Pan Błażej z Pińczyc zadzwonił do redakcji, z alarmującą wiadomością: proboszcz parafii ks. Mikołajczyk rozbiera zabytkowy, barokowy mur kościoła z XVIII wieku: -Spytałem proboszcza, co robi! Że tak nie można. Pierwsze, o co mnie zapytał, to z jakiej gazety jestem. Jestem mieszkańcem Pińczyc, niewiele rzeczy mamy, którymi można było się w Pińczycach pochwalić, a przecież ten kościół barokowy i obronny mur z 2 basztami to najcenniejsze co mamy.
Kościół w Pińczycach pw. Św. Michała Archanioła powstał w 1884 roku. Razem z cmentarzem kościelnym, pałacem gdzie obecnie jest plebania i kościelnym murem z 2 basztami stanowi kompleks objęty ochroną konserwatorską wpisany do rejestru zabytków pod nr 426/60. Wpis z 18.03.1960 roku. Co w PRL komuniści docenili i objęli ochroną, w XXI wieku proboszcz parafii bezmyślnie niszczy. Niewiele już zostało z kamiennego ogrodzenia cmentarza. Właśnie zniszczono część ogrodzenia kościoła i warstwy archeologiczne placu kościelnego.
Na placu kościelnym koparki, ugniatarki. Zaczyna się budowa palisady betonu, która estetycznie do zabytkowego budynku pasuje jak pięść do nosa. Pukamy do kancelarii parafialnej. –Czekać! –słychać ostry głos. Jednak nie czekamy, i przez uchylone drzwi pytam proboszcza, czy znajdzie chwilę czasu na rozmowę o prowadzonych pracach. Proboszcz Tadeusz Mikołajczyk każe czekać na dworze (polska gościnność). Mówimy, że zaczekamy w świetlicy środowiskowej. Proboszcz nie wytrzymuje, zostawia rodzinę, która przyszła zamawiać pogrzeb i wybiega za nami. –Nie proszę na dwór. To teren prywatny!
-To świetlica środowiskowa wykonana z naszych podatków, więc również moich. Miejsce publiczne. Tu zaczekamy- mówię.
-Nie z podatków tylko ze środków unijnych! –proboszcz.
-Czyli ze środków publicznych. Czy ma proboszcz pozwolenie Woj. Konserwatora Zabytków na prowadzone prace?
-Nie muszę się przed wami tłumaczyć. Proszę wyjść, bo wezwę policję -proboszcz.
-Chętnie zaczekamy na policję. Może im pokaże ksiądz pozwolenie konserwatora, jeżeli jest.
-Proszę wyjść! –proboszcz.
Opuszczamy plebanię. A właściwie Świetlicę Integracyjną, która mieści się w budynku plebanii. Komputery bardzo zakurzone. Ciekawe, czy ktoś w ogóle z nich korzysta? Ale za chwilę przypomina mi się, że emerytowany proboszcz Leon Legutko, który przez dziesięciolecia dbał o zabytkowy kościół mieszka tu dalej, w zabytkowym dworze, dzisiaj plebanii. Wracamy. Na drodze staje proboszcz Mikołajczyk: -Mówiłem już panom, że to teren prywatny.
-Myślę, że to teren wspólnoty parafialnej, wszystkich katolików, a nie księdza. A my tym razem prywatnie do księdza Legutko.
-Nie ma księdza Legutko, wyjechał- słyszymy od proboszcza Mikołajczyka, który ponownie zagradza nam drogę. Nie ustępujemy.
-To proszę zaczekać przed wejściem-rzuca. Czekamy chwilę, i idziemy za proboszczem. Pukamy do mieszkania ks. Legutko. Ten po chwili przyjmuje nas. Rozmowa co prawda niczego nie wyjaśnia, ale jest grzeczna, kulturalna. Choć stary ksiądz robi na nas wrażenie zastraszonego, zahukanego. Ale może to tylko wrażenie.
Wyjścia pilnuje już proboszcz Mikołajczyk. Oj, nieładnie. Ksiądz, a tak kłamie. Jednak ksiądz emeryt był! –rzucamy od niechcenia. –Nie kłamałem, myślałem, że go nie ma –zaczyna się jakby tłumaczyć proboszcz Mikołajczyk.
Nasza redakcja natychmiast powiadomiła o prawdopodobnie nielegalnych pracach częstochowski oddział Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jacek Kaj z częstochowskiego biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków potwierdza, że prace przy przebudowie zabytkowego muru nie zostały z nimi uzgodnione: -Pozwolenie na prace remontowe nie zostały wydane. Proboszcz parafii w ogóle do nas z wnioskiem się nie zwrócił. W sobotę, wykonałem dokumentację fotograficzną stanu obecnego prac. Decyzję o dalszym postępowaniu podejmie Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach. Dodam jeszcze, że nie tylko przebudowa muru z XVIII wieku, ale również poważne prace ziemne prowadzone na placu przy kościele stanowią ogromną szkodę dla zabytku. W takim miejscu prace ziemne (zgodnie z art. 31 ustawy O ochronie zabytków- przyp. red.) muszą być poprzedzone badaniami archeologicznymi. W tym przypadku mamy ewidentny przykład bezpowrotnego zniszczenia stanowiska archeologicznego.
GM: Zabytek został już zniszczony, jest sprawca. Czy w takim razie z urzędu złożycie doniesienie o przestępstwie?
Jacek Kaj: -Taką decyzję może podjąć Wojewódzki Konserwator Zabytków. Czasem nawet lepiej, gdy doniesienie składa lokalne środowisko, w mieszkańcy Pińczyc. Dodam panu już formie dygresji- są dwie grupy właścicieli, czy użytkowników zabytków, z którymi mamy najwięcej problemów- parafie i samorządy.
Za zniszczenie zabytku grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Może jeśli ktoś w tak bulwersującej sprawie, jak przypadek zniszczenia zabytku w Pińczycach pójdzie siedzieć, inni właściciele czy użytkownicy zabytków zaczną skutecznie chronić nasze kulturowe dziedzictwo. To, co stało się w Pińczycach to "kulturowa zbrodnia". Czy będzie też kara?
Napisz komentarz
Komentarze