(Myszków) „Sokpol” przekazał do budżetu miasta Myszkowa 10 tysięcy złotych. Darowizna w zamyśle ofiarodawców ma przyczynić się do postawienia w mieście fotoradaru. Kwota jest niewystarczająca do sfinansowania urządzenia w całości, dlatego właściciel firmy Roman Sobczyk na ostatniej sesji Rady Miasta Myszkowa przekonywał radnych do swego pomysłu, apelując by kolejny krok w kierunku fotoradaru wykonali oni. Co o pomyśle sądzą rajcy trudno powiedzieć, bo swej opinii nie wyrazili. Burmistrz Włodzimierz Żak do pomysłu odnosi się sceptycznie. - Trend jest dzisiaj taki, że w niedługim czasie będzie zabronione posiadanie fotoradarów przez urzędy miast. Tym bardziej byłby to nieuzasadniony, nieodpowiedzialny wydatek – mówi. Darowiznę od „Sokpolu” miasto prawdopodobnie przekaże myszkowskim policjantom.
- Usłyszałem, że ponoć poprzednia Rada Miasta nie zgodziła się na to, by na terenie Myszkowa postawić fotoradar. Jeśli to jest informacja prawdziwa, to dla mnie jest bulwersująca i dlatego poprosiłem o możliwość zabrania głosu. Mówię: „ponoć”, bo żadnej pewności co do tego nie mam, uzasadnieniem tego było tłumaczenie, że byłoby to swego rodzaju szykanowaniem społeczeństwa myszkowskiego. Byłbym, jeśli to prawda, nieprawdopodobnie zawiedziony. Bo czy rada zaakceptowałaby również to, że na dziko wylewamy ścieki do Warty? Czy zaakceptowalibyśmy inne nieprawidłowości, które dzieją się w mieście? Bezpieczeństwo na polskich drogach wygląda tak, jak wygląda. Codziennie ginie wielu ludzi, giną tysiące ludzi w skali roku. Wszyscy wiemy, jak to wygląda w innych krajach. W Hiszpanii, która bardzo często porównywana jest do Polski, ma jeden z najniższych odsetek śmierci w wypadkach drogowych na milion mieszkańców. Wiemy o tym, że bardzo wysokie kary w innych krajach, takich jak Niemcy, Szwajcaria, spowodowały znaczne zmniejszenie liczby osób ginących na drogach. W Polsce powoli wkraczamy w ten obszar bardziej konkretnego karania piratów drogowych (...) Ta darowizna, którą zdecydowaliśmy się przekazać na rzecz miasta jest symbolem – mówił podczas sesji Rady Miasta Myszkowa 7 maja Roman Sobczyk. - Ja mówię „nie” dla pomników w postaci zapalonych świec, krzyży przy drogach, ja takiego pomnika nie chcę (...) Apeluję do Państwa, by w Myszkowie postawiono radar. Codziennie przejeżdżam ulicą Słowackiego pomiędzy Żarkami Letnisko, a Myszkowem. Kiedyś jeździłem tędy na rowerze, dzisiaj tego nie robię, bo po prostu się boję – dodawał, zwracając się do radnych.
Jak wspomnieliśmy na początku, trudno powiedzieć co radni sądzą o pomyśle Sobczyka, bo swej opinii nie wyrazili. Na podziękowania za inicjatywę właściciela „Sokpolu” zdecydowała się tylko radna Iwona Skotniczna. Burmistrz Włodzimierz Żak w rozmowie z nami nie pozostawia jednak złudzeń. Urządzenie do robienia zdjęć jadącym zbyt szybko samochodom w Myszkowie niemal na pewno nie stanie. - Te środki są niewystarczające na fotoradar, to po pierwsze. Po drugie, trzeba patrzeć na to, że wojewoda coraz bardziej, coraz głośniej kontroluje straże miejskie i wskazuje, że nie mogą one funkcjonować tylko w oparciu o fotoradar. Ja muszę dodać, że nasza Straż Miejska sukcesywnie powiększa ilość interwencji ekologicznych i związanych z czystością miasta, natomiast coraz mniejszy jest jej udział w sprawach o charakterze komunikacyjnym. Wolałbym, żebyśmy po prostu nie musieli montować tzw. „sierżantów”, które są później dyskusyjne, żebyśmy nie musieli przebudowywać dróg i hamować ruch uliczny. Jestem za tym by budować gdzieś tam w kierowcach właściwą świadomość. Byłoby najlepiej, gdyby zamiast pieniędzy na fotoradary udało się je wydawać na system szkoleń i oddziaływania na psychikę kierowców, którym sam też jestem. To byłyby lepiej wydane pieniądze. Niestety, skuteczność tych miękkich technik jest słaba, i czasami niektórzy mówią: „Musi być bat”! Ja nie jestem zwolennikiem wprost fotoradaru, wolałbym oddziaływanie, żebyśmy sami zechcieli jeździć wolniej. Czy będzie fotoradar? Trend jest dzisiaj taki, że w niedługim czasie będzie zabronione posiadanie fotoradarów przez urzędy miast. Tym bardziej więc byłby to nieuzasadniony, nieodpowiedzialny wydatek. Bo wydalibyśmy ponad 100 tysięcy złotych na fotoradar, bo tyle kosztuje takie urządzenie, i później co byśmy z nim zrobili, skoro nie moglibyśmy go używać? – mówi burmistrz Włodzimierz Żak.
Co zatem z darowizną?
Miasto pieniędzy nie zatrzyma, przekaże je policji. - Uzgodnimy z policją czego będzie potrzebować. Być może to będą te ręczne urządzenia do kontroli prędkości, może super szybkie alko – testery, może policja wskaże coś innego. Natomiast intencja ofiarodawcy musi zostać zachowana, a intencją jest że mamy zakupić coś, co przyda się do nauczenia wolniejszej jazdy – wyjaśnia gospodarz miasta.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze