(Myszków) Ostatnia przed wyborami samorządowymi Sesja Rady Miasta Myszkowa była okazją do wymiany poglądów dwóch kandydatów do fotela burmistrza w najbliższej kadencji. Podczas obrad sporo miejsca poświęcono wykonaniu budżetu Myszkowa na 2018 rok w jego pierwszym półroczu. Wskaźniki zaprezentowane w informacji nie napawają optymizmem, na co zwracał uwagę radny Adam Zaczkowski, kandydujący w obecnych wyborach na stanowisko burmistrza. Podnosił, że budżet na obecny rok był przeszacowany, miasto nie pozyskuje środków unijnych, a na niektóre problemy, jakie pojawiają się przy realizacji planu dochodów i wydatków mają wpływ działania burmistrza. Urzędujący gospodarz miasta Włodzimierz Żak przekonywał, że przeszkodą w realizacji przyjętych planów są względy obiektywne, i uspokajał, że na koniec roku wskaźniki będą o wiele wyższe.
Zaplanowane w uchwale budżetowej dochody miasta Myszkowa w roku 2018 roku wynosiły pierwotnie 130 milionów 531 tysięcy 880 złotych. Po zmianach zredukowano je następnie do kwoty 126 milionów 21 tysięcy 713 złotych. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku pozyskano z niej 63 miliony 19 tysięcy 606 złotych, co daje 51,01 procent planu. Przyjęty na 2018 rok plan wydatków przewidywał początkowo kwotę 150 milionów 922 tysięcy i 149 złotych, ale on także został ostatecznie skorygowany do kwoty 143 milionów 911 tysięcy i 982 złotych. Ile wykonano z niego w pierwszym półroczu tego roku? Zdaniem radnych opozycji za mało, bo zaledwie 39 procent (56 milionów 61 tysięcy 749 złotych i 11 groszy).
Wydatkowanie środków budżetowych, szczególnie w sferze inwestycji krytykował radny Adam Zaczkowski. - Do samej informacji uwag nie mam, bo uważam, że została ona – jak zwykle - przygotowana bardzo skrupulatnie, szczegółowo, profesjonalnie. Mam tylko kilka uwag do zawartych w tej informacji danych. W szczególności chciałbym zwrócić uwagę na poziom wykonania wydatków w zakresie inwestycyjnym. Zawsze przy ocenie realizacji budżetu za półrocze uzyskujemy informację, że to w drugim półroczu te największe wydatki są wykonywane, bo inwestycje, które rozpędzają się w ciągu roku, płatności za nie, są realizowane pod koniec roku. To oczywiście jest zasadne, ale tylko w części. Bo jeżeli popatrzymy na konkretne liczby, to ja mam dosyć duże wątpliwości. Pan burmistrz sam przed chwilą w swoim sprawozdaniu stwierdził, że to już są fakty, że te wydatki nie zostaną zrealizowane w założonym na cały rok budżecie. I kilka przykładów podam. W dziale transport i łączność zaplanowano 14,5 miliona złotych wydatków, na półrocze zrealizowane jest 1,3 miliona, co stanowi 9,44 procenta planu. I to jest chyba jeden z wyższych wykazanych wskaźników. Gminne drogi publiczne. Tutaj mamy 3,12 procenta planu, 387 tysięcy złotych z zaplanowanych 12,5 miliona złotych. Gospodarka komunalna i ochrona środowiska w części inwestycyjnej to jeden promil wykonania planu, czyli 12 tysięcy złotych z planowanych ok. 13 milionów złotych. I to, na co zawsze zwracam największą uwagę, czyli realizacja przedsięwzięć dofinansowanych ze środków unijnych. Tutaj jest lepiej niż w zeszłym roku, bo jak państwo pamiętacie, przy ocenie wykonania budżetu za ubiegły rok mówiliśmy o tym, że na zadania inwestycyjne z zaplanowanych 16 milionów złotych wpłynęło do budżetu miasta 500 złotych. Dziś tu jest lepiej, mamy zrealizowane 17 procent, czyli 1,9 miliona złotych z planowanych 15,7 miliona złotych. To ciągle bardzo mało, a po tych informacjach, o których mówił pan burmistrz, czyli że w zakresie fotowoltaiki i solarów, gdzie planowanych jest w budżecie prawie 10 milionów złotych, zostanie zrealizowane 5 procent, co da kwotę 500 tysięcy złotych, to już dzisiaj wiemy, że realizacja budżetu w tym zakresie będzie bardzo słaba. W grudniu mówiłem, kiedy pracowaliśmy nad budżetem, że wydatki i przychody budżetowe z pozyskiwania środków unijnych są przeszacowane. Tak było w zeszłym roku, tak jest też i w tym roku i na to chciałbym zwrócić szczególną uwagę – mówił Adam Zaczkowski.
Z opinią radnego trudno było się zgodzić burmistrzowi Włodzimierzowi Żakowi. - Co sesję zdaję sprawozdanie z okresu międzysesyjnego i podaję różne fakty i zdarzenia, które rzutują na to, co później czytamy w sprawozdaniu za pół roku czy za cały rok wykonania budżetu. Każda gmina, ma taką swoją „urodę”, w rozliczaniu projektów półrocznych, że chroniąc swoje interesy w rozliczaniu finansów publicznych, projekty, umowy zapisywane są w taki sposób, że płacimy na koniec, po wykonaniu zadania. Natomiast są oczywiście płatności cząstkowe, jeżeli mówimy o projektach rozpoczynanych wcześniej. Dyskutowaliście na wielu sesjach, ubolewając, troszcząc się o to, dlaczego tak wiele przetargów powtarzamy. Ubolewacie Państwo, łącznie ze mną, dlaczego tak wzrosły ceny, i dlaczego to, co planowaliśmy w budżecie w grudniu ubiegłego roku, który w moim odczuciu nie był przeszacowany, „zderza się” z zupełnie inną sytuacją na rynku. Ja ciągle powtarzam, że jeśli mamy jakiegoś wróżbitę na sali, to niech nam powie, jakie będą ceny za materiały, kruszywa w grudniu przyszłego roku, chętnie zapiszemy te informacje i postaramy się wykorzystać przy planowaniu następnego budżetu. Jeśli chodzi o środku unijne, teraz już wiem, kto w Internecie podaje nieprawdziwą informację o tym, że pozyskaliśmy 500 złotych. Pozyskaliśmy około 100 tysięcy złotych, natomiast te osoby, które rzetelnie zajmują się środkami pomocowymi wiedzą, że bardzo często poziom, jakość wykonania środków finansowych zależy tak naprawdę od harmonogramu, na który najczęściej nie mamy wpływu. Podaję państwu również takie sytuacje, jak to wygląda np. w przypadku programu solarnego, że w przeciwieństwie np. do naszych sąsiadów z gminy Koziegłowy, nie chcieliśmy zaryzykować korekty, za to, żeby zamówić ogniwa fotowoltaiczne, jako robotę budowlaną, bo zgodnie ze zmianami w prawie zamówień publicznych jest to ewidentnie, tego jesteśmy pewni, dostawa. Za to grozi 15 do bodajże 25 procent korekty. Nie narażę naszego budżetu na takie projekty. Dlatego zgłosiliśmy się do drugiej transzy postępowania, czego nie mogliśmy przewidzieć w grudniu ubiegłego roku, kiedy budżet był uchwalany. Ocenę pozostawiam państwu, chcę zwrócić tylko uwagę, że w przeciwieństwie do innych gmin trzymamy w ryzach nasze finanse i między innymi dlatego możemy spotkać się z zarzutem, że niektórych z zadań, które powtarzamy, hurraoptymistycznie nie realizujemy. Po to robimy drugie, trzecie postępowanie, by znaleźć kogoś, kto wykona je nam w takich pieniądzach, żebyśmy mogli potem spojrzeć państwu w oczy – odpowiadał burmistrz Włodzimierz Żak. Swoimi słowami ponownie „wezwał” na mównicę radnego Adama Zaczkowskiego. - Muszę się odnieść do kilku kwestii, posługując się przykładem pozyskiwania środków unijnych. Burmistrz właściwie od lat tak naprawdę tłumaczy nie wykonanie pewnych zadań „względami obiektywnymi”. Jeżeli to byłby jeden rok takich przesunięć i poślizgów w realizacji poważnych zadań, to tych uwag z mojej strony by nie było. Ale powtarzam jeszcze raz. W ubiegłym roku zaplanowano (pozyskanie – przyp. red.) 16 milionów złotych ze środków unijnych. Kwota, która podałem (500 złotych – przyp. red.) – wyczytałem ją ze sprawozdania finansowego, dotyczy nie wszystkich środków, które wpłynęły na konto, ale środków na zadania inwestycyjne. Stąd ta różnica, o której mówimy. Nie jest to przekłamanie. Ta kwota padła też na sesji poprzedniej, na której ocenialiśmy wykonanie budżetu za rok ubiegły (...) Wszyscy wiemy, jak wygląda realizacja inwestycji, jakie problemy się pojawiają, i na ile przeszkadzają w tym względy obiektywne, a na ile wpływają na to działania burmistrza. Każdy oceni to we własnym sumieniu – komentował radny Lewicy.
Stanowiska burmistrza broniła radna Beata Jakubiec–Bartnik, zestawiając zadłużenie gminy Myszków oraz gmin Poraj i Niegowa w przeliczeniu na jednego mieszkańca. – Wydaje mi się, że te gminy rozwojowo chyba trochę odstają od Myszkowa i jest tam dużo mniej zrobione, a zadłużenie ktoś będzie musiał spłacić – mówiła radna. Zadłużenia gminy Poraj nie kwestionujemy, bo te oczywiście jest, i to w porównaniu do innych gmin wysokie w przeliczeniu na mieszkańca. Ale już twierdzenie, że gmina Poraj „rozwojowo odstaje od Myszkowa” trudno byłoby radnej obronić. Chyba dawno w niej nie była i może nie wie, że np. w kwestii żłobków, to 30-tysięczny Myszków „odstaje rozwojowo” od gminy Poraj. Ta ostatnia ma ich dwa, a Myszków? Beata Jakubiec-Bartnik chyba dawno nie była też na przejętych przez gminę i zrewitalizowanych terenach nad Zalewem w Poraju, nie odwiedziła Mariny Poraj, nie widziała remiz OSP, z których każda przeszła termomodernizację, nie była w sali widowiskowo - kinowej „Bajka” (radzimy porównać ją z salą w MDK), nie widziała gminnych „Orlików” (w tym „Białego”), kompleksu sportowo – rekreacyjnego przy szkole w Poraju (z bieżnią, której w Myszkowie trudno szukać), okolic wyremontowanego dworca PKP w Poraju, gdzie powstało centrum przesiadkowego. Jest coś, czego Poraj, w odróżnieniu od Myszkowa nie ma, i co być może wpływa na opinię radnej o „odstawaniu rozwojowym”. Nie ma takiej... „szpilkostrady” jak na ulicy 3 Maja i telebimu za 150 tysięcy złotych.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze