(Myszków) Po niemal dwóch tygodniach „politycznych przepychanek” i kilku sesjach nadzwyczajnych radnym powiatu myszkowskiego udało się we wtorek 26 lipca wybrać nowego starostę. Dziesięć wymaganych głosów udało się „uzbierać” wśród radnych Wojciechowi Pichecie i to on wprowadzi się do gabinetu po Leonie Okrasce. Przegrany w wyborach Janusz Jakubiec zrezygnował z funkcji Przewodniczącego Rady Powiatu.
Kto wie czy wtorkowa sesja nie będzie początkiem poważniejszego „trzęsienia ziemi” na myszkowskiej scenie politycznej. Dość powiedzieć, że sytuacja niemal do ostatniej chwili zmieniała się jak w kalejdoskopie. Cały czas trwała próba sił, powstawały koalicje, które następnie rozpadały się na rzecz innych.
My przypomnijmy krótko, że do pierwszej próby wyłonienia nowego starosty doszło już 18 lipca. Wtedy jednak od głosu wstrzymała się Lewica i kandydaci nie uzyskali wymaganej liczby głosów. Na Janusza Jakubca oddano wtedy 5 głosów, na Wojciecha Pichetę 9. Już wtedy było widać, że bez zawiązania „układu” starosty wybrać się nie da. Wydawało się, że mocna koalicja zawiązała się przed sesją nadzwyczajną, zwołaną na czwartek 21 lipca. Wtedy ponownie jedynym punktem obrad było wygaśnięcie mandatu radnego Leonowi Okrasce. Sesja trwała krótko, bo kiedy okazało się, że w dalszym ciągu do starostwa nie dotarły „żółte zwrotki” listów poleconych wysłanych do byłego starosty większość radnych decyzji o wygaszeniu mandatu nie chciała podjąć. Radni „Przyszłości”, PiS-u i Lewicy zdecydowali się w dalszym ciągu czekać. Sytuacja pod względem prawnym wygląda bowiem tak, że Leon Okraska zostanie uznany za skutecznie powiadomionego, dopiero wtedy, kiedy wróci do urzędu druga „żółta zwrotka” potwierdzająca wysłanie do niego listu poleconego (Okraska nawet nie musi otwierać koperty). Sytuacja nie będzie oczywiście trwać w nieskończoność, ale od wysłania ostatniego listu może trwać nawet dwa – trzy tygodnie. Innego zdania byli radni PO. - Dla nas najważniejszy w tej sytuacji powinien być prawomocny wyrok Sądu wydany w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej – bronił stanowiska klubu Dariusz Lasecki. – Czy Pani się pod taką uchwałą podpisze? – dopytywał radczynię prawną starostwa Marian Szczerbak. – Tak, bo podstawa prawna do podjęcia takiej uchwały jest właściwa – odpowiadała radnemu. Radni „Przyszłości”, PiS i Lewicy woleli się jednak nie narażać na uchylenie uchwały (mogłoby się tak stać po jej ewentualnym oprotestowaniu). Wynik 10 (nie głosować wygaszenia mandatu) do 7 (głosować) przesądził, że Okraska mandat póki co zachował.
Po tej sesji można było jednak zauważyć, że jest grupa radnych, która mogłaby bez problemu wyłonić starostę. W weekend nie próżnowała jednak żadna ze stron, czego efektem było zawiązanie nowej koalicji: PO, PSL i Lewica. Sporządzono na tę okoliczność nawet specjalny dokument pod którym złożono, wydawałoby się wiążące podpisy, i czekano wtorkowej sesji. Nowa koalicja zawiązała się w piątek 22. lipca wieczorem, choć późniejsze wydarzenia zdają się potwierdzać, że tuż po wyjściu z narady koalicyjnej jedna z radnych lewicy pojechała na inne spotkanie, koalicji dla Pichety. Podobno do hotelu w Morsku.
Wydawało się, że wszystko jest „poustawiane”. Tym bardziej, że w kuluarach głośno mówiło się, że w zamian za poparcie kandydata PO Lewica otrzyma fotel wicestarosty, dla Grzegorza Sikorskiego, stojącego na czele powiatowych struktur partii. Do tego, że bliżej mu jednak do PO, ponoć „dał się też przekonać” Mariusz Musialik, zatrudniony w Urzędzie Gminy w Poraju. Jego szefem jest Łukasz Stachera z PO. Jakby nie liczyć wychodziło 11 głosów na Jakubca.
POSYPAŁO SIĘ
Tuż przed sesją wyczuwało się jednak zdenerwowanie. Na wynik wyborów oczekiwali obecni podczas obrad wspomniany Grzegorz Sikorski i szefujący w powiecie myszkowskim Platformie Obywatelskiej Mariusz Kleszczewski. Wynik głosowania pokazał jednak, że nawet podpisanie formalnej umowy koalicyjnej nie gwarantuje utrzymania koalicji. 10 głosów dla Wojciecha Pichety pokazało, że głosowało na niego nie tylko 3 radnych „Przyszłości” i 4 radnych klubu PiS ale także 2 radnych Lewicy i jeden radny z PSL. Choć głosowanie było tajne, w kuluarach „grano w otwarte karty”. Z Lewicy „wyłamali się” prawdopodobnie Kolasa i Szczerbak, a z PSL Jan Kieras. Na Jakubca miał głosować z kolei Mariusz Musialik, który wkrótce ma przejść do klubu PO. Jeśli doliczymy do niego również Zofię Jastrzębską oznaczać to będzie, że wkrótce klub będzie liczył 6 radnych, co stanowić będzie silny głos opozycji. Bo do takiej, po kilku latach rządzenia powiatem, przechodzi Platforma Obywatelska.
Co z pozostałymi klubami? Czy przetrwa Lewica? – Nie wiem co stanie się z tymi radnymi, „chyba wylecą” z partii – mówił wychodząc z obrad zbulwersowany Grzegorz Sikorski. – Idę, nie będę się tu przecież wstydził i czerwienił – rzucił na odchodnym. Jeśli tak się stanie klub Lewicy w praktyce przestanie istnieć, bo sam Rafał Kępski tworzyć go nie może.
Nie wiadomo jak sytuacja z sesji wpłynie też na atmosferę w PSL. „Wyłamał” się przecież sam lider. W zamian za to Jan Kieras utrzymał stanowisko wicestarosty. Pozostali radni PSL – Anna Socha Korendo i Jarosław Kumor poparli co prawda jego kandydaturę, o czym świadczy wynik głosowania 12 „za” przy 5 „przeciw”, ale co będzie dalej? Tym bardziej, że Kieras według ustaleń ma pełnić swoją funkcję tylko przez półtora roku, później ma zastąpić go Mariusz Trepka z PiS.
PIS POWIĘKSZYŁ STAN POSIADANIA
Prócz starosty Pichety i wicestarosty Kierasa powiatem kierować będzie także zarząd, w którym stan posiadania powiększył PiS. W zarządzie ponownie znalazł się Piotr Bańka (14 „za”, 4 „przeciw”) a dołączył do niego Mariusz Trepka (ten sam wynik w głosowaniu). Stanowisko zachował też Michał Trojakowski (12 „za”, 6 „przeciw”). Tym samym z zarządem „pożegnała się” Jadwiga Skalec z PO. To nie koniec zmian we władzach powiatu. Po przegranej batalii o fotel starosty z funkcji Przewodniczącego Rady Powiatu zrezygnował Janusz Jakubiec, z powodu wyboru do zarządu z pracy w prezydium rady zrezygnował też Mariusz Trepka. Radą, przynajmniej do jej kolejnego posiedzenia zarządza samotnie wiceprzewodnicząca Dorota Kaim – Hagar. Czy pozostanie na stanowisku? Może awansuje „oczko wyżej”? Kto wejdzie do prezydium rady? Mówi się, że fotel jednego z wiceprzewodniczących otrzyma za oddany głos Marian Szczerbak, na razie z Lewicy.
BĘDZIE TRZĘSIENIE ZIEMI?
Czy wydarzenia z powiatu mogą odbić się także na koalicji PO – Przyszłość zawiązanej w Radzie Miasta? Faktem jest, że obradom przysłuchiwała się szefująca jej Halina Skorek Kawka. – Może tak być - potwierdzali w kuluarowych rozmowach radni z PO, nie kryjąc irytacji zaistniałą sytuacją. – Po co to wszystko? Jak to nazwać? Na tych roszadach powiat tylko traci. Także finansowo. Picheta zrezygnował z mandatu radnego „robiąc miejsce” Trojakowskiemu, który wchodzi do zarządu. Tam dieta to ok. 2 tysiące złotych. Przez rok to już 25 tysięcy, przez cztery lata 100 tysięcy. Te pieniądze mogły w kasie starostwa zostać, gdyby nie te zamiany, a Picheta już dawno mógłby być starostą. Na pensję Pichety wydamy do końca kadencji też ponad pół miliona – nie krył swego rozgoryczenia jeden z nich.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze