Szanowna Redakcjo,
Z dużą uwagą, a jednocześnie z pewnym rozbawieniem zapoznałem się z treścią ubiegłotygodniowego wydania Gazety Myszkowskiej. Znalazłem tam trzy ciekawe artykuły, które skłoniły mnie do napisania tego listu. Jeden dotyczył uchwalenia absolutorium dla Burmistrza, drugi problemów szpitala, a w trzecim był wywiad z Burmistrzem Żarek. Zbliżają się wybory samorządowe, więc każda z opcji stara się przedstawić siebie z jak najlepszej strony. Lektura artykułów zrodziła we mnie jednak smutną refleksję o tym, że Myszków, od wielu już lat nie miał i nadal nie ma szczęścia do porządnych zarządców – gospodarzy z prawdziwego zdarzenia, takich jak choćby burmistrz Żarek – K. Podlejski. Wydaje się jednak, że radni Myszkowa tego nie dostrzegają. Dziwię się uchwale radnych o udzieleniu Burmistrzowi absolutorium. Nie podzielam w tym względzie zarówno, ani entuzjastycznej opinii jednej z pań radnych na temat wspaniałych dokonań burmistrza, jak i krytycznej opinii dwóch panów radnych z opozycji. Obie strony i ich opinie są siebie warte i niczego nowego nie wnoszą – to tylko przejaw pustosłowia i autopromocji zabierających głos. W mojej opinii Myszków już od wielu lat cofa się w rozwoju. Aby się przekonać o tym, jak wielka jest skala zaniedbań wystarczy czasem wyjechać gdzieś poza Myszków, niedaleko, do jednego z wielu podobnych miast na Śląsku i dokonać porównań. Po powrocie z takiej wycieczki Myszków zacznie sprawiać wrażenie prowincjonalnego „grajdołka”. Większość z tych miast, które mam na myśli potrafiła w ostatnim okresie czasu intensywnie skorzystać z dofinansowań unijnych, ściągnąć do siebie obcy kapitał, rozwinąć przemysł i lokalną gospodarkę. Zasadniczą rolę w tym procesie odegrały władze tych miast. W Myszkowie, mimo posiadania wielu znakomitych atutów przez kilka ostatnich kadencji nie zrobiono w tym względzie nic. Nic, o ile nie liczyć wypędzenia w 2001 roku firmy Electrolux z Myszkowa do Siewierza. Nawiązując do hasła reklamowego wożonego na myszkowskich autobusach winno się je zmienić na - „Myszków marnuje możliwości”. Dla utwierdzenia się w tej opinii wystarczy zajrzeć na stronę internetową miasta. W przeciwieństwie do stron wielu innych podobnych miast, choćby Zawiercia, nie ma na niej żadnych treści, które mogłyby zainteresować potencjalnego inwestora i zachęcić go do zainwestowania w Myszkowie. W tej sytuacji, mimo doskonałej lokalizacji i doskonałych warunków demograficznych w Myszkowie nie dzieje się nic co mogłoby stwarzać jakieś nadzieje na lepsze życie. Z terenu miasta zniknęło wiele dużych zakładów pracy. Na ich miejsce nie pojawił się nikt nowy. Tracą na tym wszyscy. Do kasy miasta nie wpływa tyle pieniędzy, ile mogłoby wpływać, ludzie marnują czas i pieniądze na dojazdy do miejsc pracy oddalonych często o kilkadziesiąt kilometrów, duża liczba uczniów dojeżdża do szkół w innych miastach, gdyż poziom myszkowskich szkół jest niski, a zakres kierunków kształcenia mało atrakcyjny. To samo dotyczy pacjentów myszkowskiego szpitala, którzy muszą się leczyć w odległych placówkach, gdyż lokalny szpital, pod aktualnym kierownictwem stracił część kontraktów, a kilku bardzo dobrych lekarzy odeszło. Podobnie dzieje się w innych dziedzinach życia i kultury.
Wiele pretensji i uwag można mieć do burmistrza i władz miasta również w kwestii samego wyglądu i zagospodarowania przestrzennego Myszkowa. Wielokrotnie zastanawiałem się czy Urząd Miasta zatrudnia jakiegoś architekta urbanistę, który panuje nad tymi zagadnieniami czy też raczej nowe projekty inwestycyjne rodzą się tak „ad hoc” w czyjejś głowie, bez głębszego przemyślenia. Przykłady bzdurnych rozwiązań urbanistycznych w Myszkowie można mnożyć w nieskończoność poczynając od słynnej „szpilkostrady”, która kilkukrotnie ulegała kosztownym przeróbkom za pieniądze podatnika. Warto zapytać burmistrza ile kosztowały te fanaberie inwestycyjne. A przy okazji pieniędzy zapytać o losy pożyczki udzielonej przez radnych TBS-owi. Większym problemem niż „szpilkostrada” jest dla mieszkańców Myszkowa brak wyodrębnionego centrum miasta, w którym można byłoby spędzać wolny czas. W miejscu, w którym mógłby powstać lokalny deptak stoją na kupie dwa supermarkety z ograniczoną ilością miejsc parkingowych. Trzecie centrum handlowe - galeria „Oczko” świeci pustkami, gdyż ktoś zapomniał o miejscach parkingowych dla klientów. Podobnie dzieje się przed budynkiem dworca. Często zastanawiam się, dlaczego na wielkim, pustym placu przed budynkiem dworca obowiązuje zakaz ruchu, a policja karze nieposłusznych kierowców mandatami. W krajach zachodnich, w takich miejscach znajdują się specjalne parkingi „P+R”, na których mieszkańcy zostawiają samochody i w dalszą podróż udają się pociągiem. Dlaczego takiego rozwiązania nie można zastosować w Myszkowie? Chyba tylko dlatego, żeby burmistrz mógł pochwalić się nowymi parkometrami, ustawionymi przed budynkiem dworca. Pasują do otoczenia, jak kwiatek do kożucha, a kierowcy parkują samochody jak popadnie, na okolicznych parkingach sklepowych i osiedlowych. W jakich warunkach parkują – pokazałem na zdjęciu.
Czekając w centrum miasta na autobus czytam zamontowane w ścianie przystanku materiały reklamowe Urzędu Miasta, na temat tego co dobrego Burmistrz zrobił w ostatnim okresie. Dużo tego, ale znacznie więcej jest tego, czego Burmistrz nie zrobił. Część z tego przedstawiłem wyżej i myślę, że przytoczone przykłady uzasadniają moje wątpliwości w kwestii udzielonego Burmistrzowi absolutorium. Myślę, że przy okazji następnych wyborów warto przyjrzeć się dokładnie sylwetkom kandydatów, pod kątem ich dokonań zawodowych, a nie przynależności partyjnej. Miasto potrzebuje dla swojego rozwoju człowieka z wyobraźnią, sprawnego menedżera, mającego pojęcie o sprawach gospodarczych, a nie kolejnego funkcjonariusza partyjnego o mentalności urzędnika. Podobne zasady winny obowiązywać też w stosunku do radnych. Niektórzy z nich trwają na swoich stołkach od końca ubiegłego wieku. Warto już dać szansę młodszym.
Z poważaniem,
Józef N.– stały czytelnik,
(osoba znana Redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze