Było tylko jedno ale… Na teren nieruchomości nie można było zjechać z drogi wojewódzkiej, wjazd musiał powstać od strony Moczydeł. Mimo tego, przed pozyskaniem wymaganych prawem pozwoleń, powstały dwa.
- Przebudowa tego zjazdu została uzgodniona w 2011 roku. Inwestor otrzymał pozwolenie na budowę od stosownego urzędu nadzoru budowlanego i od nas zgodę na przebudowę. Następnie wystąpił o pozwolenie na zajęcie pasa drogowego na czas przebudowy. Wezwaliśmy inwestora o uzupełnienie dokumentów, bo wystąpiły braki. Inwestor nie uzupełnił braków w dokumentacji i pozwolenia nie otrzymał. Sprawa pozostała nierozpatrzona. Jutro (26 marca – przyp. red.) na miejscu będą nasi pracownicy i skontrolują zjazd. Jeśli zjazd został przebudowany bez pozwolenia na zajęcie pasa drogowego na inwestora zostanie nałożony mandat. Jeśli przebudowa została wykonana niezgodnie z projektem, zgłosimy sprawę do nadzoru budowlanego – wyjaśnił Ryszard Pacer, rzecznik Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Po kilku dniach poprosiliśmy Ryszarda Pacera o informację co udało się w sprawie zjazdu ustalić. Zapytaliśmy też dlaczego – skoro wjazd jest nielegalny – dopasowano do niego poziome oznakowanie jezdni. Podwójna linia ciągła w miejscu zjazdu zmieniła się w przerywaną.
- By być precyzyjnym trzeba powiedzieć, że ten zjazd istniał wcześniej i został przebudowany z naruszeniem prawa. Jak wspomniałem uzgodniliśmy projekt, ale inwestor nie dopełnił wszystkich formalności związanych z procesem budowy. Zatem można powiedzieć, że inwestor dokonał samowoli budowlanej. Nasz inspektor sprawdzi wszystkie okoliczności. Jeśli chodzi o organizację ruchu, to na pewno nie była wykonana na nasze zlecenie. W warunkach jakie postawiliśmy uzgadniając projekt, było zapisane że inwestor, przebudowując zjazd, musi także zmienić organizację ruchu w oparciu o projekt zatwierdzony przez Urząd Marszałkowski. Taki projekt do nas nie wpłynął. Także ta kwestia będzie przedmiotem postępowania jakie wszczął nasz inspektor – dodał Ryszard Pacer.
Jak przekazali nam nieoficjalnie mieszkańcy gminy, Mirosław Szczepańczyk pomógł córce pozyskać na tę inwestycję dotację. W końcu to on odpowiedzialny był w gminie za pozyskiwanie środków unijnych… Szkoda, że efekty widać wszędzie, tylko nie w urzędzie. (kk)
Napisz komentarz
Komentarze