BUDŻET NA (KREDYTOWYCH) STERYDACH
(Myszków) Rada Miasta Myszkowa 30 grudnia przyjęła budżet na 2020 rok. Dochody mają wynieść 144 miliony, wydatki aż 22 mln więcej, 166 mln. Deficyt burmistrz zaplanował pokryć z kredytu. Miasto jednocześnie aż o 1 mln zł mniej zarobi z PIT od naszych dochodów osobistych. Choć pensje rosną, wynagrodzenie minimalne aż do 2600 zł, to skutkiem obniżenia stawki pit z 18 do 17%, bardzo spadają dochody samorządów. W Myszkowie widać to „gołymi oczami”. Jednocześnie bardzo rosną stałe, tzw. „sztywne” wydatki miasta, właśnie na wynagrodzenia, energię elektryczną. Jak to tłumaczył „ekonomista” Andrzej Duda, nasz prezydent, „jak pensje rosną, wszystko drożeje”. Coraz więcej osób narzeka, że efekt 500+ dawno zjadły wyższe ceny. W gminach dociśniętych wyższymi wydatkami, zwłaszcza na oświatę, widać to najlepiej. Opozycja w radzie, czyli radni PiS, Lewicy, i ci, którzy porzucili burmistrza wchodząc do klubu Lewicy, wprowadzili kilka istotnych poprawek do budżetu. Burmistrz i jego stronnicy próbowali to zablokować, ale się im nie udało. Poprawki opozycji przeszły. Wtedy stała się rzecz zaskakująca: radni popierający burmistrza nie poparli budżetu, wstrzymali się od głosu. Budżety Myszkowa na 2020 rok został uchwalony głosami wyłącznie opozycji! Sesja, która trwała z przerwą od 9 rano do wieczora przyniosła też inny ciekawy skutek. Coraz głośniej zaczęto mówić o konieczności zmiany Przewodniczącego Rady, którym trzecią kadencję jest Jerzy Woszczyk. Przewodniczący tak przeciągał obrady, że w oczy wykrzyczano mu zarzut, że na pewno nie reprezentuje całej rady, że jest „przewodniczącym burmistrza”. Dni Woszczyka na stanowisku prestiżowym i dobrze płatnym wydają się być policzone.
11.01.2020 08:20