(Myszków) Wiele wskazuje na to, że czeka nas w nieodległym czasie strajk pielęgniarek i położnych w myszkowskim szpitalu. Spotkanie pomiędzy zarządem pielęgniarek i położnych, dyrekcją szpitala a władzami powiatu nie przyniosło zamierzonego efektu. Przedstawicielki związku zawodowego były zaskoczone propozycją starosty Dariusza Laseckiego o założeniu spółek pracowniczych. Wypomniały włodarzowi, że tydzień wcześniej zapewniał je, że do żadnej prywatyzacji szpitala za jego kadencji nie dojdzie. Efekt trójstronnych rozmów jest taki, że do rozwiązania tego zakładowego konfliktu potrzebny będzie mediator.
- Spotkanie, które odbyło się w Starostwie Powiatowym
na zaproszenie pana Starosty z Dyrektorem SP ZOZ-u w Myszkowie oraz Zarządem
Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SP ZOZ w Myszkowie nie
przyniosło oczekiwanych rezultatów.
Na spotkaniu kolejny raz przedstawiłyśmy kluczowe problemy. Tym najważniejszym
jest wzrost wynagrodzeń w naszej grupie zawodowej pielęgniarek i położnych.
Pielęgniarka i położna jest partnerem lekarza, bo pracę wykonujemy wspólnie.
Niezrozumiałe jest zatem jak można „wspólnikom” płacić tak różnie i
niesprawiedliwie. Trzeba pamiętać, że młode osoby ze względu na niskie zarobki
nie chcą pracować w tym odpowiedzialnym zawodzie. Średnia wieku pielęgniarek i
położnych w Polsce to 48 lat. Powstająca nisza nie zapewni opieki chorym. A
przecież to na władzy publicznej spoczywa obowiązek zapewnienia prawa do
ochrony zdrowia. Drugim niezwykle istotnym problemem, który powinien być
rozwiązany to odpowiednia obsada na poszczególnych oddziałach przy
kontraktowaniu świadczeń zdrowotnych z NFZ, celem zapewnienia bezpieczeństwa
pielęgniarek i położnych oraz pacjenta. Będziemy dążyć do wprowadzenia
pielęgniarki i położnej do systemu świadczeń rozliczanego przez NFZ.
Zwróciłyśmy również uwagę na obciążenie pracą administracyjną i inną, która nie
jest przypisana do naszego zawodu, a która realizowana jest kosztem bezpośredniej
pracy przy pacjencie. Podczas spotkania starosta zaproponował, aby pielęgniarki
i położne założyły spółki pracownicze, co nas zaskoczyło, ponieważ wcześniej
tj. 12 maja deklarował, że nie jest za przekształcaniem SP ZOZ-u. Należy tu
przypomnieć, że to właśnie Starostwo Powiatowe jest organem założycielskim
naszego SP ZOZ-u. Starosta podkreślił, że nie jest stroną w konflikcie i
zobowiązał dyrektora Jacka Kreta do dalszych rozmów i znalezienia rozwiązania
problemu. Niestety spacerowanie po ulicach, tłuczenie butelkami, gwizdy, Białe
miasteczko - to nie robi na rządzących żadnego wrażenia, a jedynie poniża i
upadla środowisko pielęgniarek i położnych. Zarząd Krajowy OZZPIP ze względu na
brak rozwiązań problemu naszej grupy zawodowej będzie zmuszony ogłosić STRAJK,
czyli odejście od łóżek pacjentów wszystkich pielęgniarek i położnych. Nie jest
to zgodne z naszym powołaniem, ale to jedyne wyjście, aby zauważono wreszcie
nasz problem.Jeśli ktoś powie, że jest to niezgodne z prawem, to pytamy czy
zgodne z prawem jest to, jak się traktuje pielęgniarki i położne od wielu lat?! – wyjaśnia w imieniu całego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych
działającego przy myszkowskim SP ZOZ-ie, jego przewodnicząca Elżbieta Michalik.
- Przede wszystkim, należy podstkreślić, że Starostwo Powiatowe nie jest stroną w tej sprawie. Nie ma możliwości prawnych, na podstawie których Zarząd Powiatu bądź Rada Powiatu mogłaby podnieść pensje pielęgniarkom. Jest to wyłączna kompetencja Dyrektora SP ZOZ, który kieruje jednostką. Rozmowy w sprawie podwyżek dla pielęgniarek trwają. Podczas środowego spotkania w Starostwie Powiatowym uzgodniono, że może zostać zorganizowane spotkanie z udziałem mediatora. Starosta Myszkowski zwrócił się do dyrektora SP ZOZ o przeprowadzenie rozmów ze związkami zawodowymi w celu znalezienia rozwiązania. Należy wyraźnie podkreślić, że problematyka płac w jednostce samodzielnej, jaką jest SP ZOZ, zawiera się ściśle w specyfice funkcjonowania zakładu, więc spory dotyczące wynagrodzeń mogą być rozstrzygane na szczeblu zakładowym – przedstawił stanowisko starosty Dariusza Laseckiego, rzecznik Starostwa Powiatowego Marcin Pilis.
Czy uda się rozwiązać zakładowy konflikt, którego efektem może być odejście pielęgniarek i położnych od szpitalnych łóżek? Na to pytanie nikt w tej chwili nie potrafi odpowiedzieć. (kk)
Komentarz:
4 kwietnia wysłaliśmy staroście myszkowskiemu pytania, czy zweryfikuje zarzuty, jakie postawiliśmy w artykule „Dyrektor na gigancie”. Pisaliśmy, że dyrektor SP ZOZ Myszków Jacek Kret kilka razy w miesiącu zamiast być w pracy, uczestniczy w kursach zawodowych (jest lekarzem). Do dzisiaj Gazeta Myszkowska nie otrzymała odpowiedzi. Postawiliśmy zarzut, że dyrektor zajęty pobocznymi sprawami (dyżury w Chrzanowie, kursy) nie ma czasu na rozwiązywanie istotnych problemów szpitala, do czego został powołany. A problemów nie brakuje. Rażąco niskie pensje pielęgniarek i położnych to jeden z poważniejszych, i na podwyżki dla nich pieniądze muszą się znaleźć. Nie jest tak, jak pisze rzecznik, że „starostwo nie jest stroną w tej sprawie”. Jest i to bardzo. Problem leży w plątaninie interesów jakie wiążą się z tym szpitalem. Dyrektorem formalnie jest Kret, nieusuwalny, bo poprzedni starosta Wojciech Picheta dał mu umowę o pracę na 6 lat, bez możliwości wypowiedzenia. A to po prostu kiepski dyrektor, zawsze na czyimś pasku. Wcześniej starosty Piechety, teraz Doroty Kaim-Hagar, radnej, od lat na etacie Naczelnej Lekarz Szpitala. Warto przypomnieć, stanowisko stworzone dla polityków powiatu, żeby ich czymś połechtać (władza+pieniądze), ale żeby nie tracili mandatu. Stanowisko kiedyś stworzone pod Piotra Bańkę (PiS), od jakichś 7 lat dla pani radnej Doroty Kain-Hagar. Jeżeli więc dzisiaj rozmawiamy o odpowiedzialności za szpital, to należy te pytania kierować do niej.
Na podwyżki (choćby po 150 zł brutto) dla pielęgniarek potrzeba 0,5 mln zł. Strata SP ZOZ za 2014 rok wyniosła 690.000 zł. W jednym z tekstów porównałem te kwoty do strat generowanych przez Oddział Rehabilitacyjny na Osińskiej Górze. Generuje 50.000 zł straty miesięcznie. 600.000 zł rocznie. Od czerwca 2014. Rozmawiałem o tym z ordynatorem oddziału, doktorem Jerzym Smacznym. Dłuższa rozmowa, wiele wniosków, kilka jest ważnych. Sytuacja oddziału pogorszyła się w czerwcu ub. roku, gdy NFZ o 30% obciął kontrakt, nie tylko dla myszkowskiego oddziału. Odpowiedzią oddziału było wprowadzenie płatnych turnusów rehabilitacyjnych, co zwiększyło przychody oddziału o kilkanaście tysięcy. W tym tygodniu oddział ma dwóch „komercyjnych” pacjentów, choć mógłby mieć kilkunastu, gdyby szpital promował te usługi. Bo jak sam ordynator potwierdza, kolejka do niego „na NFZ” sięga 2 lat. Jest też inny wniosek, że uczepiliśmy się rehabilitacji, a straty przynoszą zarówno oddziały chirurgii urazowej, ogólnej i jakiś trzeci. Rehabilitacja w wielkości strat generowanych jest dopiero na 4 miejscu. W SP ZOZ zarabia lecznictwo otwarte, pogotowie, które zmniejszają stratę wiecznie deficytowego szpitala. Nie zauważyłem, aby rządząca szpitalem radna+dyrektor figurant mieli jakikolwiek pomysł, jak to zmienić. Ich interesuje wyłącznie trwanie, a zmiana – jedyna jaką dopuszczają - może dotyczyć najwyżej roszad personalnych w swoim gronie. Starosta Lasecki – widać to coraz wyraźniej - chcąc zachować władzę, świeżo zdobytą, stał się zakładnikiem swojej niemocy i cudzych przerośniętych ambicji. Tylko, panie Starosto, po co panu taka władza?
W koalicji PO-PSL-Przyszłość-SLD coraz bardziej trzeszczy i gdy tylko pojawia się pomysł odważniejszych reform w SP ZOZ, zaraz podnosi się groźba rozpadu koalicji. Może nie warto jej utrzymywać, jeżeli jedynym spoiwem koalicji ma być rozpędzający się wyścig po stołki? Identyczne zarzuty stawialiśmy w Gazecie Myszkowskiej poprzedniej koalicji PiS-u i Pichety. Przypominam, że skompromitowany układ koleżeńsko-finansowy poprzedniego Zarządu Powiatu skończył się dla nich utratą władzy. Ale na pewno chętnie wrócą. Dajecie im coraz więcej okazji.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze