(Myszków) W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o kontrowersyjnym pomyśle, jaki pojawił się na ostatniej Sesji Rady Miasta. Radny Dariusz Muszczak zaproponował by na ulicy Skłodowskiej ustanowić dla samochodów czasowy zakaz zatrzymywania się. Pomysł podchwycił burmistrz Włodzimierz Żak, zapowiadając rychłe wprowadzenie zakazu parkowania. A my sprawdziliśmy, co sądzą o tym przedsiębiorcy ze Skłodowskiej.
Radny zaproponował by na ulicy ustawić znaki czasowo ograniczające parkowanie w tym rejonie. Jako miejsce gdzie klienci okolicznych sklepów, apteki, oraz pacjenci przychodni zdrowia mogliby zostawiać auta wskazał parking przy cmentarzu na ulicy Sikorskiego. Zwolennikiem takiego rozwiązania wydaje się być burmistrz Włodzimierz Żak. – Chcielibyśmy ustawić tam znaki zezwalające na parkowanie dopiero po godzinie 17.00. Tam jest naprawdę ciasno, a sytuacji nie polepsza fakt, że z ulicy korzystają kondukty pogrzebowe. Zdecydowanie opowiadam się za ograniczeniem tam parkowania, tym bardziej, że uniemożliwia je wysoki krawężnik i dlatego auta blokują drogę. Dołożymy starań, by odpowiednie znaki stanęły tam jak najszybciej – obiecywał na sesji Żak, wykazując się przy tym nieznajomością prawa o ruchu drogowym. Parkowania na chodnikach zabraniają przepisy, nie krawężniki.
Trudno zaprzeczyć, że parkujące samochody utrudniają przejazd, ale nie obroni się też teza, że tworzą się przez to paraliżujące ruch korki. To co jednym ułatwi życie dla innych stanie się przysłowiowym „gwoździem do trumny”. – Od razu możemy wtedy sklep zamknąć – mówi Dorota Kot ze Sklepu Spożywczego na ulicy Skłodowskiej. – Gdyby przy Medikorze był większy parking może byłoby lepiej. A tak, wiele samochodów na tej ulicy to auta osób, które przywożą do ośrodka dzieci czy osoby starsze. Wiadomo, że wtedy każdy chce podjechać jak najbliżej. Mój szef słyszał o tym pomyśle, ale jest zdecydowanie na „nie”. Gdyby zakaz parkowania wszedł w życie upadniemy – dodaje. Nie jest to odosobniona opinia. Inny handlowiec ze Skłodowskiej, Halina Kaźmierczak prowadząca tam kiosk RUCH- u również uważa, że zakaz parkowania to pomysł „nietrafiony”. - To jest moim zdaniem nieporozumienie. Owszem, samochody parkują na ulicy, ale nie wiem czy w naszym przypadku możemy mówić tu o dużym ruchu? – zastanawia się.
– Przez to jest nawet bezpieczniej, bo jak samochody na ulicy parkują, inne auta muszą jechać wolniej. A przechodząc przez ulicę uważać trzeba wszędzie. Bezpieczeństwo pieszych można tu poprawić dodatkowym oznakowanym przejściem – dopowiada spacerujący przy kiosku mieszkaniec ulicy, pan Stanisław. Inny pomysł na rozwiązanie kłopotów z parkowaniem na Skłodowskiej ma Krystyna Wieczorek, właścicielka sklepu z odzieżą używaną. – Rozmawiałam na ten temat z synem. Naszym zdaniem najbezpieczniej będzie, jeśli ulica stanie się jednokierunkową. Wtedy parkujące po jednej stronie auta nie będą przeszkadzać, a my będziemy mogli dalej handlować, a przez to jakoś związać koniec z końcem – przedstawia swój pomysł Krystyna Wieczorek. Spadku obrotów obawia się także handlująca obok niej sąsiadka, prosząca o zachowanie anonimowości. - Mój punkt istnieje w tym miejscu 17 lat. Jeśli zostanie wprowadzony zakaz stracimy klientów do reszty. To zły pomysł, którego z nami nikt nie konsultował – dzieli się swymi obawami. Utraty klientów „do reszty” obawiają się wszyscy handlowcy ze Skłodowskiej i w tym temacie mówią jednym głosem: „nie”! Część klienteli stracili już za kadencji burmistrza Zbigniewa Knoffa. Wtedy zamiast budowy pasa parkingowego wzdłuż ulicy (jak stało się np. ostatnio przy ulicy Leśnej), w ten sposób zmodernizowano chodnik, że przez swoją wysokość znacznie utrudnił on parkowanie. Dodatkowo, od czasu kiedy za parkowanie na chodniku można złapać mandat, kiedyś handlowa ulica stopniowo podupada. Czy upadnie do reszty? A może ktoś porozmawia ze sklepikarzami, może uda się znaleźć kompromis? To na razie pytania pozostające bez odpowiedzi.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze