Ten artykuł ukazał się w Gazecie Myszkowskiej i Kurierze Zawierciańskim nr 40 z dnia 1-10-2021:
Mieszkańcy Herb, byli pracownicy księdza Marka, którzy z artykułu dowiedzieli się o tym, że pracowali u księdza, opowiedzieli nam wiele szczegółów, jak wyglądała współpraca z „szefem”. W tym wszystkim fakt, że ksiądz Marek złamał prawo kanoniczne handlując wódką, może się wydać najmniejszym przewinieniem, gdy w punktach podamy inne podejrzenia, że ksiądz Marek Niewiadomski:
W SKLEPIE KAMERY I MIKROFONY: szef przedstawiał się jako „psycholog po rozwodzie”
Po publikacji artykułu z redakcją skontaktowała się pani Marzena: -Pracowałam u niego przez osiem miesięcy. Nie miałam pojęcia, że pracuję u księdza! Dosłownie szok. Zastanawiam się, czy umowa, którą miałam z „pracodawcą” jest legalna i czy będzie się wliczać w lata pracy.
Uspokajamy, że z tym nie będzie problemu, gdyż ksiądz Marek, prowadząc sklep z wódką łamał prawa kościelne, nie świeckie. Łamał zasady etyczne obowiązujące księży, ale nie była to działalność nielegalna.
-Pracowałam jeszcze u poprzedniej właścicielki, która miała 3 sklepy, ten w Myszkowie i dwa w Zawierciu, wszystkie pod tą samą nazwą. Szefowa z jakichś powodów postanowiła sprzedać interes, i wtedy pojawił się pan Marek. On był naszym szefem w Myszkowie, jego partnerka kupiła sklep w Zawierciu.
-Partnerka?
-Pan Marek, choć teraz wiem, że to ksiądz Marek, przedstawiał się nam, że jest z zawodu psychologiem, że jest po rozwodzie. Z relacji, jak traktował tę panią, sądziłyśmy, że to jego obecna partnerka. Przytulał ją, mówił zawsze do niej „kochanie”, „skarbie”. Był taki moment, że sama potrzebowałam porady psychologa. Spytałam szefa, czy mógłby mnie przyjąć, oczywiście nie za darmo. Ale wykręcił się jakoś. Sprawdzałam potem w internecie, czy gdzieś ma gabinet, gdzie prowadzi terapie. Nic mi nie wyskoczyło. Wydało mi się to dziwne, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mój szef jest księdzem!
Pracowałam u niego do końca maja 2021. Ja wypowiedziałam umowę i koleżanka. Nie chciałyśmy już u niego pracować. Powodów było wiele. Moim zdaniem pan Marek, ksiądz Marek nie miał pojęcia o handlu. Jak mu mówiłyśmy, żeby np. na liquidy obniżyć cenę o 2 zł, bo u konkurencji są tańsze, to nas wyzwał, że nie będzie sprzedawał za grosze. Pamiętam, że był dokładnie 15 maja jak spytałam szefa, dlaczego monitoring w sklepie nagrywa nie tylko obraz, ale również dźwięk? Powiedziałam, że czujemy się podsłuchiwane. Odpowiedział nam, że to „dla bezpieczeństwa”. Monitoring nagrywał co my mówimy, co mówią klienci. Wiem, że pan Marek, to znaczy ksiądz Marek, czasem te nagrania odsłuchiwał, bo później nam mówił z pretensjami, co mówią klienci. Uważam, że był to po prostu nielegalny podsłuch, spytałyśmy kiedyś o to właściciela budynku od którego ks. Marek wynajmuje lokal, pana Adama Jakubca i też nam potwierdził, że nie wolno nagrywać dźwięku w sklepie. Odeszłam z pracy razem z koleżanką, nie chciałyśmy dłużej tam pracować.
-Jest pani pewna, że kobieta, z którą pojawiał się ksiądz Marek to jego partnerka również prywatnie, a nie tylko w interesach?
-Do stycznia 2021 wydać było, że łączy ich zażyłość. Później widać było, że narasta między nimi konflikt, i gdzieś w marcu ona coraz rzadziej przywozi towar, aż w końcu przestała się pojawiać. Wiem, że prowadzi sklep w Zawierciu, też z alkoholem, to jeden z trzech sklepów, które sprzedała im pani X.
Tu czytelnikom należy się wyjaśnienie: nasza rozmówczyni podała nam szczegółowe dane. Bez względu na to, jaka dokładnie była relacja między księdzem Markiem, a „wspólniczką”, naszym zdaniem nie powinniśmy wkraczać w prywatność tej pani. Ma prawo wiązać się z kim chce. Nie wiemy nawet, czy miała świadomość, że mężczyzna, który mówił do niej „kochanie” jest księdzem. Może też była oszukiwana, że to „psycholog po rozwodzie”?
-Mówiła mi pani, że w sklepie mogły być sprzedawane papierosy z przemytu.
-Ja już tam nie pracowałam, gdy napisała do mnie koleżanka, Patrycja (mogliśmy zobaczyć ten dialog z messengera), że była w sklepie, zapłaciła prawie 20 zł za paczkę papierosów i po wyjściu zauważyła, że papierosy nie mają akcyzy, a napisy są po rosyjsku. Wściekła się, wróciła tam, wyzywając, że sprzedali jej „ruskie” fajki w cenie jak legalne.
Tę informację, że w sklepie, którego właścicielem był ksiądz Marek Niewiadomski mogły być sprzedawane nielegalne papierosy, redakcja 27 września przekazała KPP w Myszkowie. Nie rozstrzygamy, czy ks. Marek wiedział o tym, że w jego sklepie mogą być sprzedawane papierosy z przemytu, ew. z nielegalnej produkcji. Czy mogli to robić na własną rękę pracownicy? Biorąc pod uwagę szczegółowy monitoring z nielegalnymi mikrofonami, trudno nam uwierzyć, że to przestępstwo skarbowe, jeżeli miało miejsce, mogło ujść uwadze właściciela.
Dotarliśmy do poprzedniej właścicielki trzech sklepów, które sprzedała: księdzu Markowi- w Myszkowie, a w Zawierciu jeden z dwóch kobiecie, o której nasza rozmówczyni mówi wprost: -Nie wiedziałam, że jest księdzem, ale jak się zachowywali, odnosili do siebie, byłam pewna, że są parą. Tak się przedstawiali. O panu Marku nie powiem inaczej, niż że to „gnida”. Nie rozliczył się ze mną. Całość transakcji opiewała na nieco ponad 100.000 zł za sklep w Myszkowie. Nie tak dużo, bo przed przekazaniem mu sklepu starałam się obniżyć stany magazynowe. Do dzisiaj (ponad rok!) nie rozliczył się z ostatniej faktury. Jego partnerka tak samo. Każde z nich jest mi winne po kilka tysięcy złotych. Po tym artykule nawet myślałam, czy się do was nie zgłosić, opowiedzieć wszystko, ale sam mnie pan znalazł -mówi była właścicielka „Alkohole Strefa %”.
Zarówno była właścicielka „Strefy%” od której ks. Marek odkupił sklep, jak i jego była pracownica, z którą rozmawialiśmy, mówią, że ksiądz Marek Niewiadomski nie był zdolnym biznesmenem:
Poprzednia właścicielka: -Przekazałam mu kontakty, umowy. To był sklep ze stabilnymi przychodami. Ale on ten sklep prowadził fatalnie.
Sprzedawczyni: -W najlepszych miesiącach mieliśmy obroty po 70 tysięcy. W innych dużo mniejsze. Marże mamy 30-40%, w niektórych miesiącach sklep mógł być „pod kreską”.
Parafianie z Herb pytają: CZY TO NIE ZA NASZE PIENIĄDZE?
Gdy ukazał się nasz artykuł „PROBOSZCZ HANDLUJE WÓDKĄ! LEGALNIE! Ale BISKUP CHYBA O TYM NIE WIE” w Gazecie Myszkowskiej i Kurierze Zawierciańskim w dniu 24. września, oraz skrót artykułu na naszych portalach, zadzwoniła młoda kobieta, z Herb: -My po ten artykuł delegację wysłaliśmy do Myszkowa. Już mamy waszą gazetę. Ludzie o tym gadają, ja w przyszłym roku dziecko mam do komunii, więc nie chcę się przedstawiać. Ale jak przeczytaliśmy wasz artykuł, to aż się w nas zagotowało. Taki fałszywiec! W tą niedzielę ksiądz Marek mówił na Mszy św. ile to zła wywołuje alkohol: uzależnienia, przemoc w rodzinie. A za kilka dni czytamy, że sam handluje wódką. Wstyd. Uzgodniliśmy, że do waszej redakcji wszystko opiszemy w liście, co on tu wyprawiał. Moim zdaniem nie dbał o parafię. Kancelaria ma pewnie godziny urzędowania. Księdza Marka w często wtedy nie było. Trudno było zamówić mszę, czy inne sprawy. Gdyby nie to, że moje dziecko idzie na wiosnę do I Komunii Świętej, to bym się przestawiła (znamy tylko nr telefonu naszej rozmówczyni).
I jeszcze jedno panu dodam. Nieraz ksiądz jak wracał, wpadał na plebanię, to jakby z budowy się wyrwał. A teraz słyszymy, że w Górze Siewierskiej w gminie Psary dom podobno buduje. Wszyscy się tu zastanawiamy, za czyje pieniądze ten sklep, dom w Górze Siewierskiej, jeżeli to prawda? Ksiądz, jeżeli jest uczciwy, to nie ma innych pieniędzy jak z tacy, pogrzebów, innych sakramentów, więc na ten sklep z wódką, to chyba my, parafianie się zrzuciliśmy?
Odwiedziliśmy Górę Siewierską. Gmina Psary inwestuje tam w nowe osiedle. Kilkadziesiąt domów na osiedlu już jest zamieszkałych. Obok osiedla gmina buduje okazały teren rekreacyjny z wieżą widokową, rozległym placem rozrywki dla dzieci. Będzie nawet stok narciarski dla najmłodszych, orczyk do nauki jazdy. Psary- można powiedzieć- dobre miejsce do życia. Sami napływowi mieszkańcy, nikt nikogo nie zna, każdy może być dowolnie: psychologiem, lekarzem, nauczycielem. Nowe życie? Za czyje pieniądze?
Historia księdza z Herb, który w Myszkowie handlował wódką, szybko obiegła media ogólnopolskie. Trzeba też przyznać, że reakcja Biskupa Gliwickiego ks. Jana Kopca była szybka i zdecydowana. Jak się dowiadujemy, już 24 września, czyli w dniu w którym ukazał się nasz artykuł, ks. Marek Niewiadomski został odwołany z funkcji administratora Parafii w Herbach. Rzecznika kurii, pytaliśmy też, czy oprócz tej decyzji księdza Marka czekają inne kary kanoniczne, kara suspensy, która mogłaby się dla duchownego zakończyć czasowym lub nawet dożywotnim zakazem wykonywania posług kapłańskich, np. odprawiania Mszy św., udzielania sakramentów.
27 września otrzymaliśmy odpowiedź rzecznika Kurii Diecezjalnej w Gliwicach:
"Szanowny Panie Redaktorze!
Bardzo dziękuję za przesłanie wydania elektronicznego obu tygodników, w których została poruszona sprawa ks. Marka. Chciałbym w tym miejscu zaproponować dość istotną korektę, mianowicie ks. Marek nie był nigdy proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Herbach. Od dnia ustanowienia, tj. od dnia 1.09.2018 r., ks. Marek był jedynie administratorem wspomnianej parafii.
Kodeks Prawa Kanonicznego zakazuje osobom duchownym zajmowania się działalnością handlową (por. kanony 286 i 1392). Biskup Gliwicki nie wyraził zgody na tego typu działalność; nie był również proszony o udzielenie takiego pozwolenia. Jednym z ważniejszych zadań, jakie Kościół wypełnia na rzecz społeczeństwa, jest troska o jego trzeźwość. Dlatego też czerpanie zysków ze sprzedaży alkoholu przez osoby duchowne stoi w jaskrawej sprzeczności z tym zadaniem.
Biskup Gliwicki, po zapoznaniu się z omawianą sprawą oraz po wysłuchaniu wyjaśnień ks. Marka, postanowił z dniem 24 września br. odwołać go z zajmowanego urzędu administratora parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Herbach oraz podjął decyzję o tymczasowym nie przydzielaniu mu innych funkcji i zadań.
Na obecnym etapie rozpoznania sprawy Biskup Gliwicki, Jan Kopiec, uznał że odwołanie ks. Marka z funkcji administratora parafii w Herbach stanowi adekwatną odpowiedź na przedstawiony rozwój sytuacji. Możliwość nałożenia kary suspensy znalazła by zastosowanie dopiero wtedy, gdyby upomniany przez biskupa kapłan nie zastosował się do otrzymanych zaleceń. W tej sytuacji ks. Marek może sprawować sakramenty święte i pełnić funkcję nauczania - podlega jednak w tym względzie rozmaitym ograniczeniom."
-pisze ks. Krystian Piechaczek Rzecznik Prasowy Kurii Diecezjalnej w Gliwicach
Po naszym artykule sprawą zainteresowały się m. in. Gazeta Wyborcza, oraz stacja TVN24. We wtorek 28 września w popołudniowych programach informacyjnych TVN24 ukazał się materiał z udziałem naszego dziennikarza, w którym opowiadaliśmy jak doszło do potwierdzenia informacji, że ksiądz Marek Niewiadomski z parafii w Herbach okazał się biznesmenem prowadzącym w Myszkowie sklep z wódką.
Napisz komentarz
Komentarze