(Myszków) Miał być park rozrywki, a jest… I tu z nazewnictwem pojawia się problem, bo jak nazwać ten niefunkcjonalny teren wybudowany przez gminę Myszków przy ulicy Spółdzielczej? Plac zabaw urzędnicy postanowili wysypać drobnym żwirem. Nie da się zrobić kroku, by otoczaki nie wsypały się do butów, a co gdy latem dzieci będą biegać w sandałach lub klapkach? W dodatku od kilku tygodni na terenie tuż obok placu zabaw z ziemi wystaje ponad metrowy drut zbrojeniowy, którego urzędnicy nie potrafią zlokalizować mimo naszej interwencji. Oby znaleźli go zanim coś złego się stanie.
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Tak podsumować można działania myszkowskich urzędników związane z budową obiecywanego parku rozrywki przy ulicy Spółdzielczej. O bezpieczny teren do zabaw dla swoich dzieci walczyła grupa matek z osiedla. Pisały petycje, zbierały podpisy, były nawet u burmistrza Włodzimierza Żaka. Udało się wywalczyć powstanie terenu rekreacyjnego. Przed kilkoma dniami zakończyły się pierwsze prace. Wraz z ich zakończeniem przyszło rozczarowanie mieszkańców, dotarły do nas już pierwsze negatywne opinie na temat nowo powstałego terenu. Trzeba pamiętać, że żaden inspektor nie zbada lepiej wykonania zadania od bacznie przyglądających się przyszłych użytkowników. Kilkukrotnie byliśmy na miejscu po interwencji mieszkańców, na chwilę przed zakończeniem prac zastanawialiśmy się czy to ich początek, bo wszystko wyglądało jak plac budowy… Z informacji przekazanej naszej redakcji przez matki z ziemi miały wystawać pręty zbrojeniowe; zanim się pojawiliśmy większość zniknęła. Jednak nie wszystkie. Znaleźliśmy jeden. Aż jeden! Bo ponad metrowy drut wystający z ziemi pod kątem może doprowadzić do nieszczęścia. Sprawę zgłosiliśmy urzędnikom i nic – nie potrafili zlokalizować wystającego pręta. Rzeczniczka myszkowskiego urzędu chciała się z nami nawet umówić na wizję lokalną… Drut nie zniknął. A to nie wszystko. Wokół nowo powstałego placu zabaw walają się puszki, butelki po alkoholu, najpiękniej teren przystraja, zlokalizowany nieopodal śmietnik. Sam plac zbaw też pozostawia wiele do życzenia. Wysypano go żwirem, zabawa w niepełnych butach może zakończyć się nieustannym wysypywaniem kamieni z obuwia… Nie ma piaskownicy, teren jest nieoświetlony. Wygląda to zupełnie inaczej, niż obiecywał burmistrz. Przed wyborami.
- I to wszystko miało kosztować ponad 300 tysięcy złotych? To kpina z nas wszystkich. Miał być plac zabaw, jest siłownia. Nawet piasku dla dzieci nie ma. Ciekawe jak długo będą ćwiczyć na tych sprzętach? Tylko patrzeć jak siłownia będzie rozebrana przez złomiarzy, a że dookoła ciemno, to radość nie potrwa zbyt długo. Śmietnik nieogrodzony, dookoła straszą stare meble. Miał być przeniesiony i co? – skarży się jedna z mieszkanek osiedla.
Co na to urzędnicy?
- Z końcem kwietnia zostały zamontowane urządzenia siłowni zewnętrznej oraz siedzisko na huśtawce. Teren wokół został uprzątnięty, a nawierzchnia została wykonana zgodnie z projektem. Docelowo wokół kręgu powstanie teren zielony. Do tej pory zrealizowaliśmy tylko część projektu. Biorąc pod uwagę brak odwodnienia terenu, ten rodzaj nawierzchni gwarantuje nam, że w tym miejscu nie zrobi się bajoro. Należy również zwrócić uwagę, że o plac ten powinni zadbać również sami użytkownicy i mieszkańcy, zwracając uwagę, że puszki i butelki po piwie należy wrzucać do pobliskiego śmietnika. Z naszej strony teren wyposażymy w kosze na śmieci – radzi rzeczniczka myszkowskiego magistratu Małgorzata Kitala-Miroszewska. Może to niedomówienie, ale warto zauważyć, że rzeczniczka magistratu nie zadeklarowała, że Urząd Miasta o plac zabaw zamierza dbać: sprzątać, zbierać puszki. (kk)
Napisz komentarz
Komentarze