Naczelny Sąd Administracyjny uchylił zaskarżony wyrok oraz opinię Śląskiego Kuratora Oświaty z dnia 1 lutego 2017. Sąd stanął po stronie Rady Miejskiej w Żarkach, która zaskarżyła wyrok i nie zgodziła się z faktem, iż kurator wskazywał na tworzenie dwóch szkół podstawowych na terenie miasta Żarki. Sąd przyznał, że gmina może swobodnie, w ramach ustawy oświatowej, decydować o systemie oświaty na swoim terenie.
Przypomnijmy, iż w lutym ub. roku do Urzędu Miasta i Gminy w Żarkach dotarła opinia Śląskiego Kuratorium Oświaty w sprawie sieci szkół w Gminie Żarki. Kurator wskazał na zmianę polegającą na zwiększeniu liczby szkół podstawowych w mieście Żarki, przekształcając Gimnazjum im. Jana Pawła II w Żarkach w ośmioletnią szkołę podstawową. Zmianę należało uwzględnić w uchwale Rady Miejskiej w Żarkach w terminie do 31 marca 2017r. w sprawie dostosowania sieci szkół podstawowych i gimnazjów do nowego ustroju szkolnego, wprowadzonego ustawą - Prawo oświatowe. Rada Miejska nie wprowadziła takiej zmiany.
W dniu 6 marca 2017 została przesłana do Śląskiego Kuratora Oświaty skarga w tej sprawie, a ta trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. W dniu 29 sierpnia 2017 r. WSA oddalił skargę Żarek w sprawie sieci szkół. W związku z tym w ub. roku Rada Miejska skierowała skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
W dniu 25 maja 2018 r. na posiedzeniu niejawnym w Izbie Ogólnoadministracyjnej Naczelnego Sądu Administracyjnego została rozpoznana skarga kasacyjna Rady Miejskiej w Żarkach od wyroku WSA z dnia 29 sierpnia 2017 w sprawie skargi Rady Miejskiej w Żarkach na opinię Śląskiego Kuratora Oświaty w Katowicach w przedmiocie dostosowania sieci szkół podstawowych i gimnazjów do nowego ustroju szkolnego. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny uchylił zaskarżony wyrok oraz opinię Śląskiego Kuratora Oświaty. (JotM)
Z burmistrzem Żarek Klemensem Podlejskim rozmawiamy o skutkach korzystnego dla gminy wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego
Gazeta Myszkowska: Gmina Żarki wygrała przed Naczelnym Sądem Administracyjnym spór o to, ile ma być w Żarkach szkół podstawowych. Śląskie Kuratorium Oświaty chciało żarczanom narzucić rozwiązanie, którego nie chcieli: że mają być dwie szkoły przy ul. Częstochowskiej i przy Ofiar Katynia, gdzie funkcjonuje jeszcze wygaszane gimnazjum. Spór trafił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który przyznał rację ŚKO, NSA ostatecznie potwierdziło, że rację ma gmina, że możecie w zgodzie z Ustawą oświatową sami decydować ile w Żarkach ma być podstawówek. Jako burmistrz Miasta i Gminy Żarki czuje pan satysfakcję z takiego finału sporu?
Klemens Podlejski: - Pewnie tak. Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację nam, czyli nie przyznał racji Kuratorium. Zdecydowaliśmy się na jedną szkołę podstawową w Żarkach, a nie dwie, jak sugerowało kuratorium. NSA w Warszawie uchylił wyrok WSA w Gliwicach i opinię ŚKO. NSA uznał, że mamy rację, że jako samorząd mamy prawo określać na własne ryzyko jakie mamy mieć szkoły.
GM: - Nie znamy jeszcze uzasadnienia wyroku NSA, ale znamy uchylony wyrok sądu w Gliwicach, ten dla gminy niekorzystny. Nieco dziwny wyrok. Inne samorządy, których uchwał nie zaakceptowały właściwe kuratoria, a odwołały się do sądów administracyjnych, te przyznawały rację gminom. W przypadku Żarek było inaczej. WSA w Gliwicach wszedł w ocenę, które z rozwiązań zgodnych z ustawą było lepsze. Albo gminy, albo kuratorium. Choć obydwa rozwiązania były przecież zgodne z zapisami ustawy reformującej oświatę.
KP: -W granicach uznania, znajomości warunków danej gminy, posiadanej bazy materialnej, ilości uczniów samorządy podejmują racjonalne decyzje. Dlatego wyrokiem WSA w Gliwicach byliśmy zaskoczeni. Wojewódzkie Sądy Administracyjne, m. in. w Łodzi zajmowały całkowicie inne stanowisko. Takie, które potwierdzało, że w tym sporze mam rację. W kasacji do NSA powoływaliśmy się właśnie na te orzeczenia. Całkowicie rozmijające się z orzeczeniem WSA w Gliwicach. Uznaliśmy, że nie może być takich rozbieżności w orzecznictwie, złożyliśmy kasację i wygraliśmy sprawę.
Co będzie dalej? Okaże się. Decyzje, które podjęliśmy w ub. roku obowiązują: w Żarkach będzie jedna szkoła podstawowa, gimnazjum jest wygaszane, w 2019 roku przestanie ono funkcjonować.
GM: - Sytuacja prawna szkół żareckich została wyjaśniona, co na pewno uspokoi sytuację. Gdy dyskusja była gorąca, z udziałem rodziców i nauczycieli, prezentował pan plany, pomysły co w zamian znajdzie się w budynku likwidowanego gimnazjum. Dzisiaj wiemy, że powstanie w nim gminny żłobek na początek dla kilkunastu maluchów. Inne projekty przestawiane w lutym-marcu nabrały konkretów?
KP: -Od przełomu roku 2017/18 w budynku gimnazjum działa już przedszkole, na razie dwa oddziały. Od września, może wcześniej zacznie funkcjonować żłobek, Klub Dziecięcy w budynku gimnazjum. W roku 2019, gdy we wrześniu zakończy funkcjonowanie gimnazjum, dzieci będą się w gminie uczyły w 4 szkołach podstawowych, mamy różne możliwości: 1. Przedszkole i żłobek- to już właściwie funkcjonuje, 2. wykorzystanie budynku na potrzeby Szkoły Podstawowej w Żarkach jako filia. Te decyzje w przyszłym roku podejmą radni nowej kadencji, nowy burmistrz. Pojawią się po zakończeniu funkcjonowania gimnazjum wolne sale lekcyjne i sala gimnastyczna, które trzeba będzie wykorzystać.
GM: - ŚKO w swojej opinii, również w procesie przed WSA podnosiła argumenty, że w podstawówce przy ul. Częstochowskiej wszystkie dzieci się nie zmieszczą. Mówiła to też sama Kurator Bauer lub jej pracownicy. Jeżeli faktycznie zabraknie miejsca przy ul. Częstochowskiej, możecie wykorzystać budynek po gimnazjum na potrzeby podstawówki?
KP: -Tak. To nasz budynek, nasza własność i sale lekcyjne i sala gimnastyczna może być wykorzystywana też na potrzeby dzieci z innych szkół. Powstaje żłobek. To dla nas historyczna chwila. Nie mieliśmy w Żarkach żłobka, a zapotrzebowanie było. Rodzice chcą mieć możliwość powrotu do pracy. W budynku jest dobrze wyposażona stołówka, która obsługuje gimnazjum, przedszkole, a od września również żłobek. Jego uruchomienie będzie wiązało się z zatrudnieniem dodatkowych opiekunów, którzy zajmą się dzieciakami.
GM: - Mówi pan kurtuazyjnie, że decyzje w 2019 roku podejmie nowa rada i nowy burmistrz, ale chyba nic się nie zapowiada, że nie będzie pan kandydował w jesiennych wyborach. I zapewne liczy pan na wygraną.
KP: -Na ten moment potwierdzam, że będę startował w wyborach ubiegając się o kolejną kadencję. I po wyborach - jeżeli je wygram - będę się zastanawiał z radnymi, radami rodziców, nauczycielami i dyrektorami szkół, żeby wybrać optymalne rozwiązanie.
GM:- Czy czuje się pan karany przepisami, które weszły w życie, obniżającymi wynagrodzenia wójtów/burmistrzów?
KP: -Tak. Czuję się ukarany, i zadaję proste pytanie: jaki jest powód obniżenia wynagrodzeń wójtom, burmistrzom, prezydentom miast? Jaki jest powód? Samorządy funkcjonują już prawie 30 lat, taryfikator wynagrodzeń jest ustalany przez Państwo. Ktoś, konkretnie administracja rządowa, ministrowie otrzymali nagrody, zasadne, niezasadne. A nam w zamian obniżono wynagrodzenia. Dlatego, że rząd dał sobie nagrody, nam obniżono wynagrodzenia. Jaka jest logika? Czy my, samorządowcy, głosowaliśmy za tymi nagrodami?
GM: Ktoś nabroił, innego powiesili…
KP: -Takie pokazanie nam, że jak rządzą, to mogą pokazać wszystkim, że jak obcinamy, to wszystkim. Zastosowano odpowiedzialność zbiorową.
GM: - Zapytam jeszcze o inną rzecz. Zalewa nas fala hejtu, o dość jednoznacznym kierunku. Hejtowani, grillowani, na serii portali o dość wyraźnych związkach z partią rządzącą, są – samorządowcy - nie związani z PiS-em. Bardzo często w kontekście sensacji, ile to zarabiają, ile odłożyli. Zwykle w takim tonie, że „patrzcie, jak się napaśli za Wasze”. Przeglądałem pańskie oświadczenie majątkowe, choćby ostatnie. Sto kilkadziesiąt tysięcy dochody z pensji, oficjalnie znana od lat…
KP: -Ok. 140 tys. rocznie zarabiam.
GM: - Majątku trwałego o jakiejś ogromnej wartości w pańskim oświadczeniu się nie dopatrzyłem. Oczywiście, biorąc pod uwagę zarobki dużej części mieszkańców, którzy zarabiają mało, pańskie wynagrodzenie, podobnie innych samorządowców, wygląda atrakcyjnie. Jednak powiem, że finansowo, nie zrobił pan wielkiej kariery, będąc burmistrzem niewielkiej gminy. Buduje się jednak atmosferę sensacji, że ktoś zarabia sto, sto kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Wojewoda Śląski którego oświadczenie majątkowe znalazłem, zarobił w 2017 też 140 tysięcy. Wicewojewoda Śląski Mariusz Trepka z sąsiedniej prawie wsi pewnie niewiele mniej, jego oświadczenia nie znalazłem. Jak podaje katowicka GW, dostał też 13.000 zł nagrody. Łatwo to shejtować, można napisać, że „tak się napasł”, a jeszcze go kierowca co dzień ze wsi do Katowic wozi. Ale jakoś nikt polityków PiS-u tak nie opisuje. Hejtowani są głównie „niepisowscy” samorządowcy. Taki atak spotkał żarecką Sekretarz Gminy, która odchodzi na emeryturę. W atmosferze sensacji usłużny dziennikarz pisze, w tonie jakby coś odkrył, choć to fakty znane i publikowane, że zarobiła 120 tysięcy. Zarobki określane są jako „gigantyczne”, kobieta (lat 62) „blokuje miejsce młodym”, choć mogłaby odejść na emeryturę, bo przecież „biedna nie będzie. Dlaczego? Bo przez całe życie udało się Barbarze Major odłożyć 110.000 zł… Nie ma pan wrażenia, że żyjemy w jakimś zwariowanym świecie?
KP: -W zwariowanym świecie, w którym się wykorzystuje populistyczne instrumenty. Pani sekretarz zarabia ok. 120 tys. przecież legalnie, podobnie zarabiają sekretarze we wszystkich gminach w Polsce, których jest ok. 2600. To po prostu grillowanie uczciwie pracującej osoby. Może o coś jeszcze innego chodzi? Może ktoś ma plany kadrowe czy wyborcze… Pani sekretarz na tym stanowisku pracuje od 1990 roku, czyli 28 lat, ale takiej - powiem wprost - PODŁOŚCI nie doświadczyła, żeby jej ubliżać ze względu na wiek, płeć. To co pisze hejter, we mnie wywołuje obrzydzenie. Co to ma do rzeczy czyjś wygląd, wiek? Wykonuje dobrze swoje obowiązki, gmina jest dobrze, sprawnie zarządzana. To też zasługa pani sekretarz. To, że się coś dzieje dobrze, nie dzieje się z powietrza, tylko z uczciwej, systematycznej pracy.
GM: - W rankingach gmin, mniej czy bardziej oficjalnych, jakości pracy, pozyskiwania środków zewnętrznych, gmina Żarki przez 8 lat była zawsze na szczycie. Mogłaby to być laurka dla kompetencji pracowników.
KP: -To wspólny wysiłek, wspólna praca wszystkich pracowników, moja, radnych, Rad Osiedli, sołtysów, całej społeczności gminnej. Dogadujemy się, wyznaczamy sobie cele. Wiemy czego chcemy, pozyskujemy skutecznie środki zewnętrze. Większość inwestycji robimy ze środków zewnętrznych: europejskich, krajowych. W ten sposób przyśpieszamy nasz rozwój. Bez tych środków nie bylibyśmy w stanie w tak krótkim czasie zmienić wyglądu Żarek, całej gminy.
GM: - Ostatnie pytanie. Gdy ostatnio rozmawialiśmy w formie wywiadu, ruszała inwestycja przebudowy ulicy Myszkowskiej i całej drogi do Myszkowa. Dzisiaj już widzimy, jak zmieniła ta inwestycja wygląd i funkcjonalność tej drogi. Jest pan zadowolony z tej inwestycji?
KP: -Mam osobistą satysfakcję, że po 16 latach w „chodzenia przy temacie”, kilku niezrealizowanych wcześniejszych projektach, wielu problemach, pewnym „oporze materii” udało się doprowadzić do decyzji o takiej skali robót, których efekty już widzimy. Ile osób zginęło przez lata na tej drodze, jak była obskurna. Cieszę się, że jest asfaltowa ścieżka rowerowa, chodziłem za tym, do inwestora, żeby nie kłaść ścieżki z kostki, tylko z asfaltu. Chodnik jest po obu stronach. Droga moim zdaniem będzie zrealizowana w terminie wrzesień/październik. Jest wykonana kanalizacja deszczowa. Woda, która zawsze zalewała Olesiów, jest dzisiaj odprowadzana do kanalizacji deszczowej, płynie tam gdzie powinna, czyli do rzeki, a nie do piwnic mieszkańców. Bez tej inwestycji nie byliśmy w stanie chronić Olesiów, gdy woda opadowa płynęła w sposób nieuregulowany do rzeki. Dlatego bardzo cieszę się z tej inwestycji. Współpracuję z wykonawcą, co tydzień jest narada w Biurze Budowy. Uczestniczy przy konkretnych tematach, które wychodzą w trakcie prac: oświetlenia, kanalizacji.
GM: - Dzisiaj droga odzyskuje przejezdność, zwłaszcza od strony Żarek trwają już prace wykończeniowe. Inwestycja była jednak bardzo uciążliwa dla mieszkańców. Jak pan ocenia jakość współpracy z wykonawcą, zwłaszcza po stronie minimalizowania tych uciążliwości dla mieszkańców?
KP: -Firma Drog-Bud, która realizuje inwestycję jest mi dobrze znana, od lat 90-tych. O problemach zawsze staramy się rozmawiać, zwłaszcza z przedsiębiorcami, gdyż ich bardzo dotyczyły te utrudnienia. Przedsiębiorstw przy Myszkowskiej jest kilkadziesiąt. Stacja benzynowa, sklepy, fabryka akumulatorów, piekarnie. Wszyscy muszą przywieść towary, klienci muszą dotrzeć. Na początku 2017 roku było bardzo nerwowo. Prosiłem naszych przedsiębiorców, żeby zacisnęli zęby, żeby starali się przetrzymać. Oni widzą, że jest już lepiej, brakuje tylko tego odcinka w Myszkowie, żeby można było swobodnie przejechać. Wtedy ruch drogą się odbuduje, wzrośnie atrakcyjność tego terenu, będzie większy ruch pieszy, rowerowy, który staje się alternatywą dla samochodów. Wiem, że biznes ta inwestycja kosztowała obniżenie obrotów, ale jak inaczej tę inwestycję przeprowadzić? Trzeba by równoległą drogę zrobić ale gdzie? To niewykonalne.
GM: - Zakończenie tej inwestycji będzie z pewnością najważniejszym przecięciem wstęgi w tej kadencji.
KP: -TAK! Patrząc na strategiczny charakter tej drogi, jej znaczenie dla Żarek to zdecydowanie najważniejsza inwestycja. Udało się zrobić ul. Myszkowską, Koziegłowską, liczę, że uda się też zmodernizować drogę 793 do Złotego Potoku.
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze