażądało, aby dostawca miał stację paliw nie dalej niż 8 km od bazy PZD. W tej odległości mieszczą się wszystkie stacje w Myszkowie, ale tylko odległość stacji PRDM jest bliska zeru. PZD i PRDM istnieją praktycznie na jednym podwórku. Inne stacje oddalone są o 5-7 km. Ale w kryteriach przetargu PZD aż 30 pkt ze 100 przyznawał za ocenę odległości od swojej siedziby! Jeden kilometr był więc wart aż 3,75%. Jak bardzo to ważne pokażemy na przykładzie: 19.09 stacja na Partyzantów miała cenę 4,19 za ON. PRDM - „sztywne” od wielu dni 3,29. Stacja tańsza wg warunków przetargu otrzymałaby za cenę maksymalne 60 pkt, a drogie PRDM… 58 pkt. Mimo ceny wyższej o 14 groszy! Nawet gdyby stacja z Partyzantów dała dodatkowe 10 groszy rabatu (PRDM dało zero) oferując olej w sumie tańszy aż o 24 grosze na litrze, i tak nie wygraliby przetargu. Za rabat otrzymaliby maksymalne 10 pkt, ale już za odległość od PZD marne 13,4 pkt a PRDM pełną pulę: 30 pkt. Żeby przebić przewagę jaką PRDM w naszej opinii niesłusznie, lub nawet nieuczciwie otrzymuje za sąsiedztwo z PZD należało oferować olej napędowy w cenie poniżej 3,75 zł/l i dodatkowo najwyższy rabat, aby uzyskać 10 dodatkowych punktów. Każdy, kto choć czasem odwiedza stacje benzynowe wie, że to niemożliwe. Przy cenie PRDM „z dystrybutora” aby wygrać z nimi przetarg konkurent musiałby zaoferować olej napędowy tańszy o więcej niż 54 grosze i jeszcze dorzucić kilka groszy stałego rabatu. Przypomnimy więc jeszcze raz, kto w PZD opracował Specyfikację Istotnych Warunków Zamówienia: Ryszard Chachulski - kierownik Sekcji Technicznej, Anna Lipowska - specjalista w Sekcji Technicznej, Zenon Ludwikowski - specjalista w Sekcji Technicznej. Pierwszy w ramach układu koalicyjnego (stanowisko przypadło SLD) jest Sekretarzem w Starostwie Powiatowym w Myszkowie, ostatni w Radzie Miasta Myszkowa szefuje Komisji Rewizyjnej, która z założenia ma kontrolować burmistrza, czy nie robi przekrętów, jak wydaje pieniądze.
Decydujące 30% za odległość. Potrzebne?
Obrońcy przetargu mogą argumentować, że PZD bardzo zależy na tym, aby dostawca paliwa była jak najbliżej i dlatego za „bliskość” dali aż 30% w ocenie. Ale taki argument szybko upada. Po pierwsze: praktycznie eliminuje konkurencję. Nikt poza PRDM nie wystartował w przetargu, bo jak łatwo wyliczyć, aby przebić ich za „odległość” oferowana cena musiałaby być niższa nawet o 65 groszy na litrze. Po drugie: dla PZD jak mówią nam pracownicy odległość nie ma kluczowego znaczenia. Jeden z pracowników, co oczywiste nie ujawniamy nazwiska, powiedział: - Nasze pojazdy do większość maszyny budowlane, jak koparka. Jak jest jakaś robota w terenie, to często zostają tam na kilka dni, a paliwo się dowozi w dużych kanistrach. Teraz np. koparka od wielu dni stoi w Pińczycach. Dlatego gdzie po drodze kupowalibyśmy paliwo, nie miałoby większego znaczenia.
Myszkowska prokuratura nie uznała, żeby wymiana dokumentów w ofercie PRDM była przestępstwem i odmówiła wszczęcia śledztwa. Fakt, z tego co wiemy, dokument został podmieniony na inny, ale o identycznej treści (ceny za paliwo). Nie bardzo więc wiadomo po co to zrobiono. Ale członkowie Zarządu Powiatu: Starosta Dariusz Lasecki, Wicestarosta Anna Socha-Korendo, Łukasz Grabowski, Mariusz Morawiec i Rafał Kępski, ten ostatni z SLD, która nominowała R. Chachulskiego na stanowisko Sekretarza Powiatu, nie mogą chować głowy w piasek i udawać, że sprawa nie śmierdzi. Bo śmierdzi na cały powiat!
Rok 2000 początek patologii
Kilka tygodni temu PRDM, prywatna firma której prezesem jest Stefan Cieślewicz, pierwszy dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg utworzonego tuż po utworzeniu powiatów w 1999 roku zaczęła budowę płotu, który odcina powiatową instytucję od wjazdu na drogę publiczną. Warto więc przypomnieć jak to się stało i kto o tym decydował, że prywatna firma, która wygrywa milionowe przetargi ogłaszane przez PZD jednocześnie kontroluje czy samochody Zarządu Dróg przejadą przez jej teren. I jak to się stało, że należący przed 1999 rokiem wjazd był państwowy, a stał się prywatny.
W lipcu 2016 pełnomocnik Powiatu Myszkowskiego - Powiatowego Zarządu Dróg w Myszkowie mecenas Paweł Zachariasz złożył w Sądzie Rejonowym w Myszkowie wniosek o ustanowienie służebności gruntowej wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia. Pełnomocnik PZD wnioskuje wtedy o ustanowienie służebności w taki sposób, jak to funkcjonowało przez dziesięciolecia. PZD wnioskowało też pozwie o zakazanie PRDM Myszków sp. z o. o. utrudniania wjazdu w jakikolwiek sposób, na czas trwania postępowania. Sąd w tej sprawie wydał już postanowienie korzystne dla PZD, że sąsiad, firma PRDM której prezesem jest dawny szef Powiatowego Zarządu Dróg nie może całkiem zagrodzić wjazdu do PZD do czasu rozstrzygnięcia sporu.
Trochę historii
Powiat Myszkowski powstał w 1999 roku. W 2000 roku decyzją Wojewody Śląskiego cały teren wcześniejszego Zarządu Drogowego w Myszkowie, gdzie dzisiaj jest PZD i PRDM, otrzymał Powiat Myszkowski. I całość przekazał w nowemu zarządcy - Powiatowemu Zarządowi Dróg. Dużą część terenu, ale przede wszystkim wjazd do bazy, powiat sprzedał firmie PRDM Myszków. Dopiero w 2003 roku PZD i PRDM uregulowały zasady korzystania ze wspólnej infrastruktury, ale nie w formie służebności gruntowej, lecz zwykłą umową. Wracając do decyzji starosty z 2000 roku: starostą był wtedy Ryszard Chachulski, dzisiejszy Sekretarz Powiatu. Dyrektorem PZD - Stefan Cieślewicz, obecny przeciwnik PZD w sporze, prezes PRDM Myszków. Można powiedzieć, że we wcześniejszych latach stosunki pomiędzy PZD i PRDM były wręcz „rodzinne”: Stefan Cieślewicz był do roku 2006 dyrektorem PZD, a jego żona prezesem i udziałowcem PRDM.
Ale z początkiem 2016 roku PRDM wypowiedziało warunki umowy, chcąc po prostu wyższych opłat od Powiatowego Zarządu Dróg. Strony nie dogadały się, i w połowie sierpnia PRDM zaczęło grodzić swoją część terenu, faktycznie odcinając PZD od jedynego wjazdu. PZD we wniosku do sądu zaznacza, że może taka sytuacja zagrażać bezpieczeństwu publicznemu. PRDM zabraniając korzystania z przejazdu uniemożliwia zarządowi dróg dostęp do placu, gdzie składowana jest np. sól drogowa. Jeżeli konflikt nie rozwiąże się do zimy, na drogach powiatu może zrobić się naprawdę ślisko i niebezpiecznie!
Jak już pisaliśmy we wcześniejszych artykułach relacje pomiędzy PZD (instytucja Powiatu Myszkowskiego) i PRDM (firma prywatna) zostały ukształtowane w patologiczny sposób w czasie gdy starostą był Ryszard Chachulski, dyrektorem PZD Stefan Cieślewicz, a prezesem PRDM jego żona. Wtedy Starostwo Powiatowe (R. Chachulski) i PZD (S. Cieślewicz) nie zadbało, aby sprzedając firmie PRDM działki tak zabezpieczyć interes powiatu, aby firma dziś nie mogła szantażować powiatowych instytucji w stylu: albo wyższe opłaty za wjazd, albo… plot. Wystarczyło prywatnej firmie nie sprzedawać wjazdu do PZD, albo chociaż ustalić warunki służebności. Tego Cieślewicz i Chachulski nie zrobili. Dodatkowo, za prawo przejazdu przez teren prywatnej firmy PZD płaci - jak nas informował Starosta Dariusz Lasecki - przez ostatnie kilka lat ponad 200.000 zł. Płot pojawił się dopiero w chwili, gdy Starosta Dariusz Lasecki zapowiedział, że nie zamierza tolerować tej sytuacji i niejako w odwecie, zlecił przeszacowanie opłat płaconych przez firmę PRDM tytułem użytkowania wieczystego gruntów. To zapewne rozwścieczyło właścicieli spółki PRDM i zdecydowali o postawieniu płotu. Oby nie przelicytowali, bo jak pokazują statystyki, PRDM przez lata na współpracy osiągało dziesiątki milionów przychodów.
31 sierpnia do prezesa PRDM wysłaliśmy kilka pytań. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi: W związku z konfliktem o wjazd użytkowany przez Powiatowy Zarząd Dróg w Myszkowie, a będący własnością (użytkowanie wieczyste) PRDM Myszków, proszę o komentarz w sprawie.
1. Dlaczego od chwili utworzenia PZD, której został pan dyrektorem, stosunki z firmą PRDM Myszków, której pańska żona była do 2008 roku prezesem, interesy PZD przez pana reprezentowane nie zostały przez pana należycie uregulowanie, w sposób taki, aby zarządzana przez pana instytucja powiatowa nie była na narażona na konflikt o wjazd do swojej siedziby?
2. Dlaczego niekorzystna dla PZD sytuacja, polegająca na nieuregulowaniu służebności wjazdu nie została przez pana uregulowana przez 8 lat?
3. W 2000 roku teren przejęty przez PRDM został wcześniej przekazany przez Wojewodę Śląskiego na mienie Starostwa Powiatowego w Myszkowie, który całość dawnej bazy Zarządu Drogowego w Myszkowie przekazał PZD, którego był pan dyrektorem. Jak doszło do sytuacji, że PZD nie zabezpieczyło sobie wtedy bezpieczeństwa wjazdu do własnej bazy? Dlaczego PZD dopuściło pod pana kierownictwem, że wjazd do PZD przejęła spółka PRDM, której prezesem była pańska żona?
4. Dlaczego wtedy (2000r.) PZD nie wydzieliło wjazdu jako osobną działkę, ją sprzedając, nie ustanowiło dożywotniej służebności?
PZD na nasze zapytanie, na jaką kwotę od 2000 roku (powołanie PZD) firma PRDM wygrała przetargi wyjaśniło, że jest w stanie przekazać nam dane od roku 2006. Dobre i to. Popatrzmy: od 2006 roku do dzisiaj PZD ogłosiło 252 przetargi o łącznej wartości 96,4 mln zł. Z tej liczby PRDM wygrało aż 80 przetargów na kwotę 29,6 mln zł. Bez przesady można stwierdzić, że przez 10 lat prywatna firma byłego dyrektora PZD świetnie żyła z kontraktów z Powiatowym Zarządem Dróg. Aż przyszedł rok 2016 i sielanka się skończyła. PRDM w tym roku nie wygrało żadnego przetargu ogłoszonego przez Powiatowy Zarząd Dróg. Nie ma podstaw do kwestionowania rzetelności tych 80 przetargów. Ale jak popatrzy się na nazwiska, powiązania rodzinne: Cieślewicz dyrektorem PZD, żona prezesem PRDM na tym samym placu + bierna postawa ówczesnego starosty Ryszarda Chachulskiego, gdy powiat sprzedawał firmie wjazd do PZD, to ostatnie pytanie aż pcha się na usta: jak to możliwe, że po ujawnieniu tych faktów Ryszard Chachulski choć jeden dzień dłużej może być Sekretarzem Powiatu Myszkowskiego?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze