Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 02:44
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

NIE BOJĘ SIĘ WYGRAĆ

Komitet Wyborczy „Wspólna gmina Koziegłowy” wystawia w wyborach na burmistrza Gminy i Miasta Koziegłowy Grzegorza Sikorskiego. Związany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej Sikorski, jest obecnie Dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.  
Podziel się
Oceń

Komitet Wyborczy „Wspólna gmina Koziegłowy” wystawia w wyborach na burmistrza Gminy i Miasta Koziegłowy Grzegorza Sikorskiego. Związany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej Sikorski, jest obecnie Dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.

 

Grzegorz Sikorski: Dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, którego jednym z głównych zadań na lata 2014-2020 jest zainwestowanie ponad 550 mln EURO środków europejskich w aktywizację zawodową bezrobotnych, edukację zawodową młodzieży oraz rozwój przedsiębiorczości i samozatrudnienia mieszkańców całego województwa śląskiego. Ukończył Pedagogikę - Poradnictwo Zawodowe i Pośrednictwo Pracy na Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie oraz podyplomowo Zarządzanie - Samorząd Terytorialny w Kontaktach Europejskich na Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

 

W latach `90 pracownik Zakładu Elektroenergetyki Kolejowej w Katowicach. Od 2000 roku doradca zawodowy z doświadczeniem w aktywizacji zawodowej i wsparciu pracowników upadających przedsiębiorstw państwowych (m.in. PKP). Były długoletni kierownik Filii WUP w Częstochowie, gdzie zajmował się m.in. pomocą dla pracowników Huty Częstochowa. W latach 2011-2013 kierował Biurem Funduszy Europejskich UM Częstochowy i przygotowywał subregion częstochowski do nowej perspektywy finansowej 2014-2020.

 

Nauczyciel akademicki na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, twórca i koordynator wielu uniwersyteckich projektów międzynarodowych związanych z edukacją i doradztwem zawodowym, mobilnością zawodową oraz integracją usług społecznych i rynku pracy. Stały współpracownik Wyższej Szkoły Federalnej Agencji Pracy Niemiec. Ekspert z zakresu rynku pracy konsorcjów wykonujących ekspertyzy dla Komisji Europejskiej. Posiada międzynarodowe certyfikaty językowe i informatyczne. Specjalista w zakresie systemów zarządzania jakością i procedurami administracyjnymi.
Szczęśliwy ojciec i mąż.

 

Gazeta Myszkowska: - Jest pan kandydatem na burmistrza Koziegłów w nadchodzących wyborach. Nie boi się pan?

 

Grzegorz Sikorski: - Nie, dlaczego miałbym się bać?

 

- Bo gdyby pan wygrał te wybory będzie pan musiał posprzątać bałagan, jakiego przez 12 lat narobił burmistrz Jacek Ślęczka.

 

- Nie obawiam się sprzątania po bałaganie, jakiego narobił pan Jacek Ślęczka. Ten bałagan po pierwsze trzeba zinwentaryzować, sprawdzić - co konkretnie jest zrobione, a co nie i co zostało już zaplanowane. Budżety w Koziegłowach co roku się „domykają”, więc na papierze wszystko wygląda dobrze. Gorzej, gdy się spojrzy na gminę od strony inwestycji już zrealizowanych, szczególnie braku kanalizacji. To jest największy problem Koziegłów, który wszyscy kandydaci w wyborach podnoszą, a szczególnie mieszkańcy.

 

Gmina Koziegłowy po tych 12 latach jest cywilizacyjnie zapuszczona - to jej główny problem, który będzie trudny do załatwienia, ale nie obawiam się tego wyzwania. Nigdy dotychczas nie miałem problemów z zarządzaniem różnymi instytucjami publicznymi, które korzystają zarówno z pieniędzy unijnych, jak i krajowych. Co jakiś czas zmieniam pracę, w pewnym sensie dla komfortu psychicznego i własnego rozwoju. Nie obawiam się wyzwań i cała moja ścieżka kariery zawodowej to potwierdza. Po wielu latach nabywania doświadczenia - zarządzanie gminą, nie będzie dla mnie problemem. Kiedy porównuję budżet gminy do budżetu, jaki realizuję w WUP - to „niebo, a ziemia”. W budżecie mojego urzędu, można by zmieścić kilka budżetów Koziegłów.

 

- Odnosząc się do sytuacji zastanej, 12 lat rządów Ślęczki. Co trzeba posprzątać w Koziegłowach?

 

- Priorytet to kwestia kanalizacji. Istnieją środki finansowe na cele ochrony środowiska i gospodarki wodno-ściekowej w nowym okresie programowania, z których mogłaby skorzystać gmina Koziegłowy, ale problemem będzie to, że wiele inwestycji już przeprowadzono, i będą one teraz problematyczne z punktu widzenia logicznej kolejności. Np. rynek w Koziegłowach, który niedawno chwaliłem, bo jest ładny. Ale chcąc tam wybudować kanalizację, trzeba będzie wszystko rozkopać.

 

- Ten problem wskazywaliśmy w Gazecie Myszkowskiej, alarmując, gdy budowany był rynek w Koziegłowach. Pytaliśmy „gdzie popłyną fekalia”? Burmistrz tłumaczył wtedy, że popłyną ulicami zewnętrznymi. To wydawało się absurdem. Ale te zewnętrzne ulice burmistrz Ślęczka wyasfaltował, więc nimi ścieki też nie popłyną. Dobrze myślę?

 

- Tak. To jest największy problem, że chcąc zrobić cokolwiek, trzeba będzie burzyć, bo gmina realizowała inwestycje „od końca”. Budowa kanalizacji to nie jest zadanie na jedną kadencję, a w tej dziedzinie Koziegłowy nie zrobiły prawie nic. Trzeba będzie też sporo dołożyć z własnego budżetu, bo nie wszystkie wydatki będą refundowane ze środków unijnych. Kto zacznie, a będzie musiał centrum Koziegłów rozkopać, na początku straci wizerunkowo.

 

- Czy to znaczy, że gmina Koziegłowy rozwijała się jakby od końca?

 

- Gmina Koziegłowy, abstrahując od zaniedbań w zakresie kanalizacji, przede wszystkim nie wykorzystała swojego położenia komunikacyjnego.

 

- Porównajmy Koziegłowy do Siewierza. Położenie podobne, wielkość gminy. Ale Siewierz wykorzystał swój czas bardzo dobrze. Rynek piękny, ale z kanalizacją. Skanalizowana prawie cała gmina, która teraz zabiega o przyciągnięcie nowych mieszkańców.

 

- Gmina Koziegłowy dotychczas nie wykorzystała położenia geograficznego i nie promowała siebie jako dobrego miejsca do zamieszkania. Sam tutaj buduję dom, na ulicy Letniskowej, ziemi moich pradziadków – Ptasików z Rosochacza. Mam rodzinę m.in. w Markowicach i Rzeniszowie. Mam nadzieję wprowadzić się już w przyszłym roku. Do budowy domu w Koziegłowach skłoniło mnie przede wszystkim położenie. Pracuję w Katowicach i Częstochowie, żona w Katowicach. Często podróżuję za granicę, więc bliskość lotniska w Pyrzowicach jest dla mnie bardzo istotna. Koziegłowy mają bardzo dobrą lokalizację, ale gmina się wyludnia, a nowych mieszkańców, którzy mogliby tu się osiedlać może odstraszać właśnie brak infrastruktury. I to są zaniedbania ostatnich lat.

 

- O nowych mieszkańców intensywnie zabiega właśnie Siewierz, który już podawaliśmy jako przykład. Ta gmina, gdy zakończyła budowę infrastruktury, zadbała też o miejsca wypoczynku, a teraz, pod hasłem „zamieszkaj w Siewierzu” buduje nowe osiedla nad zalewem przeczyckim. Siewierz jest jakby w innej rzeczywistości niż zapuszczone Koziegłowy, choć kilkanaście lat temu to Siewierz wyglądał gorzej. Ale porównajmy Koziegłowy do pozostałych sąsiadów: Poraj, Kamienica?

 

- Koziegłowy rzeczywiście możemy porównywać do Siewierza, trochę do Poczesnej, choć to gmina będąca raczej przedmieściem Częstochowy. W świadomości ludzi podróżujących po naszym województwie drogą DK1 – Koziegłowy nie są za bardzo rozpoznawalne. Gdy podaje się jakieś punkty orientacyjne gościom jadącym na południe lub północ regionu - zawsze pada nazwa Siewierza, nigdy Koziegłów, które nie są nawet za dobrze widoczne dla przejeżdżających. Jakiś odrapany budynek na głównym skrzyżowaniu. Gmina jest położona na kilkunastu kilometrach wzdłuż trasy, a nie widać z niej żadnej reprezentacyjnej inwestycji, z którą gmina mogłaby być pozytywnie kojarzona. Tym bardziej, że jest bramą wjazdową dla Powiatu Myszkowskiego i ta jej funkcja w naszym powiecie ma niebagatelny wpływ na rozwój innych gmin. Promocja i tworzenie odpowiedniego wizerunku gminy jako bardzo dobrego miejsca pracy i życia – to bardzo istotne zadania niezbędne do realizacji w nowej kadencji. Można zaobserwować, że młodzi mieszkańcy wyjeżdżają stąd - najpierw za szkołą, później za pracą i już nie wracają. Nie ma ich co zatrzymać, nie ma ich co przyciągnąć. Jednym z pomysłów, który prezentuję w kampanii, to promowanie i wspieranie edukacji zawodowej w gminie i powiecie. Mój pomysł to tworzenie i rozwój klas zawodowych, które gwarantowałyby zatrudnienie po otrzymaniu świadectwa ukończenia szkoły.

 

- Jak to zrobić, żeby była gwarancja pracy?

 

- W woj. śląskim powstaje program nazwany „Dualna Klasa”, który jest moją autorską inicjatywą, jako dyrektora WUP. Program przewiduje m.in. wsparcie dla tworzenia dualnych, czyli praktyczno-teoretycznych klas zawodowych w szkołach, które podejmą współpracę z pracodawcami, oferującymi płatne praktyki w swoim zakładzie pracy - na wzór rozwiązań niemieckich. Obecnie podobny system funkcjonuje w rzemiośle - tam młody człowiek praktykuje w minimum połowie całego czasu kształcenia. Jednak nie jest to metoda kształcenia odpowiednio upowszechniona i dostosowana do potrzeb wszystkich firm, które mogłoby tworzyć miejsca praktyk, a później pracy dla młodych ludzi. Chciałbym wykorzystać ten program, jako propozycję dla młodych mieszkańców gminy. Jednym z partnerów mojego programu jest Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, która zgłasza ogromne zapotrzebowanie na wykwalifikowanych absolwentów szkół zawodowych. Kształcenie zawodowe to kompetencje powiatu, nie gminy, więc potrzebna jest współpraca ze starostą w tym zakresie. Koziegłowy już prowadzą szkołę ponadgimnazjalną - liceum, więc doświadczenie w tym zakresie już mają. Jednak statystyki bezrobocia pokazują, że połowa bezrobotnych do 25 roku życia jest albo po liceum lub po studiach. Liceum i późniejsze studia - wybierane bardzo często w sposób przypadkowy - nie gwarantują zatrudnienia. Pracodawcy chcą kwalifikacji, kompetencji, umiejętności. Zamiast skończyć słabe studia, na kiepskiej uczelni wyższej, lepiej skończyć dobrą szkołę zawodową, która profesjonalnie wykształci od strony praktycznej. I szkoła zawodowa musi nastawić się przede wszystkim na kształcenie praktyczne i tu jest jeszcze wiele do zrobienia – stąd propozycja programu w skali całego województwa. Koziegłowy i Powiat Myszkowski mogą być liderem tych zmian. Aby dać lepsze szanse naszej młodzieży na rynku pracy – powinny powstać  „dualne klasy” w powiecie i gminie.

 

- Ale ciągle to nie jest główne zadanie burmistrza.

 

- Ale kształcenie gimnazjalne już tak. A w całej Polsce generalnie „leży” doradztwo zawodowe dla uczniów ostatniej klasy gimnazjum, w której młodzież decyduje po raz pierwszy o swojej ścieżce rozwoju zawodowego. Młodzież decyduje o dalszym kształceniu, kierując się stereotypami, wyobrażeniami rodziców lub modą. W Częstochowie było np. liceum zawodowe o profilu „modelka”, które kompletnie nie dawało żadnego zawodu, ale dawało iluzję kariery medialnej. Doradztwo zawodowe w gimnazjach, to już jest zadanie dla burmistrza i chciałbym je wykonywać jak najlepiej. Te zadania często są bagatelizowane. Panuje powszechna opinia, że lepiej wybudować chodnik, niż finansować doradztwo zawodowe. Jednak poprzez taką politykę – po tych nowych chodnikach chodzi coraz mniej młodych ludzi, którzy nie widząc perspektyw – wyjeżdżają.

 

- Edukacja w gminie Koziegłowy nie jest na złym poziomie. Wśród najlepszych w powiecie jest Gimnazjum w Gniazdowie, jest dobra infrastruktura. Szkoły to dziedzina, o którą burmistrz Ślęczka dbał, choć były i konflikty wokół zamykania szkół w Mysłowie, Starej Hucie, czy Siedlcu, co skutkowało nawet referendum nad odwołaniem burmistrza. Ale techniczne szkoły są zadbane, mają boiska, place zabaw.

 

- Ta infrastruktura edukacyjna niestety nie jest w pełni wykorzystana, właśnie ze względów demograficznych. W związku z coraz mniejszą liczbą uczniów - infrastruktura będzie pustoszeć, niszczeć, a pomysłu na zagospodarowanie szkół wiejskich nie ma. Działają one na pół gwizdka. Generują koszty. Mam pomysły jak tę infrastrukturę zagospodarować. Można wspólnie z ośrodkami pomocy społecznej, urzędem pracy, stowarzyszeniami i przedsiębiorcami tworzyć centra aktywizujące lokalną społeczność. To pozwoli racjonalniej wykorzystać szkoły i rozłożyć koszty utrzymania na więcej źródeł.

 

To, że rodzi się mniej dzieci nie jest akurat winą burmistrza Ślęczki, ale gdyby zadbał o ściągnięcie nowych mieszkańców do gminy, nowych rodzin - to i dzieci byłoby więcej. Do tego dochodzi błędna polityka edukacyjna - wiemy iż za rok, dwa, pięć będzie jeszcze mniej dzieci i za kilka lat szkoły będą świeciły pustkami, a mimo to inwestycje w edukacje są duże, ale doraźne, bez koncepcji na wiele lat. Bez strategii. Gmina nie ma pomysłu na wprowadzenie do szkół innych funkcji i takie inwestowanie nazwałbym marnotrawieniem publicznych pieniędzy. Kompletnie bez wizji co będzie za 10 lat. To nieodpowiedzialność. Droga w ślepą uliczkę.

 

- Jeżeli dobrze rozumiem, to zarzuca pan, że to co działo się w Koziegłowach: troska o szkoły, jakieś inwestycje w infrastrukturę, to działanie fasadowe, pod publiczkę: zrobimy rynek, zrobimy plac zabaw. Bez patrzenia, czy to ma sens. Dobrym przykładem może być budowa kilka lat temu placu zabaw obok wytwórni Jurajska w Postępie. Ile razy tamtędy przejeżdżałem, jeszcze nigdy nie widziałem tam żadnego dziecka. Bo plac zabaw wybudowany jest w idiotycznym miejscu.

 

- Planowanie jest chaotyczne i doraźne. Jak wspomniany rynek - choć bardzo ładny, ale wymagający w przyszłości rozbiórki. Nie widać koncepcji rozwoju przestrzennego gminy i mimo że gmina ma plany zagospodarowania przestrzennego – sprawiają one wrażenie dokumentów zrobionych tylko dla formalności. Nie ma stref przygotowanych do promowania, jako miejsce osiedlania się nowych mieszkańców. Słabo przygotowana i promowana spójna przestrzeń pod nowe inwestycje, które można by przyciągnąć do gminy choćby poprzez atrakcyjność komunikacyjną i kluczową rolę dla powiatu myszkowskiego. To duża szansa, ale niewykorzystana przez Koziegłowy.

 

- Przez wiele lat Koziegłowy miały ten atut, że są położone przy trasie DK-1 i na tej atrakcyjności powstało kilka przedsiębiorstw, choć nie z aktywnym udziałem obecnego burmistrza. Temu nawet zarzucano utrudnianie życia inwestorom. Ale czy nie jest tak, że atut trasy DK-1 traci na znaczeniu? Firmy z Koziegłów już zaczynają się wyprowadzać. Nie są to spekulacje, lecz fakty. Firma Promar, Polska firma z całkowicie niemieckim kapitałem, właśnie rozpoczęła budowę zakładu w Strefie Aktywności Gospodarczej w Zawierciu, gdzie w 2015 w całości przeniesie produkcję z Koziegłów. Zakład w Koziegłowach, zatrudniający ok. 20 osób będzie zlikwidowany. Nowy zakład w Zawierciu ma zatrudniać ok. 60 pracowników. Będzie pan w stanie odwrócić ten groźny dla Koziegłów trend?

 

- O tym, gdzie przedsiębiorca lokalizuje inwestycję decydują koszty: infrastruktury, logistyki, zasobów kadrowych. Ale nie tylko – ważna jest także opinia i kondycja rodzimych firm. W Koziegłowach brakuje mi samorządu pracodawców. On nie musi mieć bardzo formalnej struktury, ale musi istnieć, jako Partner do dyskusji, w którym kierunku powinna rozwijać się gmina. Gdyby to działało sprawnie, może nie dochodziłoby do takich sytuacji, że firmy się wyprowadzają, bo w Koziegłowach nie widzą perspektyw rozwoju swojego biznesu. Już spotykam się z przedsiębiorcami, aby o tych problemach rozmawiać i namawiam ich do utworzenia organizacji przedsiębiorców z terenu gminy.

 

- To znaczy, że liczy pan na głosy przedsiębiorców w wyborach? Jaki ma być pański elektorat?

 

- Liczę przede wszystkim na głosy ludzi młodych, którzy chcą zmiany, odświeżenia sposobu zarządzania gminą, odświeżenia wizerunku gminy. Stawiam na ludzi, którzy chcą namawiać swoje dzieci i znajomych, aby zamieszkali w Koziegłowach do czego trzeba stworzyć odpowiednie warunki. Stawiam też na przedsiębiorców. Chcę słuchać, czego tak naprawdę potrzebują i jak im pomóc, aby tworzyli nowe miejsca pracy. Chciałbym część budżetu gminy przeznaczać na budżet partycypacyjny, o którym decydować będą bezpośrednio mieszkańcy, a także przedsiębiorcy. Liczę na głosy aktywnych mieszkańców, którzy chcą mieć realny wpływ na rozwój swojej gminy.

 

Mam propozycję dla pracowników administracji, urzędników, a co za tym idzie – klientów urzędu. Propozycję polepszenia jakości obsługi poprzez podniesienie kwalifikacji personelu. Wprowadzenia nowoczesnych metod pracy w urzędzie. Informatyzacja i rozwój usług elektronicznych, e-urzędu. Gmina Koziegłowy, jest partnerem w projekcie budowy infrastruktury światłowodowej „E-Region”, który udało mi się z powodzeniem przeprowadzić przez zatwierdzenie w Komisji Europejskiej. Powstaje 340km sieć światłowodowa w subregionie częstochowskim. Światłowód będzie przechodził także przez gminę Koziegłowy i na bazie tej sieci można uruchomić szereg usług nie tylko publicznych, ale i komercyjnych. Dobry dostęp do szybkiego internetu w gminie może stać się faktem.

 

Chciałbym, aby młodzi ludzie wyszli z domów i poszli głosować. Myślę, że pójdą, gdy zobaczą na kartach do głosowania swoich rówieśników, którzy mają duże szanse w okręgach jednomandatowych zdobyć mandat z komitetu wyborczego Wspólna Gmina Koziegłowy. To bardzo odświeży nasz lokalny samorząd. Radni, którzy już długo zasiadają w Radzie Gminy, po wielu latach, kadencjach tworzą pewien system zależności z burmistrzem i z czasem rada staje się tylko maszynką do głosowania. Widzieli to mieszkańcy gminy, którzy doprowadzili w ubiegłym roku do referendum za odwołaniem rady i burmistrza. To był taki głos rozpaczy mieszkańców, których głos był ignorowany przez ludzi, którzy oficjalnie ich reprezentują. Teraz komitet referendalny wspiera moją kandydaturę na burmistrza Koziegłów i z pewnością nie zawiodę zaufania tych mieszkańców.

 

- Ale tylko głosami młodych nie wygra pan wyborów. Jak chce pan przekonać tych, co przez 3 kadencje głosowali na Ślęczkę, że głosowali źle?

 

- Chcę ich przekonać, że skupię się na tworzeniu warunków do wzrostu liczby miejsc pracy. To klucz do rozwoju gminy. Nowe miejsca pracy, to nowe przychody, nowe inwestycje. Chcę spotkać się i rozmawiać z rolnikami, którzy są dzisiaj bardziej przedsiębiorcami niż tradycyjnymi rolnikami w rozumieniu jaki dominował w ubiegłym wieku.


Chcę też namówić kobiety, żeby wyszły z domów i poszły do wyborów. Żeby poczuły się równie ważne w decydowaniu o losie swojej gminy, jak mężczyźni.


Chciałbym wspomagać godzenie życia zawodowego i rodzinnego poprzez zwiększenie ilości miejsc w przedszkolach. Dla kobiet chciałbym stworzyć lepsze warunki do zatrudnienia, bo kobiety posiadają ogromny, niewykorzystywany potencjał. To wszystko zależy od miejsc pracy, a więc od przedsiębiorców i warunków, jakie im stworzymy w gminie.


Nominalnie bezrobocie nam spada, ale to nieco usypia czujność. Mamy coraz niższy wskaźnik przyrostu naturalnego i emigrację za granicę. Efekt jest taki, że budujemy chodnik, ale szybko zarasta on trawą, bo nikt po nim nie chodzi.

 

- Albo zarasta, bo nikt go nie sprząta. To przykład z Myszkowa, ale podałbym kilka chodników, które trawa porasta albo od lat lub tuż po wybudowaniu: ulica Słowackiego choćby. Ale to problem kandydatów na burmistrza w Myszkowie.

 

- Młodzi ludzie, którzy chcą zakładać biznes powinny otrzymać duże wsparcie. Gmina Koziegłowy nie zrobiła tego nigdy, a już dawno powinna mieć projekt finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego, jak zrobiło to wiele innych samorządów, który wspierałby powstawanie nowych firm. Dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej nie musi wypłacać tylko Powiatowy Urząd Pracy. Może to robić każda instytucja składająca dobry projekt. Od nowego roku będzie trudniej pozyskać te pieniądze bezpośrednio przez gminę. Trzeba jednak się starać, aby uruchomić taki system informacji, doradztwa i wsparcia, żeby jeśli już nie poprzez gminę, a inne instytucje – młodzi koziegłowianie mieli dostęp do środków na rozpoczęcie swojego biznesu.

 

- W wyborach na burmistrza Koziegłów będzie 3 kandydatów, o ile ktoś nie dojdzie: pan, burmistrz Ślęczka i Wojciech Domagała, który już udzielał wywiadu Gazecie Myszkowskiej i powiedział w nim, że wygra ze Ślęczką w I turze. To bardzo optymistyczne z jego strony. A jak pan widzi swoje szanse w tych wyborach?

 

- Mówiąc żartem: życzę panu Wojtkowi, żeby wygrał w I turze! Ja podchodzę bardziej realnie. Pan Jacek Ślęczka ciągle ma duży elektorat i poparcie, ale sądzę, że dużo mniejszy, niż się tego spodziewa. Mieszkańcy są już zmęczeni. Moim zdaniem funkcję burmistrza powinno się sprawować nie dłużej niż 2 kadencje. Rządząc dłużej – popada się w rutynę, marazm.

 

- To tylko marazm, czy może już nepotyzm? Bo system powiązań rodzinnych w urzędach Koziegłów jest bardzo rozwinięty. Jak pan ocenia, czy to zjawisko (nepotyzm) jest w Koziegłowach obecne i jest problemem tej gminy?

 

- Nie przyglądałem się strukturze zatrudnienia w gminie Koziegłowy. Prawo zabrania bezpośredniej podległości osób blisko spokrewnionych. Wymaga także konkursów o uczciwych warunkach. Jeżeli zostały złamane przepisy ustawy o pracownikach samorządowych, choć nie spodziewam się, żeby burmistrz Ślęczka pozwolił sobie na takie działanie - to trzeba będzie to wyjaśnić. Prawo jednak nie zabrania zatrudniania rodziny, ale pozostaje niesmak etyczny.

 

- Chodzi mi bardziej o takie sytuacje, które wielokrotnie wskazywali nasi czytelnicy. Ktoś zostaje radnym, to za chwilę pracę dostaje żona, narzeczona lub kuzynka.

 

- To jest naganne. System konkursów w samorządzie powinien dawać szansę zwycięstwa najlepszym. Oczywiście naturalnym jest, że znajomość, wiedza o osobie, którą zatrudniamy, daje możliwość pracodawcy podjęcia dobrej decyzji kadrowej, ale rodzina, to jednak za blisko. Jestem jak najgorszego zdania o takim zachowaniu, a miałem możliwość w swojej karierze zatrudniać wielu osób. Nie zdarzyło mi się nigdy, od 12 lat pracując w administracji publicznej, zatrudnić kogoś z rodziny. Chyba, że małżeństwa dobierają się, pracując razem w urzędzie, to jest to sytuacja akceptowalna, a nawet sympatyczna.

 

- Sądzi pan, że mieszkańcy gminy Koziegłowy otworzyli oczy i spojrzą jakby z zewnątrz: porównają jak rozwijały się Koziegłowy przez 12 lat, a gdzie teraz są sąsiedzi?

 

- Myślę, że jest na to szansa. Że mieszkańcy widzą, jak bardzo jesteśmy w tyle i jak bardzo trzeba odświeżyć tę gminę.

 

- Sytuacja Koziegłów wymaga korekty, czy całkowitej zmiany?

 

- Wymaga zmiany całościowej filozofii zarządzania, a to duża zmiana. Koziegłowy wymagają innego rozłożenia priorytetów. Innego inwestowania. Gmina nie inwestowała mało, ale niewłaściwie. Trzeba zdobyć finansowanie z zewnątrz na właściwie dobrane cele. W gminie nie ma sprawnego zespołu, drużyny, która bez względu na to z jakich funduszy, byłaby w stanie pozyskać szybko i sprawnie, poprzez projekty, pieniądze z funduszy unijnych. A szanse uciekają. Kiedy był przygotowany nowy Program Rozwoju Subregionu, który teraz ma nazwę Regionalne Inwestycje Terytorialne, gdzie gmina mogła zagwarantować sobie środki na inwestycje, nie widziałem jakiejś ofensywy inwestycyjnej gminy Koziegłowy. Za to padały takie kuriozalne propozycje do projektów europejskich, jak odbudowa zamku w Koziegłowach. 10-milionowy koszt, bez żadnej kalkulacji skąd gmina weźmie na udział własny, ani po co budować taki obiekt, jak go później utrzymać.


W zarządzaniu gminą nie można łatać tylko dziur, robić tylko doraźne inwestycje, ale mieć spójny dalekosiężny plan. W zakresie inwestycji trzeba będzie wszystko rozkopać, poprawić, ale najpierw pozyskać na to pieniądze. Trzeba zrobić w Koziegłowach to, co inni już dawno mają: przede wszystkim kanalizację. Nie będzie to ani tanie, ani bezbolesne. Mam pomysł na gminę Koziegłowy i potrafię go realizować. Wiem skąd pozyskać pieniądze, jak gospodarować budżetem. W tej chwili gospodaruję publicznymi pieniędzmi w wysokości około 0,5 mld zł rocznie.


Nie chciałbym potępiać wszystkiego, co robił burmistrz Jacek Ślęczka. Gdyby wszystko robił źle – nie wygrywałby wyborów trzy razy z rzędu. Ale już chyba czas na odpoczynek. Nawet wzrastające poparcie w sondażach dla PiS może nie wystarczyć na wygraną po raz czwarty. Z pewnością będzie on wykazywał w kampanii swoje zasługi i dobre pomysły. Proponuję zatem dyskusję z burmistrzem Ślęczką, może poznamy jego argumenty.

 

- O kanalizacji gminy Koziegłowy mówimy tak dużo, że jej po prostu nie ma. Burmistrz Ślęczka od lat obiecuje mieszkańcom, że wybuduje oczyszczalnię, kanalizację. Nie wybudował, choć rządzi 12 lat. Ale twierdzi, że będzie budował. Po 12 latach Ślęczka rozwija nam plany ogromnego programu kanalizacji Koziegłów. Moim zdaniem nierealny, bo gmina nie dostanie na to dofinansowania. Ale są pierwsze dowody na to, że to wszystko bzdura. Gmina Koziegłowy zawarła porozumienie z Porajem co do współfinansowania budowy oczyszczalni ścieków w Żarkach Letnisku, do której mają popłynąć ścieki z Lgoty Nadwarcia. Poraj oczyszczalnię i kolektor wybudował. Oczyszczalnia wchodzi w fazę odbiorów technicznych. Ale jest ryzyko, że nie będzie mogła ruszyć, bo Koziegłowy nie wybudowały swojej części kolektora ściekowego. Ślęczka nie wbił nawet pierwszej łopaty, chyba nawet nie ma pozwolenia na budowę.

 

- Znam tę sytuację, to bardzo niepokojące. To już nie jest ryzyko, ale fakt - oczyszczalnia, mimo, że będzie oddana do użytku, będzie stała niewykorzystana. Pilnowana tylko przez stróży. Mieszkańcy obu gmin będą musieli nadal wypompowywać ścieki do beczkowozów. Po stronie wójta Poraja pojawiają się uzasadnione pretensje do opieszałości burmistrza Ślęczki w wywiązaniu się z umowy. Jak mogę to skomentować: uważam to za skandal.

 

- Czy pańskim zdaniem burmistrz Ślęczka jest w stanie skanalizować gminę?

 

- W tym swoim tempie miałby szansę, gdyby rządził jeszcze przynajmniej 3 kadencje. Ale myślę, że tyle mieszkańcy nie będą czekać. Jeżeli w takim tempie to robi, a twierdzi, że jest dobrym burmistrzem, to mieszkańcy powinni wiedzieć, że będą czekać jeszcze przynajmniej 12 lat, żeby burmistrz Ślęczka zdążył wywiązać się z umowy z wójtem Poraja i skanalizować Lgotę i sąsiednie miejscowości. To nie jest dobra perspektywa i dlatego apeluję do mieszkańców, aby zweryfikowali swoje sądy na temat tego, czy burmistrz Jacek Ślęczka powinien zostać po raz czwarty burmistrzem. Przeliczając jego pracę na liczbę metrów oddanej kanalizacji rocznie, to ma chyba najbardziej żółwie tempo w Polsce.

 

- Gdyby wygrał pan wybory i udałoby się te trendy odrzucić, da pan radę? Od początku 2015 roku gmina będzie miała naliczane kary za brak kanalizacji. Nie wiem, czy można będzie ich uniknąć.

 

- W Koziegłowach mamy sytuację, którą można nazwać błędem zaniechania. Nie ma żadnych przepisów, żeby zmusić burmistrza do budowy kanalizacji, ale w kolejnej kadencji, ktokolwiek wygra, będzie musiał zacząć długoletnie inwestycje, kosztowne i uciążliwe, choćby polegające na rozgrzebaniu pięknego rynku. Ale nie możemy udawać, że nas to ominie.

 

Rozmawiał:  Jarosław Mazanek


NIE BOJĘ SIĘ WYGRAĆ

NIE BOJĘ SIĘ WYGRAĆ


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ilonkaTreść komentarza: zdecydowanie najwyższy czas na ten zakaz.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 17:03Źródło komentarza: W centrum Warszawy stanie ferma norek – to część obchodów Dnia Bez FutraAutor komentarza: DziadekTreść komentarza: Od dawna czekałem na jakieś informacje o tej rewitalizacji. Dziękuję.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 12:07Źródło komentarza: MYSZKÓW. ROZPOCZĘŁA SIĘ REWITALIZACJA CENTRUM MIASTA. PRACE PODZIELONE NA ETAPY. JAK BĘDZIE WYGLĄDAĆ CENTRUM. ZDJĘCIAAutor komentarza: Stary ObserwatorTreść komentarza: A MOŻE TO JEST TAK...??? MOŻE LEPIEJ POJECHAĆ W TYM CZASIE GDZIEŚ DALEKO...???Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:41Źródło komentarza: PRAWYBORY W KO: CZY TO ZDJĘCIE Z PRZYSZŁYM PREZYDENTEM?Autor komentarza: Stary Zgred PolskiTreść komentarza: A JA STAWIAM NA GENERALISIMUSA RAJMUNDA ANDRZEJCZAKA. Do niedawna wódz naczelny naszej niezwyciężonej jarmiji. Włada 3 ma językami. Skończył studia wojskowe na Królewskiej Akademii Obrony (Royal College Defence Studies) w Londynie (2010). A to oznacza , że dla Brytyjczyków (czytaj Londyńskiego City) jest bez porównania ważniejszy od wszystkich innych kandydatów, nie tylko od Sikorskiego po politologi na Oxfordzie(uczelnia od lat bez znaczenia, bo handlowała dyplomami niczym Colegium Tumanum). Przypominam również wszystkim, że wielu warszawiwskich premierów , oraz ministrów finansów to poddanymi jej królewskie mości. Oczywista w wyborach nie mam zamiaru brać udziału, bo od lat wiem że to JEDNA WIELKA LIPA, HUCPA, I PIRAMIDALNE KŁAMSTWO.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 00:06Źródło komentarza: PRAWYBORY W KO: CZY TO ZDJĘCIE Z PRZYSZŁYM PREZYDENTEM?Autor komentarza: AgaTreść komentarza: Najwyższy czas zakazać hodowli zwierząt na futraData dodania komentarza: 18.11.2024, 19:06Źródło komentarza: W centrum Warszawy stanie ferma norek – to część obchodów Dnia Bez FutraAutor komentarza: czytelnikTreść komentarza: Bardzo ważna zmiana. Politycy, czy np. koncerny nie mogą zamykać ust dziennikarzom. Większość społeczeństwa nie zrozumie intencji apelu, ale najważniejsze aby się zmieniło. Bez was dziennikarzy wiele afer np. PIS nie ujrzałoby światła dziennego. Wolne media są bardzo potrzebne.Data dodania komentarza: 18.11.2024, 09:30Źródło komentarza: RAZEM PRZECIWKO SLAPP – apel społeczeństwa obywatelskiego
Reklama
Reklama
Reklama