Prokuratura Rejonowa w Myszkowie oskarża członków komisji powołanej przez wójta gminy, że w protokole odbioru kompleksu boisk w Niegowie poświadczyli nieprawdę co do rzeczywistego stanu technicznego obiektu, działając tym na szkodę gminy. Osobom, które wtedy pracowały w urzędzie w Niegowie, prokuratura zarzuca dodatkowo niedopełnienie urzędniczych obowiązków.
Zanim przewód sądowy został rozpoczęty, dwóch oskarżonych - Paweł P. i Jerzy T. złożyli wniosek o umorzenie postępowania z racji niskiej szkodliwości czynu. Argumentowali to tym, że nie posiadali wymaganych kwalifikacji do dokonania odbioru kompleksu boisk. Sędzia Magdalena Mastaj, która orzeka w sprawie, postanowiła nie uwzględniać wniosków, bo były one przedwczesne. Choć nie wykluczała, że takie rozstrzygnięcia mogą zapaść.
Jako pierwszy zeznawał Mirosław C., który w poprzedniej kadencji był zastępcą wójta gminy Niegowa. Oskarżony nie przyznał się do winy, choć stwierdził, że pod protokołem odbioru robót się podpisał. - Uważam, że przedstawiony zarzut nie odzwierciedla rzeczywistości. Uważam, że ja, jako przewodniczący komisji, jak i cała komisja działaliśmy w interesie i dla dobra gminy. Gdyby ten protokół nie został podpisany, to gmina stanęłaby przed zwrotem dotacji w wysokości 600 tys. zł Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu.
BAŁAGAN W GABINECIE WÓJTA SZCZEPAŃCZYKA
Oskarżony nakreślił okoliczności, które doprowadziły do podpisania protokołu odbioru robót. Jak wspomniał, gdy został wicewójtem po wygranych wyborach w 2002 roku, okazało się, że w urzędzie gminy panuje bałagan w papierach, a niektórych dokumentów brakowało. Poprzednio gminą rządzili Mirosław Szczepańczyk i jego zastępca Krzysztof Motyl. – Ja sam z dwoma pracownikami porządkowaliśmy dokumenty w gabinecie poprzedniego wójta przez 2 – 3 miesiące. Mirosław C. zeznał, że zadania – odziedziczone po poprzednikach – nie były przygotowane pod względem finansowym, organizacyjnym i dokumentacyjnym.
Oskarżony zeznał, że gdy został wicewójtem, obiekty sportowe były już w budowie. Problemy z tą inwestycją wyniknęły w związku z brakiem dziennika budowy. – Wójt (Eugeniusz Madej- przyp. red.) pojechał do Starostwa Powiatowego w Myszkowie po drugą część dziennika budowy. W Wydziale Architektury zdziwiono się, że ma być on nam wydany, skoro nie zostało wydane pozwolenie na budowę.
Wtedy starostwo wszczęło w tej sprawie postępowanie, a PINB wydał decyzję o wstrzymaniu inwestycji.
Prokuratura prowadziła postępowanie w sprawie sfałszowania pozwolenia na budowę, którym posługiwano się w różnych instytucjach m.in. MENiS. - Poprzedni wójt Mirosław Szczepańczyk został skazany za niedopilnowanie porządku w gminie. W sprawie nieprawdziwych informacji zawartych we wniosku do ministerstwa nikt nie został ukarany.
Zdaniem oskarżonego, te nieprawdziwe informacje wynikały już z zakresu prac. Wykonanie robót – w opinii Mirosława C. - nie było już możliwe w chwili podpisania umowy, bo ich zakres był zbyt duży, a termin wykonania za krótki.
VAT I OPŁATA LEGALIZACYJNA
Mirosław C. zeznał, że po wstrzymaniu robót przez nadzór budowany zmianie uległo prawo budowlane, które dawało możliwość zalegalizowania samowoli budowlanej, ale pod warunkiem wykonania dokumentacji i opłacenia opłaty legalizacyjnej. Nie trzeba więc było dokonywać rozbiórki. W przypadku boisk w Niegowie – projekt kosztował nieco ponad 12 tys. zł, ale już opłata legalizacyjna 150 tys. zł.
Jak zeznał świadek, w sierpniu 2004 r. Powiatowy Nadzór Budowlany wydał decyzję zatwierdzającą projekt zastępczy GOSIR-u. Można było więc rozpocząć ponownie prace.
- W międzyczasie po zalegalizowaniu inwestycji okazało się, że w budżecie brakuje pieniędzy na dokończenie inwestycji. Powodem tego było, iż wzrosła wtedy stawka VAT z 7 na 22% na materiały budowlane. Poza tym należało dokonać opłaty legalizacyjnej i zapłacić za sporządzenie dokumentacji. Były rozmowy z radnymi w celu uzyskania zgody na zwiększenie środków. Te zabiegi były trudne, bo radni mieli dość tej inwestycji. Byli zdania, że można było uniknąć opłaty legalizacyjnej. Były prowadzone starania u posłów, wojewody i w ministerstwie, aby zaniechać tej opłaty. Gminy na nią nie było stać, bo była biedna.
Jak zeznał C., we wniosku o pozwolenie na wszczęcie prac budowlanych gmina wystąpiła tylko o te obiekty, które już istniały. - Chcieliśmy jak najszybciej zakończyć to, co było rozpoczęte. Zostało to zrobione w takim zakresie, na jaki było stać gminę na ten czas - dodaje. Chodziło wiec o budynek klubu (wtedy w stanie surowym), boisko piłkarskie z trybunami i elementy małej architektury.
Co do protokołu odbioru boisk, były wicewójt zeznał, że nie miał uprawnień, aby go podpisać. Podobnie jak pozostali członkowie komisji. - Ja i pozostali członkowie komisji takiej wiedzy i uprawnień nie posiadaliśmy, aby dokonywać takiego odbioru. Nie wiedziałem, jakie uprawienia i wiedzę są do tego potrzebne. Taka praktyka odbywała się od kilku lat, a nawet za poprzednich władz.
Mirosław C.: NIGDZIE SŁOWEM O ASFALCIE
- Żaden z dokumentów – ani pierwotne pozwolenie na budowę, ani wniosek do MENiS, ani decyzja o wznowieniu robót, ani decyzja na użytkowanie terenu, ani protokół odbioru – nie zawierały pojęcia boiska wielofunkcyjnego o nawierzchni asfaltowej. Nie wprowadziliśmy więc żadnego fałszu intelektualnego. (...) Założenie, żeby pokryć to boisko nawierzchnią asfaltową, wynikało z luźnych rozmów. Nie było to zatwierdzone w żadnym dokumencie. Były bowiem wątpliwości, czy by nie przykryć go inną nawierzchnią – powiedział Mirosław C.
Jak zeznał oskarżony, przed i po podpisaniu protokołu odbioru były prowadzone rozmowy z przewodniczącym Rady Gminy w sprawie pozyskania sponsorów na sfinansowanie nawierzchni asfaltowej. Józef M. (też oskarżony w tym procesie) jako prezes Jurajskiego Banku Spółdzielczego w Niegowie miał bowiem kontakty z przedsiębiorcami.
- Na chwilę obecną uważam, że z tej pozycji postawienie mnie, jak i całej komisji zarzutów o poświadczenie nieprawdy i działania na rzecz gminy, nie powinno mieć miejsca. Przytoczone przeze mnie fakty z całą stanowczością świadczą o tym, że zrobiłem to z sercem i dla dobra gminy – powiedział oskarżony.
Kolejnym członkiem komisji dokonującej odbiór kompleksu robót był Paweł P., pracownik urzędu. Oskarżony nie przyznał się do winy. Podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, które złożył na policji.
Wynika z nich, że oskarżony nie miał kompetencji, aby dokonać odbioru boiska, ponieważ z wykształcenia jest rolnikiem. Jak zeznał, odbywał wtedy staż w urzędzie i zajmował się innymi sprawami. Protokół – jak wyjaśnił - podpisał w Jurajskim Banku Spółdzielczym, po uprzednim jego przeczytaniu. Dodał, że nie wiedział wtedy, czy boisko było pokryte asfaltem. Ze wcześniejszych wizyt na obiekcie widział natomiast, że istnieje tam budynek klubu, boisko piłkarskie wraz z trybunami.
Józef M. – przewodniczący Rady Gminy w Niegowie, który również społecznie podpisał się pod protokołem, odmówił składania zeznań – zarówno przed policją, jak i sądem. Nie przyznał się do winy i nie zgodził się na odpowiadanie na pytania sądu, ani prokuratury.
Pozostali oskarżenie będą zeznawali na kolejnej rozprawie, 14 lipca.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze