Z 1032 osób które wzięły udział w referendum 951 zagłosowało za odwołaniem Rady Gminy i Miasta Koziegłowy przed upływem kadencji, 42 wyborców było przeciw. Za odwołaniem Jacka Ślęczki z fotela burmistrza było 858 wyborców, przeciw 126. Nigdzie w gminie frekwencja nie dobiła ustawowego progu 30% (próg ważności referendum), ale widać, gdzie burmistrz i radni są najbardziej niepopularni. 22,3 % wyborców poszło do urn w Siedlcu Dużym, gdzie radni i burmistrz chcieli zlikwidować szkołę. W Gniazdowie, gdzie Ślęczka w skandaliczny sposób przebudował ul. Wesołą, śpiesząc się przed referendum, do urn poszło 15% wyborców. W Koziegłowach frekwencja wyniosła mizerne 10,56%, ale to jednak 3 wynik w gminie. Wyborcy nie byli jednomyślni w ocenach. Za odwołaniem radnych głosowało 97,77% wyborców, a –to ciekawe- za odwołaniem burmistrza mniej, 87,20%. To wynik, który paradoksalnie umacnia burmistrza wobec radnych, wyraźnie bardziej nielubianych do niego.
Strach czy miłość i szacunek?
Na gminnej stronie internetowej burmistrz Ślęczka podziękował mieszkańcom, że nie poszli do wyborów, pisząc, że „zwyciężyła prawda i uczciwość”. oraz, że „Państwa postawa w tym dniu jest dowodem demokratycznej dojrzałości i odpowiedzialności”. Moim zdaniem to ocena nieprawdziwa i nieuczciwa. Brak uczestnictwa w referendum tak samo może być wynikiem autentycznego sprzeciwu mieszkańców dla pomysłów Komitetu Referendalnego, jak zwykłego strachu i bierności. Czy strach był uzasadniony? Sporo było plotek o wzywaniu pracowników na dywanik, że pani pracuje, albo ostrzeganie, że ktoś w rodzinie pracuje i może przestać pracować. Mam nadzieję, że to tylko plotki. Ale strach został zasiany. 1550 osób podpisało wniosek o zwołanie referendum i tych list burmistrzowi podejrzeć się nie udało, choć próbował, ale listy wyborców co poszli do referendum zobaczy i z pewnością te 1032 nazwiska skrupulatnie przestudiuje. Czyli jednak strach?
Referendum w Koziegłowach pokazało dobitnie, że ustawa o Referendum lokalnym ma wadę. Próg 30% to błąd, który pozwala różnym wójtom i burmistrzom straszyć wyborców i nawoływać do niskiej frekwencji. Gdyby go nie było Jacek Ślęczka byłby zmuszony zmobilizować swój elektorat, aby poszedł do urn i głosował przeciwko jego odwołaniu. Ciekawe jaki byłby wynik? Może 70% przeciw odwołaniu burmistrza, jak jesienią 2010? 70% zagłosowałoby za nim, a może 70% za odwołaniem? Tego już się nie dowiemy.
Ale są i powody do dumy
Referendum jest nieważne, ale osoby skupione w Komitecie Referendalnym moim zdaniem mają też powody do dumy. Przede wszystkim z tego, że się policzyli, zorganizowali i utworzyli w gminie Koziegłowy twardą, nieustępliwą opozycję. Obecna Rada GiM Koziegłowy ogranicza swoją pracę do podnoszenia ręki „za”, zaraz biegnąc do kasy po diety. W referendum Komitet Referendalny poniósł klęskę, którą jednak ma szansę przekuć w sukces za 2,5 roku. Jeżeli nieudane referendum będzie początkiem tworzenia się w gminie mocnej, merytorycznej opozycji, ich rola w wyborach za 2,5 roku będzie ogromna. Jeżeli przygnieceni porażą w referendum odpuszczą, za kilka lat gmina dalej nie będzie miała kanalizacji – tych zaniedbań Jacka Ślęczki już chyba nikt nie jest w stanie odwrócić - ale będzie miała wszystkie instytucje, szkoły i większość mieszkańców podłączone do sieci światłowodowej. To nic, że wybudowanej bez zgłoszenia lub wymaganych prawem uzgodnień w Starostwie Powiatowym na „zespole uzgodnień”. Ważne, że dostawcą Internetu będzie radny Leonard Jagoda, największy filantrop w gminie.
PS: Podczas sesji naukowej i dyskusji w Starostwie Powiatowym 25 czerwca, gdzie gośćmi byli najwybitniejsi polscy politycy, jak Tadeusz Mazowiecki i Jerzy Buzek, burmistrz Jacek Ślęczka urwał się niemal na początku spotkania, gdyż śpieszył się na rynek w Koziegłowach (ten bez kanalizacji ściekowej), gdzie orkiestra dęta zagrała mu 100 lat. Debata w starostwie toczyła się wokół roli Polski i miejsca Powiatu Myszkowskiego w Unii Europejskiej. Ale to temat jak widać dla burmistrza Koziegłów nieważny. Wszak dla gminy na inwestycje w infrastrukturę był w stanie pozyskać niecałe 200 zł na mieszkańca, podczas gdy siedzący obok niego Klemens Podlejski, burmistrz Żarek, 2400 zł.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze