(Myszków) Za tydzień rusza oficjalna rekrutacja do myszkowskich przedszkoli. W mieście jest sześć takich placówek i trzy oddziały przedszkolne działające w szkołach podstawowych, w których na dzieci czeka blisko 800 miejsc. Od 20 marca można oficjalnie składać podania o przyjęcie do nich dzieci. Oficjalnie, bo w wielu przedszkolach karty zgłoszeniowe swych pociech rodzice przynoszą już teraz.
Myszków nie boryka się na szczęście z problemem dotykającym aglomeracje i większe miasta w Polsce, gdzie liczba miejsc w przedszkolach jest o wiele mniejsza niż chętnych na nie. W miejskich placówkach na najmłodszych czeka ok. 800 miejsc. W latach 2003-2005 (te dzieci w ciągu trzech lat trafią do przedszkoli) urodziło się w Myszkowie 851 dzieci, więc miejsc w przedszkolach powinno wystarczyć dla wszystkich.
W Przedszkolu Nr 1 na ul. Sucharskiego na dzieci czeka sześć oddziałów: po dwa dla dzieci 6-letnich, 5-letnich i 3-4-latków. W „dwójce” na ul. Pułaskiego działa sześć oddziałów: trzy dla dzieci 6-letnich, dwa dla pięciolatków oraz jeden dla najmłodszych. W Przedszkolu Nr 3 na ul. Millenium są trzy oddziały: jeden dla 3-4-latków oraz dwa oddziały integracyjne dla dzieci 5 i 6-letnich. Pięć oddziałów czeka w Przedszkolu Nr 4 na ul. Skłodowskiej. Dwa dla 6-latków, jeden dla 5-latków i dwa dla 3-4-latków. Po dwa oddziały dla dzieci 6-letnich, 5-letnich i 3-4-letnich istnieją w Przedszkolu Nr 5 na ul. Stalowej. W Mrzygłodzie, w Przedszkolu Nr 6 na ul. Traugutta dzieci znajdą miejsca w dwóch oddziałach: dla dzieci 6 letnich oraz skupiającym dzieci 3,4 i 5-letnie. Prócz tego istnieją trzy oddziały przedszkolne dla dzieci 6-letnich, tzw. „zerówki” działające w Szkołach Podstawowych w Nowej Wsi, Szkole Podstawowej Nr 4 na Ciszówce oraz w „siódemce” na Będuszu.
W każdym oddziale przedszkolnym są miejsca teoretycznie dla 25 dzieciaków. Takie są limity, które przez dyrektorów placówek są jednak najczęściej przekraczane.
- Wszyscy tak robią – mówi Krystyna Jasińska, Kierownik Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta w Myszkowie. –Robi się tak w zasadzie wszędzie. Jeśli limit dla przedszkola z sześcioma oddziałami to 150 miejsc, dyrektor takiej placówki przyjmuje ok. 20 dzieci więcej. Dlatego, że takie są potrzeby i rodzicom tych dzieci „idzie się na rękę”. Najczęściej zresztą tak wygląda sytuacja w przedszkolach, że nigdy nie ma w nich pełnej obsady. Część dzieci np. choruje i nie ma właściwie dnia żeby parę dzieci nie było nieobecnych – mówi K. Jasińska.
Czy ten stan zaspokaja potrzeby rodziców? W zasadzie tak, choć Krystyna Jasińska nie ukrywa, że całkowicie sytuację w Myszkowie rozwiązałyby dodatkowe dwa oddziały przedszkolne.
- Gdybyśmy je mieli, to myślę, że problem umieszczenia dziecka w przedszkolu mielibyśmy rozwiązany z nawiązką. Chodzi tutaj zwłaszcza o dzieci najmłodsze. Trzymamy się zasadniczo ostrego rygoru przyjmowania do przedszkoli dzieci od ukończonego 3 roku życia. Rodzice zgłaszają jednak czasem potrzebę umieszczania w placówkach dzieci 2,5 rocznych, a nawet dwuletnich. Sytuacja ta dotyczy zwykle młodych małżeństw, które mają szansę na zdobycie pracy i są zdecydowane umieścić dziecko w przedszkolu. W takich sytuacjach staramy się pomagać. Nie mamy niestety żadnych technicznych możliwości uruchomienia dodatkowych oddziałów. Nie mamy pomieszczeń na nowe oddziały– tłumaczy Krystyna Jasińska.
Nie zanosi się także, by w Myszkowie powstało przedszkole prywatne, na wzór działającego np. w kilku dzielnicach Częstochowy Klubu Kubusia Puchatka. Choć jest placówką płatną, nie narzeka na brak chętnych.
- W ubiegłym roku była pani, która była zainteresowana. Przygotowaliśmy dla niej informacje dotyczące zakładania przedszkola, wszystkie procedury, krok po kroku. I na tym się skończyło. Warunki, jakie muszą spełnić osoby chcące je uruchomić są dość wyśrubowane, muszą być spełnione wszystkie obowiązujące w przedszkolach standardy, m.in. sanitarne – nie wszyscy decydują się z tym zmierzyć – wyjaśnia.
W pierwszej kolejności do przedszkoli przyjmowane są dzieci z niepełnych rodzin oraz dzieci, których rodzice pracują i mają kłopot z zapewnieniem im opieki. Pierwszeństwo mają także dzieci z terenu gminy. Nie znaczy to jednak, że nikt spoza Myszkowa nie ma szans na miejskie przedszkole. Jeśli jest w nim miejsce dziecko jest przyjmowane, a pomiędzy właściwymi urzędami gmin podpisywane jest porozumienie o pokrywaniu kosztów pobytu dziecka w przedszkolu.
Zgodnie z reformą, którą właśnie zawetował Prezydent RP, ale odrzucenie jego weta jest w parlamencie prawie pewne, od 2012 roku sześciolatki pójdą obowiązkowo do pierwszych klas szkół podstawowych. Już od września br. rodzice sześciolatków mogą posłać dziecko do szkoły „dobrowolnie”, teoretycznie zwalniając miejsce w przedszkolu.
- Generalnie rodzice, przynajmniej u nas, wolą by ich dzieci 6-letnie pozostały w przedszkolach. Obawiają się tego, że w dużej szkole dziecko będzie czuć się bardzo zagubione – mówi K. Jasińska. Według szacunków Wydziału Edukacji UM Myszkowa średnio tylko jedno dziecko z oddziału przedszkolnego 6-latków zostanie przez rodziców skierowane do I klasy w szkole. Jej słowa potwierdza Ewa Labocha, Dyrektor Przedszkola Nr 3 na ul. Millenium.
- Tylko rodzice jednego na 23 dzieci w grupie sześciolatków deklarują, że ich dziecko pójdzie od nowego roku do szkoły.
Nasze przedszkole – dodaje E. Labocha -to jedyna tego typu placówka na Światowicie, ale na potrzeby dzielnicy wystarczająca. Uczęszczają do nas również dzieci niepełnosprawne z orzeczeniami do kształcenia specjalnego, i z terenu gminy wszystkie dzieci, które potrzebują takiego kształcenia są do nas przyjęte. Jeśli obecna liczba, 87 dzieci uczęszczających do przedszkola się nie zwiększy w przyszłym roku to sądzę, że nikomu nie odmówimy przyjęcia. Nie ma u nas tendencji zapisywania dzieci do przedszkoli z dużym wyprzedzeniem, daje się jednak odczuć, że rodzice mają dyskomfort, boją się, że dla ich dzieci może zabraknąć miejsca w przedszkolu. Już teraz mamy ok. 40 kart zgłoszeniowych. Czekamy na nie do końca kwietnia – mówi E. Labocha.
Sytuacji na pewno nie sprzyja zamieszanie towarzyszące wprowadzaniu wspomnianej zmiany ustawy o systemie oświaty. Reforma poza obowiązkową nauką w szkole dla sześciolatków w 2012 r. daje także pierwszeństwo w przyjmowaniu do przedszkoli pięciolatków, dla których przedszkole stanie się obowiązkiem już za dwa lata. MEN szacuje, że we wrześniu w szkołach dobrowolnie stawi się 30 % sześciolatków, dane te nie mają jednak odbicia w statystykach wydziałów edukacji w większych miastach. W Krakowie na ponad 4 tysiące rodziców tylko 74 zadeklarowało, że ich pociechy rozpoczną naukę w wieku 6 lat. Obawy, co nie dziwi, przejawiają także rodzice sześciolatków z Myszkowa, którym w podjęciu decyzji ma pomóc spotkanie organizowane dla nich 26 marca w Miejskim Domu Kultury o 16.30.
- Zobaczymy, w jakim kierunku pójdą przemyślenia rodziców, jakie będą ich deklaracje. Na razie są zdecydowanie na „nie”. Chcą by ich dzieci uczęszczały do przedszkoli na starych zasadach. Czas na podjęcie decyzji mają do 11 maja. Chcę by na tym spotkaniu nauczyciele, którzy zostali oddelegowani do poradni diagnostyki przedszkolnej dokładnie wytłumaczyli rodzicom na czym polega diagnozowanie dojrzałości szkolnej, żeby wytłumaczyli rodzicom na czym polega też obniżenie wieku obowiązku szkolnego. Rodzice mają dostać dokładne, rzetelne informacje, jak to się zmienia jeśli chodzi o realizację podstawy programowej. Po tym spotkaniu będę prosiła, żeby podali nam szacunkowo informację, ilu z nich jest zainteresowanych żeby ich dzieci poszły do szkoły – wyjaśnia K. Jasińska.
Dodaje, że we wrześniu i październiku ubiegłego roku zainteresowanie zmianami na pewno było większe. Gorąca dyskusja w mediach sprawiła, że rodzice zaczęli się zastanawiać i nie są już tak skłonni do posyłania dzieci do szkół.
- My też mamy trzy lata na dostosowanie szkół, na stworzenie w nich warunków dla dzieci 6-letnich. Najbliższy rok będzie dla wszystkich rokiem niepewności – zapowiada Krystyna Jasińska.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze