(pow. myszkowski) Bezrobocie w powiecie myszkowskim spada, rośnie za to kwota środków jaką urząd pozyskuje do walki z nim. Tak dobre wieści przekazał na ostatnim posiedzeniu powiatowych rajców dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Myszkowie Marek Węgrzynowicz. Według niego tak dobrze nie było u nas od lat. Czy naprawdę w naszym powiecie jest tak „różowo”, jak wynika z zaprezentowanych statystyk? Czy tak wiele osób znalazło pracę na naszym terenie, czy może tak wiele wyjechało szukać pracy za granicą? I czy to prawda, że trzeba ustawiać się w kolejce już o 4.00 rano, by się zarejestrować w urzędzie? O tym wszystkim w naszej rozmowie z Markiem Węgrzynowiczem.
Gazeta Myszkowska: Panie dyrektorze, na ostatniej sesji Rady Powiatu przedstawił pan sprawozdanie z działalności Powiatowego Urzędu Pracy za ubiegły rok. Przedstawione dane brzmią bardzo optymistycznie. Naprawdę jest tak dobrze w powiecie myszkowskim, jeśli chodzi o spadek bezrobocia?
Marek Węgrzynowicz: Jest dużo lepiej niż to bywało w poprzednich latach. Pod koniec roku 2015 stopa bezrobocia w powiecie myszkowskim wynosiła 13.9, w województwie 8.2, w skali kraju 9.8 procent. Oczywiście mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale możemy się pochwalić, że pod koniec października 2015 mieliśmy najniższe bezrobocie w powiecie myszkowskim, właściwie odkąd istnieją samorządy. Od kiedy istnieją powiaty nigdy nie było, według naszych danych, tak niskiego bezrobocia na naszym terenie. Tak więc widzimy spadek bezrobocia.
GM: Z czego wynika ten spadek? Co na to wpłynęło?
MW: Myślę że przyczyn jest kilka. Pierwsza jest taka, że udało nam się wyegzekwować od pracodawców większą efektywność. Po formach jakie oferujemy bezrobotnym, np. po stażach czy pracach interwencyjnych, pracodawcy później zatrudniają te osoby. Jeszcze kilka lat temu pracodawca chętnie brał osobę bezrobotną na staż, natomiast niechętnie ją później zatrudniał. Dzisiaj, po kilku latach pracy, udało nam się zmienić mentalność pracodawców w powiecie myszkowskim. Dzisiaj już nikogo nie szokuje to, że musi po stażu zatrudnić osobę bezrobotną. Widzimy tę zmianę w sposobie myślenia, która moim zdaniem jest bardzo ważna. To jedna z przyczyn. Druga to nowelizacja ustawy i wprowadzenie nowych form pomocy jakimi dysponuje PUP. Mamy większą gamę możliwości. Pojawiły się nowe formy pomocy bezrobotnym, takie jak bony stażowe, bony szkoleniowe, bony zatrudnieniowe, bony na zasiedlenie. Pod koniec 2015 roku została wprowadzona nowa forma przeznaczona dla osób młodych, do 30 roku życia. Weszła w życie od 1 stycznia tego roku i polega na tym, że młody człowiek jest kierowany do pracodawcy na 2 lata. Przez rok PUP finansuje zatrudnienie tego młodego człowieka, potem przez następny rok pracodawca ma obowiązek go zatrudniać. Pracownik zdobywa kwalifikacje, nie jest już w ewidencji osób bezrobotnych , pracodawca ma pracownika przez dwa lata, przez rok mówiąc kolokwialnie ma go „za darmo”, wiąże się z tym pracownikiem. Po dwóch latach istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli będzie spełniał jego oczekiwania, ten młody człowiek będzie miał pracę. Kolejną przyczyną jest ruch w gospodarce w jakichś ostatnich dwóch latach. To również wpłynęło na to, że bezrobocie spadło. Oczywiście oponenci powiedzą, że to nie zasługa PUP, nie ożywienia gospodarki, a zasługa tego, że wiele osób wyjechało z naszego kraju. Oczywiście jest to prawda, bo w ciągu ostatnich 10 lat prawdopodobnie blisko 2 miliony osób opuściło nasz kraj. Ale te migracje to jest rzecz obecna dziś na całym świecie. My wyjeżdżamy do Wielkiej Brytanii, do nas przyjeżdżają ludzie ze wschodu, a Brytyjczycy wyjeżdżają do Australii czy Kanady. W dobie globalizacji jest to ruch, którego nie jesteśmy w stanie powstrzymać. Ale na pewno to też wpłynęło w jakiś sposób na spadek bezrobocia. Naszym marzeniem jest to, by to bezrobocie spadło poniżej 10 %. Bo wiadomo, że zawsze będzie grupa osób, która nie będzie chciała podjąć pracy, i jakaś grupa bezrobotnych zawsze będzie funkcjonowała. Natomiast 13.9 % jest to wielki wynik, jest to osiągnięcie PUP w Myszkowie, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Naszym zadaniem, ale głównie naszych parlamentarzystów, naszego rządu, jest dostosowanie rynku pracy do potrzeb. Żeby młody człowiek który idzie do szkoły wiedział, że jeśli wybiera pewną ścieżkę zawodową, to później będzie miał pracę. W ostatnich 10 -20 latach dużo młodych ludzi „zachłysnęło się” studiami. Wiele osób szło na studia, tylko że potem rynek nie zaspokajał ich oczekiwań. I pojawił się problem. Wydaje mi sie, że powinniśmy stworzyć modę na szkolnictwo zawodowe, tylko że to musi być poparte wsparciem ze strony rządowej, dotacjami, odpowiednią informacją. Żeby młodego człowieka zachęcić do danego zawodu. Byłoby dobrze, gdyby szkoła zawodowa nie kojarzyła nam się źle, ale była nawet pewną nobilitacją, wtedy młodzi wybiorą takie szkoły i będą w przyszłości mieć pracę.
GM: Czy na ten temat rozmawiacie jako PUP ze szkołami w powiecie myszkowskim?
MW: Na ostatnim posiedzeniu Powiatowej Rady Zatrudnienia (to jest taki nasz organ doradczy), z członkami tej rady odwiedzaliśmy szkoły w powiecie myszkowskim. Ta współpraca między nami jest. Ale ja myślę, że zmiany powinny iść odgórnie. Za nimi muszą iść dodatkowe środki, szkoły zawodowe powinny mieć odpowiednie wsparcie. Inaczej nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Z jednej strony jest bezrobocie, z drugiej jest zapotrzebowanie na pracownika. Ale nie zawsze dana osoba ma odpowiednie kwalifikacje. My np. otrzymaliśmy ostatnio ofertę od firmy „Elektroluks”, która jest gotowa zatrudnić blisko 800 osób. I pojawia się problem z ich znalezieniem. Jest grupa osób, która skończyła studia, i taki młody człowiek, nie ma mu się też może co dziwić, on nie chce iść do pracy przy tzw. taśmie. Mówi: „nie po to kończyłem studia, żeby pracować fizycznie”. I tu pojawia się moim zdaniem problem. Bo praca jest. Problem kolejny jest taki, że oczekiwania finansowe nie zawsze idą w parze z tym, co dają pracodawcy. Bywa też tak, że oferty jakie my mamy od pracodawców poszukujących pracowników fizycznych, proponowanym wynagrodzeniem przewyższają te, skierowane do osób, które mają wyższe wykształcenie, które pracują w urzędach, w administracji, w samorządach. Uważam, że nie wolno bać się własnych marzeń. Jeśli mamy marzenia, „widzimy się” w jakimś zawodzie i chcemy go realizować, to oczywiście zachęcam do tego, żeby być zdeterminowanym i żeby zdobywać ten swój cel. Natomiast jeżeli nie jesteśmy do końca przekonani, nie wiemy do końca jaką drogę, ścieżkę zawodową wybrać, to warto skorzystać z badań, które wskazują w jakim zawodzie będziemy mieli możliwość zdobycia pracy. Jest bardzo istotne żeby wiedzieć czego za 5 – 10 lat będzie potrzebował rynek. Warto myśleć jak w szachach, przewidywać kilka ruchów do przodu, wtedy na pewno z tą pracą nie będzie kłopotu.
GM: Jak wyglądały działania urzędu w ubiegłym roku, które wpłynęły na widoczny w statystykach spadek bezrobocia?
MW: Staramy się wspierać zarówno lokalnych przedsiębiorców jak i osoby bezrobotne. I tak: w roku 2015 udzieliliśmy zgody 468 osobom na odbycie stażów, 244 osoby skorzystały z prac interwencyjnych, wsparliśmy 71 doposażeń stanowisk pracy, 118 osób rozpoczęło działalność gospodarczą. Jeśli chodzi o tę ostatnią formę pomocy, pieniędzy, które udało nam się pozyskać jest tyle, że osoby które chcą rozpocząć działalność gospodarczą, jeśli spełnią wymogi formalno prawne otrzymają od nas na to zgodę i wsparcie. Może się zdarzyć, że nie damy tego od razu, bo np. w lutym będziemy mieć pieniądze dla osób do 30 roku życia, a zwróci się do nas ktoś z grupy 50 +. Ale w ciągu roku kalendarzowego, jeśli tylko taki ktoś jest cierpliwy, jeśli tylko spełni wymogi formalno prawne, otrzyma zgodę. To samo dotyczy prac interwencyjnych. Każdy kto w ubiegłym roku złożył wniosek i spełniał wymogi, również otrzymywał od nas zgodę. Podobnie było i dwa lata temu. Tych pieniędzy jest tyle, że jesteśmy w stanie zaspokoić pracodawców i osoby bezrobotne. Staże, które były tak bardzo popularne w powiecie myszkowskim, one już też nie cieszą się taką popularnością jak to było ileś lat do tyłu, ale wydaje mi się, że też wiele osób jest w stanie z nich skorzystać, w ubiegłym roku było to 468 osób. Przy zarejestrowanych w PUP 3305 osobach jest to duża grupa. Jeśli by to wszystko zsumować, to blisko tysiąc osób skorzystało w ubiegłym roku z naszej pomocy.
GM: Czy te pozyskane pieniądze da się policzyć, można podać ich konkretną kwotę?
MW: W 2015roku PUP w Myszkowie otrzymał środki w wysokości 5 mln 939 tys. 675 zł. Dodatkowo w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego wydatkował środki w wysokości 4 mln 545 tys. 755 złotych. Czasami jest tak, że my na pewne projekty pozyskujemy np. środki w 2014, one zaczynają „działać” w 2015, są realizowane do 2016, tak więc te kwoty są w pewnej części „płynne”, i liczymy je w zależności od tego, jaką przyjmiemy definicję. Ale jest to mniej więcej taka kwota. Staramy się pozyskiwać pieniądze, które by zaspokajały każdą grupę osób bezrobotnych. Jesteśmy aktywni, staramy się pomagać, staramy się być coraz lepsi. Wiadomo, że nie zawsze może potrafimy sprostać oczekiwaniom osób, które korzystają z PUP, natomiast mogę zapewnić, że wszyscy robimy co tylko w naszej mocy, by bezrobocie w powiecie myszkowskim spadało i mam nadzieję, że utrzymamy tę tendencję. Pamiętam, że jeszcze parę lat temu ta stopa procentowa wynosiła w powiecie myszkowskim blisko 22 %. Dziś jest dużo lepiej.
GM: Jaki odsetek w statystykach obrazujących spadek bezrobocia zajmują osoby, które zwyczajnie utraciły status osób bezrobotnych, straciły uprawnienia do bycia osobą bezrobotną zarejestrowaną w PUP?
MW: Osoba, która nie podejmuje u nas pracy jest wykreślana z ewidencji osób bezrobotnych. Jeżeli osoba, która ma zgłaszać się do nas nie jest aktywna, nie chce podejmować z nami współpracy, również jest wykreślana. Jest taka grupa osób. Tylko trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy te osoby są faktycznie bezrobotne? Bo jeżeli jesteśmy bezrobotni, to jeżeli tylko nam zdrowie na to pozwala, to właściwie korzystamy z każdej formy pracy.
GM: Czy jest to duża grupa? Może wpływać na statystyki?
MW: Nie aż tak bardzo. Te osoby po pewnym okresie karencji znów się u nas rejestrują. Czyli jest to w pewien sposób zjawisko „płynne”. Bo my wyrejestrowujemy na 120 dni, po czym po tych 120 dniach karencji te osoby mogą się u nas znów zarejestrować.
GM: Do naszej redakcji docierały sygnały, że osoby bezrobotne muszą czekać przed PUP w kolejkach, żeby otrzymać numerek potrzebny do zarejestrowania. W skrajnych przypadkach kolejki miały się ustawiać nawet o 4 -5 rano, bo numerków na dany dzień wydaje się - zdaniem bezrobotnych - za mało, po 20, góra 30.
MW: W te kolejki od 4.00 nad ranem trudno mi uwierzyć, bo często się zdarza, że jestem w urzędzie przed godziną 7.00. Urząd otwieramy o 7.00 i w te dni kiedy przyjeżdżałem przed 7.00 nigdy się nie spotkałem z faktem, by ktoś czekał na zewnątrz. Dziwi mnie to. Oczywiście dysponujemy pewną określoną kadrą osobową, i może przydałoby się, żeby tych osób pracowało więcej. Na to myślę trzeba spojrzeć z dwóch stron. Z jednej jest pracownik, który stara się jak najlepiej wykonać pracę, z drugiej strony przychodzi do niego osoba bezrobotna, którą też musimy zrozumieć, że jest często sfrustrowana, zdenerwowana, że nie ma pracy. Urzędnicy przyjmują na siebie bardzo dużo negatywnych emocji. My jesteśmy takim organem quasi pomocy społecznej. Pracownicy, którzy mają bezpośredni kontakt z osobami bezrobotnymi przyjmują te emocje na siebie. Osoby bezrobotne też są różne. Część jest takich, które straciły pracę, nie potrafią sobie poradzić na lokalnym rynku pracy i wymagają pomocy. Ale jest grupa osób tzw. roszczeniowych, które z własnych przyczyn, ze względu na alkohol, ze względu na nie dbanie o pracę straciły ją. A do nas przychodzą nastawione roszczeniowo. Musimy pamiętać, że często nasi pracownicy wymagają czy to od pracodawców, czy od bezrobotnych pewnych informacji. I to nie jest nasz wymysł, pracowników urzędu pracy, tylko jesteśmy zobligowani ustawami. Jeśli my tego nie będziemy wymagać, to za chwilę my będziemy mieć problemy prawne. Dlatego proszę nas zrozumieć. Jeżeli coś było źle wykonane, czy to przez urząd, czy przez pracowników, to ja w imieniu PUP wszystkich bardzo przepraszam i obiecuję, że będziemy się starali pracować jeszcze lepiej. Ale prosimy też o zrozumienie. Nasi pracownicy to co robią często traktują jak misję, mimo może nie najwyższych gratyfikacji finansowych. Pomagamy, mimo, że często jesteśmy narażeni na negatywne opinie. Ale na to się nie obrażamy.
GM: Czy ktoś oficjalnie skarżył się panu na wspomniane kolejki, na jakość obsługi PUP? Nasi czytelnicy czasami skarżą się, że uzyskać skierowanie z PUP na staż jest bardzo trudne, że są kłopoty z uzyskaniem pracy interwencyjnej. Są to sygnały anonimowe, trudno je weryfikować.
MW: U mnie drzwi są zawsze otwarte. Ja przyjmuję każdego. Jeśli tylko jestem i czas na to pozwala, to przyjmuję każdego. Czy to jest przedsiębiorca, czy to jest osoba bezrobotna. Nie ma to dla mnie znaczenia. Jeśli ktoś z czytelników Gazety Myszkowskiej nie wierzy, to ja serdecznie zapraszam do sprawdzenia. Nikt nie zostanie odprawiony z kwitkiem, i każdemu będę się starał pomóc. Wszystkich zapraszam. Gdyby się zdarzyło, że jest narada, posiedzenie, inne ważne spotkanie, to wyznaczymy termin. 90 % tych osób, które przychodzi, w tym samym dniu jest przyjętych przeze mnie. A nawet dziś zapraszam te osoby, które chcą uczestniczyć w pracach interwencyjnych. Czy to pracodawców, czy to osoby bezrobotne. Mamy miejsca. My wręcz się prosimy, żeby pracodawcy wzięli osoby bezrobotne na prace interwencyjne. Jeżeli chodzi o dotacje, również każdy do tej pory dostawał. Jeżeli obecnie np. kilkanaście osób nie dostało tych dotacji, bo chwilowo zabrakło pieniędzy, to one w ciągu roku na pewno będą. I ta grupa oczekujących, o ile spełniła wymogi formalno prawne ona dostanie te dotacje, musi ponownie złożyć wniosek, bo taka jest procedura. Te osoby będą w pierwszej kolejności rozpatrywane.
GM: Może się zdarzyć, że jakiejś formy pomocy oferowanej przez was może dla kogoś zabraknąć?
MW: Może się tak zdarzyć. Ale jeżeli ktoś przychodzi bezpośrednio do mnie i mówi, że jest w bardzo ciężkiej sytuacji, że ten staż jest dla niego „być albo nie być”, ja nie przypominam sobie, żebym komukolwiek odmówił. Zdarza się czasami, że udzieliliśmy negatywnej odpowiedzi bo zabrakło środków dla pewnej kategorii odbiorców. I jeżeli ktoś do mnie przyszedł i mówi, że jest w trudnej sytuacji, ma ciężką sytuację rodzinną, staramy się gdzieś wygospodarować te środki, by tej osoby nie zostawić samej. Dlatego każdego, komu coś zostanie rozpatrzone negatywnie, ja zapraszam do siebie. Jeśli tylko będą możliwości, pomożemy. Mogą na pewno czasem powstawać kontrowersyjne sytuacje, bo otrzymujemy pieniądze dla różnej kategorii odbiorców i przykładowo mamy pieniądze dla osób zwolnionych z przyczyn zakładu pracy. Pewne osoby z tej puli środki otrzymają, a ktoś inny nie. I ktoś pomyśli: „sąsiad dostał, ja nie dostałem”. Staramy się niektóre sprawy rozpatrywać indywidualnie. Czasami jest tak, że ktoś ileś razy był już na stażu. Też staramy się w tej chwili robić tak, by ten staż nie stał się normą dla osoby bezrobotnej, bo potem ten staż taka osoba traktuje jak pracę, a to nie jest praca. Ale bywało też tak, że ktoś, kto był kilka razy na stażu przychodzi ze łzami w oczach i mówi: „chciałbym ten staż, bo mam dziecko z chorobą nowotworową”. No ja się pytam? Kto wtedy nie da zgody? Każdy da, jeżeli tylko prawo na to zezwala. Przynajmniej ja na pewno nie udzielę negatywnej odpowiedzi.
GM: ostatnie pytanie. Czy gminy z naszego powiatu w równym stopniu korzystają z możliwości jakie stwarza im urząd pracy?
MW: Tak. Ta współpraca bardzo dobrze wygląda ze wszystkimi gminami, wszystkie z nami współpracują, bo czasami to my potrzebujemy od nich wsparcia. Pod tym względem wręcz wzorcowo wyglądają kontakty z gminą Poraj i Żarki. Z tymi na szóstkę z plusem, z innymi na szóstkę.
Rozmawiał
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze