(Myszków) Czterech lat pozbawienia wolności, orzeczenia konieczności naprawienia szkód wobec poszkodowanych gmin oraz zasądzenia kosztów postępowania sądowego zażądał prokurator Aleksander Zając dla Rafała S., oskarżonego o nielegalne składowanie, zakopywanie w ziemi oraz porzucanie na dzikich wysypiskach niebezpiecznych odpadów chemicznych, które w różnych miejscach powiatu myszkowskiego odkryto w 2010 roku. – Oskarżony częściowo przyznał się do zarzucanych mu czynów – argumentował podczas rozprawy w środę 27 stycznia prokurator. Sędzia Marek Zachariasz wyda wyrok w tej sprawie 10 lutego.
Przypomnijmy, że w procesie, który przez kilka lat toczył się przed Sądem Rejonowym w Myszkowie, na ławie oskarżonych zasiedli Wiesław S. z Myszkowa i jego wspólnik w interesach Rafał S. z gminy Staszów koło Kielc. Na działce należącej do Wiesława S. - usytuowanej naprzeciwko ciepłowni przy ul. Osińska Góra w Myszkowie - policjanci znaleźli w 2010 roku 30 ton chemikaliów zakopanych w ziemi. Zdaniem prokuratury stąd trafiały też (łącznie w sumie ok. 100 ton) na dzikie wysypiska w Choroniu w gminie Poraj i Lgocie Górnej w gminie Koziegłowy. Chemikalia miał dostarczać Rafał S. Prokuratura Rejonowa w Myszkowie postawiła oskarżonym zarzuty doprowadzenia do skażenia środowiska naturalnego, a także o spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów łatwopalnych oraz rozprzestrzeniania się substancji duszących, trujących i parzących, zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób. Wiesław S. usłyszał dodatkowo zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia ludzi, których zatrudniał do rozładunku i segregacji niebezpiecznych odpadów. Wiesław S. wyroku już nie usłyszy, zginął 1 grudnia ub. r. w wypadku samochodowym na krajowej „jedynce”, dzień po rozprawie, na której sędzia Marek Zachariasz wyznaczył termin zamknięcia przewodu sądowego i wygłoszenia w procesie mów końcowych. Postępowanie wobec Wiesława S. trzeba było zamknąć, tym samym jedynym oskarżonym w sprawie został Rafał S.
PROKURATOR: „BĘDĘ WNOSIŁ O UZNANIE RAFAŁA S. WINNYM”
Oskarżyciel w procesie, prokurator Aleksander Zając podczas rozprawy, która odbyła się w środę 27 stycznia nie miał wątpliwości, że wina Rafała S. została udowodniona. – Oskarżony częściowo sam się przyznał, obarczając winą swego wspólnika Wiesława S. Będę zatem prosił o uznanie Rafała S. winnym. Ma on taką przeszłość – był już karany na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, za nieprawidłowości przy składowaniu odpadów – że trudno przypuszczać, że nie wiedział co robi. Sąd w Staszowie skazywał go w podobnych sprawach dwukrotnie, odwieszając nawet wcześniej wydany wyrok w zawieszeniu. Oskarżony trafił wtedy do aresztu – podnosił w mowie końcowej prokurator Aleksander Zając. Zażądał dla Rafała S. łącznej kary 4 lat pozbawienia wolności, orzeczenia o konieczności naprawienia szkody wobec poszkodowanych gmin oraz zasądzenia od niego kosztów postępowania sądowego.
RAFAŁ S.: „NIGDY NIE NAMAWIAŁEM, BY COŚ Z TEJ DZIAŁKI ZOSTAŁO WYWIEZIONE CZY WYRZUCONE”
Mówiąc o „częściowym przyznaniu się do winy” przez Rafała S. prokurator Zając miał na myśli m.in. wypowiedź oskarżonego z jednej z rozpraw z marca 2013 roku. S. mówił wtedy:
- Ja przejmując chemikalia płaciłem z nie np. po 1 – 1,5 zł. za kilogram, czyli 1 – 1,5 tysiąca zł za tonę. Tymczasem złożenie na składowisku zacementowanych beczek z odpadami kosztowało 300 złotych za tonę. Instalacja do utylizacji związków chemicznych poprzez zacementowanie ich w beczkach jest tania i przez to jest to wszystko opłacalne. Koszty takiej utylizacji nie są wysokie. Ten proces odzysku – polegający na uszczelnieniu beczek pianką poliuretanową i zacementowaniu nazywa się „zestalaniem”. I tak właśnie miało się to odbywać na działce mojego wspólnika Wiesława S. Ja mu sugerowałem by tak to właśnie robić, bo on się na tym nie znał. Kazałem mu wystąpić o pozwolenie na prowadzenie takiej działalności, a on nawet wniosku w tej sprawie nie złożył (Rafał S. utrzymuje, że przekazał na ten cel wspólnikowi 10 tysięcy złotych – przyp. red.). Niestety, nie dopilnowałem tej sprawy. Tu swojej winy nie kwestionuję. Śmiem podejrzewać, że Wiesław S. wyrzucał te odpady w okolicach Myszkowa. To prawda, ja je dostarczałem, ale nie z powziętym zamiarem ich wyrzucenia. Moim zamiarem był zysk, ale nie w taki sposób. Czekałem na decyzje, z którymi mój wspólnik zwlekał. Założenie było takie, że odpady miały czekać w magazynach na wydanie decyzji – tłumaczył oskarżony.
W podobnym tonie brzmiały jego słowa w mowie końcowej. – Odpady na działce u Wiesława S. były niewiadomego pochodzenia. Udowodniono mi przywiezienie tam 3 samochodów odpadów (zdaniem sądu było ich więcej – przyp. red). Nie wiem skąd Wiesław S. nabrał resztę odpadów. W żaden sposób i nigdy nie namawiałem do tego, by cokolwiek z tej działki zostało wywiezione czy wyrzucone. Nigdy nie miałem takiego zamiaru. Wiesław S. dostał ode mnie pieniądze, miał załatwić formalności. Proszę o wyrok „w zawiasach” najdłuższych z możliwych, proszę w ten sposób o czas na naprawę szkody – wnosił Rafał S.
Sędzia Marek Zachariasz wyda w tej sprawie wyrok 10 lutego.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze