(Myszków, Częstochowa) Sąd Okręgowy w Częstochowie 10 czerwca utrzymał w mocy wyrok karny wydany przez Sąd Rejonowy w Myszkowie skazujący obecnego Starostę Powiatu Myszkowskiego Leona O. Apelację oskarżonego i jego obrońcy Sąd uznał za całkowicie bezzasadną.
Przypomnijmy, że 24 lutego br. Sąd Rejonowy w Myszkowie uznał, że starosta Leon O., w czasie kiedy pełnił funkcję burmistrza Myszkowa podpisał kilka dokumentów za swą córkę Olgę, tym samym potwierdził, że de facto dalej prowadził działalność gospodarczą. Jednocześnie zataił to w oświadczeniu majątkowym. Sąd uznając go winnym skazał Leona O. łącznie na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzyletni okres próby, grzywnę w wysokości 5 tysięcy złotych, orzekł wobec niego także dwuletni zakaz zajmowania stanowisk w organach administracji państwowej i samorządowej.
„NIE MA AUTOMATYZMU”
Obrońca Leona O., mecenas Krystyna Riwerska zaskarżyła wspomniany wyrok do Sądu Apelacyjnego w Częstochowie w całości. Podczas swej mowy podnosiła, że podczas procesu w Myszkowie dochodziło do dowolnej oceny dowodów. Wspominała też, o odrzuceniu jej wniosku o powołanie jeszcze jednego biegłego grafologa, opinie dwóch wypowiadających się w sprawie biegłych były według niej w pewnej sprzeczności ze sobą. – Biegły Dariusz Atłasik stwierdził w swej obszernej opinii, że zakwestionowane podpisy z dużą dozą prawdopodobieństwa wyszły spod ręki Leona O. Podczas składania zeznań w Sądzie, w swojej opinii słownej już nie był jednak tak stanowczy. Dlatego powołany został inny biegły, Zbigniew Dudek. On kategorycznie stwierdził, że autorem podpisów na zakwestionowanych dokumentach był Leon O., mimo, że część materiału na jakim pracował, to były kserokopie. Zdarzyło się już kiedyś, że jakiś biegły nie miał wątpliwości co do wydanej przez siebie opinii. Na jej podstawie skazany został człowiek, ale trzeba było go uniewinnić, kiedy dowiódł, że w momencie kiedy miał złożyć podpis nie mógł tego zrobić, bo był wtedy w innym miejscu. Dlatego wnioskowaliśmy o dodatkowego biegłego, który do wspomnianych dwóch opinii by się odniósł. Sąd Rejonowy w Myszkowie wydając wyrok podnosił, że skoro biegli z całkowitą pewnością dowiedli, że podpisów nie złożyła córka mojego klienta, to musiał zrobić to on. Ale w tym wypadku nie ma przecież żadnego automatyzmu. Nikt nie badał, kto sporządzał treść zakwestionowanych dokumentów, a nie można wykluczyć, że i treść i podpis mogły wyjść spod ręki np. jakiegoś pracownika firmy. Naszym zdaniem kwestia podpisów nie została wyjaśniona w sposób wykluczający wątpliwości – mówiła mecenas Krystyna Riwerska. Przypominała, że spośród zeznających w sprawie 19 świadków, tylko Ryszard N. zeznał, że Leon O. w czasie kiedy pełnił obowiązki burmistrza kontaktował się z nim w sprawach biznesowych. Tyle, że Ryszard N. na dzień dzisiejszy winien jest Leonowi O. 140 tysięcy złotych, a ten ostatni nie ustaje w walce o odzyskanie swoich pieniędzy. – Sąd oddalił nasze wnioski, że może to być świadek nieobiektywny, który w swoich wyjaśnieniach może kierować się odwetem wobec Leona O. za swoje „kłopoty finansowe” – tłumaczyła podczas apelacji mecenas Riwerska. Podobnie jak podczas mowy końcowej przed Sądem w Myszkowie podnosiła też kwestie, że budzące wątpliwości podpisy znalazły się na kilku dokumentach o nikłym znaczeniu, podczas kiedy kontroli poddano ok. 50 tys. dokumentów firmowych; że nie istnieje ścisła definicja prowadzenia działalności gospodarczej, oraz, że wszelkie wątpliwości procesowe należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego.
WYROK UTRZYMANY W MOCY
Skład sędziowski, który rozpatrywał odwołanie Leona O. (Przewodniczący – Sędzia Zbigniew Bednarski, Sędziowie Ławnicy – Jerzy Pukas i Bogusław Zając) nie podzielił jednak argumentów przytaczanych przez obronę i apelację uznał za niezasadną.
- Sąd Rejonowy w Myszkowie uznał, że podpisy na dokumentach złożył Leon O. Sąd Okręgowy w Częstochowie także nie miał w tej kwestii wątpliwości. O opiniach wydanych przez biegłych nie można mówić, że są rozbieżne czy wykluczające się. Dlatego za zasadne należy uznać oddalenie wniosku o powołanie w sprawie kolejnego biegłego grafologa. Nie może być tak, że Sąd tak długo będzie dopuszczał jakiś dowód, aż będzie to zadawalające dla jednej ze stron. Nie może w tym wypadku być „niekończącej się opowieści”. Dlatego Sąd miał prawo do swojej oceny. Sfałszowanie podpisów potwierdziło zaś fakt prowadzenia przez oskarżonego działalności gospodarczej. Ilość tych dokumentów nie ma tu znaczenia, nawet jeśli jak podnosi obrona jest to „promil” w ogólnej liczbie. Liczy się jednak ich jakość, a te zdaniem Sądu były dokumentami o znacznej doniosłości w obiegu prawnym, wyznaczającymi kierunek działania firmy. Można do tego dorzucić fakt, który „bije w oczy”. Kiedy Leon O. został burmistrzem wyrejestrował firmę i zarejestrował ją na wtedy 19 – letnią córkę, uczącą się, mającą znikome doświadczenie biznesowe. Trudno wyobrazić sobie by w sposób wystarczający przejęła obowiązki, które na nią spadły. To jest jakby kolejny „element układanki”. Ten fakt ma swoją wymowę, choć oczywiście o niczym nie przesądza. Trudno jednak przejść obok niego obojętnie. Tym bardziej, że świadkowie zeznawali, że nie mieli do niej numeru komórki, znali za to numer komórki oskarżonego. Zdaniem Sądu Leon O. brał aktywny udział co najmniej we współprowadzeniu firmy – argumentował niekorzystny wyrok dla Leona O. Sędzia Jerzy Pukas. W tym momencie można się zastanawiać, czy powyższe argumenty to nie spekulacje, tym bardziej, że mecenas Riwerska już podczas swej mowy zwróciła uwagę, że mimo młodego wieku córka Leona O. od dawna „była w temacie”, bo prowadzeniu firmy przez ojca przyglądała się od dawna. Miała zatem – zdaniem obrońcy - przygotowanie do przejęcia po nim obowiązków. – Udzielał jej wskazówek i rad, ale decyzji żadnych nie podejmował. Poinformował wszystkich swoich kontrahentów, by kontaktowali się z jego córką, odsyłał ich do niej – mówiła Riwerska.
Sąd Okręgowy oddalił także argumenty obrony dotyczące wątpliwości, które powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego. - To nie strona ma powziąć wątpliwości a Sąd, ale w tym przypadku takich nie znalazł – mówił sędzia Pukas.
Po odrzuceniu apelacji przez Sąd Okręgowy w Częstochowie Leon O. w ciągu siedmiu dni mógł wystąpić z wnioskiem o uzasadnienie wyroku na piśmie, a następnie wnosić do Sądu Najwyższego o kasację wyroku. Prawdopodobnie tak właśnie postąpi. Wyrok wydany w piątek 10 czerwca praktycznie jednak przekreślił dalszą karierę Leona O. na stanowisku Starosty Powiatu Myszkowskiego.
POWTÓRKA Z ROZRYWKI
Leon O. to kolejny Starosta Powiatu Myszkowskiego, który kończy sprawowanie funkcji w trakcie kadencji, w następstwie prawomocnego wyroku skazującego. Podobnie skończył jego poprzednik, były prokurator, Marian W. (on także został skazany za sfałszowanie podpisu). Ten ostatni zanim został odwołany z funkcji sam złożył z niej rezygnację. Ponieważ posiadał odpowiednie uprawnienia, pozwoliło mu to na pobranie odprawy emerytalnej w wysokości 6 miesięcznych pensji. Czy podobnie postąpi aktualny gospodarz powiatu? Czy sam zrezygnuje z funkcji, czy może radni będą woleli go odwołać? Na razie, jak udało nam się potwierdzić, od poniedziałku 13 czerwca do 24 czerwca Starosta Myszkowski Leon O. jest na zwolnieniu lekarskim. Czy choroba okaże się równie długotrwała, jak po tym, gdy Leon O. przegrał wybory na burmistrza Myszkowa w 2006 roku, zobaczymy wkrótce. Stan zdrowia starosty stał się w tym momencie sprawą portfeli podatników.
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Mimo nieobecności starosty, na część pytań postawionych wyżej odpowiedź poznaliśmy w środę 15 czerwca podczas Sesji Rady Powiatu. Mimo, że porządek obrad nie zawierał punktu poświęconego obecnej sytuacji starosty (przygotowano go dzień przed rozprawą apelacyjną) radni nie mogli przejść obok niej obojętnie. – Informowano nas, że starosta złoży rezygnacje do środy, do godziny 9.00. Ponieważ tak się nie stało, powstał wniosek o jego odwołanie. W pierwszej kolejności został podpisany przez radnych, z których rekomendacji objął fotel, później przez pozostałych. Pod wnioskiem podpisała się cała Rada Powiatu – mówił nam Rafał Kępski z klubu Lewicy. We wniosku, którzy radni zgłosili tuż przed sesją napisano m.in.: „W związku z tym, że wyrok jest prawomocny, starosta (…) nie może dłużej pełnić funkcji i powinien złożyć rezygnację. Z uwagi na fakt, że do dnia dzisiejszego tego nie dokonał, w trosce o poszanowanie prawa i dobrego imienia Rady Powiatu w Myszkowie, postanowiliśmy złożyć wniosek o jego odwołanie.”
O ile nic się nie zmieni, po złożeniu wniosku będą mogli odwołać starostę podczas kolejnej sesji, ale nie wcześniej niż przed upływem 30 dni. – Czy jeżeli w tej sytuacji wpłynie rezygnacja starosty, po zgłoszeniu przez nas wniosku, co rozpoczęta przez nas procedura zostanie zahamowana? – pytał radny Mariusz Musialik. – Wtedy możemy zająć się tym wcześniej, na Sesji Nadzwyczajnej – odpowiadał mu Przewodniczący Rady Powiatu Janusz Jakubiec. W kuluarach mówi się, że rezygnacja starosty nie została złożona, bo ten czeka na powrót zza granicy Wojciecha Pichety (wraca w sobotę 18 czerwca), który jest wymieniany wśród głównych kandydatów na jego następcę.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze