Do końca 2012 roku stały już dwa maszty telefonii komórkowych, a z początkiem 2013 postawiono kolejny. – Myszków ma w herbie cztery kominy. My możemy mieć w siedleckim trzy wieże – rozpoczyna żartem jedna z mieszkanek Siedlca Małego. Najbliższe posesje znajdują się kilkadziesiąt metrów od urządzeń.– Odkąd sterczą nam tu te wieże, to coraz to młodsi ludzie chorują na serce. Rozwijają się problemy kardiologiczne, neurologiczne. Ciągle tylko do doktora. Ale jak tu się leczyć, skoro problem nie znika. Anteny promieniowały i promieniować będą – mówi jedna z mieszkanek, która chętnie krytykuje maszty, ale nie chce się przedstawić.
- Internetem zbałamucili ludzi, żeby alarmu nie podnieśli. A jakby chcieli, to oni by już na nich sposób znaleźli. Zastraszają ludzi. Zwykłego szaraka to oni zniszczą, bo wygrywa ten, co ma pieniądze. Dzieci się nie liczą, zdrowie się nie liczy, jedynie kasa się liczy. Jedni, co te anteny sobie postawili na placu mieszkają w Tychach, to im nie zależy. Tacy działkowicze – przyjeżdżają latem. A kolejny mieszkaniec ma na działce dwie anteny. Pierwszą postawił 10 lat temu, a drugą w ubiegłym roku na kominie od szklarni. Ta świeższa umieszczona jest bardzo nisko. Dlaczego nikt tego nie zbadał? Wszyscy sobie takie anteny poustawiamy na placach i będziemy mieć pieniądze! – przedstawiła problem siedlczanka.
Argumentem przeciw masztom jest też strata na wartości działek. – Myśli pani, że gdybym chciał, to sprzedałbym działkę w rozsądnej cenie? Kto to kupi, jak stoją tu te anteny i straszą? Kto przyjedzie do Siedlca, by się osiedlić albo prowadzić firmę i przy okazji zachorować. Kiedyś można było działkę sprzedać za dobre pieniądze, bo spokojna okolica, blisko trasy. A teraz to szkoda słów, za pół darmo najlepiej sprzedać – dodaje rodowity siedlczanin.
Mieszkańcy protestują przeciw stawianiu masztów telefonii komórkowej w pobliżu swoich domów, zarzucają władzom gminy i starostwa winę za pogarszanie ich stanu zdrowia. - Nic o tym nie wiedzieliśmy. Nikt nie zapytał nas o zgodę - alarmują mieszkańcy Siedlca Małego. - Dopiero kiedy na początku stycznia zaczęli zalewać fundamenty, zorientowaliśmy się, co się dzieje - dodają.
Urząd GiM Koziegłowy bezradnie rozkłada ręce, gdyż o planach budowy masztów nie musi być informowany. Podobnie jak mieszkańcy. Pozwolenia na budowę wydaje Starostwo Powiatowe.
- Przepisy się zmieniły i tego typu inwestycje nie wymagają już decyzji burmistrza dotyczącej uwarunkowań środowiskowych. Nie możemy jako gmina powołać się na normy prawne zakazujące budowy takich urządzeń. Takich norm po prostu nie ma – mówi w imieniu burmistrza Koziegłów, rzeczniczka Bożena Kolasa.
Pytaliśmy sołtysa Czesława Chwista czy słyszał o problemach mieszkańców z swego sołectwa. – Nic o nowym maszcie nie wiem, mieszkańcy się nie skarżyli. O tych dwóch to wiem, słyszałem. Pojadę na miejsce i dopytam – zobowiązał się sołtys.
Siedlczanie próbowali dopytać w Starostwie Powiatowym o to na jakiej podstawie wydano pozwolenie na budowę. Nikt jednak rozmawiać z nimi nie chciał. Zapytaliśmy więc w ich imieniu.
- 27 września 2012 starosta wydał pozwolenie na budowę stacji bazowej telefonii komórkowej w Siedlcu Małym. Maszt jest zgodny z planem i jest usytuowany na terenie oznaczonym symbolem P, przeznaczonym pod zabudowę produkcyjną i magazynową, składy, zabudowę handlu hurtowego, zabudowę i urządzenia usług komercyjnych. Przeznaczenie uzupełniające - m.in. urządzenia infrastruktury technicznej. Wysokość: 55,9 m. Jest to antena sektorowa. Tego typu inwestycja musi spełnić warunki wynikające z ustawy prawo budowlane. Ponadto każda inwestycja musi spełniać warunki ochrony środowiska rozporządzenia Rady Ministrów z dn 9.11.2010 w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Dz. U. 2010 nr 213, poz. 1397 – przedmiotowa stacja bazowa nie zalicza się do przedsięwzięć mogących zawsze lub mogących potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko zgodnie z kwalifikacją przedsięwzięcia załączoną do wniosku o pozwolenie na budowę. Prawo budowlane nie przewiduje uzyskania zgody od sąsiadów, natomiast strony postępowania pozostające w obszarze oddziaływania inwestycji brały udział w postępowaniu o pozwolenie na budowę – informuje rzecznik starostwa Marcin Pilis.
Oddziałuje czy nie?
Siedlczanie mówią wprost: „to nas zabija!” Są przekonani, że takie maszty silnie oddziałują na ich zdrowie, choć wyników badań, które by potwierdzały negatywny wpływ stacji nadawczych na zdrowie mieszkańców, nie ma. Dostępne wyniki badań mówią, że działanie nadajnika może być szkodliwe tylko w promieniu kilku metrów od samego nadajnika, który przecież jest umieszczony na wysokości kilkudziesięciu metrów nad ziemią. Jednak zdaniem doktora Jerzego Jarosza z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Śląskiego, budowanie wysokich masztów komórkowy blisko ludzi, to bardzo zły pomysł.
- Prawdopodobnie im wyższa moc tych nadajników, czyli zainstalowanych na masztach aparatur, to tym gorzej dla mieszkańców. Nie powinno się absolutnie łączyć budowy takich wież z obecnością w ich pobliżu jakichkolwiek osad ludzi. Jeżeli tylko można, nie powinno się lokować tych masztów w pobliżu zabudowań, przede wszystkim w pobliżu takich miejsc, gdzie ludzie przebywają. Najważniejsze jest dobro człowieka i jego zdrowie -wyjaśnia dr Jerzy Jarosz.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze