(Myszków) Pielęgniarki i położne zatrudnione w myszkowskim SP ZOZ-ie postanowiły świętować Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek w dość nietypowy sposób. Dwugodzinną pikietą pod Starostwem Powiatowym w Myszkowie chciały po raz kolejny zwrócić uwagę na swoje problemy. Tym razem wszystkie mówiły jednym głosem „dość czekania”. Żądają głównie podwyżek i poprawy warunków pracy. Starosta Dariusz Lasecki wyszedł do protestujących, lecz powiedział, że nie może obiecać im żądanej podwyżki (po 1.500zł), bo doprowadziłoby to do upadku szpitala powiatowego. Jak stwierdził - musiałby wówczas „podać się do dymisji”. Ani na takie podwyżki ani na związaną z nimi rezygnację z fotela włodarza na pewno go nie stać. W przyszłym tygodniu związki zawodowe pielęgniarek i położnych, dyrekcja szpitala i władze powiatu mają zasiąść do wspólnych rozmów.
We wtorek 12 maja myszkowskie pielęgniarki i położne przyłączyły się do ogólnopolskiej pikiety, którą ich zawodowe koleżanki organizowały w większości miast w Polsce. „NFZ nadaje ton – całkiem zdrowy albo zgon”, „Wszystkie pielęgniarki tak to się utarło, pracować powinny najlepiej za darmo” – można było wyczytać z transparentów, które niosły idące pod starostwo „siostry”.
- Spotykamy się tu pod starostwem w dniu naszego święta. Przykro nam, że właśnie tu i w takich warunkach obchodzimy Dzień Pielęgniarki (12 maja) i Dzień Położnej (8 maja). Z całego serca wraz z zarządem życzę wam pomyślności, pogody ducha, przyjaciół którzy będą was wspierać w trudnych chwilach. Przyszłyśmy tu, bo starostwo powiatowe jest naszym organem założycielskim. Od wielu lat borykamy się z wieloma problemami i z niską płacą. Nasz zawód jest zawodem ciężkim i trudnym, w jego realizacji pomagają nam nasze rodziny. Dyżurujemy w soboty, w niedziele. Średnia wieku pielęgniarki w naszym SP ZOZ-ie to prawie 50 lat. Coraz więcej naszych koleżanek wyjeżdża za granicę, nie ma młodych chcących nas zastąpić. A my – te które zostały ciągle musimy się prosić o zapewnienie godnych warunków pracy i godnej płacy. Jeśli starosta do nas zejdzie, złożymy na jego ręce petycję z postulatami – rozpoczęła Elżbieta Michalik przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SP ZOZ Myszków, wtórowały jej koleżanki: - Starosta twierdzi, że nie w jego gestii jest dać nam podwyżki. To prawda, starostwo może dać na remonty. Ale starosta może nam pomóc w inny sposób – może negocjować z dyrektorem szpitala. Te pieniądze na podwyżki muszą się w końcu znaleźć. Średnia wieku jest wysoka, duża jest absencja z powodu chorób, pojawia się wypalenie zawodowe. Chcemy być doceniane za naszą ciężką pracę. Nie możemy zadowalać się słowami, że nasza praca jest nieodzowna, że jesteśmy siostrami miłosierdzia. Musimy za coś żyć, starzejemy się, chorujemy, musimy mieć na leki. Dobro pacjenta jest najważniejsze, ale musimy tez pamiętać o sobie, bo też będziemy lub jesteśmy pacjentami.
Po kilkunastu minutach do protestujących zszedł starosta Dariusz Lasecki i wicestarosta Anna Socha-Korendo.
- Dziś przecież jest wasze święto. Zamiast świętować, jesteście tu. Zrobię dla was wszystko, co będę mógł. Najpierw musimy poznać wasze postulaty i problemy – powiedział na wstępie starosta, ale szybko mu przerwano.
- Nasze postulaty i problemy znane są od dawna – krzyczały zgromadzone.
- Musicie pamiętać, że szpital to samodzielna jednostka i tam rządzi dyrektor Jacek Kret. Jeśli chodzi o dofinansowanie SP ZOZ-u, to od 2000 roku przekazaliśmy ponad 17 mln zł. Jest to kwota wysoka i imponująca. Mogę tylko zobowiązać – co na pewno zrobię – dyrektora Kreta, by szukał takich rozwiązań… - dodał starosta.
- Ale tym rozwiązaniem nie będzie ani sprzedaż ani prywatyzacja naszego szpitala? – pytały zebrane.
- Nikt tu nie myśli ani nie mówi o sprzedaniu naszego szpitala. Takiego zamierzenia w trakcie kadencji, w której będę pełnił funkcję starosty nie będzie - ani sprzedaży ani prywatyzacji szpitala. Zapraszam panie z zarządu związku do rozmów. A wszystkim tu zgromadzonym życzę wszystkiego najlepszego, spokoju, fajnej pracy w tym naszym ZOZ-ie i poświętujcie – życzył pielęgniarkom i położnym Dariusz Lasecki.
- Jak będziemy miały za co, to będziemy świętować. Te 17 milionów to jest nic, w porównaniu z tym co my wykonujemy od lat. Liczymy na to, że pan starosta będzie trzymał pieczę nad podziałem środków w szpitalu sprawiedliwie między wszystkimi grupami zawodowymi. Przyszłyśmy tu rozmawiać o nas. Nasza praca jest bardzo ciężka. Politykom wydaje się, że my tylko biegamy i rozdajemy tabletki i tyle nas widać. Nie. Zapraszam polityków, by przyszli w nocy na oddział. Rano pielęgniarka musi pacjentów umyć, przebrać, wypełnić obszerną dokumentację – papierową i komputerowa. Wiemy, że pacjent jest dla nas najważniejszy. Siedzimy tylko wtedy, jak piszemy dokumenty i raporty. Nasza praca jest ciężka i niedoszacowana. Za nasze pensje nie da się przeżyć. Pan starosta powie, że pan nie dzieli pieniędzy, ale starostwo jest organem założycielskim dla szpitala. Dlatego na pana ręce składamy naszą petycję. Chcemy wyjaśnić, że pielęgniarka nie istnieje w systemie NFZ, jest tylko lekarz. Jesteśmy u kresu sił, jesteśmy zdesperowane. To jeden z pierwszych protestów. Chcemy, by rząd i wszyscy politycy zauważyli nasze problemy. Pielęgniarki są w tym kraju potrzebne. Za 10 lat, jak odejdziemy nie będzie się miał kto opiekować pacjentem. Prosimy o wsparcie. Pieniądze są na wszystko, na budowę, remonty – to wszystko jest potrzebne, ale proszę nie zapominać o nas, dla nas pieniędzy nie ma – wyliczały „siostry”.
- Dyrektor Kret zawsze obiecuje i na tym się kończy. Nie wiem czy pan starosta sobie zdaje sprawę, że po 37 latach pracy nie mam nawet dwóch tysięcy z dyżurami nocnymi i świątecznymi. Są ogromne dysproporcje między grupami zawodowymi w szpitalu. Jesteśmy niedowartościowanym personelem. Nie tylko wykonujemy nasze zadania, czasem pracujemy za lekarzy, za dietetyczki, jako informatyczki – żaliła się jedna z pielęgniarek.
- Dziękuję za zaproszenie do szpitala, na pewno będę zjawiał się niezapowiedzianie w szpitalu o każdej porze. Chcę tylko przypomnieć, że powiat ma zadłużenie, wliczając do tego odsetki, na poziomie 24 milionów zł, a mimo tego wyasygnowaliśmy ponad 1,7 mln na remont oddziału dziecięcego. Czy uda nam się jeszcze jakieś środki wyasygnować na remont innego oddziału – wątpię w to. W przyszłym roku zrobimy remont oddziału – czy to chirurgii czy to innego. Mogą być z tym problemy. Dyrekcja szpitala na remont starej części wyliczyła kwotę 8 mln zł. Został zrobiony remont interny. Zostaje jeszcze 5 mln, które musielibyśmy dołożyć, by szpital spełniał wymogi NFZ. Trudno powiedzieć czy będziemy w stanie wygospodarować te środki – tłumaczył starosta, lecz po raz kolejny mu przerwano.
- Może będziemy w stanie, może nie będziemy… Nawet jeśli zrobimy remonty, to kto w tym pięknym szpitalu będzie pracował? Jest nas 228. Koleżanki sukcesywnie odchodzą na emeryturę. Mało jest nowych pielęgniarek. Życzę panu staroście, by znalazł osoby, które będą chciały pracować w tym pięknym szpitalu. Życzę panu zdrowia – życzę go też nam. My go już nie mamy i nie mamy pieniędzy na leczenie – kontynuowała jedna z pielęgniarek.
Dyskusję przerwało zaproszenie do rozpoczęcia rozmów starosty Dariusza Laseckiego skierowane do zarządu związku zawodowego. Te trwały ponad godzinę. W tym czasie odczytane zostało pismo złożone na ręce włodarza, w którym związek zawodowy zwrócił się z 4 postulatami, z czego dwa – jak zapewnił starosta – zostaną przez dyrektora myszkowskiej lecznicy spełnione. Personel otrzyma odzież ochronną i szpital zapłaci za te kursy, które będą niezbędne przy wykonywaniu pracy. Do spełnienia pozostały dwa najtrudniejsze – podwyżki płac i zapewnienie odpowiedniej ilości pielęgniarek i położnych na zmianie. Przedstawicielki związków zwracały uwagę, że normy osobowe na zmianach nadal są niedoszacowane.
Najważniejsze pytanie z ust włodarza padło niemal na końcu wizyty – jaka podwyżka byłaby dla tej grupy zawodowej satysfakcjonująca. Zebrane oświadczyły, zgodnie z ogólnopolskim postulatem – po 1.500zł. – Gdyby to ode mnie zależało, dałbym wam nawet po 10 tys. zł. Mówiąc poważnie 1.500zł też bym dał. Ale od razu podaję się do dymisji, bo nie chcę być utożsamiany z likwidacją ZOZ-u – żartował starosta. W przyszłym tygodniu zarząd związku zawodowego pielęgniarek i położnych, władze powiatu oraz dyrekcja szpitala zasiądą do wspólnych rozmów. Wszystkie strony mają do spotkania się przygotować i przedstawić swoje racje. O efektach tych trudnych negocjacji będziemy informować.
Katarzyna Kieras
Nasz komentarz:
SP ZOZ Myszków za 2014 rok ma stratę ok. 600.000 zł. Podwyżka nie po 1.500, ale 150 zł oznacza konieczność znalezienia ponad 0,5 mln zł w budżecie szpitala. Obecny dyrektor na pewno ich nie znajdzie, z braku czasu. Bo oprócz dyrektorowania (po godzinach) dyżuruje w Chrzanowie, Myszkowie, szkoli się. Twierdzi, że mu to nie koliduje z dyrektorowaniem. Nie wierzę.
Ok. 50 tys. strat przynosi oddział rehabilitacji na Osińskiej Górze. Dyrektor nie proponuje jak to zmienić (żeby zarabiał). Lekarze za dyżur weekendowy dostają prawie tyle, co pielęgniarka za miesiąc pracy. Przy tak nędznych płacach pielęgniarek musi budzić to sprzeciw. Nie mury leczą, nawet najpiękniejsze. A o jakości leczenia w myszkowskim szpitalu też możnaby dyskutować tygodniami. Niedawno szpital przegrał sprawę o zgon dziecka. Napiszemy o tym wkrótce ponownie, bo czytając uzasadnienie wyroku włosy jeżą się na głowie, jaka w tym przypadku była skala niekompetencji, bałaganu, błędów i ignorancji. Nikt nie wyciągnął z tego wniosków.
Na koniec jedna dygresja. Tydzień temu sam poddałem się operacji kolana. W prywatnym szpitalu Galen w Bieruniu. Czułem się jak w dobrym hotelu: wszyscy uśmiechnięci, mają czas dla pacjenta. Ktoś powie: bo go stać. Może i tak, ale razem ze mną operowali się pacjenci, którzy na prywatną operację musieli uskładać, wziąć kredyt. Bo NFZ to samo oferowałby im za 2-3 lata. Jak mnie: rezonans w listopadzie, operacja w 2018. Ale dygresja jest inna: najważniejsze osoby rządzące dziś powiatem, kilku lekarzy myszkowskiego szpitala - wszyscy mówili mi, żebym broń Boże nie operował się u nas! Może naprawdę warto się zastanowić nie tylko nad pensjami, ale w całości nad tym jak funkcjonuje ten szpital.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze