(Myszków) We wrześniu ubiegłego roku Helena Marcinkowska podpisała pozew do sądu. Odbyły się już nawet 2 rozprawy. Teraz powódka, czyli pani Helena dowiedziała się z kim się procesuje. Jej zamiarem było wytoczenie sprawy Myszkowskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych o zwrot wpłaconych 40 lat temu pieniędzy do zakładowej kasy mieszkaniowej, a tymczasem… podpisała pozew przeciwko Spółdzielni Mieszkaniowej Mystal o przymusowy wykup mieszkania. Jak pisze Helena Marcinkowska w swoim oświadczeniu, pismo do sądu do podpisu podsunęła jej sąsiadka.
-Panie redaktorze, ja myślałam, że to chodzi o te wkłady mieszkaniowe, które wpłacaliśmy do fabryki już po wojnie. Najpierw było to 1,50 zł. Uzbierało się kilka tysięcy, co dzisiaj nie wiem, jaką miałoby wartość. Jak przyszła sąsiadka i powiedziała, że można odzyskać te pieniądze, to podpisałam jakieś pismo, taki druk był. Niestety ja takich liter to nie jestem w stanie odczytać. Jak ona mogła mnie tak oszukać? Wcale nie było moim zamiarem składać proces przeciwko panu Prezesowi (spotykamy się w siedzibie SM Mystal, w gabinecie prezesa Janasa- przyp. red.). Jak byłam płacić czynsz, w ubiegłym tygodniu, to się dowiedziałam, że mam proces ze spółdzielnią –mówi pani Helena.
Czy ktoś jeszcze namawiał Panią na wytoczenie pozwu? –pytamy.
Helena Marcinkowska: -Raz byłam u pani poseł Jadwigi Wiśniewskiej, bo mówiło się, że pomoże nam z tymi mieszkaniami. Wtedy dali nam jakieś druki do sądu. Ale później to już wszystkim zajmowała się sąsiadka.
Chodzi o panią Bożenę Dudę, która również procesuje się ze spółdzielnią Mystal, ale na pewno z pełną świadomością. Chce zmusić spółdzielnię, żeby sprzedała jej mieszkanie za przysłowiową złotówkę. Z dobrodziejstw zaskarżonej przez Trybunał Konstytucyjny ustawy nie mogłaby jednak skorzystać. Uchylone przepisy, choć mogą być stosowane do końca roku dotyczą osób, które nie zalegają z czynszem. A dług lokatorki, za prawie 100 metrowe mieszkanie wynosi 4,5 tys. zł bez odsetek. Ostatnio zaproponowała spółdzielni, że wykupi mieszkanie za 3 tys. zł. Rzeczoznawca –jak sama przyznaje- wycenił wartość lokalu na 140 tysięcy.
Gdy pytamy panią Bożenę Dudę, czy to prawda, że podsunęła do podpisu Helenie Marcinkowskiej pozew przeciwko SM Mystal, sugerując że to pozew przeciwko Myfanie, krzyczy, nie pozwala nam nawet dojść do głosu. Podsuwa „sprostowanie” do naszego artykułu z 27 lutego, w którym piszemy o dyskusji na sesji Rady Miasta Myszkowa o sprawie wykupu mieszkań. Sesji przysłuchiwali się lokatorzy, którzy procesują się z SM Mystal o wykup mieszkań. W artykule wspomnieliśmy, że są to często ludzie zadłużeni. Odręczne pismo podpisała sama, jej mąż i… Helena Marcinkowska. Pokazujemy pismo pani Helenie, z pytaniem, czy zna jego treść.
-Wczoraj była u mnie Pani Bożena, powiedziała, że widziała się z prezesem spółdzielni i to on prosił abym podpisała to pismo. Ale nie wiem co w nim jest.
Czytamy pani Helenie treść pisma, słowo w słowo. Gdy kończymy, ta łapie się za głowę:
-O Boże, ja już jej chyba do domu więcej nie wpuszczę. Ja wzrok mam słaby, przyszła, żeby coś podpisać, podpisałam, ale żeby mnie tak oszukiwać?- mówi rozgoryczona.
Pomijając autentyczność pisma do redakcji, które okazało się zwykłą fałszywką, zatrzymamy się na koniec nas sprawą zadłużenia osób, które uczestniczyły w sesji Rady Miasta Myszkowa. Oprócz zadłużonej Bożeny Dudy, która przyniosła fałszywkę do redakcji, na sali obrad była też Zofia D. z ul. Sikorskiego. Jej dług to 5 tysięcy złotych. Określenie zebranych osób „grupą zadłużonych mieszkańców” nie było z pewnością krzywdzące.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze