(Żarki) Członkowie Komisji Rewizyjnej podczas posiedzenia 20 XI mieli trudny orzech do zgryzienia. Musieli zdecydować, czy w sprawie ulicy Steinkellera w Żarkach, której budowa nie otrzymała unijnego wsparcia zawiniła gmina, czy pisma radnej Janiny Cuglewskiej. Radna poczuła się bowiem urażona zarzutami burmistrza Klemensa Podlejskiego, że to jej działania stały się jednym z powodów nie otrzymania dofinansowania. W takiej sytuacji sprawę wyjaśnić miała Komisja Rewizyjna. Ostatecznie radni nie musieli podejmować decyzji, gdyż strony podały sobie ręce na zgodę.
Posiedzenie Komisji Rewizyjnej, choć dotyczyło kontrowersyjnego tematu, rozpoczęło się burzliwie, ale z zupełnie innego powodu. Radni z Żarek nie dostali na czas materiałów na komisję, więc w efekcie zmieniono termin posiedzenia. Posądzano nawet miejskich urzędników o manipulację, ci bronili się, że zawiniła poczta, która na czas nie dostarczyła przesyłek.
Dyskusję w temacie nie otrzymania przez urząd dofinansowania unijnego na przebudowę ulicy Steinkellera (sprawę opisywaliśmy w nr 46 GM) rozpoczęła radna Janina Cuglewska. Jak powiedziała, z materiałów dotyczących sprawy wynika, że przyczyną nie uzyskania środków była niekompletna dokumentacja, a więc brak pozwolenia na budowę i decyzji o uwarunkowaniach środowiska. - Jak to jest – pytała radna – że najpierw się buduje, a później stara się o pozwolenie na budowę?
Burmistrz Klemens Podlejski powiedział, że konkurs, do którego został złożony wniosek o dofinansowanie budowy ulicy Steinkellera, miał szybką formułę. Szybko został ogłoszony, szybko należało też wniosek złożyć i szybko zrealizować inwestycję. Warunkiem otrzymania środków unijnych było, aby inwestycja została wykonana i rozliczona do 30 czerwca br. Wniosek gminy Żarki został oceniony pozytywnie zarówno pod kątem formalnym, jak i merytorycznym, a w konsekwencji wybrany do dofinansowania.
- Mieliśmy możliwość: albo dokonać robót na zgłoszenie, albo też starać się o pozwolenie na budowę. Przy pozwoleniu na budowę ta procedura jest o wiele dłuższa. Przy szybkim wydatkowaniu pieniędzy dla nas lepszy był wariant dotyczący zgłoszenia robót. Konsultowaliśmy to z Urzędem Marszałkowskim i otrzymaliśmy odpowiedź pozytywną. Starostwo przyjęło zgłoszenie robót, nie było żadnych sprzeciwów, więc na tej podstawie rozpoczęliśmy budowę.
Jak dalej wyjaśniała Małgorzata Banaszczyk, zajmująca się w urzędzie pozyskiwaniem środków zewnętrznych, w czasie, gdy droga była wykonywana, Urząd Marszałkowski zmienił swoje stanowisko i wymagał już jednak pozwolenia na budowę. Przyczyną tego stanu rzeczy – jak wyjaśnia – było dążenie do ujednolicenia prawa polskiego z unijnym.
- Stanowisko marszałka i jego służb było jednoznaczne: nie będzie podpisywał się pod realizowanymi projektami, które nie spełniają dyrektyw unijnych dotyczących ochrony środowiska. Raport o oddziaływaniu na środowisko jest niezbędnym elementem przy procedurze starania się o pozwolenie na budowę. Przy zgłoszeniu robót taki raport nie jest potrzebny – powiedział burmistrz.
K. Podlejski dodał, że w momencie starania się o uzupełnienie dokumentacji, ówczesna dyrektor ZS w Żarkach Janina Cuglewska złożyła pisma do starostwa powiatowego, nadzoru budowlanego i do urzędu gminy. Zgłaszała w nich m.in. swoje zastrzeżenia co do przebudowy drogi, której wykonanie narusza stosunki wodne i będzie miało wpływ na zalewanie szkoły. Obawy okazały się jednak bezzasadne.
Jak wyjaśniał, gmina rozpoczęła starania o uzupełnienie dokumentacji, ale już wtedy starostwo powiatowe, do którego dotarły pisma Cuglewskiej, usztywniło swoje stanowisko twierdząc, że nie da się uzyskać pozwolenia w tak krótkim czasie. Mimo to jednak urząd o nie zabiegał i w efekcie 30 czerwca br. posiadał decyzję środowiskową. Tego jednak dnia minął termin wyznaczony przez Urząd Marszałkowski, a gmina wciąż nie dysponowała pozwoleniem na budowę.
Burmistrz dodał, że był zaskoczony, że swoimi zastrzeżeniami radna nie podzieliła się podczas komisji, ale przesłała pisma do starostwa, urzędu gminy i do nadzoru budowlanego. - O pismach J. Cuglewskiej dowiedziałem się ze starostwa. Na tamtą chwilę nie wiedziałem, gdzie pani złożyła pisma. Czy tylko do starostwa i nadzoru budowlanego, czy jeszcze gdzieś indziej.
J. CUGLEWSKA: MIAŁAM PRAWO ZGŁASZAĆ UWAGI JAKO ZARZĄDCA SZKOŁY
Jak wyjaśniała podczas spotkania Janina Cuglewska, powodem, dla którego zgłosiła swoje zastrzeżenia, było zalanie ścian jeden z pracowni w szkole podczas burzy. Dodaje, że jako zarządca szkoły miała prawo reagować w obawie o budynek.
- Podczas spotkań z przedstawicielami gminy i starostwa podkreślałam, że nie mam zamiaru blokować inwestycji, ale chodziło mi o to, aby gmina i starostwo powiatowe podjęły współpracę i aby reagowały wspólnie w razie, gdyby szkoła została zalana – wyjaśniała radna.
Cuglewska dodała również, że to w porozumieniu i za radą starosty myszkowskiego Mariana Wróbla złożyła pisma w Urzędzie Miasta w Żarkach, w Starostwie Powiatowym w Myszkowie i nadzorze budowlanym. Jednak – jak podkreślała – żaden z tych urzędów sprawą się nie zajął. Powiatowy Zarząd Dróg stwierdził, że droga jest gminna, więc nie leży ona w jego kompetencjach. Natomiast poproszony o wydanie ekspertyzy nadzór budowlany, odpowiedział, że się tym nie zajmuje. Radna dodała, że nie przesyłała żadnych pism do Urzędu Marszałkowskiego ze swoimi zastrzeżeniami, co do budowy, ponieważ nie było jej zamiarem blokowanie tej inwestycji.
Powodem – jak twierdzi J. Cuglewska – dla którego gmina nie otrzymała dofinansowania, była niepełna dokumentacja. Gmina posiadała jedynie decyzję środowiskową na dzień
30 czerwca, a był to ostateczny termin do uzyskania wszelkich pozwoleń. Nie było więc możliwe, aby urząd uzyskał pozwolenie na budowę - Okazuje się więc, że powodem nie uzyskania dofinansowania były szybkie terminy. Proszę więc nie rzucać oskarżeń na kogoś, kto nie miał wpływu na uzyskanie dofinansowania. Proszę przyznać, że szybkość inwestycji skutkowała tym, że nie zdążyliście skompletować dokumentów – powiedziała radna Cuglewska.
ZGODA BUDUJE, NIEZGODA NIC NIE WYBUDUJE
Radny Zdzisław Tylkowski i Stanisława Nowak stwierdzili, że winy urzędu w sprawie nie otrzymania środków unijnych nie ma. Winą też – zdaniem radnego Henryk Szpaka – nie można obarczyć Janiny Cuglewskiej. - Nigdzie nie jest napisane w tych dokumentach, że przez złożone przez nią pisma nie dostaliśmy pieniędzy, tylko jasno wyrażono w pismach, że nie zdążono uzupełnić dokumentów w tak krótkim czasie – wyjaśniał H. Szpak.
Komisja Rewizyjna ostatecznie nie musiała decydować, czy Janina Cuglewska jest winna nie otrzymania przez urząd dofinansowania czy też oskarżenia kierowane pod jej adresem przez burmistrza były pomówieniami. Po dyskusji burmistrz przeprosił radną za swoje zbyt mocne słowa. - Analizując sytuację i biorąc pod uwagę wypowiedzi radnych, pani Cuglewskiej i relacje prasowe, chcę złożyć oświadczenie. W momencie, kiedy kończyliśmy realizację tej inwestycji, pismo pani Cuglewskiej tak oceniałem, że może nam to skomplikować uzyskanie dodatkowych dokumentów i w perspektywie uzyskanie środków unijnych. Biorąc po uwagę zaistniałą sytuację, niepotrzebny rozgłos, i że jest to temat zastępczy i także to, iż pani Cuglewska poczuła się pomówiona, to chciałem ją oficjalnie przeprosić i zakończyć ten temat. Uważam, że mamy o wiele ważniejsze tematy do dyskusji, jak choćby budżet.
Radna Janina Cuglewska przyjęła przeprosiny burmistrza, a obie strony na znak zgody podały sobie ręce. Natomiast członkowie Komisji Rewizyjnej nie ukrywali zadowolenia, że sprawa się skończyła polubownie i nie musieli rozstrzygać jej w drodze głosowania. - Ja się cieszę, że w naszej gminie i w Radzie nie uprawia się polityki. Problemy rozwiązujemy w ten właśnie sposób. W innych miejscowościach są spory i nic z tego nie wychodzi. My te problemy rozwiązujemy inaczej i budujemy wiele inwestycji – powiedział na zakończenie dyskusji radny Bogusław Radosz, który wcześniej apelował do stron o zawarcie ugody.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze