(Myszków) Jakie będą przyszłe emerytury? Czy emerytów czeka w przyszłości wsparcie z tzw. II filaru czy raczej przyszłość pod filarem mostu? Na tak postawione pytania próbowała odpowiedzieć 27 marca posłanka PiS-u Małgorzata Sadurska, która do Myszkowa przyjechała na zaproszenie klubowej koleżanki Jadwigi Wiśniewskiej.
Małgorzata Sadurska to była Sekretarz Stanu w kancelarii premiera Kaczyńskiego (Jarosława). Przez swoją partię reklamowana jest jako ekspert z zakresu przyszłych emerytur, w tym tych, na które środki Polacy odkładają w Otwartych Funduszach Emerytalnych.
- Mija 10 lat funkcjonowania OFE. Pierwsze osoby już zaczynają pobierać emerytury w nowym systemie. 9 stycznia PIS zaproponował wprowadzenie możliwości wyboru pomiędzy ZUS, a OFE. Dlaczego? Bo obiecano nam palmy, a my mamy szanse jedynie na jedną palmę – tę na rondzie de Gaulle’a w Warszawie – mówiła M. Sadurska.
OFE NA MINUSIE
Według przedstawionych przez nią danych (ich prawdziwości nie podważa nikt, nawet ekonomiści – mówiła posłanka) 31 grudnia 2007 wartość wkładów w OFE wynosiła ponad 140 miliardów złotych. W 2008 roku z ZUS-u przekazano do OFE w postaci składek i obligacji oddłużeniowych 20 miliardów505 milionów złotych. Tymczasem 31 grudnia 2008 wartość aktywów OFE wyniosła 138 miliardów 261 milionów złotych. To oznacza, że oszczędności Polaków „stopniały” w OFE o 22 miliardy złotych.
- W styczniu tego roku OFE straciły kolejne 3 miliardy. Jednostka rozrachunkowa OFE przez 10 lat, od 1999 r. wzrosła łącznie w najlepszych funduszach o 58 %, w najgorszym niecałe 28 %. Ludzie inwestując te pieniądze w bankach na lokatach zarobiliby znacznie więcej. Dlatego tak źle oceniamy te 10 lat. I nie tylko my ale także coraz więcej ekonomistów – tłumaczyła Sadurska. Powodów tej złej sytuacji jest jej zdaniem kilka. Jednym z nich jest na pewno kryzys, ale nie najważniejszym. Większe znaczenie zdaniem posłanki mają wady systemowe OFE. Wszyscy, chcą czy nie chcą, muszą przystąpić do funduszy, a wybór w tej sytuacji jest tylko do którego funduszu przystąpimy. Jeśli się samemu nie wybierze, fundusz zostanie wylosowany. Inny z podanych przez Sadurską powodów złej sytuacji to brak konkurencji między OFE.
- Niemal wszystkie pobierają 7 % prowizji. Tylko jedno Powszechne Towarzystwo Emerytalne pobiera niższą, na 15 zarządzających OFE. Jest to dla nich „złoty interes”. Biorą pieniądze za nic, za samo zaksięgowywanie naszych wpłat, no bo przecież nie za zarządzanie. Przy stracie 22 miliardów złotych prowizje pobrane od naszych wpłat wyniosły: w 2008 roku ok. 1,8 miliarda złotych, w 2007 roku 1,7 miliarda a w 2006 roku 1,5 miliarda złotych – przytaczała dane Sadurska, dodając, że nie wierzy w cud wysokiej emerytury.
OKRADZIONA PRZEZ BUZKA?
Posłanka zdemaskowała na spotkaniu winnych złej sytuacji. Winowajcami są według niej twórcy reformy emerytalnej: Ewa Lewicka, Agnieszka Hłoń – Domińczak, prof. Marek Góra (On obiecywał palmy!) oraz Premier Jerzy Buzek – osobiście odpowiedzialny za podpisanie ustawy. To, że po 10 latach istnienia systemu i złych wynikach finansowych funduszy nie nastąpiło ich rozliczenie nazwała skandalem.
- Jako osoba fizyczna, nie jako poseł, czuję się oszukana i okradziona – mówiła w ostrych słowach Sadurska.
PIS ma PLAN
Co zrobić żeby było lepiej? PIS, ustami organizatorek spotkania, twierdzi, że ma plan, który może odwrócić niekorzystne tendencje. Należy przede wszystkim wprowadzić dziś możliwość wyboru dla nowych roczników. Wybór następowałby po 3 miesiącach zastanowienia. PIS proponuje też wprowadzenie możliwości wyboru dla osób, które już obowiązkowo do OFE przynależą. Jeśli chcą mieć stabilną emeryturę – niech zostaną przy ZUS, jeśli wolą ryzykować – niech zostaną przy OFE.
- Celem OFE jest gromadzenie i pomnażanie zgromadzonych środków. Ale nie są one zainteresowane pokazaniem zysków, bo musiałyby się nimi podzielić. W interesie tych, którzy wybraliby OFE, trzeba byłoby nakłonić je do lepszej pracy poprzez zmianę obliczania minimalnej stopy zwrotu. Stopa ta przykładowo może być równa oprocentowaniu 5 letnich obligacji skarbowych. PTE, które jej nie osiągnie byłoby zobowiązane uzupełnić wartość jednostki rozrachunkowej z własnych funduszy. Potrzebna jest też zmiana sposobu naliczania opłaty za zarządzanie i opłaty dystrybucyjnej – proponowała Sadurska, dodając, że od osiąganych zysków powinna być też uzależniona wysokość prowizji pobieranej przez PTE. Zapowiadała, że jeszcze w tej kadencji jej partia zgłosi projekty ustaw o możliwości powrotu do ZUS przy zwiększonym nadzorze nad tą instytucją.
- To, że nie ma konkurencji, że prowizje nie są pobierane w zależności od osiąganych zysków to patologia. PTE „ruszą do ataku” bo nie są zainteresowane zmianami. Znam wysokość nagród, zarobków prezesów i członków zarządów i rad nadzorczych. Nie mają sumienia, by przy takiej wykazanej stracie brać takie pieniądze – grzmiała posłanka.
WIARA UCZYNI CUDA?
Posłanka zapewniała, że nad projektem ustaw „naprawczych” pracują specjaliści, którzy nie chcą póki co ujawniać nazwisk, bo nie chcą stawać na razie przeciwko profesorowi Górze.
- Pokażemy, że chcemy te projekty złożyć. Wierzę, że wrócimy do władzy i wtedy przeprowadzimy je w Sejmie. Będziemy jeździć osobiście – pewnie na mnie to spadnie – bo nie możemy się przebić medialnie – i wyjaśniać. Będę opowiadała i pokazywała wady tego systemu - zapowiedziała Sadurska.
Kiedy radny Daniel Borek zapytał ją dlaczego PIS nie zrobił nic by uzdrowić sytuację wcześniej, kiedy był przez dwa lata u władzy, posłanka odpowiedziała, że jej partia ma czyste sumienie. Winę za brak potrzebnych reform zrzuciła na „nieszczęśliwą koalicję” i rządzącą w Ministerstwie Pracy Annę Kalatę z Samoobrony. Przyznała, że w tym czasie nie było też lansowanego obecnie pomysłu o powrocie do ZUS. Odpowiedź posłanki nie zadowoliła radnego, który już po spotkaniu nie ukrywał, że przyjazd Sadurskiej do Myszkowa, to nic innego jak tylko początek kampanii PIS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Choć podczas spotkania nie brakowało głosów rozgoryczenia na działanie OFE (Bezrobotni są już dziś skazani na żebranie w przyszłości pod kościołem, na filar pod mostem. To jest holokaust narodu polskiego. Z torbami wszyscy pójdą – mówił jeden ze starszych uczestników spotkania) nie brakowało też i głosów sceptycznych do pomysłów przedstawianych przez Sadurską.
- ZUS nie jest lepszy – przez wiele lat obracał moimi pieniędzmi a dostałam za to 20 groszy. Wybór między złodziejem, a złodziejem to żadna frajda – mówiła uczestniczka spotkania Adriana Irach, jak sama wyznała – doradca finansowy, który zajmuje się także OFE. Wspomniała, że przekazywanie składek do funduszu po dłuższym czasie to nie jednostkowy – dotyczący jej przypadek, ale wielu klientów z którymi pracuje. (rb)
nasz komentarz:
Na spotkanie z poseł Sadurską przyszła garstka osób (Kurski wypadł tu o wiele lepiej), więc ekonomicznych bzdur wysłuchało dzięki temu mniej osób. Oczywiście, zasady funkcjonowania OFE wymagają zmian ustawowych, niektóre zresztą obecny Sejm wprowadził, jak obniżka prowizji z 7 do 4%. PiS ustami poseł Sadurskiej gromi o stratach, ale nawet z jej wypowiedzi widać, że przez 10 lat OFE jednak powiększyły kapitał o kilkadziesiąt procent. Że mniej niż np. na lokatach, fakt? Rzecz dyskusyjna. OFE mają obowiązek lokować nasze środki bezpiecznie. Nie powiedziała też posłanka słowa o tym, że gdy nie osiągną minimalnego, ustawowego zysku, muszą dołożyć z własnej kieszeni. OFE nie jest doskonałe, warto je zmieniać, ale rewolucje typu ich likwidacja, czy swobodne wychodzenie z systemu kiedy chcemy, podroży jego funkcjonowanie i może go wręcz rozłożyć na łopatki. Najważniejsze, czego PIS nie mówi bo to prawda trudna, że emerytury będą niskie wtedy, jeżeli po prostu mało pieniędzy na starość odłożymy. Będą też niskie dla większości obywateli, bo ci muszą zrzucić się na emerytury górników, stoczniowców, hutników, nauczycieli i innych dużych grup związkowych. O potrzebie likwidacji tych wielu patologicznych przywilejów PiS nie mówi, wręcz odwrotnie, krytykuje takie pomysły, jak np. ograniczenie przywilejów emerytalnych wojskowych czy policjantów.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze