(Tomiszowice) A dokładnie 2,28 promila alkoholu w organizmie, bo takim właśnie wynikiem „wykazał” się 53-letni rowerzysta, który w Tomiszowicach zderzył się z Fiatem Stilo. Choć mogło dojść do tragedii, szczęśliwie w zdarzeniu nikomu nic poważnego się nie stało. Najbardziej ucierpiał rower winowajcy.
Do zdarzenia, które tak naprawdę wcale nie musiało mieć szczęśliwego zakończenia, doszło w niedzielę 18 września, około godziny 19.00. Według wstępnych ustaleń wezwanych na miejsce kolizji policjantów wynika, że jadący slalomem rowerzysta podczas skręcania wjechał w jadącego z przeciwka Fiata Stilo. Na szczęście nikt w zderzeniu nie ucierpiał. - Policjanci zbadali stan trzeźwości 53 – latka. Wynik pokazał, że miał on w organizmie 2,28 promila alkoholu. Za jazdę w stanie nietrzeźwości i spowodowanie kolizji drogowej 53 – latek będzie musiał odpowiedzieć przed sądem – wyjaśnia rzecznik KPP w Myszkowie, starszy aspirant Magdalena Modrykamień.
Rowerzyści „na promilach” to niestety plaga na drogach, nie tylko powiatu myszkowskiego. Nie wiadomo dlaczego panuje wśród cyklistów przekonanie, że jazda „po kilku głębszych” to nic złego. Dla policjantów są oni jednak takimi samymi uczestnikami dróg, jak motocykliści czy kierowcy samochodów. Dlatego tych „na wspomaganiu” starają się eliminować z ruchu drogowego. W poniedziałek 19 września w efekcie akcji „Trzeźwość” złapano dwóch rowerzystów jadących po alkoholu. W Myszkowie, na ulicy Sikorskiego, policyjny patrol udaremnił dalszą jazdę rowerzyście, który wydmuchał 0,44 promila. Kilka godzin później, niemal w tym samym miejscu zatrzymany został rowerzysta, dla którego skala w alkomacie zatrzymała się na wyniku 1,34 promila alkoholu w organizmie. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze